Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Bieszczady – nie chwalcie cudzego!   

Dodano 2013-05-19, w dziale inne - archiwum

Polska to cudowny kraj. Odcinając się od polityczno-ekonomicznych konwenansów, możemy śmiało powiedzieć, że mamy wszystko. Możemy przecież łapać słoneczne promienie nad morzem niczym Pamela Anderson w „Słonecznym patrolu”, żeglować po mazurskich jeziorach niczym Jack Sparrow oraz zdobywać górskie szczyty o całkiem przyzwoitej wysokości. Atrakcji, co nie miara. Osobiście jestem usatysfakcjonowany tym, co mamy. Co najlepsze - góry mamy na wyciągnięcie ręki! Czas więc spakować plecaki i wyruszyć w drogę!

/pliki/zdjecia/bie1.jpgMógłbym zacząć spisywać przepis na udany wyjazd. Pytanie brzmi jednak: po co? I tak jeden będzie wolał wziąć kratę dobrego piwa, a drugi porządne „treki”, które będą prawdziwą ostoją w trudnych chwilach na szlaku. Na wyjazd najlepiej zabrać ze sobą ekipę. Wszak nie każdy jest samotnym wilkiem, który uwielbia odcinać się od ludzi i zagryzać puszczone wolno owce na łące.

Uwielbiam takie wyjazdy. To nie czasy, kiedy mama pakowała nas na wycieczki szkolne, a tydzień poza domem oznaczał wyjazd przeplatany cudownym czasem i tęsknotą za rodziną. To było takie proste. Mama płaciła, a pani ze szkoły organizowała nam czas. Dziś podobno pretendujemy do miana dorosłych… No dobrze.. Pełnoletnich? No może mniej dziecinnych (przede wszystkim mowa tu o chłopcach). Teraz sami musimy znaleźć sobie kwaterę, zapewnić rozrywkę, jedzenie, picie, picie i inne niezbędne rzeczy. Jednak wszystko jest możliwe. Nie ma co siedzieć w domu i patrzeć na bezsens, który nas otacza i przytula.

Polecam nasze Bieszczady. Nasze… To słowo naprawdę mi się podoba. Możemy tak błogo przypisać sobie coś, co praktycznie do nas nie należy, a przecież tak mocno się z tym utożsamiamy. Powiem jeszcze raz – polecam nasze, podkarpackie Bieszczady. W myśl zasady „cudze chwalicie, swego nie znacie”, warto ruszyć głowę i tyłek, aby nie być tak wełnianymi istotami, które lepiej znają piramidy w Egipcie, Lazurowe Wybrzeże i hotele w Bułgarii, niż np. polskie góry. Tę moją zachętę można potraktować jako sygnał, aby zmienić jeszcze plan swoich wakacji.

Wyjazd w góry to niezwykłe przeżycie, zwłaszcza, gdy jedzie się tam z mocno rozbrykaną grupą kolegów. Można robić cuda. Chodzić tam, gdzie Bóg mówi „dobranoc”, a na grillu smażyć rzeczy, które niekoniecznie nadają się do jedzenia. Na dodatek ci nasi kumple, którzy i tak zaczną liczyć spotkane na wyjeździe panienki. Zapewniam tu wszystkich facetów, że wyjdzie ich ponad 300. Gdy się uda zrobić dobre zakupy, może okazać się, ze nasza stawka żywieniowa jest całkiem przyzwoita. Ewentualnie można zainwestować nieco mniej w zupki w proszku. Ale kto chce mieć strawione jelita?

Kwatera też musi być solidna. Byleby nie był to drewniany domek, gdzie w momencie kichnięcia na dole, z góry wołają Ci „na zdrowie”. Dodajmy jeszcze ładne wykończenie wnętrza lampkami choinkowymi w… maju i oczywiście schody typu „Kaczka”. /pliki/zdjecia/bie2.jpgNa litość boską, kto to wymyślił?! Po wejściu na nie w odpowiednim stanie możesz śmiało czuć się tak, jak po zdobyciu Everestu i to najtrudniejszą trasą.

Góry…. Nie ma co się bać zdobywania szczytów. Żyjemy w Polsce i generalnie góry mamy takie… adekwatne. Mnogość wyboru tras jest wielkim plusem. W zasadzie, żeby pochodzić sobie po górach, wystarczy wyjść z domku i udać się w stronę dowolnego pagórka. Po jego zdobyciu i tak będziemy mieli cudowne widoki i poczucie własnej siły. Należy być jednak bardzo czujnym. Nigdy nie wierzcie osobie, która jest uzależniona od lasu i swoje dzieci planuje wychować w duchu wietnamskiej walki i amazońskiego żywiołu. Niestety to tacy ludzie zazwyczaj prowadzą ekspedycje, które kończą się niejednokrotnie obejściem strumyka najdłuższa i najtrudniejszą drogą. Ot tak dla zabawy!

No, ale przecież możemy być grzecznymi turystami na szlaku. W wyborze trasy mamy pełna paletę dróg do wyboru. Wszystko zależy od naszych chęci i sił, które zapewne ogranicza wszechobecny kac. Warto jednak wyjść np. z Ustrzyk Górnych. Po przyjeździe do tego miejsca czeka nas zaskoczenie, bo nie jest to kurort oblegany przez warszawskich turystów. Jedyną atrakcją jest tu parking. W końcu możemy zapłacić za wejście na szlak i ruszyć przed siebie. Opłaty za wejście na szlak… Osobiście nie boli mnie to tak bardzo, bo mam na uwadze fakt, iż pieniądze te nie idą na opłacenie paliwa do samochodu jakiegoś nadętego nowobogackiego biznesmena, a w rzeczywistości pozwalają utrzymać szlaki w czystości i rozbudować trasę. Chyba. Skoro ruszymy już w kierunku np. Szerokiego Wierchu możemy spokojnie odetchnąć. Wejście pod górę trawi nasze siły, a wizja kolejnych godzin spędzonych w aktywny sposób szybko otrzeźwiają marzenia o zimnym piwie i grillu. W końcu zaliczamy pierwszy szczyt. Wychodzimy ponad granicę drzew, a przed naszymi oczami rozpościera się widok, który cieszy i zatyka dech w piersiach. To jednak dopiero początek. Kolejne górki, kolejne stracone kalorie i wypocone złe emocje. Podejście pod Tarnicę to może niezbyt wielki wyczyn, lecz cieszy jak pierwszy pocałunek. Tarnica… O tak! Nic, tylko położyć się na trawie i patrzeć w niebo. Do tego widok ukraińskiej strony Bieszczad i delikatnie łaskoczące słońce. A wszystko to na 1346 metrach nad poziomem morza!

Musimy maszerować dalej. Wody coraz mniej, zapasy pomału się kurczą, dzieci z miasta czują się jak zdobywcy Mount Everest, idąc w klapkach w skrajnie trudnych warunkach. Na przełęczy Goprowskiej korki… Wszyscy robią pit-stop przed największą atrakcją tego szlaku, czyli podejściem pod Krzemień! Tak, tak. Ta bliska każdemu sercu góra o bardzo stromym podejściu straszy i przeraża każdego, kto patrzy w jej stronę. Czasem trafi się człek niemądry, który podejdzie pod nią „na raz” w imię np. zakładu o piwo…, lecz inni podchodzą na dwa, trzy, cztery… szesnaście razy. /pliki/zdjecia/bie3.jpgWidoki cieszą. Człowiek sam maszeruje i tylko czasem przerywa dialog ze swoimi myślami, by napotkanemu wędrowcowi powiedzieć radosne „cześć!”. Przejście przez Bukowe Berdo regeneruje wszelkie siły. Niesieni wiatrem odnowy idziemy pośród stromych zboczy, wysokich szczytów i lasów położonych poniżej. Słońce, sucha bułka, trochę wody i setki myśli, które kołują się w głowie. Nigdy nie wierzcie ludziom lasu w skróty dróg. To zawsze jest podejrzana sprawa. Wywiedzie taki, potem zabije albo nie daj Boże zgwałci i zabije lub na odwrót. Możecie również spotkać gdzieniegdzie małe niedźwiedzie. Oczywiście z dużym niedźwiedziem. Wszak to Bieszczady! Tereny piękne, od szczytów po wszelkie połoniny, takie jak Caryńska czy Wetlińska. Nic, tylko brać buty i iść w góry!

Uwielbiam Bieszczady. Nieopisane piękno, które ciągle zachwyca i daje się poznać na nowo to nieokreślony dar. Warto więc czasem zrezygnować z picia nad nudnym jeziorem, czy też picia w hotelu na pustyni i wybrać się gdzieś, gdzie niedościgniona matka natura funduje nam kolejne pozytywne emocje. Warto! W myśl starego porzekadła – poznajmy swoje, potem chwalmy cudze!

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /30 wszystkich

Komentarze [7]

~Osprey
2013-05-20 23:53

Chyba zbyt mocno zmarginalizowałem potencjalnego czytelnika i dzisiejszą młodzież.

~Jacek_8848
2013-05-20 22:53

@montana:
Oj tam, oj tam, nie dramatyzuj. Nie każdy musi jechać w góry tylko po to, żeby dziennie robić 30 km po szlakach.
Nie pochwalam wyjazdów w takie okolice celem li tylko uprawiania ordynarnego pijaństwa (to można robić wszędzie), a wręcz gardzę takim zachowaniem.
Weźmy pod uwagę jednak, że wiele osób woli dostępny wolny czas podzielić pomiędzy wędrówki górskie i wspólne biesiady i ja osobiście nie widzę w tym nic zdrożnego, a nawet z rzadka sam tak czynię. Urwany film jest po prostu wkalkulowany w ryzyko uprawiania takiego wypoczynku.

~Osprey
2013-05-20 21:26

Wszystko to napisałem z premedytacją. Przede wszystkim chodzi o dystans i niezbyt zgryźliwą ironię. Nie byłem tam po to, aby pić i szaleć. Celowo trochę przekoloryzowałem sprawę. Z resztą tak lubię. :)

~montana
2013-05-20 19:19

Artykuł trąci banałem… Zabawne, ledwo ukończyłeś 18 lat, a już nie potrafisz stworzyć zdania niezawierającego skojarzeń z alkoholem. Pełnoletni ludzie na szlaku raczej piją wodę mineralną lub źródlaną, wierz mi, a po całym dniu wędrówki wystarcza im siły jedynie na wzięcie prysznica. Bałbym się pokazać tego tekstu znajomym, dla których góry, przede wszystkim wysokie szczyty alpejskie oraz Tatry, to całe życie…

~Jacek_21
2013-05-20 12:31

Bieszczady są naprawdę piękne, ale nie rozumiem tekstu o wszechogarniającym kacu.
Ty chyba młokosie kaca to tylko na obrazku widziałeś.
W górach nawet jak się żłopie whiskacza aż do urwania filmu, to następnego dnia człowiek jest nieco zmięty ino, ale o pełnym kacu mowy nie ma. Nie ma się wprawdzie czym chwalić, ale takie rzeczy wiem z autopsji.

~Anett
2013-05-19 21:45

Kocham za ten tekst. Obiecany i obietnicy dotrzymałeś :) Co do Bieszczad… tam się czuje wolność, wiarę we własne siły, piękno gór i jakąś mistyczną moc. Ja chcę jeszcze raz! ino może nie szlakiem konnym :)

~Villemo
2013-05-19 20:39

Uwielbiam Bieszczady i uwielbiam Twój tekst Dariusz! Idealnie opisałeś to wszystko :D Mogłeś tylko wspomnieć, że nie tylko w tych wyższych partiach gór mogą być zapierające dech w piersiach widoki. Przecież nie zaprzeczysz, że łąka obok szczytu Mały Król w Ustrzykach Dolnych była również nieziemska! Doskonale opisałeś nasze cudowne Bieszczady :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry