Konkretna wizyta, czyli dramat w jednej nie - rozmowie
Występują: Gospodarz, Śmierć (po raz pierwszy w rodzaju męskim), Narrator i Kurtyna
(słychać pukanie)
GOSPODARZ (męskim basowym głosem): Kto tam?
ŚMIERĆ: Śmierć.
GOSPODARZ (otwierając drzwi z radością): A proszę! Spodziewałem się pana. Może kawki?
ŚMIERĆ (wciąż stojąc w progu): Nie, dziękuję. Przejdźmy do rzeczy.
GOSPODARZ (uprzejmie): W czym mogę panu pomóc? Proszę, niech pan wejdzie. Proszę się czuć jak u siebie w domu.
ŚMIERĆ (wchodzi nie zdejmując zabłoconych butów, kosę opiera o choinkę, kozę przywiązuje do kaloryfera. Siada wygodnie na fotelu, kładzie nogi na stół i wyjmuje papierosa): Ma pan ogień?
GOSPODARZ: Tak, oczywiście (podbiega z zapalniczką). Więc co, przejdzie pan do rzeczy, może ciasteczko?
ŚMIERĆ: Chętnie, zaraz przejdę.
(Gospodarz przynosi ciasteczko. Śmierć przechodzi do rzeczy)
ŚMIERĆ: Musi pan wypełnić PIT za rok ubiegły. Urząd Skarbowy to nie anestezjolog. Nie będzie w nieskończoność ubiegał się o swoje. Widzi pan, oni są zbyt dumni… Potem anonimową ankietę (rozkłada arkusz papierów) – tu się pan podpisze (wskazuje miejsce) – to przez ustawę o ochronie danych osobowych. Muszą wiedzieć, kto nie chce, żeby szastano jego nazwiskiem. Musi pan tu jeszcze złożyć podpis (wyciąga pismo urzędowe. Gospodarz posłusznie podpisuje) Dobrze! (wpada w zamyślenie oglądając swoje papiery). No, musi pan jeszcze napisać podanie.
GOSPODARZ: Jakie podanie?
ŚMIERĆ: No… podanie o zgon. A i niech pan nie zapomni zaznaczyć, gdzie się Pan wybiera.
GOSPODARZ: Jak to gdzie?
ŚMIERĆ: No, do piekła, nieba czy czyśćca.
GOSPODARZ: Czy to konieczne?
ŚMIERĆ: Niestety. Bez tego podania nie wydadzą panu później trumny, to przez nową reformę, czy jak jej tam. Mam jeszcze kwestionariusz o stanie majątkowym (nerwowo zapala następnego papierosa). Gdzieś tu było… O jest! Niech pan napisze, ile ma pan dzieci. Od tego będzie później zależało, ile pan dostanie pieniędzy. Najlepiej niech pan napisze, że nie ma pan wcale. Dostanie pan najwięcej pieniędzy. I tak nikt tego nie będzie sprawdzał. A jak któraś przyjdzie po alimenty, to pan powie, że żadnych stosunków nie miał.
GOSPODARZ: A co ja zrobię z pieniędzmi, skoro już nie będę żył?
ŚMIERĆ: Nie wiem, nie moja sprawa. Ja jestem tylko z urzędu.
NARRATOR: Gdy Śmierć kazał Gospodarzowi wypełnić ankietę pt. “Jakiego proszku pan używa?”, żeby w pośmiertnym Urzędzie do spraw Konsumenta wiedzieli, co mają produkować, ten poirytowany zalał się rzewnymi łzami. Śmierć widząc zdezorientowanie i zrozpaczenie Gospodarza postanowił otoczyć go płachtą swego płaszcza, biorąc go pod swe kościste skrzydła. Gospodarzowi otworzyły się drzwi do kariery urzędnika Skarbowego, a że był bardzo pracowitym uczniem, prędko awansował. I tak oto Śmierć i Gospodarz już zawsze kroczyli ramię w kość ramieniową, jako reprezentant Urzędu Skarbowego i POBORCA PODATKOWY.
KURTYNA...(nie chce spaść – czeka na kontrakt…)
Komentarze [9]
2005-11-04 16:13
Oryginalnie :) gratuluję pomysłu!
2005-11-04 09:49
Doskonała jest gra aktorów. Szczególne brawa dla kurtyny!!! gdzie się udać po autograf?!!:)))
2005-11-02 20:09
Pozostaje mi tylko przyłączyć się do powszechnej pochwały. Gratuluje orginalności stylu i tematu.
Zawarłaś w pigułce maksimum pożądanej treści.
2005-11-02 19:01
fajne bardzo.
i ta rola kurtyny subtelnie podkreślająca ciężki los artystów w czwartej erpe.
2005-11-01 17:37
Nie wiem.
2005-10-30 14:11
no no Karolciu, jak na 1 twój dramat w życiu to jest fajniutki :] mam nadzieje ze bedzie ciąg dalszy i pozdrawiam autorke :)
2005-10-29 12:54
“bo w życiu pewna jest tylko śmierć i podatki” :)
Eno,fajoskie :)
2005-10-28 16:14
Cóż. Moge prośić o wzór podania o śmierć?
2005-10-28 16:00
no szczerze to mnie zatkało! :P dobre, bardzo dobre!! ironiczne ale.. powtórze się: DOBRE!!
- 1