Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Czy ludzie z psychiatryka są wariatami?   

Dodano 2005-09-15, w dziale felietony - archiwum

Szpital psychiatryczny to miejsce, od którego się stroni i o którym się nie mówi. Miejsce pełne ludzi o niezdrowych zmysłach, którzy trafiając tam, zostają zepchnięci na pewien margines społeczny. Kim są ci ludzie? Czy na pewno osobę cierpiącą na zaburzenia psychiczne można nazwać wariatem?
Generalnie problem polega na umownej klasyfikacji, kto tym wariatem w rzeczywistości jest. Jest tak, że wszelka anormalność jest szybko podporządkowana pod stwierdzenia typu: “aha, to jest wariat”. Nie mówię tu o grupie pacjentów, którzy rzeczywiście widzą wielkiego różowego słonia latającego im przed oczyma. Myślę raczej, że miejsce to dzieli ludzi, którzy szukają ucieczki (od rzeczywistości, od wymiaru sprawiedliwości lub szeregu innych spraw), ludzi, którzy mają swoje upodobania (czasami bardzo dziwaczne), albo są zwichnięci przez pewne wydarzenia i naprawdę leczenia wymagają. I na tym gruncie trzeba powiedzieć, że tylko niewielka grupa może być nazwana “wariatami”.
Przeszłość “psychiczna”, tzn. punkt w życiorysie człowieka, który jednoznacznie mówi o jego zaburzeniach psychicznych i leczeniu w szpitalu specjalistycznym, jest zwykle tematem tabu. Wiecie, to wywracanie oczyma, pukanie się w czoło i mówienie scenicznym szeptem “on/ona ma żółte papiery”. Tak naprawdę pacjenci szpitala psychiatrycznego nie mają “halo” ani żadnego bzika [choć zdarzają się wyjątki], to są ludzie z problemami. Jasne – powiesz – ja też mam problemy. Wiadome, każdy je ma i ci ludzie wcale nie muszą mieć ich więcej. Czemu więc trafiają w to miejsce? Trafiają, bo nie potrafią unieść ciężaru tych problemów, nie dają rady sprostać trudnym sytuacjom, załamują się i nie potrafią się już rozprostować bez specjalistycznej pomocy. Albo chociaż tak im się wydaje.
Niedawno poznałam pewnego młodego chłopaka. Miły, kulturalny, oczytany, zdrowy chłopak, któremu udało się ustalić pewną hierarchię wartości. Opowiadał mi o tym, jak kiedyś interesował się okultyzmem, który prawie go zniszczył. Z początku zwykłe zainteresowanie zmieniło się z czasem w hobby, a w ostateczności w obsesyjną pasję. W pewnym momencie chciał powiedzieć “stop”, ale nie potrafił, jakby nie słyszał sam siebie. “Byłem w szpitalu psychiatrycznym. Dwa razy.” – powiedział. Mogłabym powiedzieć- nie wygląda. Bo rzeczywiście- chory psychicznie nikt się nie rodzi, nikt też nie ma tego wypisane na twarzy. Marcin nie bił głową o ścianę, nie miał spojrzenia psychopaty, nikt nie wynosił go w kaftanie. “Kiedy tam byłem przekonałem się na własne oczy, że ci ludzie, tam w środku, niczym nie różnią się od innych. Może tylko tym, że są smutniejsi i nieco zagubieni. Nie potrafią się zaaklimatyzować w świecie. Nie wiedzą jak zespolić swoją naturę z naturą współczesnego świata. Problemy, z jakimi walczą stanowią nieprzekraczalną z pozoru barierę, która nie pozwala im być z innymi. Mają wrażenie, że poradzą sobie sami, i boją się często nazwać problem po imieniu. Tam są ludzie, którzy chcą im pomóc. I robią to.”
Potocznie – każdy z nas jest wariatem. Wszyscy mamy pewne dziwactwa, na które inni krzywo patrzą. A jednak nie znajdujemy się w szpitalu z tego powodu. Rzecz w tym, żeby uświadomić sobie, iż pacjenci psychiatryka też są ludźmi i to ludźmi bardzo do nas podobnymi, dlatego nie powinno się ich skreślać, stronić od nich, ale potraktować jako zwyczajnych, jeszcze bardziej chcących “żyć normalnie” niż my sami.

Oceń tekst
Średnia ocena: 0 /0 wszystkich

Komentarze [10]

~Morgana
2005-09-19 07:56

Oryginalny pomysł, ciekawe wykonanie. ale muszę podzielić zdanie Marleya. Czegoś mi brakuje. Nie wiem czy kropki, przecinka, czy całego akapitu. To jakby dziura w jedwabnej sukience. Niby nie widać ale czuć.

~marley123
2005-09-18 16:37

Dwie rzeczy: jak można mieć “niezdrowe zmysły” po drugie psychiatryk to bardzo INFANTYLNE słowo. W tekście brakuje ekspresji, nie można tam wyczuć ciężkości szpitalnych korytarzy i trudności tematu.

~gorylekto
2005-09-17 15:11

po lekcji laciny to ja juz nie wierze w wariatkowo. elo

/dzejk co jak co ale mi tam miriel nie wyglada na chlopaka… chociaz… tyyyy…

~de
2005-09-17 12:50

oj, no tak. tez sie ludze ze jestem indywiduum.

~Miriel
2005-09-17 11:15

Jake.. czy jak sie poznawalismy to wygladalam jak facet?

~Aigel
2005-09-17 10:18

Nikt nie jest szalony. Powszechnie za wariata uważa się człowieka wrastającego ponad przeciętną szarość otozenia. Trzeba szanować indywidualności.

~Jake
2005-09-16 13:52

Tam jak napisał Mirel, ja też uważam że normalność jest rzeczą względną. To co teraz jest normalne, za kilkanaście lat będzie dziwactwem, lub jeszcze inaczej. To co teraz jest normalne dla nas nie musi być normalne w Japoni czy w innej części świata. Czy bycie normalnym znaczy bycie takim samym jak cała reszta ludzi? Einsteina uważano za wariata, Kopernika również. A oni byli “tylko” wielkimi ludźmi.

~Gandzia
2005-09-15 22:05

Bardzo mnie wciągnęło i trzeba przyznać sparwiło, że zaczęłam zastanwiać się nad tym. Ciekawy temat, bardzo dobrze zrealizowany. Pozdrowienia :*

~skoczuś
2005-09-15 20:35

świetne!! bardzo się zaczytałam… i popieram… mnie znajdziesz w dziale “poezja” pozdrawiam ;*

~Miriel
2005-09-15 16:03

.normalnosc jest bardzo wzglednym pojeciem. a co jesli nienormalnosc jest czyms czesciej spotykanym? czy wtedy nie mozna jej nazwac normalnoscia? dziwna sprawa..(moze powinna wybrac sie do wariatkowa..).
Tematyka bardzo ciekawa, jednak chyba nie ukazuje calego dramatu tak jak powinna.. wydaje mi sie ze poprzez wieksze uwypuklenie tragizmu chorych, osiagnelabys lepszy efekt. zmusilas mnie do skomentowania, gratulujE

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry