Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Czy ma talent?   

Dodano 2009-12-16, w dziale inne - archiwum

Druga edycja programu telewizyjnego "Mam Talent!" dobiegła końca. W finałowym odcinku spotkało się wiele ciekawych osobowości, jednak serce publiczności podbił Marcin Wyrostek - akordeonista z Jeleniej Góry, który po brawurowym wykonaniu w półfinale "Toccaty i Fugi d-moll" J. S. Bacha zaskoczył wszystkich w finale argentyńskim "Libertangiem".

Niewątpliwie zasłużył sobie na zwycięstwo. Jest on bowiem przykładem na to, że ciężka praca się opłaca (Marcin gra na akordeonie od 4 roku życia). Mimo to uważamy, że opinia jakoby to właśnie on "odczarował" ten instrument jest mocno przesadzona. Swój renesans przeżywa akordeon w naszym kraju już co najmniej od roku, kiedy to niesamowicie sympatyczny Czesław Mozil - bardziej znany jako Czesław Śpiewa - zaczął koncertować po całej Polsce, wykonując piosenki z tekstami Michała Zabłockiego i akompaniując sobie przy tym właśnie na akordeonie.

Tegoroczny zwycięzca podkreśla, że za otrzymaną od stacji TVN nagrodę kupi sobie wreszcie profesjonalny instrument koncertowy (sprawa jest niebagatelna, bo cena takiego instrumentu to ok. 60 tysięcy złotych) i zainwestuje we własne mieszkanie. Wyrostek jest niewątpliwie dobry w tym co robi, ba, bardzo dobry. Najpierw uczył się gry na tym instrumencie w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w rodzinnej Jeleniej Górze, potem jako nastolatek uczęszczał na prywatne lekcje muzyki, a po liceum dostał się na studia do Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Obecnie jest tam również wykładowcą. Uczy także w Kolegium Nauczycielskim w Bytomiu i w Państwowej Szkole Muzycznej w Zabrzu. Postanowił wziąć udział w programie między innymi po to, żeby, jak sam powiedział: "pokazać milionom ludzi w kraju akordeon od innej strony, niż ta weselno - chałturnicza, z której jest głównie znany". Pragnął też podzielić się z publicznością muzyką inną niż ta, od której media wprost pękają. Marcin ma nadzieję, że po jego wygranej więcej osób zwróci uwagę na propagowany przez niego rodzaj muzyki, a akordeon przestanie być uważany za instrument obciachowy.

W finale oglądaliśmy także wiele innych ciekawych prezentacji. Anna Teliczan wykonała brawurowo przebój Prince'a "Nothing Compares To You", który rozsławiła niec później Sinead O'Connor, a uśmiechnięty Filipińczyk, Alexander Martinez, zaśpiewał nie gorzej od niej słynny numer grupy Europe "The Final Countdown". Publiczność ubawiła szczególnie choreografia Alexandra, który miotał się po scenie naśladując gwiazdy rocka. I choć w rozmowach z prowadzącymi i jurorami kaleczył nieco nasz język, to i tak ów skromny Filipińczyk spodobał się Polakom i dlatego w nagrodę będzie mógł spełnić swoje marzenie, czyli odwiedzić rodzinę na Filipinach. Warto wspomnieć jeszcze chociażby o Patenciarzu, który pokazał publiczności coś zupełnie innego i różnego od wcześniejszych prezentacji, czy też o Konym, który po raz kolejny zaskoczył widzów swoimi szalonymi pomysłami. Szkoda, że to nie im udało się zwyciężyć, bo nam osobiście właśnie te występy podobały się najbardziej. Ci panowie robili show, pokazując widzom coś, czego ci chyba wcześniej nie widzieli.

Jak w niemal każdym programie rozrywkowym, tak i tu, to nie uczestnicy grali jednak pierwsze skrzypce. Bawiły nas zapowiedzi i komentarze prowadzących, niekonwencjonalne zachowania jurorów, ale już niekoniecznie starcia słowne w relacji Szymon Hołownia - Kuba Wojewódzki. To było po prostu trochę żenujące i tandetne. Poza tym Kuba przy prawie każdej okazji, złośliwie komentował udział i zwycięstwo Ani Muchy w "Tańcu z Gwiazdami", co naszym zdaniem również było mało eleganckie i nie miało nic wsolnego z dobrym smakiem. Agnieszka Chylińska zdecydowanie za często określała uczestników programu mianem artysty. Na litość Boga! Artystą nie jest osoba, która wyjdzie na scenę i wykona piosenkę – nawet, jeśli zrobi to bardzo pięknie. Artysta, to przecież taki ktoś, kto nadaje czemuś zwykłemu pierwiastek niezwykłości i niepowtarzalności. A takiej osoby w tej edycji chyba nie było. Milczeniem pominiemy udział w programie braci Legun, którzy niczym kataryniarze odegrali wyćwiczone numery. Brak szczerości przekazu i marketing, to jedyne co nasuwa nam się na usta po ich występie.

Zdecydowanym sukcesem programu "Mam Talent!" jest skłonienie społeczeństwa do refleksji i do dyskusji nad wieloznacznością słowa "talent". Bo przecież nie chodzi tylko o to, aby wyjść na scenę i wykonać utwór - trzeba jeszcze udowodnić, że ma się tę iskrę Bożą, czyli to coś, czego nie da się wyćwiczyć. Mamy nadzieję, że polscy widzowie nie pomylili się. Marcin Wyrostek jest bez wątpienia świetnym, profesjonalnym muzykiem, ale czy artystą…?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /26 wszystkich

Komentarze [3]

~anie
2009-12-18 12:34

Moim zdaniem Marcin ma nie tyle co talent, ale właśnie jest artystą. Za każdym razem jak słucham jego wystepów to mam ciary. Poza tym sprawdza, się też fakt jaki przytoczył Kuba Wojewódzki, że o artyście świadczy cisza, jaka zapanowała po jego wystepie.

Od pierwszego razu jak usłyszałam jak on gra, powiedziałam: on wygra. Ot, i miałam rację:)

~Borówka
2009-12-16 19:44

Ekhm… Kuba niepotrzebnie wtrącił o “fatalnym guście narodowym”, gdy wiadomo, że ludzie oddający głos na swoich faworytów kierowali się wieloma innymi kryteriami, niż talent. Dlaczego śpiewający większych szans na główną nagrodę nie mają? Bo głosujący dojdzie do wniosku, że taka osoba dostanie szansę na nagranie wymarzonej płyty i bez tego – po wybitnym występie choćby i w samych eliminacjach zostanie zauważona.
Przekomarzanie się prowadzących z Kubą bywa zabawne i na pewno urozmaica show. Szkoda tylko, że Foremniak wszystko psuje sztucznością, a po Chylińskiej i tak każdy jedzie ze względu na nową odsłonę (mimo, że Aga jest chyba z tej trójki najbardziej szczera).
Szkoda mi było Alexandra, w półfinale, gdy zdawał się nie rozumieć do końca co mówią jurorzy czy prowadzący i nikt na to nie zwrócił uwagi. W dodatku tylko Agnieszka zwróciła się do niego po imieniu. Przykre.

Fenrir
2009-12-16 19:28

Dla mnie temat bez rewelacji, ale tekst wcale dobry. Mam jeszcze jeden taki zgryz:
“(...)co naszym zdaniem również było mało eleganckie i nie miało nic wsolnego z dobrym smakiem.”

“wsolnego” nie ma nic, ale “wspólnego” na pewno :D

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry