Bo jak nie my, to kto?
Ginger: W tym roku odbyła się w naszym absolutnie wyjątkowym „Koperniku” XXII już edycja Szkolnego Przegląd Talentów. Udało nam się przeniknąć za kulisy tej unikalnej w skali miasta i regionu imprezy. Przerwałyśmy niniejszym hegemonię naszych kolegów, dziennikarzy Lessera, którzy przez ostatnie lata oceniali tę imprezę i spojrzałyśmy na tegoroczne prezentacje typowo babskim okiem. Postanowiłyśmy możliwie obiektywnie ocenić prezentacje wszystkich wykonawców, którzy pojawili się na scenie. A było co obejrzeć!
Felico: Wiesz, siedząc na widowni zadawałam sobie tylko jedno pytanie: co ja, takie beztalencie, robię w szkole, która pęka wprost w szwach od utalentowanych ludzi? Odpowiedź na to pytanie znalazłam, ale dopiero znacznie później…
G: Przyznaję, że warto było wziąć udział w tym wydarzeniu. Potraktowano nas wyjątkowo sympatycznie i prawie natychmiast zostałyśmy zaakceptowane przez hermetyczne grono artystów naszego liceum. Atmosfera za kulisami była świetna. Wielu wykonawców próbowało co prawda wkupić się w nasze łaski, ale chcemy Was zapewnić, że mimo licznych przejawów sympatii z ich strony, postanowiłyśmy pozostać obiektywne i ostre w ocenie ich prezentacji jak przysłowiowa brzytwa.
F: W każdym razie spróbowałyśmy takimi pozostać. Za chwilę dowiecie się więc, co nas zachwyciło, co rozczarowało, a co wzbudziło mieszane uczucia.
G: Prowadzący koncert galowy, Radosław Wątroba oraz Eliza Wójcik, zmienili konwencję i wcielili się tego dnia w Sherlocka Holmesa i Johna Watsona, którzy podjęli się kolejnego trudnego zadania. Postanowili odnaleźć ludzi, których podejrzewali o posiadanie niezwykłego talentu.
F: Według mnie najlepszym prowadzącym był jednak ten trzeci, tajemniczy chłopak, który co jakiś czas pojawiał się scenie, wspierając wspomnianych powyżej detektywów w ich trudnym zadaniu. Przedstawił się jako wspomnienie hitu zeszłorocznego przeglądu, czyli „Całek Mieczysława” i jak przystało na reprezentanta klasy matematycznej, próbował bawić publiczność „sucharami” o matematykach…
G: Chciałabym zacząć naszą ocenę tegorocznych prezentacji od kategorii: soliści. Propozycje kilku z nich naprawdę wbiły mnie w fotel. Na szczęście fotele w Tarnobrzeskim Domu Kultury są wyjątkowo wygodne i zamortyzowały te moje emocjonalne odruchy.
F: Ze mną było podobnie! Szczególnie pierwszy występ utkwił mi w pamięci. Błażej Pałkus i Kasia Godek z klasy 1a, którzy zdobyli główną nagrodę w tej kategorii, zachwycili większość widzów wykonaniem utworu „Dumka na dwa serca”. Faktycznie było pięknie i klimatycznie, ale mnie zabrakło nieco… emocji. U Błażeja jeszcze je widziałam, ale u Kasi już niekoniecznie. Może to trema? Co o tym myślisz?
G: Rzeczywiście, zabrakło kontaktu wzrokowego między wykonawcami. Tak wzruszająca i pełna emocji piosenka zasługuje bezsprzecznie na równie piękną choreografię. A ja tego wyjątkowego napięcia, tych niezwykłych emocji, wynikających z przekazywanego tekstu, jakoś nie dostrzegłam.
F: Dokładnie! A jeśli już mowa o emocjach, to najwięcej było ich w tańcu towarzyskim. Aleksandra Pęczak i Sebastian Szewc pokazali prawdziwą klasę, a ich rumba była po prostu mistrzowska. Patrzyłam na ten ich taniec z ogromną przyjemnością. Na scenie nie zabrakło też przedstawicielek tańca nowoczesnego. Paulina Obara pokazała nam, jak należy się dziś w tańcu poruszać, a grupa taneczna FRAM – Oddział „Kopernik” zaprezentowała przyjemny dla oka układ.
G: Z bólem serca zmuszona jestem przyznać, że mnie tancerze nie porwali. Oczywiście bardzo podobał mi się występ pary turniejowej, ale FRAM i solistka mnie nie zachwycili. Moim skromnym zdaniem występy tych ostatnich nie dorównywały poziomem prezentacjom wokalnym. Niektórzy z wokalistów po prostu oczarowali publiczność. Mówię tu przede wszystkim o laureacie drugiego miejsca Przemysławie Turbaku. Jego subtelne wykonanie utworu Matthew Westa „Strong enough” podbiło serca wszystkich siedzących na widowni dziewczyn - oczywiście łącznie z naszymi. Karolina Pyza, również bardzo pozytywnie zapisała się w naszej pamięci. To idealne połączenie siły i kobiecości.
F: Nie do końca się z tobą zgodzę. „One and Only” Adele, które zaśpiewała Karolina, mnie nie poruszyło. Głos ma na pewno mocny, intrygujący, śpiewa czysto i… nic więcej. Mój podziw wzbudził za to ktoś zupełnie inny. Paweł Michalczuk, który nie tylko świetnie wyglądał, ale i zaskoczył wszystkich swoją propozycją. „Aria Skołuby” ze „Strasznego Dworu” Stanisława Moniuszki w jego wykonaniu była po prostu niesamowita. Ten głos, te emocje!
G: Widziałam, że długo nie mogłaś dojść do siebie po tym występie. Oczywiście, mnie też nasz przewodniczący samorządu szkolnego ujął urokiem osobistym, a jeśli chodzi o wykonanie arii, to absolutnie podzielam twoje zdanie. Klasa mistrzowska. Kolejną wokalistką była Klaudia Tuszyńska, która pokazała się na scenie w utworze Billa Withersa „Ain’t no sunshine”. To niezwykle sympatyczna i utalentowana dziewczyna. Wystąpiła w kategorii: soliści, ale ponadto – o czym warto pamiętać - wspierała również swoje koleżanki wokalnie bądź instrumentalnie w ich prezentacjach. Wspólnie z Dominiką Żebracką wykonała na przykład niezmiennie poruszający serca utwór „Hallelujah” Leonarda Cohena. Dominikę usłyszeliśmy również nieco później w brawurowym „Dworcu” Maryli Rodowicz, który – jak to określiła inna laureatka konkursu wokalnego – był prawdziwym polem do popisu wokalnego. Obie dziewczyny zasłużyły moim zdaniem na szacunek i gratulacje, które im z tego miejsca składam.
F: Tak, tak, tak! Klaudia i mnie zapadła w pamięci. Biła od niej prawdziwa, nieudawana radość życia i to za każdym razem, gdy tylko pokazywała się na scenie! Nie zabrakło jej także czarującego uśmiechu.
G: Uśmiech i z twojej twarzy nie znika chyba nigdy, co jest faktem powszechnie znanym. Nie poruszył mnie natomiast popis Kacpra Bajorskiego, który najpierw dosyć przeciętnie zaprezentował się w utworze „Goodbye my lover” z repertuaru Jamesa Blunta, by w swoim drugim występie zmienić nieoczekiwanie piosenkę na „Czarny chleb i czarna kawa” i wypaść zdecydowanie lepiej. I wtedy naszła mnie taka myśl: ludzie, śpiewajmy polskie piosenki!
F: Moim zdaniem Kacper w obu utworach wypadł dość dobrze. A piosenkę zmienił nie tylko on. Otóż musicie wiedzieć, że po środowym przeglądzie konkursowym jurorzy zwrócili się z prośbą do laureatów konkursu o przemyślenie i ewentualną zmianę repertuaru na bardziej radosny. I tu muszę przyznać im racje, gdyż podczas konkursu czułam się chwilami bardziej jak na stypie, niż na weselu. Rozumiem oczywiście, że mamy teraz okres Wielkiego Postu i nie wypada zbytnio okazywać radości, ale nie powinniśmy także przekazywać gimnazjalistom fałszywego komunikatu dotyczącego klimatu naszej szkoły. W końcu mogliby przecież odnieść wrażenie, że w naszej szkole jest ponuro, przygnębiająco, a w najlepszym wypadku melancholijnie! A to przecież nieprawda! A jeśli już o tym mowa, to nie możemy również zapomnieć o laureatach w kategorii: film promujący szkołę. Chłopcy (Krystian Muciek, Karol Nowaczek i Bartosz Truniarz) odwalili kawał dobrej roboty i pokazali, że w naszej szkole jest naprawdę niepowtarzalny klimat i COŚ się dzieje. I choć ich teledysk wzbudził też liczne kontrowersje, to ja uważam, że należą się im (oraz wszystkim nauczycielom i uczniom, którzy wyrazili chęć współpracy z nimi) wielkie podziękowania za to ich „Happy”!
G: Ja też nie rozumiem tych krytycznych opinii. Ten film mógł się nie podobać chyba tylko malkontentom i ponurakom! Wróćmy jednak do oceny wokalistów. Tym razem chciałbym się odnieść do prezentacji Joanny Sobolewskiej. Nie spodziewajcie się jednak krytyki, ponieważ jej wykonanie „Cykad na Cykladach” Maanamu bardzo mi się podobało! Było dynamicznie, drapieżnie i rockowo, czyli tak jak lubię najbardziej. Przejdźmy więc szybko do kolejnej wokalistki, Igi Kijowskiej i jej interpretacji utworu Johna Frusciante „Time runs out”. Iga zmierzyła się z bardzo niszowym utworem (słyszałam nawet głosy, że sprytnie połączyła dwa utwory tego artysty w jeden). Niestety, zaproponowany przez nią utwór przerósł raczej możliwości percepcyjne zgromadzonej na sali publiczność, która już po kilku taktach zaczęła ostentacyjnie okazywać pierwsze oznaki znudzenia. A jak ty oceniasz jej występ, Felico?
F: Mnie także ta piosenka jakoś nie porwała. Jednak później mogliśmy jeszcze zobaczyć Igę w „Pieśni o szczęściu”, którą wykonała w duecie z Pawłem Michalczukiem (Paweł akompaniował jej dodatkowo na akordeonie, a na fortepianie towarzyszył im Tomasz Łygas). I przyznam, że w tym numerze Iga wypadła już o wiele lepiej. Bardzo podobał mi się także występ Wiktorii Kryj, która zaprezentowała nam tym razem „To co mam” Anny Jantar. Mówię tym razem, bo gdy spoglądam w swojej porządne notatki ze środowego koncertu, to widzę, że Wiktoria wypadła wówczas mniej niż przeciętnie. Dziś zaskoczyła wszystkich i pokazała, na co ją stać! Czyżby była idealnym przykładem na to, że problemy techniczne, które napotkali wokaliści w czasie konkursu, utrudniły im znacząco pokazanie w pełni swego talentu? W pamięć zapadła mi także Joanna Zasadni, która spróbowała swoich sił w trudnym utworze Yael Naim „Toxic”. Choć po kilku pierwszych taktach wydawało mi się, że będzie to raczej przeciętny występ, to po kilku kolejnych zmieniłam radykalnie zdanie i stwierdziłam, że dziewczyna świetnie radzi sobie z tą piosenką.
G: Wszystkie występujące dziewczyny wyglądały w piątek fenomenalnie. W tym wypadku nie sprawdziło się akurat powiedzenie, jakoby nie należało oceniać książki po okładce. Ale wróćmy do sedna. Po Wiktorii na scenie pojawiła się Ewa Napieracz. Z energią i zaraźliwym uśmiechem przyklejonym do twarzy zaśpiewała piosenkę z nowej płyty Mroza „Bo jak nie my to kto”. I to był strzał w dziesiątkę. Porwała publiczność, której ta melodia momentalnie wpadła w ucho. Możemy wam zdradzić, że nie tylko publiczności, bo wielu wykonawców opuszczało po koncercie TDK śpiewając na głos „bo jak nie my, to kto”. Jako ostatni z wokalistów zaprezentował się na scenie Karol Nowaczek, który wykonał utwór „Hey soul sister” zespołu Train (akompaniowali mu: Grzegorz Kaczak - bas, Krzysztof Gwoździowski – gitara i Wiktor Zawierucha – perkusja). Melodia porwała widownię, choć w samym wykonaniu sporo było niedociągnięć.
F: Jeśli już mowa o występie Karola, to jest jedna, drobna rzecz, której mi zabrakło. Otóż w środę Wiktor akompaniował mu na djembe (taki mały bębenek) i jakoś tamta wersja bardziej mi odpowiadała.
W sumie to zgadzam się z tobą, bo i ja wychodząc z TDK nuciłam sobie pod nosem na zmianę „Hey soul sister” i „Bo jak nie my, to kto”!
O czym to ja tu jeszcze chciałam napisać... Ach! Recytacje. Na początku mogliśmy zobaczyć i usłyszeć Małgorzatę Biesiadecką, która spróbowała swoich sił w monologu Heleny ze „Snu nocy letniej” Williama Shakespeare’a. Nie mogę się tu do niczego przyczepić. Wszystko było w tej recytacji poprawne i dopracowane, ale czegoś mi jednak zabrakło. Znacznie bardziej spodobał mi się występ Marii Busz, która przedstawiła nam tekst Edwarda Stachury „Fabula rasa”. Tu dało się wyczuć większe emocje! To było naprawdę coś.
G: Po utalentowanych recytatorkach przyszedł czas na obdarzonego równie wielkim talentem (popartym zapewne ciężką pracą) instrumentalistę, Krzysztofa Gwoździowskiego. To prawda, że był on w swojej kategorii bezkonkurencyjny, bo jedyny, ale jednocześnie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że po prostu wystraszył swoją potencjalną konkurencję. Jego wersja „God is crying” (Joe Satriani) podziałała na słuchaczy niczym fala uderzeniowa! Krzysiek zmiótł ze sceny wszystkie negatywne emocje, zostawiając tylko podziw i uznanie dla swojego kunsztu. Potem zrobiło się jeszcze mroczniej. Weszliśmy bowiem w rockowo-metalowe klimaty zespołów. Pierwszym z nich był laureat trzeciego miejsca, grupa „Spectrum” (w składzie: Aleksandra Motyka, Sebastian Rolek, Grzegorz Kaczak i Mateusz Lombara). W wielkim skrócie można rzec, że zaprezentowali się świetnie w utworze grupy Kiss „Strutter”. Znacznie lepiej niż dwa dni wcześniej podczas konkursu. Kto wie, jak dziś brzmiałby werdykt jury… Ale tak to jest, gdy pojawiają się nieoczekiwane problemy techniczne. W każdym razie ja byłam pod wrażeniem tego wykonania.
F: Ja także! W ogóle zespoły pozostawiły po sobie ogromny niedosyt. Chyba wszyscy chcieliśmy więcej! Wisienką na torcie okazał się zespół BASTARDS 73 (Michał Pazdan, Monika Salamon, Jacek Zych) w utworze „All the small things”. Publiczność szalała. Dosłownie. Ponadto zespół zaprezentował się bardzo korzystnie wizualnie, a perkusistka o ognistym kolorze włosów, zawładnęła zapewne sercem niejednego z panów! I to chyba tyle w temacie zespołów…
G: Mam wrażenie, że o jednym zapomniałaś…
F: Jak to?
G: O zespole z iście szatańskim rodowodem.
F: Zaraz, zaraz, czyżby chodziło ci o grupę Ario?
G: Tak, to właśnie ten zespół. ARIO zagrali w składzie: Sara Trubiłowicz, Bartłomiej Lasek, Karol Wacławczyk, Przemysław Turbak, Kamil Witoń i Krzysztof Gwoździowski. Mam wrażenie, że pomysł na ten utwór dojrzewał w łonie samego szatana. „Silence”, na przekór tytułowi, wcale nie było ciche i stało się największym hitem muzycznym piątkowego koncertu. Na szczególną uwagę zasłużyła wokalistka, która wyczyniała ze swoim głosem takie rzeczy, że za kulisami zastanawialiśmy się, czy czegoś sobie nie zrobi bądź nie wystraszy nam publiczności. A tak całkiem serio to zaprezentowała kawał dobrego, ciężkiego rocka (a może metalu?) i zapisała się wyjątkowo wyraźnie w naszej pamięci. Również jej stylizacja (szczególnie oryginalny makijaż) zasługiwała na uwagę. Widać, że zespół Ario nie boi się eksperymentów, a to wielki plus. Chyba zgodzisz się ze mną Felico?
F: No jasne. Gdy pierwszy raz usłyszałam Sarę w tym wydaniu, nie spodziewałam się, że taka niepozornej postury osóbka może wydawać z siebie aż takie dźwięki. I masz racje, ten autorski utwór stał się hitem i długo nim pozostanie. Jest jednak coś jeszcze. Coś, co moim zdaniem trzeba zaliczyć do najciekawszych prezentacji tegorocznego przeglądu. Mówię tu o grupie teatralnej „Bynajmniej upupieni” z klasy 3e, która przedstawiła nam scenkę z powieści Witolda Gombrowicza "Ferdydurke". Mam nadzieję, że ktoś to nagrał, bo mogłabym ich oglądać na okrągło! Humaniści z tej klasy to nie tylko znakomici aktorzy, ale też bardzo zabawni i kreatywni ludzi! Dowody tego widzieliśmy nie tylko na scenie, ale i za kulisami. Wszędzie było ich pełno. Tańczyli, śpiewali bądź też robili inne rzeczy, dzięki którym atmosfera za kulisami przepełniona była radością.
G: Trudno jest mi się z tobą nie zgodzić. Ale to nie tylko charyzma tych ludzi, lecz także efekt ich ciężkiej pracy. Nic nie przychodzi od tak. Każdy z nich genialnie wcielił się w graną przez siebie postać i dzięki temu jako grupa wywarli aż takie wrażenie. Zazdroszczę tym wszystkim ludziom ich pasji i talentów. Każda z wymienionych przez nas osób stała się dzisiaj na scenie OSOBOWOŚCIĄ, dowodząc, że ludzie stają się dzięki swoim pasjom piękniejsi. Nasi szkolni artyści jaśnieli dziś pełnią swego talentu!
F: Koncerty przeglądu talentów były zawsze takim długo wyczekiwanym powiewem wiosny. Nawet ksiądz Marek podczas tegorocznych rekolekcji wspominał o tym, chwaląc nas, że podtrzymujemy tę wieloletnią szkolną tradycję. Dlatego zdziwiłyśmy się bardzo, że tak niewielu uczniów naszej szkoły pofatygowało się w piątek rano do TDK, aby obejrzeć na żywo koncert przygotowany specjalnie dla nich. Trudno nam było to zrozumieć, ale mamy nadzieję, że za rok będzie lepiej, bo naprawdę szkoda byłoby z tej tradycji zrezygnować!
G: Ale nie obyło się też bez wpadek. Najbardziej spektakularną były problemy techniczne, które przeszkadzały artystom pokazać pełnię swojego talentu. Zaznaczam, że nie mamy nic do chłopaków z obsługi technicznej, po prostu sprzęt nagłaśniający bywa czasem dość nieprzewidywalny. Szczególnie, gdy jest trochę przestarzały…
F: … a zatem wiemy już, w co szkoła powinna zainwestować trochę kasy przy najbliższej okazji!
G: Czas na ostateczne podsumowanie. Z ogromną przyjemnością wysłuchałam występów zespołów oraz wykonania arii przez Pawła Michalczuka, który nie raz nas jeszcze zaskoczy, choć może już niekoniecznie w murach tego liceum!
F: A mi najbardziej podobali się „Bynajmniej Upupieni”. Fajnie, że przypomnieliście wszystkim maruderom z klas trzecich, że do matury zostało im już bardzo mało czasu. Z Tarnobrzeskiego Domu Kultury wyszliśmy wszyscy wsłuchani w rytm niezawodnego „Bo jak nie my, to kto”, co pasowało do sytuacji jak ulał. No bo jeśli nie my, uczniowie tarnobrzeskiego „Kopernika”, to kto inny zrobi to za nas?
G: Pozostaje mi chyba tylko podziękować wszystkim artystom, obsłudze technicznej i organizatorom za ten fantastyczny przegląd. Dziękujemy, że mogłyśmy uczestniczyć w tym jakże ważnym dla naszego liceum wydarzeniu i mogłyśmy stać się jego częścią. Gratulujemy wszystkim nagrodzonym i wyróżnionym i oznajmiamy, że już czekamy na następną edycję.
F: Ja również dziękuję wszystkim za możliwość spędzenia tych dwóch dni w tak doborowym towarzystwie i do zobaczenia w szkole!
Grafika: własna
Komentarze [14]
2014-03-26 23:01
No właśnie dlaczego Honorata śpiewała tylko na pokazie dla gimnazjum ?
2014-03-25 17:34
szkoda ze nic nie wspomnialyscie o wystepie Honoraty ktora spiewala Valerie. :( dla mnie byla jedna z lepszych wokalistek na przegladzie i tez duzym zaskoczeniem, nie wiedzialam ze tak swietnie spiewa !
2014-03-24 15:33
Ario – Silence – dla mnie było czymś wielkim. Gratulacje dla wokalistki i całego zespołu. Bastards przypominają mi Green Day, w szczególnośći Michał Pazdan :)
Nie przestawajcie uczestniczyć na przeglądach!
2014-03-24 14:20
W końcu ktoś poprawił tego jamesa watsona, dzięki, bo takiej postaci to ja w żadnym opowaidaniu o holmesie nie widziałam. Recenzja oprócz tego błędu bardzo fajna, tym bardziej, że niestety nie miałam możliwości obejrzenia całego koncertu
2014-03-23 23:32
A niech was wszyscy diabli.
2014-03-23 22:19
nie powinien być John Watson?
2014-03-23 21:20
Nie wiem, czy to po prostu błąd w przepisaniu tekstu czy co, ale James Watson? Takiej postaci to ja w żadnym opowiadaniu o Sherlocku nie widziałam.
Poza tym bardzo fajna recenzja, tym bardziej, że nie miałam możliwości zobaczyć całego koncertu.
2014-03-23 21:10
a moim zdaniem wszyscy byli najlepsi! wszyscy pokazali klasę :D taka szkoła, tacy ludzie
2014-03-23 20:56
“Ilosk” Niestety nie mogę się z toba zgodzić. Moim Zdaniem Zespół Ario naprawde pokazał klase wokalistka jak i cały zespół zagrali naprawde profesjonalnie czego nie można było powiedzieć o innych zespołach.Czy ten kawałek był “nudawy”? No nie wydaje mi się.A inspiracja BMTH jak najbaradziej nas plus.
2014-03-23 20:08
jest w szkole ktos jeszcze o nazwisku Łygas? poza Jonaszem ;D
2014-03-23 19:56
Moim zdaniem to całe ‘silence’ nie było największym hitem, było zbyt długie i nudnawe,a gdyby nie wokalistka cały utwór byłby beznadziejny. Poza tym cały zespół zdecydowanie za bardzo zainspirował się płytą ‘Sempiternal’ grupy Bring Me The Horizon, śmiem nawet stwierdzić, że cała ich piosenka to mix utworów właśnie z tej płyty.
2014-03-23 18:54
Świetnie świetnie, bawmy sie wszyscy !
2014-03-23 16:50
Lepszym prowadzącym był ten trzeci? Gwoli ścisłości warto dodać, że cały scenariusz napisali właśnie Radek i Eliza…
2014-03-23 15:35
co do johna frusciante – dwa utwory “anne” oraz “time runs out” w pewnym momencie zlaczone, mozna posluchac na youtube, na prawde, on tam jest ;)
- 1