Bóg na pierwszym miejscu
JT, a właściwie Johnathon Nicolas Tiller, pochodzi z Marietty w stanie Georgia. Zanim trafił do Siarki Jezioro Tarnobrzeg, występował w Mizzou Tigers na Uniwersytecie Missouri, a także w drużynie Idaho Stampede w NBA D-League. Gra na pozycji rozgrywającego i jest od początku sezonu jednym z najlepszych koszykarzy naszego klubu. Jaki jest prywatnie? O czym marzy? Przekonajmy się…
Luca: Po niesamowitym meczu ze Śląskiem przegraliście z rewelacją drugiej rundy, Politechniką. Potem dołożyliście jeszcze jedną porażkę na wyjeździe z AZS Koszalin, a dzisiaj wygraliście ze słabym PBG Basketem Poznań. Czego Wam zabrakło?
JT Tiller: Druga runda jest bardzo wyrównana i gracze będą zostawiać na parkiecie pot, krew i łzy. Specyfika tej fazy rozgrywek jest taka, że jeśli wyjdziesz skoncentrowany i zagrasz „na gazie”, to możesz pokonać każdego. W Koszalinie byliśmy zmęczeni długą podróżą, a poza tym sam wiesz, mamy już w nogach sporo rozegranych meczów, a bardzo krótką ławkę i zaczyna wkradać się zmęczenie. Nawet twoi Spurs nie wytrzymują czasami takiego tempa gry (śmiech). I pamiętaj o tym, że Poznań wcale nie jest taki słaby. Żadnego przeciwnika nie wolno lekceważyć, bo sam widzisz, co się potem dzieje.
L: Teraz trochę od kuchni. Jak zaczęła się twoja przygoda z koszykówką?
JT: Zacząłem grać w kosza, kiedy miałem 5 lat. Moim pierwszym i najlepszym trenerem był mój tata. On nauczył mnie, jak grać.
L: A jak czujesz się w Polsce?
JT: Naprawdę lubię Polskę. Wasza kultura jest całkiem inna, język też nie jest łatwy, ale Polacy są wspaniali, a pogoda nie taka znowu straszna jak kiedyś sobie wyobrażałem.
L: Czy twoim zdaniem trener Szczubiał to dobry fachowiec?
JT: Trener Szczubiał jest super! Jest bardzo inteligentnym i bardzo dobrym trenerem. Ma ogromną wiedzę o koszykówce i mogę śmiało powiedzieć, że odkąd gram w Siarce wiele się od niego nauczyłem.
L: A co powiesz o kibicach Siarki?
JT: Kocham Was. To jest piękne, kiedy grasz w hali, w której jest taki hałas, że nie słyszysz ani spikera, ani gwizdka sędziego. To jest siła tarnobrzeskiej hali. Właśnie z powodu kibiców przeciwnikom gra się u nas tak ciężko. To nam bardzo pomaga. Potraficie zdekoncentrować przeciwnika. Tak trzymać!
L: Od czasu odejścia z drużyny LaMarshalla Corbetta, wychodzisz na parkiet w pierwszej piątce Siarki. Na pewno jest to miłe, ale to także duża odpowiedzialność. Jak sobie z tym radzisz?
JT: Moja pozycja w drużynie nie gra tutaj roli. Lubię grać na każdej pozycji, na której mogę pomóc. Wchodzenie z ławki było bardzo fajne, bo wymagało obserwowania gry i myślenia, co nowego trzeba wnieść do zespołu. Teraz, gdy gram jako starter, cieszę się, że mogę wnosić moją świeżość i energię do gry już od pierwszych minut. To jest naprawdę fantastyczne.
L: Teraz, kiedy rozpoczęła się faza pre-play-off, gracie mecze co 3-4 dni. Nie męczy Cię to?
JT: Szczerze? Nieeeeee… (śmiech). Powiem Ci, że wolę częściej grać mecze niż trenować. Nic tak nie uczy gry w kosza, jak mecze o stawkę. Myślę, że wszystko będzie z nam w porządku, ponieważ mamy bardzo zgraną drużynę i świetnych graczy, którzy powinni wytrzymać cały sezon.
L: A kto w Tauron Basket Lidze jest według Ciebie najlepszym rozgrywającym i dlaczego?
JT: Moim zdaniem najlepsi są „Cookie” Miller i Walter Hodge. Potrafią świetnie poderwać drużynę do walki i zdobywać punkty, kiedy drużyna najbardziej tego potrzebuje. Są też często bohaterami końcówek.
L: Skoro już „napoczęliśmy” Cookiego, to muszę Cię zapytać o coś jeszcze. Ze Śląskiem Cookie wziął sobie do serca rady trenera i zaczął grać dla drużyny, więcej podawać i to naprawdę efektownie. Dziś mieliśmy znów pokaz indywidualnej gry naszego playmakera. Nie denerwuje Cię to?
JT: Nie. Zam Cookiego i wiem, że chce wygrywać mecze dla drużyny, którą zawsze stawia na pierwszym miejscu. Dlatego nie mam do niego pretensji o to, co robi. Po prostu jesteśmy drużyną.
L: To może powiedz nam coś jeszcze o kolegach z drużyny. Kogo lubisz najbardziej?
JT: Chyba najbardziej lubię Marka. Jest super gościem, bardzo zabawnym i świetnie się z nim gra w kosza. Cóż chcieć więcej? (śmiech)
L: Twoja ulubiona drużyna NBA i ulubiony gracz?
JT: Jestem kibicem Atlanta Hawks, a moim ulubionym koszykarzem jest LeBron James, nawet nie pytaj dlaczego (śmiech).
L: Co robi JT Tiller w wolnym czasie?
JT: To chyba jak każdy. Lubię oglądać filmy, czytać książki, słuchać muzyki i się wysypiać. Jestem wyluzowanym gościem, który lubi dobrą zabawę. Jedno w moim życiu jest pewne – Bóg jest zawsze na pierwszym miejscu.
L: A jakiej muzyki słuchasz?
JT: Przeważnie słucham hip-hopu i R’n’B.
L: Dziękuję Ci, że znalazłeś chwilę i zgodziłeś się porozmawiać ze mną. Życzę Ci sukcesów w przyszłości i oczywiście gry w barwach Hawks.
JT: Ja również dziękuję za rozmowę. To bardzo miłe, że ktoś ma ochotę zrobić ze mną wywiad (śmiech). Chciałbym również podziękować Wam, kibicom Siarki, że zawsze wiernie nam kibicujecie. Naprawdę wielkie dzięki!
Grafika : własna oraz
Komentarze [4]
2012-04-02 20:07
dobry wywiad, podoba mi się :)
nie “hejtujcie” już tak ludzie :D
2012-04-02 14:30
Jak dla mnie tematyka koszykarska się już przejadła. 4.
2012-04-02 02:02
Mało brakuje, żeby te pytania były dłuższe od odpowiedzi.
2012-04-02 01:09
Niby ponad 10 pytan ale… nic sie nie dowiedzialem w sumie ciekawego. Nie wiem, czemu, ale bardziej mi przypomina to ankiete, niz wywiad. Czasem warto zaskoczyc rozmowce (i czytelnika) jakims nieszablonowym pytaniem.
- 1
