Cztery królestwa – cz. 2
Droga była długa i wyboista, dlatego dziewczyna, która miała związane ręce i nogi, rytmicznie podskakiwała na wybojach. Od nieustannego uderzania o twarde deski bolało ją dosłownie wszystko. Nie mogła jednakże krzyczeć, gdyż usta miała skutecznie zakneblowane. Pojękiwała więc tylko cichutko i rozmyślała nad planem ucieczki. Miała też nadzieję, że nie wiozą jej bardzo daleko. Co prawda z pomocą swoich mocy mogła znaleźć drogę do domu, ale była tak obolała, że miałaby z pewnością spory problem, gdyby przyszło jej wdrapać się na jakiś szczyt albo wzlecieć na obłok.
Po dłuższym czasie wóz się zatrzymał, a chwilę potem otworzyły się drzwi do klatki, w której siedziała. Przed nią stał jakiś mężczyzna, którego raczej wcześniej nie widziała. W lesie było jednak trzech napastników, a to oznaczało, że najprawdopodobniej musiał to być jeden z nich.
- Ruszaj się! - wrzasnął, a ona tylko przewróciła oczami i spojrzała na swoje związane nogi.
- Podnieś ją i rozwiąż jej nogi – odezwał się mężczyzna, który wcześniej wołał Iliosa.
- Niech idzie tak.
- Nawet ze mną nie dyskutuj! Zabieraj ją!
Bezceremonialnie przerzucił ją sobie przez ramię, a następnie zaniósł do drewnianej łódki. Wtedy przyjrzała się otoczeniu. To, co zobaczyła, sprawiło, że zabrakło jej tchu w piersiach. Jak okiem sięgnąć widziała tylko las. Łódź odbiła od brzegu, a mężczyźni zaczęli wiosłować, kierując się w stronę jaskiń, które częściowo były zalane wodą. Nie dało się do nich wejść, ale spokojnie można było wpłynąć tam łódką. Mężczyźni ignorując widoki wiosłowali rytmicznie i widać było, że zależało im, by jak najszybciej dostać się do jaskiń. Ilios nie wiosłował, tylko wpatrywał się w swoje obolałe i zakrwawione ramię. W pewnym jeden z dwóch wiosłujących mężczyzn skinął lekko głową w stronę Iliosa, a ten wyjął z kieszeni opaskę i nim księżniczka zdążyła się zorientować, miała ją już na oczach. Szarpała się co prawda, ale nic to nie dawało.
- Nie szarp się tak, bo związana pływać na pewno nie umiesz! - warknął jeden z mężczyzn.
Cóż było robić. Dała sobie spokój i postanowiła czekać, co się wydarzy. Po pewnym czasie, gdy łódka dobiła do brzegu gdzieś w jaskiniach, ktoś zdjął jej opaskę z oczu.
- No, no, widzę, że kogoś przywieźliście. Ilios, co ci się stało w rękę? - zapytała jakaś kobieta, bardzo podobna z wyglądu do Iliosa. Oboje wyglądali na mieszkańców lasu. Mieli latynoską cerę, zielone włosy i takież oczy.
- Dźgnęła mnie - warknął pod nosem.
- Taka mała, a taka groźna - uśmiechnęła się szyderczo. - Canis, zanieś ją do sali przesłuchań.
W sali były tylko dwa krzesła oddzielone biurkiem. Było to pomieszczenie wewnątrz jaskini. Mężczyźni posadzili Nubes na jednym z nich, przywiązali i powiedzieli, by czekała teraz na dziewczynę, która przed chwilą ją przywitała. Gdy ta się w końcu pojawiła, spojrzała na nią wymownie i rozwiązała jej ręce.
- Nie za bardzo ryzykujesz? – Nubes spojrzała jej hardo prosto w oczy.
- Mam broń, a ty nie. Jestem też w pełni sił, a ty nie. A tak w ogóle jestem najlepsza z nich w walce wręcz, a ty jesteś tylko dziewczyną z podniebnego królestwa. No i najważniejsze, że tu w jaskini nie masz szans użyć swoich mocy.
- Niestety, miała rację – pomyślała Nubes. - Czego ode mnie chcecie? Wiesz już kim jestem.
- Mnie nie oszukasz. Twoje oczy cię zdradzają, księżniczko - uśmiechnęła się dziewczyna, widząc, że triumfuje.
- Skąd ten pomysł? – spytała Nubes, próbując udawać, że nie wie, o co chodzi.
- Naprawdę myślisz, że mnie okłamiesz? Wiesz, może i nie widziałam cię na żywo, ale w każdym królestwie na korytarzach pałacowych wiszą portrety wszystkich czterech linii królewskich. Takie niebieskie.
-To nie niebieski tylko modry - postanowiła zakpić sobie z dziewczyny i ją rozzłościć, ale się nie udało.
- Na żarty ci się zebrało? Posłuchaj. Jedna linia już wygasła, a ty chcesz zniszczyć następną?
- Chwila – dopiero teraz do Nubes dotarła informacja, którą wcześniej przeoczyła. – A skąd ty wiesz, że na korytarzach pałacowych wiszą portrety? Takie osoby jak ty nie są wpuszczane do pałaców. Chyba, że… to ty ich zabiłaś - popatrzyła z przerażeniem na dziewczynę.
- Nie, nie. Co prawda byłam wtedy w pałacu, ale to nie moja robota.
- Pewnie byliście tam całą bandą! Jak mogliście zabić królewską rodzinę? – mówiąc te słowa zaczęła szarpać się z całej siły. Mimo wycieńczenia i głodu, gniew który był w niej, wybuchł teraz z mocą wulkanu, zalewając wszystko, co napotkał na swej drodze. Nieważne, złego, czy dobrego.
- Uspokój się! To nie my. Bądź z łaski swej cicho chociaż przez pięć minut, to ci wszystko wyjaśnię.
- Nubes zamilkła, przestała się szarpać i zaczęła uważnie słuchać.
- Tak, byłam wtedy w pałacu. Pewnie też domyśliłaś się, kim jesteśmy. Zbójnikami. Lecz my działamy na innych zasadach. Byłam koleżanką Folium. Nasza szajka miała dobre stosunki z tą linią królewskiej rodziny. No, wiesz, na wiele nam pozwalali i wspierali nas. Oni wiedzieli, że ktoś szykuje na nich zamach. Z tego, co słyszałam, królowa próbowała nawet dogadać się z resztą z rodziny królewskiej, ale jako że tylko się w nią wżeniła, a nie była dziedziczką, nikt jej nie posłuchał. Postanowili więc poprosić nas o ochronę. Robiliśmy, co tylko było w naszej mocy, ale nic to się nie zdało.
- Wiecie chociaż, kto to zrobił? - przygnębiona tym wyznaniem Nubes tylko ciężko westchnęła..
- Nie, ale mamy tutaj pewną rzecz, która należała do jednego z napastników. Może ty ją rozpoznasz? Rozwiążę cię, ale nie próbuj uciekać. Zresztą i tak jesteś na to zbyt zmęczona - podeszła i zamachnęła się swoim podręcznym sztyletem rozcinając precyzyjnie sznury, którymi spętano ręce Nubes.
- Moment - usłyszała nagle za sobą głos Iliosa.
- Tak braciszku?
- To chyba jednak ciągle nasz więzień. Skoro to córka królowej, to możemy chyba za nią dostać solidny okup?
- Podsłuchiwałeś naszą rozmowę? Jak śmiesz wtrącać się w moje sprawy? – warknęła wrogo dziewczyna.
- Ona nie jest twoim więźniem tylko naszym. To ja ją schwytałem.
- Ona jest kuzynką Folium.
- Była jego kuzynką. A tak swoją drogą to cała reszta rodziny nie specjalnie zmartwiła się, gdy doszło do tego nieszczęścia.
- Wiem o tym, że moja rodzina jest samolubna. Znaleźliście mnie w tamtym lesie samą, bo uciekłam z domu. Nie pozwolili mi ruszyć na misję, bo wygarnęłam im, że interesują się tylko swoimi dobrami, a nie rodziną. Szczerze, to nigdy nie byłam poza swoim królestwem ani w innych pałacach. Znam je wyłącznie z opowieści, map i obrazów. Zawsze bardzo chciałam wyjechać w świat, ale nikt mi nie pozwalał. Ta misja miała być pierwsza. Nie mogłam już znieść tego duszenia się wśród chmur.
- Dobra, nie zrozumiałem chyba do końca wszystkiego, ale chyba jest git.
- Tak braciszku, jest git - odpowiedziała z nutką ironii w głosie dziewczyna.
Ruszyli ciemnymi korytarzami. Ilios był już wcześniej u medyka, który z pomocą wywaru z ziół złagodził mu ból. Dotarli w końcu do sali, która wyglądała jak laboratorium alchemika. W środku, w porównaniu z poprzednimi kieszeniami jaskiń, było duszno i parno. Na środku stał stół, na którym leżał jakiś naszyjnik. Nubes podeszła bliżej, aby się przyjrzeć małej zawieszce i delikatnie, nie zdoławszy się pohamować, pisnęła. Łańcuszek naszyjnika był z osmu, a zawieszką był oszlifowany w kształt trójkąta bursztyn.
- Wiesz kto to zrobił? - spytała dziewczyna.
- To niemożliwe. Na pewno morderca miał go na sobie?
- Osobiście zerwałam go jednemu z nich z szyi.
- To jest osm, a to bursztyn - wyszeptała łamiącym się głosem i zrobiło się jej niedobrze.
- I? - zapytał zniecierpliwiony chłopak.
- Wiecie, kim mogą być ci ludzie? - Zwodnicy pokiwali głowami. – W zależności od pochodzenia przyznaje się takie naszyjniki z różnego metalu i o różnym kształcie rodzinie królewskiej. Osm z bursztynem w kształcie trójkąta świadczy, że naszyjnik ten nosiła osoba z królestwa górskiego. Nie ma możliwości, by ktoś inny mógł nosić taki naszyjnik.
Grafika:
Komentarze [4]
2021-10-09 09:34
Interesujące.
2021-10-08 12:51
Niezłe.
2021-10-08 10:58
Świetne.
2021-10-07 22:27
Podoba mi się
- 1