Apogeum samotności
Majowa noc. Księżyc w pełni, ale dawno już schował się za czarnymi jak moje serce chmurami. Błyskawice rozjaśniają na moment niebo, oświetlając mi drogę. To odgłos grzmotu, czy też niespokojny hałas wewnątrz mnie? Kropla spływająca po moim policzku należy do nieba, czy do mnie? Pada deszcz, lecz ja nie szukam schronienia. Jest burza, a ja idę przez las.
Zimno, ale mi to nie przeszkadza. Jestem bosa, lecz nie zwracam uwagi na krwawiące stopy. Suknia wlecze się za mną, a jej dół jest mocno ubłocony. To tylko ubranie - zawsze można je zdjąć i założyć inne. Zupełnie jak maskę fałszywego uśmiechu. Deszcz maskuje mój smutek. Las nie napawa lękiem. Nie czuję chłodu. Nie czuję nic. Wszystko budzi się do życia. Tylko moje uczucia umarły. Moja samotność osiągnęła apogeum.
Mówiłeś "nigdy cię nie zostawię", a jednak okazałeś się kłamcą jak wszyscy pozostali. Nie miałam nikogo. Moje życie było jedynie szarą egzystencją. Ty napełniłeś mnie światłem. Pokazałeś mi, że świat jest piękny. Nauczyłeś kochać. Śmiać się. A wszystko to okazało się jedynie kłamstwem. Zostawiłeś mnie samą z tym wszystkim. Chciałam powiedzieć ci, co do ciebie czuje, ale ty już mnie nie usłyszysz. Nie ważne, jak głośno będę krzyczeć, że cię kocham, mój głos do ciebie nie dotrze. Jesteś teraz w miejscu dla mnie nieosiągalnym. Przed oczami wciąż mam ten moment, gdy stałam nad trumną z twoim martwym ciałem i jedyne, na co się zdobyłam, to uściśnięcie twoich zimnych dłoni. Dłoni, którymi dotykałeś mnie z czułością kochanka podczas naszych wspólnych nocy. Zostawiłeś mnie, ale nie potrafię cię za to nienawidzić. Nie ma we mnie nic oprócz smutku wypełniającego mnie aż po same brzegi. Na moment zatrzymuję się i patrzę w górę, a krople deszczu spływają po moich policzkach. Nawet niebo użala się nad naszym losem. Dlaczego tak musiało się stać? Dlaczego tak się stało, zanim zdążyłam wyznać ci prawdę? Muszę cię zobaczyć. Silny wiatr rozwiewa moje włosy, ale brnę przed siebie. Bo muszę cię zobaczyć. Pokaleczone stopy bolą niemiłosiernie, ale idę dalej. Jestem zdeterminowana, nie zatrzymam się. Błyskawica przecina niebo. Słyszę huk. Już blisko. Spomiędzy drzew wyłania się jezioro. Pamiętasz to jezioro? Znalazłeś mnie na brzegu przemoczoną i przestraszoną. Zaopiekowałeś się mną, gdy cały świat ode mnie się odwrócił. A wszystko zaczęło się właśnie w tym miejscu. Pamiętasz letnie wieczory na łódce przy akompaniamencie świerszczy i żab? Pamiętasz, jak karmiliśmy łabędzie? A jazdę na łyżwach po zamarzniętej tafli jeziora? Jeziora, które dało nam tyle radości, a potem zabrało mi ciebie. Odwracam się do niego plecami. Wiesz, jak dobrze widać stąd twój zamek? Tak dumnie wznosi się na wzgórzu ponad koronami drzew. Gdzieniegdzie w oknach dostrzegam słabe światełka, ale nasza wieża zostaje pogrążona w mroku. Okna naszej sypialni są puste. Zalewa mnie fala ciepłych wspomnień. Moje oczy są zaczerwienione i opuchnięte od płaczu. Wszystko się rozmywa. Wchodzę do wody po kostki. Jest lodowata jak twoje ciało w trumnie. Jak moje serce. Drżącymi dłońmi rozwiązuję gorset. Oddycham z ulgą. Strasznie mocno go ścisnęłam. Zdejmuję żałobną suknię. Wpada do wody. Cała trzęsę się z zimna i strachu. Nie wiem czy mam dość sił, aby do ciebie dołączyć, ale wiem, że mam ich jeszcze mniej, by móc dalej żyć bez ciebie. Stojąc w halce robię kilka kroków naprzód. Wody jest coraz więcej i sięga coraz wyżej. Jeszcze trochę, jeszcze kilka drobnych kroków... Straciłam oparcie pod stopami. Krztuszę się. Nie umiem pływać. Tonę. Brakuje powietrza. Próbuję się szarpać, ale i tak nie wygram. Delikatnie opadam na dno. Zamykam oczy i uśmiecham się. Chyba straciłam przytomność, bo nie czuję już bólu ani chłodu. Nie brakuje mi tchu. Nie słychać grzmotów. Czuję spokój i szczęście. Wielkie szczęście. Śmierć przyszła tak nagle i bezboleśnie. Jest dla mnie ukojeniem.
Otacza mnie białe światło, z którego powoli się wyłaniasz. Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnęłam cię zobaczyć. Cały dzień byłam jak w transie i wciąż powtarzałam sobie, że to zły sen. Ale ty jesteś smutny. "Dlaczego to zrobiłaś" - pytasz zmartwiony. "Bo chciałam być z tobą" - odpowiadam. I choć moje serce przepełnia radość na twój widok, pojawiły się ciernie, które boleśnie się w nie wbijają. Nie chciałam cię zasmucić. Przyglądasz mi się, uśmiechasz się i wyciągasz do mnie swoją dłoń. Podaję ci swoją. Nasze palce się ze sobą splatają. Przyciągasz mnie do siebie i mocno obejmujesz, wsuwając dłoń w moje włosy. Czuję na czole twoje gorące usta. Twój pocałunek jest delikatny i przepełniony niezwykłą czułością. Znów czuję palące pod powiekami łzy, ale to łzy szczęścia. Twoja dłoń zsuwa się na moje plecy. Głaszczesz mnie po nich i szepczesz mi do ucha, jak bardzo mnie kochasz. Wtulam się w twoje ciało, a potem razem rozpływamy się w nieskazitelnej bieli, stając się jej częścią. Objęci zapadamy w niekończący się sen.
Po burzy zawsze wychodzi słońce. Jego ciepłe promienie ogrzewają mokrą ziemię i osuszają ją z łez nieba. W powietrzu unosi się słodki zapach kwiatów, który wabi do siebie owady. Z lasu dociera radosny śpiew ptaków, przefruwających z gałęzi na gałąź. Nieopodal strumienia dzieci bawią się i śmieją. Wiosna, to taka piękna pora roku. Wszystko budzi się do życia. Wszystko zaczyna się od początku. Wszystko... A na dnie jeziora zaplątane w wodorosty leży ciało młodej dziewczyny. Wyciąga ona ręce ku górze, jakby chciała kogoś pochwycić, a na jej bladej twarzy widnieje delikatny uśmiech.
Grafika:
Komentarze [6]
2014-09-26 17:12
Czekam, aż ktoś zrozumie, że ta “mdła i nieprzyjemna” stylizacja języka była celowym zabiegiem…
2014-09-26 15:24
Nie podoba mi się sposób pisania. Taki mdły i nieprzyjemny.
2014-09-18 18:09
Nigdy więcej pisania tekstów po nocach przy DSBM...
Aczkolwiek za opinię dziękuję. Nie pomyślałam o tym wysyłając ten tekst jako pierwszy. W każdym razie, mam nadzieję, że nie będzie źle.
2014-09-18 17:26
Mam jedną sugestie, mianowicie dla czego ktoś, kto właśnie wyszedł z gimnazjum pisze o: nie spełnione miłości, śmierci, o kochankach i ogółem takiej miazdze, że ktoś, kto ma trochę oleju w głowie, nie dał by takiej papki jako debiut, jako, że ludzie będą patrzeć na Twoje przyszłe teksty przez pryzmat tego. Z mojej strony dodam, że tekst i tematyka nie wbiły mnie w fotel, przeciwnie, jeśli chciałaś zrobić komedię, udało Ci się, i za tą żałosną komedię daję Ci 5, jeśli jednak miała być to poruszająca i pouczająca historia, na której Pudzian i Gołota podawali sobie nawzajem chusteczki, by wytrzeć swoje napuchnięte od płaczu wodospadem łez oczy, to dał bym 1, i to tylko dla tego, że nie mogę dać mniej.
2014-09-17 20:37
Gdyby tu można było dawać okejki dałabym Ci dwie, drogi Randomie. Jedną za czytanie ze zrozumieniem, drugą za Twoje kołtuństwo, które spowodowało tak piękne nierozwinięcie umiejętności rozumienia tekstu =)
2014-09-17 20:29
Ja, jako wybitny znawca wszechrzeczy i zagorzały ateista określiłbym ten tekst nieszczęsną wypadkową współczesnych, niefortunnych i zdebilałych lekcji polskiego i ultrawampirycznej fali unoszącej niewinne dziewice na skrzydłach zmierzchu.
- 1