Co się dzieje z Borussią?
Niby nie za bardzo rusza mnie to, co dzieje się w lidze niemieckiej, ale obok tej sytuacji nie potrafię jakoś przejść obojętnie. Dwa lata temu Borussia Dortmund walczyła w finale Ligi Mistrzów, a teraz rozpaczliwie walczy o utrzymanie w Bundeslidze. Spaść, to pewnie nie spadną, ale niesmak pozostanie.
Przed dwoma laty skakałbym pewnie z radości, gdyby do tego doszło, ale teraz to nawet im współczuję. Smiać mi się tylko chce z tych polskich kibiców BVB, którzy za drużynę z Zagłębia Ruhry gotowi byli wówczas skoczyć w ogień. Teraz - o dziwo - siedzą cicho. Czyżby wraz z rozpadem polskiego trio ich miłość do żółto-czarnych barw dobiegła końca? No dobrze, dość psioczenia na "kibiców sukcesu". Przyjrzyjmy się lepiej obecnej sytuacji Borussi Dortmund. Po 15. kolejkach drużyna ma na swoim koncie 14 punktów, bilans 4-2-9 i plasuje się na 16 pozycji w tabeli Bundesligi, która liczy 18 drużyn. Sytuacja w klubie jest delikatnie mówiąc dramatyczna. Na paradoks zakrawa jednak fakt, że w Lidze Mistrzów piłkarze Borussi radzą sobie w tym samym czasie nad podziw przyzwoicie. Wygrali w końcu grupę z Arsenalem (notabene drugi raz z rzędu).
Przyjrzyjmy się zatem, co wydarzyło się w tej drużynie w zeszłym sezonie. Klub opuścił Mario Gotze. Dziura praktycznie nie do załatania. Oczywiście nie uważam, że jego następca Henrikh Mkhitaryan jest słaby. Wręcz przeciwnie, ale umiejętnościami Gotzemu nie dorównuje. Na dodatek praktycznie przesądzone było już wówczas odejście Lewandowskiego. Najbardziej bolesne jest chyba dla nich to, że zarówno Gotze jak i „Lewy” zasilili szeregi ich największego rywala w walce o tytuł, czyli Bayernu Monachium. Jakby tego było mało, drużynę nawiedziła już na początku roku prawdziwa seria kontuzji. Cały rok kalendarzowy musiał pauzować Ilkay Gundogan. Poważne urazy nie ominęły także Kuby Błaszczykowskiego czy Nevena Suboticia. Szczęśliwie zakończyli miniony sezon na drugiej pozycji i chyba nikt się wtedy nie spodziewał, że nowy będzie aż tak katastrofalny.
Na początku letniego okna transferowego 2014 zespół opuścił Robert Lewandowski. Najgorsze było jednak to, że włodarze klubu z Dortmundu oddali go praktycznie za darmo (wcześniej nie chcieli go sprzedać). W jego miejsce klub sprowadził Adriana Ramosa z Herthy Berlin i króla strzelców włoskiej Serie A Ciro Immobile. Od początku było wiadomo, że Immobile może zawieść oczekiwania kibiców, ponieważ nie tak łatwo jest przestawić się z ligi włoskiej na niemiecką. Teraz okazało się, ze zawodnik ten poza umiejętnością wykończenia akcji nie ma w zasadzie nic więcej do zaoferowania. Dodatkowo znów pojawiła się plaga kontuzji. Kluczowy zawodnik BVB, Marco Reus, nie może jakoś wrócić do dobrej dyspozycji. Co wyjdzie na boisko, to wraca z niego połamany (podobnie jak Diaby lub Vermaelen). Ale Marco to zawodnik kompletny i bez wątpienia jeden z najlepszych na świecie. Pewne jest już jednak i jego odejście z klubu, bo sam ogłosił nie tak dawno, że nie przedłuży kontraktu z Borussią. Zarząd zaczął zdawać sobie ostatnio sprawę z tego, że klub nie jest już w stanie utrzymywać dłużej swoich największych gwiazd. Ale to nie jest powód, by oddawać tych graczy za darmo. Na szczęście Reus za darmo nie odejdzie, choć kwota 25-30 mln € za tej klasy zawodnika nie brzmi imponująco. Przejdźmy jednak do kwestii stylu gry zespołu z Westfalenstadion. Po tych spektakularnych odejściach kilku zawodników Jurgen Klopp musiał budować drużynę od nowa. Dla klubu najważniejszy okazał się powrót Ilkaya Gundogana (po roku przerwy). Niedawno do gry wrócił też Kuba Błaszczykowski, ale wyraźnie widać, że ten drugi jest bardzo daleki od dobrej dyspozycji. Jego kuriozalna strata w meczu z Herthą zepchnęła drużynę z powrotem do strefy spadkowej. Nie powala również obecna forma Łukasza Piszczka. Jeszcze dwa lata temu kasował samego Ronaldo tak, że ten niewiele był w stanie zrobić na boisku, a ostatnio taki Alexis objeżdżał go jak nowicjusza. Wszystko to doprowadziło do tego, że Borussia znajduje się od pewnego czasu w strefie spadkowej i wielu niemieckich kibiców widzi ich już w kolejnym sezonie w drugiej lidze. Ja tak czarno tego nie widzę. Wydaje mi się, że się wybronią, bo potencjał to ten zespól ma i musi kiedyś zaskoczyć, ale nie przewiduję aby zajęli miejsce wyższe niż w środku tabeli. Muszą mieć jednak świadomość, że bez Marco Reusa ich sytuacja w przyszłym sezonie może być jeszcze trudniejsza. Apogeum tragedii osiągnięte zostałoby jednak dopiero wtedy, gdyby z klubu odszedł trener, Jurgen Klopp.
Wiecie kto w tym klubie zasługuje na propsy? Kibice. Pokazali, że potrafią być ze swoją drużyną na dobre i na złe, bez względu na osiągane przez nią wyniki. Nadal tłumnie przychodzą na mecze, robią mega oprawy i wspierają swoich pupili gorącym dopingiem. No cóż, prawdziwych kibiców poznaje się wyłącznie w takich momentach.
Grafika:
Komentarze [2]
2014-12-23 19:55
@Ginger
W kwestii podziału chodziło mi o to, że pojawili się około 3 lata temu prawdziwi fani BVB, a właściwie “polskiego trio”. Teraz ich “fanatyzm” trochę ucichł, po pierwsze, że Lewy odszedł do Bayernu (niektórzy się tam przerzucili), a po drugie, że wyniki są jakie są. Mnie też np. nie stać na wyjazd do Mediolanu czy Madrytu, żeby oglądać swioch ulubieńców. Mogę sobie być ich prawdziwym kibicem przed telewizorem, bo jestem z nimi na dobre i na złe bez względu na wszystko. A i również życzę wesołych świąt :)
2014-12-23 19:02
Jako fanka Borussii osobiście nie siedzę cicho i odważę się powiedzieć, że w pierwszej części sezonu ligowo dali d..., ale widzę w tym jeden pozytyw: mogą odbić się od dna. Stać ich na to, gra w ofensywie nadal wygląda obiecująco, a błędy w obronie są do wyeliminowania, kwestia tego czy im się to uda. Chociaż według Twojego podziału nie należę do prawdziwych kibiców, bo nie stać mnie na wyjazd na ich mecz, więc właściwie to możesz przemilczeć ten komentarz. Pozdrawiam i przy okazji życzę wszystkim wesołych świąt :)
- 1