Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Ciemna strona polskiej konnicy   

Dodano 2015-03-01, w dziale inne - archiwum

Chyba każdy z nas potrafiłby wskazać husarza. Wiemy, jak wyglądali, w jakich czasach żyli i walczyli. I chyba wszyscy jesteśmy dumni z ich dokonań. Myślę, że większość z nas wie również i to, że nie była to jedyna formacja wojskowa XVII wiecznej Rzeczpospolitej Obojga Narodów i że nie każdy oddział walczył wówczas tak „szlachetnie” jak husaria, która w decydującym momencie bitwy, kiedy wszystko wydawało się być stracone, ruszała szarżą na wroga, przechylając niejednokrotnie szalę zwycięstwa na naszą stronę. Był jednak w tamtej epoce i taki oddział polskiej konnicy, który właściwie hołdował innym wartościom, choć trzeba przyznać sprawiedliwie, że walczył nie mniej zaciekle. Mowa tu o lisowczykach, czyli tej ciemniejszej stronie polskiej kawalerii.

/pliki/zdjecia/lis1.jpgLisowczycy (początkowa nazwa Straceńcy, jak również chorągiew elearska) byli chyba najciekawszym rodzajem polskiej (a może i światowej) lekkiej jazdy w tamtym okresie. Zostali sformowani w 1614 pod dowództwem pułkownika Aleksandra Józefa Lisowskiego. Żołnierze tego oddziału nie otrzymywali za swoją służbę żołdu (chodziło o odciążenie skarbca Rzeczpospolitej), a ich jedynym wynagrodzeniem były łupy wojenne, na co mieli odgórne przyzwolenie naszego króla. Jak by tego było mało dano im również w znacznym stopniu wolną rękę w podejmowaniu i realizowaniu działań wojennych. Mogli więc palić, gwałcić, rabować i mordować, pod warunkiem, że pozostaną lojalni wobec króla. Sami wybierali sobie także dowódców w drodze wewnętrznego głosowania, co w zawodowych armiach nie zdarzało się w tamtych czasach nazbyt często. Byli jak legia cudzoziemska, składająca się z najemników, choć nie mieli jednolitego umundurowania. Każdy mógł do nich dołączyć (najwięcej służyło w tym oddziale Polaków, Litwinów i Rusinów), a podstawowym i chyba jedynym warunkiem przyjęcia nowego żołnierza do oddziału było posiadanie przez niego własnej szabli, co nie znaczyło jednak, że lisowczycy nie potrafili posługiwać się i inną bronią np. łukami, buzdyganami czy broną palną. W Europie byli cenieni jako jednostka bardzo mobilna, która potrafiła pokonać dziennie nawet 150 km (!), co na one czasy było naprawdę niezłym wyczynem. Nie posiadali również żadnego własnego zaopatrzenia, ponieważ zaopatrywali się, że tak powiem po drodze. Ich styl jazdy konnej był nie mniej interesujący, ponieważ jeździli tak jak czynią to współcześni dżokeje, czyli maksymalnie odciążając konia. Krótko mówiąc byli takimi swoistymi XVII wiecznymi komandosami, świetnie wyszkolonymi i siejącymi spustoszenie na ziemiach wroga.

/pliki/zdjecia/lis2_0.jpgSformowani zostali w czasie wojny polsko-rosyjskiej, w której wzięli oczywiście udział, realizując głównie taktykę walki zaczepnej (wojna partyzancka), choć udało im się także w regularnej bitwie pokonać pod Kaługą armię rosyjską pod dowództwem kniazia Dymitra Pożarskiego. Po wojnie w 1619 zostali wysłani na odsiecz Fryderykowi II Habsburgowi, oblężonemu w Wiedniu przez księcia Siedmiogrodu. W dwóch bitwach rozbili wojska Jerzego I Rakoczego (co prawda ze wsparciem innych oddziałów zaciężnych, ale samych lisowczyków było tam około 9 tysięcy) i tym samym otworzyli sobie drogę do Siedmiogrodu, co zmusiło oblegających do wycofania się. Niedługo potem, na wieść o przegrupowaniu się i powrocie Węgrów z większą armią, lisowczycy postanowili się podzielić. Część z nich została na dworze Fryderyka II. Jednak cesarz miał ich stosunkowo szybko dość, wypłacił im żołd i w 1621 odesłał ich z cesarstwa (do XIX wieku straszono niegrzeczne niemieckie dzieci lisowczykami lub „polskimi kozakami”). Druga grupa od razu wróciła przez Słowację do Polski, w której gwałciła, łupiła wioski i zabijała praktycznie wszystkich, by „zatrzeć ślady”.

Po powrocie do ojczyzny dość szybko zostali wysłani na nowy front – tym razem toczono bowiem wojnę z Turcją (bitwa pod Chocimiem w 1621 roku). /pliki/zdjecia/lis3.jpgPo tej wojnie zostali ponownie wysłani do Wiednia (po drodze spustoszyli Śląsk). Podczas Potopu Szwedzkiego walczyli na terenach Prus Królewskich. Wzięli też udział w wyprawie cesarza Fryderyka przeciw Francji. Walczyli w Pikardii aż do odwołania przez sejm Rzeczpospolitej. Po powrocie do kraju zrabowali i spalili Radomsko, co przyczyniło się do ostatecznego rozwiązanie tej formacji w 1635 roku.

Lisowczycy walczyli na bardzo rozległym terenie (praktycznie od Renu po Morze Białe w Rosji) i byli niezwykle skuteczni. Wszędzie tam, gdzie popchała ich wojenna zawierucha zasłynęli z chciwości i okrucieństwa. Dziś zostali praktycznie zapomniani, co wielu moich rodaków uważa za bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące dla tej formacje, bo ludzie ci nade wszystko ukochali wolność i nie było takiego zadania, którego by się nie podjęli. Nie mniej ważne jest dla obrońców lisowczyków i to, że bała się ich cała Europa. A co wy o tym sądzicie?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /8 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry