Buk mieszka w lesie
„W tym kraju wielu ludzi szuka Boga. Jedni go znajdują, drudzy nie. Szukają go w szkołach, w różnych miejscach, a my w tym celu udaliśmy się do lasu. Tutaj za nami jest buk i postanowiliśmy poświęcić buku płytę”. Słowa Romana Kostrzewskiego znakomicie oddają tematykę oraz klimat najnowszej płyty grupy KAT, którą muzycy zatytułowali „Buk - Akustycznie”. Płyta ukazała się 8 września nakładem Mystic Productions
Śmiało można powiedzieć, że to już druga „zagadkowa” płyta tego zespołu. Poprzedzający ją krążek „Rarities”, zawierał stare wersje oraz niewydane do tej pory piosenki sprzed wielu lat. Album „Buk- Akustycznie” zawiera natomiast dwanaście znanych i lubianych piosenek, obdarzonych nowym, akustycznym życiem. Można powiedzieć wiele złego o akustycznych, balladowych płytach wydanych przez zespoły, kojarzone dotąd z twardo osadzoną muzyką metalową. Czy tak samo jest z nowym albumem KAT & Roman Kostrzewski? Serdecznie zapraszam do zgłębienia sekretów „Buka”.
Z pozoru mogłoby się wydawać, że skoro płyta akustyczna, to spokojnie nadaje się do słuchania w towarzystwie rodziny podczas niedzielnych obiadków. Jeśli miałaby to być rodzina katolicka, to ja jednak lojalnie ostrzegam. Oprócz pięknego i łagodnego tekstowo kawałka „Trzeba zasnąć” oraz akustycznej poezji dźwięków o tytule „Spojrzenie”, „Buk- Akustycznie” ma zdecydowanie bardzo kontrowersyjny i nieprzychylny wierze katolickiej charakter.
Pierwszym kawałkiem, który jest wrotami do wymiaru „drewnianych” melodii, okazał się „Czas Zemsty” - najstarsza ballada zespołu KAT. Jej mistyczny charakter połączony z głębokim i ciemnym głosem Romana, znakomicie wprowadza słuchacza w świat tajemnicy zawartej na krążku. Kolejnym poziomem wtajemniczenia słuchacza jest żywa i pachnąca muzyką country piosenka „Śpisz jak kamień”. Jeszcze niedawno ciężko byłoby sobie wyobrazić, że tak drapieżny kawałek da się z powodzeniem przedstawić w „ugrzecznionej” formie. A jednak! Nie jest to na całe szczęście jedyna niespodzianka, gdyż po pięknej i wzruszającej „Łzie dla cieniów minionych”, do uszu zaczynają docierać dźwięki numeru „Odi profanum vulgus”. To ostatni utwór jakiego spodziewałbym się w wersji akustycznej. Na szczęście, ta agresywna i bardzo energetyczna piosenka nie została zabita drewnianym pudłem gitary akustycznej. Po burzy musi nadejść spokój i oto na krążku pojawia się wtedy magiczne „Spojrzenie”. Fani przyzwyczajeni do oryginalnej wersji zawartej na płycie „Szydercze zwierciadło”, nie powinni czuć się zawiedzeni. Recepta na czysty, instrumentalny kawałek, została w nim zachowana bez zmian. Po chwili odpoczynku, nadchodzi czas na sięgnięcie do starych rupieci. Poprzez „Diabelski Dom cz. I” i „Głos z ciemności”, który zaskakuje tu prawdziwą krainą baśniowych dźwięków, przychodzi czas na zadumę, czyli mistyczny „Robak”. Rozważania dotyczące śmierci i tego, co jest za jej zasłoną, opętują bluesowym charakterem. Piosenka ta, jak sądzę, rozkocha w sobie wielu słuchaczy. Po starszych piosenkach, czas na świeżość. O ile piosenka „Szkarłatny Wir” może zdziwić swoją nową aranżacją, o tyle „Wolni od klęczenia” nie jest już tak bardzo odkrywcza. Można by rzec, że jej muzyczna łagodność nie została szczególnie powiększona. Ale czy muzyka ma zawsze zwalać z krzeseł? Fakt, faktem, te dwie piosenki na pewno nie będą należały do ulubionych utworów babć z kółka różańcowego. Teraz czas na trochę poetyckiej erotyki - utwór „Łoże wspólne lecz przytulne”. Świetny wybór! Mimo wydania akustycznego i mocno już zszarganego metalowym życiem głosu Kostrzewskiego, zakończenie nadal wbija w fotel i wprowadza ten utopijno – hipnotyczny klimat. Słuchacze przyzwyczajeni do wersji oryginalnej, na pewno od razu wyczują tę złagodzoną i „pokojowo” brzmiącą perkusję. W końcu „podwójna stopa” i agresywne „przejścia” to nie najlepszy wybór w przypadku płyty akustycznej. Najbardziej bałem się, że w finale płyty zabraknie „arii” Romana i lecących w tle słów „Zerwać bzy zazdrosnobiałe”. Teraz mogę potwierdzić, są! I choć Kostrzewski tylko dwa razy wznosi swój głos na wyżyny, to fan nie pozostanie głodny wrażeń. Płyta się kończy więc „Trzeba zasnąć”. I tu niespodzianka. Prawdziwa nowość. O ile oryginał nie zyskał zbytniej przychylności słuchaczy, głównie ze względu na specyficzne zakończenie, o tyle to w „Buk- Akustycznie” rozkocha każdego. W miejsce „szamańskiego” finału, pojawia się dalsza część delikatnej melodii i całkowicie nowy tekst napisany przez Kostrzewskiego. Takim oto sposobem, nowe dziecię Kat & Roman Kostrzewski, kończy się dwoma utworami z „Szyderczych Zwierciadeł”.
Zdaniem przeróżnej maści sceptyków, ten nowy krążek to „odgrzewane kotlety” i komercja. Czy jednak swoistą reedycję zawsze trzeba obrzucić takimi określeniami? KAT udowodnił na tym krążku, że nie są to tylko kawałki odgrzewane. Ci, co wystawiają takie opinie, zazwyczaj nie wiedzą, że przedstawienie piosenek około metalowych w wersji akustycznej to masa roboty i odkrywania tych numerów na nowo. W tym przypadku gitarzyści KAT’a (Piotr Radecki i Krzysztof Pistelok) sprawdzili się na medal i odwalili kawał dobrej roboty. Ich aranżacje przyćmiewają złożonością wydaną również w tym roku płytę „Starego KAT’a” o tytule „Acoustic 8 filmów”. To dla mnie dowód, że Piotr Luczyk ginie zgniatany przez własną legendę. Można się również zastanowić, czy w tym „Katowskim” światku nie mamy do czynienia z jakimś wyścigiem? Płytę „Rarities” promowały obydwa „KAT’y”, a niedługo po wydaniu „8 filmów” zaczęły krążyć plotki o powstaniu „konkurencyjnej” płyty akustycznej. Czy to wyścig? Możemy się jedynie domyślać. Pewne jest jedynie to, że to bardzo dobry okres dla Kat & Roman Kostrzewski. Na dowód tego, że chłopakom nie brakuje pomysłów, informuję, że „Katowska drużyna” wraca do studia już w sierpniu 2015 roku. Tym razem z zupełnie nowym i świeżym materiałem.
„Buk Akustycznie” to wspaniała płyta, przy której można się wyciszyć, zrelaksować, a także poczuć energię Nie jest to album, który określiłbym luźnym zbiorem akustycznych wersji starych utworów. Piosenki wykorzystane na tym krążku dobrane są według tematyki. Być może właśnie dlatego nie ma na tej płycie wyczekiwanego przez wielu fanów grupy numeru „Niewinność”. Co by jednak nie mówić, dzieło to zaskakuje słuchacza i przenosi w zupełnie inną, wrażliwszą rzeczywistość. Serdecznie polecam ten piękny, choć nieco obrazoburczy materiał.
Grafika:
Komentarze [2]
2014-10-11 00:45
Proszę o źródła dotyczące reedycji “666”. Luczyk owszem skomponował ale te kawałki które są na Buk są przerobione i to wielokrotnie w dużym stopniu. Wymaga to ruszenia głową i pracy artystycznej ? Tak. Ciekawe co miałby grać Kat & Roman Kostrzewski odcinając się od przeszłości… Piosenki Krzysztofa Krawczyka + Album Woda i Biało-Czarna ? Kat & RK to przedłużenie linii Kat’a bo wersja z Luczykiem to tylko byt na papierze. Gość wywalił Oseta bez najmniejszego słowa co Oset skomentował dosadnie na fb. Nie słyszałem o żadnym koncercie Kata z Henrym na wokalu w ostatnim czasie. Kat & RK to w praktyce ten sam KAT co wcześniej tylko że z innym składem bez Luczyka. Wykonują stare piosenki bo i Roman ma w nich wkład, przecież teksty są jego. Co do produktywności zespołu radzę wziąć do wiadomości stan i warunki rynku muzycznego w Polszy. Niewiele zespołów jest w stanie utrzymać się z samej muzyki przez co muszą bardzo dużo koncertować a co za tym idzie jest mało czasu na studio. Skąd wiesz że ten KAT nie ma pomysłów ? Jeśli dla Ciebie kwota około 6000-10000zł to mało to sory.
2014-10-10 15:56
zauważ ze większośc kawałków na BUK skomponował niejaki Luczyk, i podajesz nieprawdziwe informacje, Roman Kostrzewski wchodzi do studia by nagrac na nowo płytę 666, więc o jakich nowych pomysłach mówisz? – przez 10 lat odkąd załozyli nowy zespół skomponowali 12 numerów na czarno białą, i opierają się tylko na starych kawałkach tak na koncertach jak i na płytach. moim znadniem kostrzewski właśnie kompletnie nie ma pomysłów skoro posiłkuje sie i płaci zaiksy Luczykowi za to by mógł grać jego kawałki. czy muzyk twórczy oddawał by własne pieniadze gdyby umiał komponować sam? logicznie popatrzeć na ten aspekt poproszę drogi panie i mozna bez większych problemów dość do wniosku że z tą jego twórczością jest tak jak na jego solowych płytach takich nędzach jak WODA – głupkowate kawałki bez jakiejkolwiek siły zaistnienia na półkach sklepowych. więc co.. trzeba grać numery kolegi, oddawać mu działę za prawa autorskie bo to jedyne na czym jeszcze kostrzewski może zarobić jako tako, ale z komponowaniem jest raczej nedznie – 10 lat i 12 piosenek to marny wynik. prawda?
- 1