Czas zamknięty w piosence
- Budzę się rano i odruchowo włączam radio. Radio Maryja? Przełączam więc szybko na… Radio Zet. Prowadzący program mówi właśnie, że za chwilę puści swoją ulubioną piosenkę. Nadstawiam uszu. Matko, przecież to jest i moja ulubiona piosenka. Piosenka Pawła Kukiza, której tytułu w tej chwili nie pamiętam, ale w refrenie jest taki tekst: ,,jeśli tylko chcesz…”. Kawałek ten przypomniał mi wyjazd nad morze, no i to, jak mi się to wtedy nie za bardzo udało z Magdą. Byłem wtedy jeszcze taki… no, mały byłem. Nie rozumiałem wielu spraw. A wtedy chodziło mi głównie o szpan. Miałeś laskę, to zajebiście. Ale to było jednak chyba coś innego. Sam nie wiem… To było jakieś dziwne…
- Mów dalej
- No i to było tak, że siedziałem w autobusie no i leciała ta piosenka. Ne miałem wtedy MP3. Młody byłem. Daj spokój. I tak sobie słucham, a tam ,,jeśli tylko chcesz…”. I pomyślałem, że jeśli tylko zechcę, to mogę ją mieć. Jak będę bardzo chciał, to się uda. Nie udało się. Ale nawet najlepsi zaczynają często od zera lub od przegranej.
- Kochałeś ją?
- To była moja pierwsza miłość.
- Co w niej takiego było?
- No właśnie…
- Za co ją kochałeś?
- Za to, że gdy tylko chciałem, to ona zawsze była przy mnie. Za to ją kochałem.
- Całowaliście się?
- Nie
- Ile miałeś wtedy lat?
- 12 albo 13. A potem, gdy już miałem 14 lat, a może nawet 15, ona znowu była na koloni. Była starsza ode mnie. Między nami była różnica chyba trzech lat, a może dwóch i pół. I znowu byliśmy razem nad morzem. Pewnego dnia zauważyłem na terenie ośrodka plakat: "Idol. Masz talent, to się pokaż.” No i poszedłem, ale to nie był taki poważny Idol Polsatu, tylko taki kolonijny. No i wygrałem. To mnie bardzo dowartościowało. Jak wracałem z sali, to mijałem pokój, w którym mieszkała Magda. Był chyba na pierwszym piętrze. Nie, raczej na parterze. No, to prawie pierwsze piętro. Powinien być parter i drugie piętro, a nie parter i pierwsze piętro.
- Też mi się to czasem myli. Czyli ona była na pierwszym piętrze?
- Na parterze była. No i wszedłem. Jej łóżko stało przy samym oknie. I wtedy zobaczyłem, co ten chłopak z nią wyrabiał. To było takie dziwne. Nie chodzi o to, że ja wtedy jeszcze coś do niej czułem. Po prostu…
Komentarze [12]
2010-12-25 22:17
Brawo cenzorzy po raz wtóry! Wasza praca naprawdę może uratować choćby dobre imię człowieka i odrobinę prywatności.
Aśq:
Ja dużo rozumiem, ale krew mnie zalewa gdy ktoś perfidnie wchodzi z butami w czyjąś prywatność pod złudnymi pozorami rzekomej przyjaźni. Mam nadzieję, że nie brakuje Ci intelektu i taktu i Twoja wypowiedź była tylko głupim wypadkiem a nie zamierzonym działaniem.
2010-12-25 14:33
w takim razie mój komentarz też usuńcie
2010-12-23 17:07
Chwileczkę... Nie wiem czy ja dobrze zrozumiałem ale w moim odczuciu idea upublicznienia własnego tekstu w gazetce internetowej najpełniej wyraża się w otrzymaniu od czytających ów tekst opinii, komentarzy. Rozumiem, że fala krytyki może nieco przytemperować aspiracje młodej dziennikarki ale jeśli ktoś bierze długopis do ręki z myślą pokazania swojemu otoczeniu kłębiących się gdzieś w głowie wypocin to powinien pokazać coś na co zasługują czytelnicy. Jeśli tego nie robi, znaczy to, że do pisania się nie nadaje. Przynajmniej na ten moment. Tutaj pojawiają się dwie drogi odbioru tej krytyki – motywująca i dołująca. Nie wiem jak reszta towarzystwa ale ja swoje cierpkie słowa przelewam na ekran monitora w celu nakierowania autora tekstu na tę pierwszą drogę. Rozumiem, że autorka tekstu ma poważniejsze problemy i stąd może wynikać słaba jakość jej wytworu. Mimo wszystko bawi mnie Twoja próba obrony Normy, droga Aśq. Poważne problemy… ehh.
2010-12-23 14:19
Dajcie dziewczynie spokój – ona ma teraz poważniejsze problemy ;/
2010-12-22 18:40
B.A. LaClava – idealna puenta tego artykułu. Norma, jeśli już naprawdę nie masz co pisać, to zrezygnuj z dziennikarstwa bo takie teksty sprawiają że ubywa czytelników waszej gazetki.
2010-12-20 17:00
Wchodzi króliczek do lasu, patrzy – skrzypce. Podnosi fortepian i mówi: “Ale trąbka, jak organki!”
2010-12-19 19:57
Jakieś takie na odwal.
Bez duszy, bez tego czegoś.
Nudne.To już ‘dzieło’ WłOSA wyzwoliło we mnie więcej emocji niż twoje.
2010-12-19 16:01
Jakoś tak dziwnie. Momentami styl tego opowiadania wyglądał nawet ciekawie, a tu nagle koniec. Kojarzy mi się to z rozmową u psychoterapeuty urwaną w momencie dojścia do sedna sprawy…
2010-12-19 12:54
Jestem na NIE.
2010-12-19 11:48
Równie twórcze dzieło “Dżem zamknięty w musztardzie”...
2010-12-19 11:43
- Budzę się rano i odruchowo sięgam do lodówki. Kiszone ogórki? Szybko odkładam na miejsce i chwytam za salceson. Z szafki biorę musztardę. Patrząc na etykietę uśmiecham się nie wiedzieć czemu. Boże! Przecież to dżem jabłkowy! To było mimowolne. Czuć było coś niesamowitego, magię. Po prostu wziąłem musztardę a gdy popatrzyłem na etykietę okazało się, że to dżem!
- Też mi się czasem myli. – Ten dżem przypomina mi ostatnie wakacje spędzone w Niemczech… Ach tak. Nie miałem wtedy jeszcze wprawy w zbieraniu jabłek ale w sortowni wyrobili mi ruchy. – Dużo było jabłek – Bardzo dużo, szkoda, że wszystkie zgnite lub ogryzki. – Jak to? – Bo to fabryka taniego wina była. – Piłeś to wino? – Tak – Ile miałeś wtedy lat? – 19 albo 27. A potem, gdy już miałem 33 lata znowu wyjechałem na wakacje do Niemiec. Było cudownie, jak co roku. Słońce, malownicze wioski, owoce, pięć i pół euro za godzinę... – 5.5 euro?! – Nieźle, co? – Opowiadaj dalej. – I ona tam była – Kto? – Musztarda. Na sklepowej półce, za sałatą. Wspomnienie dzieciństwa, chwila niepewności. Całe życie przeleciało mi przed oczyma niczym spadające jabłko z drzewa w sadzie. Wziąłem. Pobiegłem do kasy a tamta gruba niemra mówi, że to za 3 euro. Myślę sobie : “Babo, chybaś oszalała!”. I odłożyłem musztardę. Nie wiem dlaczego ale poczułem chęć na coś słodkiego. – I co było dalej?
-Na półce obok orzeszków arachidowych było coś z napisem “Marmelade”. Pomyślałem, że marmolada jest słodka a ja czuję chęć na coś słodkiego a i ta marmolada tańsza od musztardy o pół euro! – Naprawdę? – Jak Boga kocham, pół euro! Wyobrażasz to sobie? Czujesz to? – Tak, rozumiem. – No i kupiłem tą marmoladę. A to był dżem. Nie wiem dlaczego jej nie zjadłem. Poczułem się z tą “marmoladą” silnie związany, to była chyba więź emocjonalna. To było takie dziwne… – Niesamowite… A opowiedz co było… – Podaj korniszony.
2010-12-18 17:28
I tylko tyle? Że niby koniec?
- 1