Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

„Ida” rusza po Oscara   

Dodano 2014-12-21, w dziale inne - archiwum

Im bliżej lutego, tym bliżej do jednego z największych sukcesów w historii polskiego kina. W tej chwili wydaje się wręcz niemożliwe, aby „Idę” pominięto przy ogłaszaniu oscarowych nominacji. Gdy prześledzimy rozdania nagród w ostatnich latach i to, co dzieje się z tym filmem w ostatnich tyogdniach, możemy nawet dojść do wniosku, że umacnia się on na pozycji faworyta do wygrania głównej statuetki. Film Pawła Pawlikowskiego osiągnął już bowiem na świecie sukces prawdziwie kosmiczny. A ta złota, pożądana przez wszystkich filmowców statuetka, byłaby fantastycznym ukoronowaniem tej niezwykłej, międzynarodowej passy.

/pliki/zdjecia/ida 1.jpgDlaczego statuetka Oscara jest tak pożądana przez twórców filmowych na całym świecie? Bo jest gwarancją rozgłosu. Każdy film czy twórca, który ją otrzyma, z miejsca zyskuje sławę. W przypadku filmu wiąże się to ponadto z większymi zyskami i pamięcią widzów przez całe lata, natomiast nagrodzeni aktorzy i twórcy stają się automatycznie bardziej pożądani przez reżyserów i producentów podczas wybierania ekipy i obsady do ich kolejnych filmów. Jednak od kilku lat Oscary nie gwarantują nic poza tym rozgłosem. Odbierający tę nagrodę nie mogą już mieć pewności, że zrobili się coś wyjątkowego, prawdziwe arcydzieło, a jedynie to, że udało im się przekonać do swojego filmu wąską grupę ludzi, którzy niekoniecznie się na tym znają. Dlaczego tak uważam? Otóż system wyboru zwycięzców Amerykańskiej Akademii Filmowej jest moim zdaniem bardzo niedoskonały. Każdy z jej członków (członkami akademii zostają twórcy nominowani kiedykolwiek do Oscara lub osoby zgłoszone i poparte przez co najmniej dwóch członków) może głosować we wszystkich kategoriach. A zatem scenografowie wybierają na przykład najlepszego reżysera, kompozytorzy najlepsze zdjęcia, charakteryzatorzy najlepszych aktorów itd. Wyniki są więc mało rzetelne i z roku na rok coraz częściej niezasłużone. Nie chcę się tu rozpisywać o wpadkach członków akademii, choćby w ostatnich 10 lat, a wierzcie mi, że było ich naprawdę sporo. Do największych należy z pewnością tytuł najlepszego filmu dla przeciętnej „Operacji Argo”, czy też Oscar za najlepsze zdjęcia dla filmu „Hugo i jego wynalazek” zamiast dla „Drzewa życia” (różnica w poziomie pracy operatorskiej w tych filmach to co najmniej cztery klasy). Innym problemem członków akademii jest branie pod uwagę podczas głosowania faktów, które nie powinny mieć znaczenia. To problem, z którym Oscary zmagają się już chyba od początku istnienia. Co to oznacza w praktyce? Jeśli film jest kontrowersyjny, to nie ma szans na zwycięstwo. Ba, trudno jest mu nawet zyskać nominację. Poza tym każde dzieło z dialogami w innym języku niż angielski, może zadowolić się jedynie nominacją lub nagrodą w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, chociaż chyba wszystkim wiadomo, że kino europejskie od lat przewyższa poziomem artystycznym kino amerykańskie. /pliki/zdjecia/ida 2.jpgWspomniana wcześniej sława laureatów wiąże się naturalnie z dużymi pieniędzmi, a to – co by nie mówić - kusi producentów, by o te statuetki się postarać. Organizują więc specjalne promocyjne pokazy swoich filmów dla członków akademii, rozdają im podarunki, a wszystko to przebiega w miłej, luksusowej atmosferze. Nie sadzicie, ze to pomaga jurorom w podjęciu trudnych decyzji? Wszystko te czynniki składają się na to, że Oscary zamieniają się powoli w swoją własną parodię. Nagrody, które towarzyszyły Hollywood w jego najlepszych latach i po części tworzyły jego historię, dawały filmom prestiż i status legendy, dzisiaj omijają w większości przypadków dzieła najlepsze i najlepiej postrzegane, natomiast wspierają te najlepiej promowane.

Ale mimo to możliwość umieszczenia na plakacie napisu „zdobywca Oscara” niesamowicie kusi. Wiadomo pieniądze. Główny, a przeważnie jedyny powód dla amerykańskich twórców. Ta część świata, która historie w filmach opowiada w rodzimych językach (i nie mam tu na myśli języka angielskiego) kwestie finansowe stawia raczej na drugim planie, bo pieniądze trafią tylko do twórców. Kraj ma z tego jedynie promocję. Świat widzi, że w tym państwie potrafi się zrobić coś porządnie, że sztuka jest tu mocna i mówi się o nim w dobrym świetle. Oscar stał się ważnym głosem trzy lata temu, gdy będący w dramatycznej sytuacji Iran tryumfował na oscarowej gali. Świat się wtedy nim zainteresował, zauważył, co się tam dzieje i że obywatele tego kraju nie są tacy źli, bo nagrodzony film („Rozstanie”) polityczny nie był. To był film o przeciętnych Irańczykach. Co ważne, nagroda ta zdobyta została absolutnie zasłużenie. Kategoria najlepszy film nieanglojęzyczny jest tak naprawdę jedyną kategorią, która rok w rok nagradza filmy naprawdę najlepsze. /pliki/zdjecia/ida 3.jpgTe, które na to zasłużyły. W zeszłym roku zwyciężyło znakomite „Wielkie piękno” z Włoch, a dwa lata temu jeszcze lepsza „Miłość” z Francji. Dlatego właśnie kilkaset państw świata rok w rok dokładnie analizuje sytuację i do tego oscarowego wyścigu wybiera tylko jeden film Wśród tych państw jest również Polska. Dla naszego małego kraju, leżącego w środku Europy, marzenia o tej cennej nagrodzie są od lat prawdziwym utrapieniem. Dla akademii pozostajemy niewidzialni jak wirusy. 9 nominacji i ani jednej statuetki w tak długiej historii przyznawania tej nagrody jest dla nas prawdziwym powodem kompleksów. Nawet, jak w przeszłości zasługiwaliśmy na wygraną, to cenzura do niej nie dopuszczała. Widać po upadku komunizmu naszym twórcom zabrakło po prostu talentu, a naszym dystrybutorom rozsądku i wyobraźni. Dziś, po długich latach niepowodzeń, Bóg kina ulitował się nad nami i zesłał nam Pawła Pawlikowskiego z „Idą”. Tak blisko Oscara nie byliśmy chyba od roku 1982, kiedy to ze względów politycznych nie mógł wygrać główny faworyt, czyli „Człowiek z Żelaza” Andrzeja Wajdy. Od początku sezonu „Ida” zgarnia masę nominacji i nagród. Najważniejszym sukcesem w ostatnich dniach było bez wątpienia uznanie od krytyków z Nowego Jorku i Los Angeles. Oba zgromadzenia uznały polski film najlepszym nieanglojęzycznym, a do tego jeszcze ci drudzy uznali rolę Agaty Kuleszy za najlepszą rolę drugoplanową. Czy trzeba jeszcze więcej argumentów, by przekonać się, że oscarową nominację praktycznie już mamy? Chyba nie, ale jeśli kogoś nadal trudno przekonać, to dorzucę jeszcze Europejską Nagrodę Filmową w kategorii najlepszy film roku 2014 (tzw. europejski Oscar) - wyróżnienia za scenariusz, reżyserię i zdjęcia oraz statuetkę od publiczności; Nagrodę Parlamentu Europejskiego Lux Prize – a do tego nominację do Satelit, Independent Spirit Award, Złotego Globu. Wymienione nagrody cieszą się niemałym prestiżem i są bez wątpienia przystankami w drodze po ewentualnego Oscara.

/pliki/zdjecia/ida 4.jpgCieszę się, bo to polski film, ale uważam, że należy sobie zadać jedno pytanie i możliwie obiektywnie na nie odpowiedzieć. Generalnie trzeba zapytać, czy „Ida” faktycznie zasłużyła na te wszystkie dotychczasowe wyróżnienia i czy ma realną szansę na Oscara? Nie oglądałem jeszcze filmów, które najprawdopodobniej będą z nią konkurować, jednak widziałem „Idę”. Wychodząc z kina byłem oczarowany tą niezwykłą subtelnością, powolną, a mimo to wciągającą fabułą, doskonale zbudowanymi i poprowadzonymi wątkami psychologicznymi. Stwierdziłem wtedy nawet, że takiego filmu w XXI wieku w naszym kraju jeszcze nie było. Na nominację zasłużyła bezapelacyjnie, czy na nagrodę również, to będę wiedział dopiero po obejrzeniu wszystkich pozostałych kandydatów. Jeśli nie będzie wśród nich arcydzieł, to nikt nie przekona mnie, że nasz film nie zasłużył na ten ostateczny tryumf.

Akcja wspomnianej „Idy” rozgrywa się w latach sześćdziesiątych. Anna – sierota wychowana w zakonie - ma niedługo złożyć śluby. Zanim tego dokona chce jeszcze odwiedzić swoją jedyną żyjącą krewną – ciotkę Wandę. Ta oznajmia jej, że naprawdę nazywa się Ida i jest Żydówką. Obie kobiety wyruszają w podróż, by odkryć tragiczne losy swojej rodziny, a przy okazji odkrywają również prawdę o sobie. Przepiękny, chwytający za serce film, który trzeba obejrzeć, a Oscarowa nominacja sprawi, że cały świat będzie miał ku temu okazje. Nie ma nic dziwnego w tym, że z taką nadzieją patrzę w przyszłość i liczę na wygranie złotej statuetki. Szanse są ogromne, a późniejsze korzyści jeszcze większe. Oscar wreszcie otworzyłby świat na polskie kino i polskie kino na świat, a tego nam właśnie potrzeba.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /15 wszystkich

Komentarze [2]

~kylie
2015-01-07 12:23

wow genialny tekst!

~Jager
2014-12-21 17:56

Gdyby film o żydówce nie został nominowany, byłoby to wysoce antysemickie.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry