Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Bede grau w gre = będę potępiony?   

Dodano 2013-10-09, w dziale felietony - archiwum

Powinieneś się leczyć – powiedziała matka do syna, widząc, że chłopak szatkuje w grze komputerowej setki demonów, posługując się w tym celu gigantycznym mieczem trzymanym oburącz przez skąpo ubraną cyfrową kobietę. Nie posłuchał, a matka miała rację. Chłopak umarł. To znaczy padł, hp się skończyło. Szybki restart przy ognisku w obozie i trzeba lecieć, żeby odzyskać choć trochę pd.

/pliki/zdjecia/gry1_0.jpg

W ten sposób miliony ludzi (wbrew powszechnej opinii rodziców, katechetów i polityków gry nie są produktami tworzonymi wyłącznie dla dzieci) spędza wolny czas, oddając się łączącej ich pasji, jaką jest elektroniczna rozrywka. Wszystko jedno, czy machają w tym czasie padem przed telewizorem, czy też grzmocą w przyciski na klawiaturze – istnieje spora grupa ludzi, która wysłałaby tych wszystkich graczy w pierwszej kibitce pędzącej na Sybir.

W Polsce obwinianie gier o wszelakie zło nie jest jeszcze aż tak popularne jak na ogólnie pojętym Zachodzie. Najbardziej oczywistym i natychmiast przychodzącym do głowy przykładem reprezentanta takiego myślenia w naszym kraju jest ksiądz Natanek, nad którym popastwimy się w dalszej części tekstu. W Stanach Zjednoczonych o popularności hobby, jakim jest demonizowanie gier i całej związanej z nimi branży, decyduje fakt, że w pewnych przypadkach jest to najprostsze rozwiązanie. Wariat strzelał do dzieci? Na pewno grał w Call of Duty. Znaleziono w czyjejś piwnicy bomby, którymi konstruktor planował wysadzić w powietrze sąsiadujący z jego domem szpital? Pewnie skubany przeszedł Sapera na ekspercie w trzydzieści sekund. No bo czy to faktycznie takie ważne, że człowiek ten był niezrównoważony psychicznie, przestał uczęszczać na spotkania z terapeutą, a w domu była broń i to nieodpowiednio przechowywana. Ależ skąd! Na jego komputerze znaleziono save’y z Battlefielda!

Oczywiście każda nagłaśniania przez media strzelanina w jakiejś szkole w USA jest tragedią, co do tego nikt nie ma chyba wątpliwości i nie można z tym polemizować, ale obarczanie za to winą gier jest przesadą i pójściem na skróty. Trzeba również pamiętać, że tymi samymi argumentami atakuje się również inne media. Stephen King został kilkukrotnie już oskarżony o to, że zainspirował morderców do popełnienia zbrodni, czego dowodem miały być stojące na ich regałach książki tego właśnie pisarza. Twórca replikował, że z całą pewnością obok nich stała tam też Biblia. W przypadku gier nie można niestety piłeczki odbić równie łatwo, z powodu wspomnianego już wyżej przekonania, iż są to produkty niepoważne.

Amerykanie traktują jednak te sprawy bardzo serio. Niektóre gry są tam cenzurowane, bo matki z dziećmi zniszczyłyby ich wydawców. Chociażby karty pokeporn z pierwszego Wiedźmina (pierwotna wersja gry przeznaczona na tamten rynek) były ocenzurowane. Barrack Obama zwołał grupę naukowców, dał im górę piniądza, sprzęt i miejsce do pracy, żeby sprawdzili, czy gry mogą wpływać na psychikę ludzi, a jeśli tak, to do jakiego stopnia. Sprawą pośrednio związaną z tym tematem jest tzw. incydent Justina Cartera. Jeśli o nim nie czytaliście, to przypomnę w telegraficznym skrócie. Ktoś napisał mu, że jest szalony, na co ten odpisał, że do tego stopnia, iż zaraz wyjdzie z domu, zrobi masakrę w przedszkolu i będzie się taplał w krwi zabitych dziecków, jedząc ich serca. Komentarz podsumował „lol” i „joke”, co niestety okazało się później niewystarczającym dowodem na to, że żartował. Ktoś złożył donos i osiemnastolatek został zatrzymany. W areszcie spędził kilka miesięcy (po więcej odsyłam do internetów). Oczywiście to bardzo dobrze, że zareagowano tak szybko, ale policja w tym przypadku zdecydowanie przesadziła… /pliki/zdjecia/gry2.jpegno ale to Teksas. Wyobraźcie sobie, że za każdy kretyński komentarz w Internecie władza wysyłałyby ludzi do więzienia. Podejrzewam, że gimnazja by się bardzo szybko wyludniły.

Z krytykowaniem gier związane jest również inne bardzo niefajne zjawisko. Pisząc ten tekst, musiałem sprawdzić nazwisko bohatera poprzedniego akapitu. Co znalazłem, wchodząc na portal o grach? Wpis zatytułowany „Wolfenstein to "obraza dla Holocaustu"”. Jakiś niezależny producent podniósł raban, że nazistowskie mechy są obraźliwe i wstrętne. Polecam temu panu nurt nazisploitation z filmem Elza - Wilczyca z SS na czele. Może odechce mu się robienia sobie reklamy tanim kosztem. Napisanie, że gry „coś tam”, to niezwykłe prosty sposób na pokazanie się światu. W marcu Ubisoft oznajmił, iż w kolejnej odsłonie Assassin’s Creed będzie można zapolować na wieloryby. Organizacja PETA z miejsca oskarżyła ich o gloryfikację wielorybnictwa. O co chodzi? Zatłukłem niezliczoną ilość wilków, niedźwiedzi, gigantycznych szczurów, a w Wiedźminie nawet psów (no co? musiałem przecież zanieść sadło grabarzowi) i jakoś do tej pory nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy wybiec z domu z mieczem w dłoni, by pociąć jakiegoś błąkającego się po ulicy kundelka. Z moich obserwacji wynika, że inni też tak mają, więc dlaczego ktoś rzuca się tak o to wielorybnictwo? Przecież to fikcja, czyżby obrońcy praw zwierząt tego nie rozumieli?

Zresztą nie tylko oni. Nieumiejętnością odróżnienia świata rzeczywistego od tego cyfrowego co jakiś czas musi pochwalić się także jakiś nawiedzony duchowny, co jest o tyle smutne, że wystawia nie najlepsze świadectwo całemu Kościołowi, a rzeszom hejterów daje okazję do wytykania krucjat i stosów. Z tego rodzą się dyskusje, które niby przyjemnie się czyta, bo są dosyć zabawne, ale tylko do pewnego momentu. Rzeczeni duchowni, a także osoby świeckie związane z jakimiś wspólnotami wyznaniowymi, uważają bowiem, że gry komputerowe to ewidentne dzieło Szatana, że wypaczają umysły dzieci i zmuszają je do satanistycznych zachowań. Najczęściej popisują się również rozkoszną wręcz nieznajomością tematu. Czytając teksty, w których ktoś nazywa komputer „elektronicznym czarownikiem”, nie można się po prostu nie uśmiechnąć. Nie chce mi się szukać zagranicznych przykładów. Internet jest tego pełen. Pewnie te wszystkie protestanckie zgromadzenia ze Stanów prowadzą jakiś ranking, w którym wygrywa to, które najczęściej obkłada graczy klątwą.

Za przykład z rodzimego podwórka niech nam posłuży ksiądz Natanek, człowiek, który o fantastyce i grach nie ma raczej bladego pojęcia. Niektóre fragmenty z jego kazań pozostaną z nami na zawsze, bo, co tu ukrywać, są po prostu mega zabawne. A on sam - wzorem swoich licznych poprzedników - wziął na nieszczęście na tapetę coś, o czym pojęcia nie miał. Popisał się przed polską częścią YouTube’a, zrobił trochę medialnego szumu, a zostanie zapamiętany, co jest paradoksalne, dzięki żartowi tłumaczy trzeciej części Diablo, którzy wpadli na „genialny” pomysł nazwania jednego z itemów jego nazwiskiem. /pliki/zdjecia/gry3_0.jpg Co, nawiasem mówiąc, było dużo lepszym żartem od wrzucania tam przereklamowanego mięsnego jeża. Może i ksiądz Natanek miał dobre intencje, ale w tym wypadku zdecydowanie mu nie wyszło.

Moim zdaniem, czyli osoby, która od czasu do czasu zagra w jakiś tytuł bardziej angażujący od Sapera, gry jako takie nie są problemem i mówienie, że to z ich winy ludzie popełniają przestępstwa jest niepoważne. Problemem jest brak kontroli rodziców, którzy wolą posadzić dziecko przed konsolą lub komputerem i mieć święty spokój na kilka godzin oraz to, że nie mają pojęcia, w co grają ich dzieci. (Robię korektę tekstu, jest 29 września – na portalu zajmującym się tematyką gier pojawia się wpis o dzieciaku z USA, który przyniósł do szkoły nóż, młotek i pistolet. Ojciec w sądzie tłumaczy, popisując się brakiem znajomości gry, że chłopak chciał zagrać w Minecrafta na żywo.) Rodzic prędzej powie, że gra jest za droga, niż nieodpowiednia dla jego dziecka z powodu zawartości. A przypominam, że na każdym pudełku znajduje się informacja odnośnie zalecanego wieku użytkownika. Problemem jest raczej to, że ludzie trzymają w domu, w którym mieszka osoba lecząca się u psychiatry, broń i ta osoba ma do niej swobodny dostęp. Kłopot sprawia więc zdecydowanie czynnik ludzki – brak świadomości i bagatelizowanie pewnych spraw. A potem jest lament i szukanie kozła ofiarnego.

Z tym Was zostawiam i idę szlachtować jakichś Orków.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /37 wszystkich

Komentarze [1]

~BananpolanyKeczupem
2013-10-09 19:26

Od razu po tytule było wiadomo że to Jaskier napisał :D
Świetny tekst :D

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry