Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Boska śpiewaczka o nieboskim głosie   

Dodano 2016-09-13, w dziale recenzje - archiwum

O Florence Foster Jenkins usłyszałam po raz pierwszy jakiś czas temu, a ostatnio natknęłam się w telewizyjnym teatrze na sztukę, której scenariusz oparto na jej niezwykłym życiorysie ("Boska!" w reżyserii Andrzeja Domalika z Krystyną Jandą w roli głównej – przyp. red. ). Od lat interesuje się muzyką klasyczną, dlatego nie powinno was dziwić, że zaintrygowała mnie zarówno postać tej, co by nie mówić, niezwykłej śpiewaczki operowej jak i sam spektakl. Od chwili, gdy poznałam jej historię, zastanawiałam się bowiem, jak doszło do tego, że ktoś bez talentu, mógł cieszyć się sławą diwy operowej.

/pliki/zdjecia/flo1.jpgGdy więc pewnego pięknego dnia zobaczyłam plakat zapowiadający w tarnobrzeskim kinie film "Boska Florence" w reżyserii Stephena Frearsa, pomyślałam, że koniecznie muszę się na niego wybrać. Niewątpliwym atutem tego obrazu była też obsada. A trzeba wam wiedzieć, że główne role grają tu Meryl Streep i Hugh Grant, których po prostu uwielbiam.

Film przypomina komedię charakterów. Śmieszy i wzrusza, ale porusza też kwestie, które skłaniają do głębszej refleksji. Opowiada on oczywiście historię postaci na swój sposób tragicznej, amerykańskiej sopranistki-amatorki Florence Foster Jenkins, której koncerty, cieszyły się w swoim czasie zaskakującą wręcz popularnością. Kobiety, która kochała muzykę do tego stopnia, że prawdziwie szczęśliwa i spełniona czuła się jedynie podczas swoich recitali, gdy wykonywała standardy operowe Mozarta, Verdiego i Straussa oraz utwory Brahmsa. Niestety, był jeden mały problem. Dobry Bóg nie obdarzył jej ani operowym głosem ani muzycznym słuchem, co było oczywiste dla wszystkich, tylko nie dla niej samej.

W filmie tym, jak na komedię przystało, nie brakowało zabawnych scen, ale niekiedy był to śmiech przez łzy. Bardzo rozbawiła mnie na przykład scena, w której przekonana o swoich niezwykłych umiejętnościach wokalnych artystka śpiewa, a raczej próbuje zaśpiewać bardzo znany utwór z towarzyszeniem fortepianu, a młody akompaniator, słysząc jej wokal, nie ma pojęcia, co robić i jak się zachować. Kreacja głównej bohaterki w wykonaniu Meryl Streep zachwyca. To prawdziwy majstersztyk, który jedynie potwierdza, że Maryl wielką aktorką jest. Domyślam się, że nie było jej łatwo "wyjęczeć" popularne utwory operowe, ale zrobiła to w sposób mistrzowski. Bawiły mnie również reakcje innych postaci na śpiew Florence i zręczność, z jaką wszyscy wmawiali jej, że śpiewać potrafi. Oczarowała mnie również postać Cosme McMoon, jej akompaniatora, kreowana przez Simona Helberga. Był świetny i to nie tylko w grze na fortepianie. /pliki/zdjecia/flo2.jpgBardzo przekonująco wcielił się w postać pełnego ambicji i marzeń artysty, który dla pieniędzy potrafi zrezygnować z własnej kariery, porzucając swoje marzenia.

"Boska Florence" to jednak przede wszystkim krytyka nawyków odbiorców sztuki. Kariera Florence była bowiem możliwa tylko dzięki pieniądzom, która odziedziczyła po ojcu. Brak talentu jak się okazało nie był żadną przeszkodą. Wszystkie ludzie z jej otoczenia świetnie zdawali sobie sprawę z tego, że artystka pozbawiona jest głosu i słuchu muzycznego, ale za pieniądze, które od niej otrzymywali, udawali, że jest inaczej. W przedsięwzięciach tych dzielnie wspierał ją ukochany, dzięki którego staraniom nagrała też kilka płyt i wystąpiła na Broadwayu.

Myślę, że nie tylko we mnie zrodziła się po obejrzeniu tego obrazu taka refleksja. Zaczęłam zastanawiać się, czy nieprawda, powtarzana wielokrotnie, może w końcu stać się prawdą i czy to pieniądze tak naprawdę zawsze decydują o tym, czy ktoś jest przez innych szanowany czy nie? Odniosłam też wrażenie, że Frears postawił przed widzami co najmniej jeszcze dwa inne pytania. Po pierwsze zapytał nas, widzów, o ty, co według nas jest ważniejsze: szczerość czy życie marzeniami, a po drugie, czy mamy prawo zabijać w kim radość życia, jeśli ten swoim postępowaniem nie wyrządza nikomu krzywdy? Poszukiwanie odpowiedzi reżyser zdecydowanie pozostawił jednak nam, licząc, że rozstrzygniemy te kwestie we własnych sercach.

Obraz "Boska Florence" oceniam w sumie jako dobry. Osobiście lubię bowiem filmy o oddaniu i wierności, która wykracza ponad miłość i o pięknych, czystych uczuciach./pliki/zdjecia/flo3.jpg Polecam go każdemu, a szczególnie muzykom i wokalistom. Przez lata uczęszczania do szkoły muzycznej widziałam niejedno (nie zawsze najlepsi odnosili sukcesy). Życie jest bowiem bardziej skomplikowane niż nam się wydaje. Jakie wnioski ja wyciągnęłam po obejrzeniu tego obrazu? Po pierwsze, żeby zawsze mieć w kwestii sztuki swoje zdanie i nie bać się artykułować własnych opinii. Po drugie, by nie pozwolić sobą manipulować, starając się zrozumieć i docenić artystów, którzy wybiegają nie raz poza obowiązujące konwencje i skłaniają swoją sztuką do refleksji.

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /8 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry