Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Bez apruwala dla łormiastego lengłydża   

Dodano 2005-10-23, w dziale inne - archiwum

Po komunistycznej nowomowie nadeszła era korporacyjnego bełkotu pełnego angielskich zapożyczeń. Czyta się to z uśmiechem, ale polonistom odradzam ten tekst dla ich własnego dobra.


Własny język firm ujawnia się już na etapie poszukiwania pracowników. Firma szuka np. nie dyrektor personalnego, ale human resources managera, nie specjalisty ds. kontaktów z klientami, tylko relationship managera, dziś nawet sekretarz zamienił się w assistanta. Wzrosły też wymagania: nie wystarczy być ambitnym, dziś koniecznie trzeba być “osobą ukierunkowaną na odnoszenie sukcesów”. Kandydatów nie może też pocieszać to, że są osobami towarzyskimi, bo powinni mieć “umiejętność łatwego nawiązywania kontaktów i budowania długofalowych relacji interpersonalnych”. Niektóre firmy żądają od kandydatów nawet “mobilności geograficznej”. Gdy już się zatrudnimy w takiej firmie może być jeszcze gorzej. Nawet przez parę tygodni możemy być wyłączeni z rozmów i spraw zawodowych z powodu nieznajomości języka. Nie języka polskiego czy angielskiego, ale języka korporacyjnego.


Oto przykład:


Miejsce akcji: zagłębie białych kołnierzyków – Warszawa; Organizacja: znany multinaszynal; Czas: późny poranek


Dżi-em do pani Krysi (asystentki): Pani Krysiu, proszę mi sforłardować ataczmenty od repów. A tak przy okazji, nie przychodzą mi ataczmenty, niech pani będzie łaskawa i zawoła do mnie pana Waldka.

Pani Krysia dzwoni na komórkę do AJTI Managi: Panie Waldku, mamy kritikal situłejszyn, Dżi-em chyba ma worma na twardzielu, bo mu ataczmenty od repów nie przychodzą.

AJTI Managa: Pani Krysiu, pani powie Dżi-emowi, że zajrzę do niego, jak tylko dotrę do biura. Wracam właśnie z decetu, bo się merczom palmy grzeją. Pani mu powie, żeby wyłączył i włączył laptopa.

Dżi-em wzywa do siebie Ligala: Panie Dariuszu, sprawdzał pan ten dil z szersami ?

Ligal: Panie prezesie, ustawa ustawą, ale ja sądzę, że najlepsza ajdija, to pledżery na szersach. Czy mam prosić ofkanseli, żeby przygotowali końcową wersję kontraktu ? Oni teraz robią dju na kopalni, ale ich pogonię. Trzeba im tylko sfajlować pełnomocnictwa od walnego.

Pijarowa przerywa rozmowę Dżi-ema z Ligalem: Panie prezesie, pismaki chcą jakiś apdejt na temat naszego szeru za ostatni kwartał. Pan prezes wspominał, że repy dawały slajdy z konkretnymi rołsami. Mamy to gdzieś ?

Dżi-em do Pijarowej: Pani Katarzyno, może by tak zaprosić pismaków na lunch ?

Ligal żegna się, a wychodząc mówi do pozostałej dwójki: Bardzo proszę o kopiowanie mnie na wypadek jakichś iszjus… A ja zbrifuję tima, żeby wiedzieli, co się dzieje, bo przecież jutro mnie nie ma.

Dżi-em do Pijarowej: Pani Katarzyno, może by spytać Mundrego czy ma dobry kontakt z naczelnym pismaków ?

Pijarowa do Dżi-ema: Tak, poproszę, jestem u siebie w rumie, więc zadzwonię za kilka minut. Lecę hajlajty na bazę puścić.

Dżi-em wykonuje szybkiego kola do Mundrego, po czym zauważa czekającą u pani Krysi Hiumanową: Pani Beatko, proszę do mnie.

Hiumanowa do Dżi-ema: Panie prezesie, mam wyniki ostatniego sercza na dyrektora marketingu. Agencja mówi, że trakrikordy tych trzech, którzy byli wczoraj na interwiu, są najlepsze. Czy pan już skłania się do którejś konkretnej osoby ?

Dżi-em du Hiumanowej: Wszystko niby OK, pani Beatko, ale żadna z osób mnie nie zachwyciła, mimo że cefałki maja na bajerze. Tylko, że zero wizji, a na dodatek wszyscy z mydlarni. Ale wie pani, co ? Ten ostatni był niezły, pani skrobnie na wszelki wypadek templejtkę enansmenta, żebysmy już mieli gotową. A może jakiegoś ekspata z bazy nam tu zainstalują ? Enyłej, niech pani jeszcze dla nowego jakiś indukszyn wymyśli, wie pani, wizyta na taśmie, te rzeczy.

Dżi-em do pani Krysi: Proszę mnie połączyć z prajsami, najlepiej z siniorem, memo o repozycjonowaniu już jest zapewne gotowe. Ale czas ucieka, a decety obłożone stokami, za co oni nas w ogóle czardżują ?

Pani Krysia do Dżi-ema: Ale repy mówiły, że prajsy nie wzięły pod uwagę, że sejlsy dosłały im łan lajn eddżastment.

Dżi-em do pani Krysi: Pani Krysiu, połączy mnie pani jeszcze z Artystą.

Dżi-em do Artysty: Witam cię Xawery, masz już lejałt tej bilby, co ją na ałtdorze walimy ? Nie mogę cały czas znaleźć marketingowca, a fabryka i sejlsforsy mi jęczą, że saportu brak.

Artysta do Dżi-ema: Krzysztofie, wiesz, nie lubię sobie goli strzelać, ale ta kreacja jest od czapki. Ani to edżi, ani keczi i w ogóle nie wiadomo, co my komunikujemy. Gdzie tu mesydż, ja się pytam … ?

I co? Zrozumieliście ? Nie bardzo ? Polecam zatem przejrzeć mały słowniczek „języka korporacyjnego”, który zamieściłam poniżej, a następnie powrócić do tekstu i przeczytać go po raz kolejny.

AJTI Managa – menedżer systemów informatycznych
Artysta – dyrektor kreatywny zewnętrznej agencji reklamowej
Dżi-em – dyrektor generalny
Ekspat – zagraniczny menedżer zatrudniony w Polsce
Hiumanowa – menedżer ds. zasobów ludzkich
Ligal – główny radca prawny
Merch – przedstawiciel handlowy
Mundry – zewnętrzny konsultant
Ofkansel – zewnętrzny prawnik obsługujący daną firmę
Pijarowa – specjalistka ds. PR
Prajs – konsultant
Rep – przedstawiciel regionalny
Sejls – pracownik działu sprzedaży
Sinior – pracownik wyższego szczebla

No i jak ? Lepiej ? Mam nadzieję ! Oczywiście nie tylko świat wielkiego biznesu tworzy swój własny hermetyczny język. My uczniowie nie jesteśmy na tym polu wcale gorsi. Język, którym posługujemy się na co dzień, jest równie barwny, ciekawy i intrygujący. Może znajdą się w naszej szkole chętni, którzy chcieliby to udowodnić, pisząc podobna rozmowę, ale w nieco innych realiach i w „naszym języku”. Potencjalnych autorów prosimy o kontakt z prof. Rybą (sala301). Obiecujemy, że opublikujemy na łamach naszej gazety Wasze najlepsze teksty, a wszystkich lubiących pisać zapraszamy do współpracy.


Przykład firmowej rozmowy zaczerpnięto z miesięcznika FORBES
autor tekstu – Damian Ziąber

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.7
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.7 /3 wszystkich

Komentarze [3]

~ola
2005-11-08 17:32

Łatwiej to zrozumieć jak człowiek czyta głośno, bo inaczej nie do przyjęcia dla przeciętnego (bilingualnego)hehe umysłu.Niezła firma, a tu człowiek się marnuje i uczy poprawnego nieskalanego j. polskiego i angielskiego.

~Dora99
2005-10-27 11:50

Język jakim posługuję się opisana firma jest faktycznie dla przeciętnego człowieka niezrozumiały. Przypuszczam, że rozmowy prowadzone w moim dziale również dla wielu licealistów sprawiły by nie mały problem. Każde środowisko ma swój język, kiedyś dostałam e-meil od 18-letniej Bratanicy i żeby go odszyfrować musiałam ściągnąć z internetu opisy do emotikon.

Ps:
Bardzo ciekawy artykuł. Widać, że nie tylko recenzje Ci dobrze wychodzą.
Tak dalej JR.

~młody
2005-10-24 14:42

e no dobre dobre :D

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry