Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Czy piłka nożna to sport dla mężczyzn?   

Dodano 2014-11-17, w dziale inne - archiwum

Co jak co, ale ja takiego zachowania po prostu nie toleruję. Niby wszyscy mówią, że piłka nożna to męska gra, ale ja zacząłem ostatnio w to powątpiewać. Nie da się bowiem żadną męską cechą charakteru wytłumaczyć faktu symulowania fauli na boisku. Powiem więcej. Moim zdaniem powinniśmy absolutnie piętnować takie zachowania piłkarzy. To prawda, że czasem wygląda to komicznie, ale zazwyczaj jest jednak żenujące.

/pliki/zdjecia/sym1_0.jpgSymulowanie w piłce nożnej (podobnie jak i w każdym innym sporcie kontaktowym) stało się dziś rzeczą powszechną. Nie jestem jednak nawet w stanie sobie wyobrazić, co może kierować graczem, który decyduje się na taki numer. Przecież symulowanie to nic innego jak udawanie, oszukiwanie. Taka forma wymuszania korzystnych dla siebie, choć niezasłużonych rozstrzygnięć. Czy praktykujący takie zachowania piłkarze nie mają poczucia wstydu? Czy nie jest im tak zwyczajnie po ludzku głupio, że próbują oszukać innych i to w blasku jupiterów? Od pewnego czasu temat ten spędzał mi sen z powiek, dlatego zdecydowałem się w końcu go podjąć i stworzyć listę największych symulantów w profesjonalnym futbolu wraz z ich wyczynami na przestrzeni ostatnich kilku lat. Pod tekstem pozwoliłem sobie zamieścić także linki do filmików, które zobrazują to, o czym piszę w tym tekście.

Za drużynę największych symulantów na świecie uchodzi w ostatnich sezonach słynna FC Barcelona, a ich najlepszy „aktor” zwie się Sergio Busquets. I choć od pewnego czasu zawodnik ten „aktorzy” już jakby trochę mniej, to i tak myślę sobie, że łatka symulanta pozostanie z nim do końca kariery. Jest rok 2010, półfinał Barcelona - Inter. Busquets zostaje trafiony przez Thiago Mottę w szyję (co jest niewątpliwym faulem) i pada na murawę jak rażony piorunem. Nie umie jednak precyzyjnie określić, w co oberwał, dlatego łapie się za twarz. Do historii piłki przejdzie zapewne także ten moment, gdy uchyla rękę w geście oka Illuminati, by przekonać się, czy udało mu się nabrać na ten numer sędziego. Mógłbym się pastwić nad tym piłkarzem jeszcze długo, bo lista jego wybryków wydaje się nie mieć końca, ale chciałbym wskazać wam i inne przykłady./pliki/zdjecia/sym2_0.jpg Nie inaczej rzecz ma się również z panem piłkarzem - Neymarem. I choć gra tam, gdzie gra i bardzo go lubię, bo jest naprawdę genialnym zawodnikiem, to nurkuje z zamiłowaniem i czyni to, gdzie popadnie. Sztuczki tej nauczył się ponoć jeszcze na brazylijskich boiskach. Najlepszy numer wykręcił jednak w zeszłym sezonie w spotkaniu Barcelony z Granadą. Brazylijczyk wpadł w pełnym biegu w jednego z piłkarzy Granady, przewrócił się i udawał, że to on został poszkodowany. Żenada. Poziomem nurkowania nie odstaje od niego również nowy nabytek Barcelony Luis Suarez. Ten najlepszy napastnik świata zasłynął na angielskich boiskach nie tylko jako świetny piłkarz, ale i jako niezwykle uzdolniony „aktor”. Trudno mi było wybrać jego najlepszy numer, bo było ich naprawdę wiele. Wybrałem jednak sytuację z meczu Liverpool - Stoke City z 2012 roku. Suarez z łatwością mijał rywali, ale w pewnym momencie – ku zaskoczeniu wszystkich – upadł na murawę, chcąc wymusić podyktowanie rzutu karnego. Dobrze, że sędzia nie dał się na to nabrać.

Real Madryt ma również w swojej drużynie paru niezłych „boiskowych aktorów”. Zacznijmy z górnej półki - Cristiano Ronaldo. Wszyscy wiemy, że to piłkarz genialny, wielu twierdzi nawet, że najlepszy na świecie, ale co z tego skoro raz za razem nurkuje jak szalony. Nie wiem jak to możliwe, że piłkarz o tak atletycznej budowie, pada na boisko przy prawie każdym fizycznym kontakcie z przeciwnikiem. Do historii przeszła już sytuacja z jego udziałem z meczu z AC Milan, który rozegrano w Lidze Mistrzów. Ronaldo został trafiony przez Ignazio Abate w szyję, a po paru sekundach padł na ziemię i... trzymał się za twarz. W Realu gra jeszcze jeden zawodnik, który - podobnie jak Suarez - został uznany w Anglii za niezłego nurka./pliki/zdjecia/sym3_0.jpg Boli mnie to osobiście, bo to obecnie mój ulubiony zawodnik, Gareth Bale. I choć w Realu raczej już tak nie pajacuje, to w Premier League zachowywał się często żenująco. Wystarczy wspomnieć jego „symulkę” z meczu z Tottenham - Aston Villa z 2012 roku. Gareth wystartował do piłki jak rakieta. Bramkarz również wybiegł z bramki. Cofnął jednak nogi, żeby nie faulować. Co zrobił Gareth? Upadł na murawę. Żeby być całkowicie poprawnym i nie zostać zwyzywanym przez fanów Blaugrany, że ich piłkarzy było w moim zestawieniu więcej, proponuję dodać do mojej listy jeszcze jednego piłkarza Realu Madryt. Kogo? Pepe. Ten prawdziwy, boiskowy wojownik (czasem aż do przesady) jest bezapelacyjnie jednym z najlepszych stoperów na świecie, ale w derbach Madrytu w zeszłym sezonie zrobił taką akcję, że kibicom Realu do dzisiaj jest za to wstyd. Stał wówczas za Diego Godinem i został lekko przez wymienionego uderzony ręką w twarz. Pepe po tym incydencie padł na murawę, jakby dostał gong od Mike'a Tysona. Najlepsze jest to, że sędzia stał w odległości trzech metrów.

Czasem jest tak, że zawodnik sprawia wrażenie, jakby był uzależniony od symulowania. Taki to przewraca się co chwilę i gdzie popadnie. Znam takiego piłkarza. Ciekawi was, kogo mam na myśli? Pozwólcie sobie przedstawić – pan Ashley Young. Ten angielski piłkarz wielokrotnie udowodnił, że gra fair-play to nie jest jego domena. Przypomnijmy sobie choćby zainicjowaną przez niego sytuację z Ligi Mistrzów. Young wypuścił sobie piłkę do przodu, ale gdy zauważył, że już do niej nie dobiegnie, upadł na murawę, a sędzia podyktował rzut karny. Ten zawodnik to wstyd dla takiej firmy jak Manchester United. Inny zawodnik, który ma podobny problem, to również skrzydłowy, ale tym razem z Holandii. Mowa o Arjenie Robbenie. Bez wątpienia to jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, ale co z tego, skoro to kolejny piłkarz, dla którego gra fair raczej nie istnieje. /pliki/zdjecia/sym4_0.jpgJego najlepsza „symulka” miała miejsce w meczu z Meksykiem, rozegranym podczas tegorocznych Mistrzostw Świata. W końcówce tego meczu Robben zamiast podać i w swoim stylu zejść na lewą nogę, dostrzegł, że meksykański zawodnik stawia nogę i upadł jak rasowy nurek.

Czasem jest tak, że zawodnik lubi sobie stworzyć sytuację do symulacji. Przypominam tu mecz reprezentacji U-20 Chile - Ekwador. Chilijczyk Bryan Carasco zachował się tak, że ja na jego miejscu spaliłbym się potem ze wstydu. Co zrobił? Wziął w swoją dłoń łokieć stojącego obok niego zawodnika i uderzył się tym jego łokciem w twarz. Coś niesamowitego. Można to oglądać w nieskończoność. Czegoś tak głupiego, jak żyję nie widziałem.

Na sam koniec moje ulubione przypadki. Zajrzyjmy na półwysep Apeniński. Włosi. Ten naród symulowanie i prowokacje ma chyba we krwi. I choć kibicuję Milanowi, to od lat nie znoszę włoskiej reprezentacji. Kogo wyróżniłbym tutaj. Daniele de Rossi. W jego przypadku pozwolę sobie na przedstawienie dwóch sytuacji. Pierwsza z nich pochodzi z meczu Włochy - Paragwaj (Mistrzostwa Świata 2010). Rozpędzony de Rossi do tego wyczynu nie potrzebował nawet niczyjej pomocy. Po prostu upadł prosto na twarz i domagał się od sędziego podyktowania rzutu wolnego. Sytuacja 2. Mecz ligowy Roma - Chievo Verona. De Rossi stoi obok zawodnika. Popycha go brutalnie, ale sam pada na ziemię. Warto zobaczyć minę zawodnik Chievo, który nie bardzo wiedział, co się dzieje. To moja ulubiona sytuacja spośród wyżej wymienionych. Jednak jest taka, która budzi mój niepokój. W głównej roli występuje Włoch, Alberto Gilardino (reprezentował niegdyś barwy Milanu). W meczu Milan - Celtic minął obrońcę i wypuścił sobie piłkę. /pliki/zdjecia/sym5.jpgNiestety nie był wystarczająco szybki, żeby do niej dobiec, dlatego wolał upaść i domagać się od sędziego podyktowania rzutu wolnego.

Odnoszę wrażenie, że dziś to takie piłkarskie abecadło i chyba już najmłodszych uczy się na treningach, jak się umiejętnie wywracać, żeby wyglądało efektownie, nic nie bolało i przynosiło drużynie konkretne korzyści. Bardzo brakuje mi dziś takich piłkarzy jak Gennaro Gattuso, Marco Materazzi lub Ryan Giggs, którzy po prostu grali w piłkę i nigdy nie zhańbili się boiskowym aktorstwem. A wy jak myślicie, czy symulowanie w piłce kiedykolwiek się skończy? A może macie pomysł, jak należałoby z tym walczyć?

Najbardziej znane boiskowe "symulki":

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /16 wszystkich

Komentarze [2]

~echhh
2014-11-19 18:48

Widać,że tekst napisał człowiek ,która zgrywa znawce piłkarskiego, a obejrzał pewnie w swojej “karierze” dwa mecze komentowane przez Szpakowskiego…żałosny tekst…

~Jacek_21
2014-11-17 22:19

Cóż, niewątpliwie użyteczne byłoby wprowadzenie analizy zapisu wideo na zasadzie wyzwania (np. 3 razy w ciągu meczu – zgłaszane przez kapitana drużyny), tak jak to jest obecnie w innych dyscyplinach oraz z zasady żółta kartka za symulowanie faulu niezależnie od sytuacji i miejsca na boisku. Z pewnością ostudziłoby to zapędy boiskowych aktorów.
Tak samo uderzyłoby w sędziów z grupą inwalidzką przyznaną z powodu wybiórczej ślepoty.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry