Anioł kontra wampir
Zastanawia mnie, co niektórzy widzą w książkach typu „Zmierzch”, „Czysta Krew”, „Pamiętniki Wampirów” i innych im podobnych. Moda na tego typu literaturę ogarnęła obecnie tysiące ludzi. Co ciekawe na forach internetowych wypowiadają się na ten temat nie tylko moi rówieśnicy, ale i osoby znacznie od nas dojrzalsze. Intryguje mnie, co ci wszyscy ludzie widzą w tych naiwnych historyjkach o miłości człowieka i wampira, ewentualnie wilkołaka lub fearie (to taki odpowiednik wróżki – tylko nie zawsze dobrej).
Żeby nie było, że chcę krytykować coś, o czym nie mam pojęcia, to od razu spieszę poinformować was, że całkiem sporo takich książek przeczytałam. Myślę wiec, że moje krytyczne spojrzenie jest jak najbardziej uzasadnione. Nie zamierzam jednak poddawać krytyce sensu tworzenia takiej literatury, czy też idei kreowania takiego właśnie świata, a wyłącznie jej fanów, którzy bezmyślnie zachłysnęli się zaproponowaną im przez autorkę wizją świata i to po przeczytaniu zaledwie tej jednej sagi, bo jak znam życie, to na inne, podobne nie mieli już zapewne czasu.
Pamiętam jak kilka lat temu (gdzieś w głębokiej podstawówce) mama żartowała sobie ze mnie i z mojej fascynacji sagą o przygodach Harry'ego Pottera. Teraz ja patrzę podobnie na licealistki, które Edwarda (nie Roberta Pattinsona) okrzyknęły ideałem mężczyzny i marzą o jego ugryzieniu. W mediach mówi się już nawet o swoistej "wampiromanii", choć ja osobiście czegoś takiego jakoś nie zauważyłam.
Poszukując ostatnio czegoś ciekawego do przeczytania, natrafiłam na kilka podobnych i chyba nie mniej intrygujących pozycji. Weźmy np. "Wiecznych Wygnańców" C.L. Smitha. To historia Zachariasza (anioła) zakochanego w swojej podopiecznej. Zaczyna się dość banalnie, ale z każdą stroną robi się coraz ciekawsza. Przyznacie chyba, że to nie mniej ciekawe zestawienie bohaterów. Ta książka również bawi, wzrusza i rozczula. Mam świadomość, że nie jest to literatura zbyt wysokich lotów, ale jest to coś w sam raz weekend. Coś, co pozwala zrelaksować się po męczącym tygodniu w szkole.
Ja kocham tzw. „literaturę cichą", znaną tylko niezbyt licznej grupie czytelników i nie potrafię zrozumieć oszalałych z miłości fanów literackiej ramoty. A dla jasności nadmieniam, że mój nick nie ma nic wspólnego z książką pani Meyer. Powstał kilka lat przed „Zmierzchem”, ale to długa i trochę niezwykła historia.
Grafika:
Komentarze [5]
2012-04-24 20:17
@Akerspaark
W “Dianie” fearie była główną bohaterką i dokładnie tak o niej mówili. Była to dziewczyna o zielonej skórze i ze skrzydłami.
A “duszki” wiadomo, że są powszechne.
Może Martin?
2012-04-24 12:48
@Jaskier
fearie występują w najróżniejszych dziełach ;) tego typu “duszki” występują w większości baśniowej fantasy, zaczynając na Kopciuszku, idąc przez Piotrusia Pana kończąc chociażby na Shreku 2, ale jak powiedziałeś, amerykańskie a także brytyjskie fantasy, chociażby legenda o królu Arturze i u Tolkiena znalazłbyś fearie.A wracając do tekstu.. Szczerze powiedziawszy nie wiem o czym bardzo jest, napomknęłaś o “wampiromanii” i zakochaniu w Edwardzie, coś powiedziałaś o Zachariaszu, a poza tym ? Nic, sądziłem że co nieco chociażby rozwiniesz temat o aniołach żebym z miłą chęcią zabrał się do lektury, ale widzę że powrót do Salvatore będzie najlepszym pomysłem ;)
Powodzenia w dalszych tekstach i zaciekawienia czymś czytelnika !
2012-04-23 16:48
fearie jest z “Diany”, czy to istota występująca w większej ilości amerykańskiego fantasy?
2012-04-23 11:08
hahahahha dobre to było ~B.A. LaClava :D :D :D
2012-04-23 00:34
...napisała Bella.
- 1