Czy to koniec włoskiego futbolu?
Kilka tygodni temu dyrektor generalny klubu piłkarskiego AC Milan, Adriano Galliani, powiedział w jednym z programów telewizyjnych, w którym rozmawiano o poziomie włoskiej ligi, bardzo znamienne zdanie. Stwierdził, że niegdyś Serie A była prawdziwie ekskluzywną restauracją, która w ostatnim okresie zamieniła się niestety w przeciętną pizzerię. Porównanie zaiste trafne. Media sportowe we Włoszech biją na alarm, bo coraz mniej kibiców w kraju, ale i na świecie, ogląda włoską ligę.
Sądzicie, że nie ma racji? To pozwólcie, drodzy kibice piłki nożnej, że zadam wam tylko jedno pytanie. Kiedy po raz ostatni postanowiliście usiąść przed telewizorem, by obejrzeć jakiś mecz Serie A? Nie pamiętacie?
Włoski futbol faktycznie zatrzymał się w rozwoju, podczas gdy inne europejskie ligi rosły i nadal rosną w siłę. I tu pojawia się pytanie. Co takiego się wydarzyło, że liga ta, uważana przez całe lata za ligę dla prawdziwych koneserów piłki nożnej, przestała nagle być dla fanów tej dyscypliny atrakcyjna?
W czasach gdy Włosi napawali się sukcesami rodzimych zespołów, nikt z nich nie pomyślał, że nie wolno zatrzymywać się w rozwoju, tylko trzeba robić wszystko, co tylko możliwe, by iść stale do przodu. To były czasy prawdziwej prosperity Serie A. Zespoły z innych lig, które los kojarzył wówczas w rozgrywkach europejskich z przedstawicielem Serie A, jechały na Półwysep Apeniński jak na ścięcie, a zawodnicy wybiegali na boisko na miękkich nogach i z przerażeniem w oczach. A jak jest dziś? Dziś jest zupełnie inaczej, a po czasach świetności włoskiej ligi pozostały wspomnienia. Włoskie zespoły, występujące obecnie na europejskiej arenie, są kompletnie niegroźne. Krótko mówiąc zabrakło im wizjonerów. Włoscy decydenci piłkarscy żyli teraźniejszością, czerpali z niej pełnymi garściami ile się tylko da i myśleli, że tak zostanie już na zawsze. Niestety, przeliczyli się, a ich błędy doprowadziły do obecnego stanu włoskiej piłki. Szkoda, że tak bardzo byli zapatrzeni we własną ligę, bo przecież mogli obserwować, wyciągać wnioski i wprowadzać w życie pomysły, które sprawdziły się w La Lidze, w Premier League, czy w Bundeslidze. Niestety, tak się nie stało. Wręcz przeciwnie. Serie A zaczęła kojarzyć się ludziom na całym świecie jedynie a machlojkami finansowymi i korupcją. Podzielam tu zdanie wielu włoskich komentatorów piłkarskich, którzy uważają, że globalny wizerunek tej ligi został poważnie naruszony już w roku 2006, w czasie tzw. afery Calciopoli (wielu wiąże ją ze spadkiem Juventusu na jeden sezon do Serie B), a wydarzenie to było początkiem końca upadku ligi.
Ogromny wpływ na degradację tej ligi, mają również stadiony. Jak wszyscy kibice piłkarscy na świecie wiedzą, we Włoszech jest tylko jeden zespół, który posiada dziś własny stadion. Pozostałe kluby wynajmują stadiony od miast (bardzo przestarzałe), co nie znaczy jednak, że nie ponoszą na ten cel ogromnych wydatków. Tym jedynym klubem jest oczywiście Juventus Turyn, którego zarząd w porę zorientował się, że dalsze wynajmowanie stadionu Delle Alpi od miasta może ich doprowadzić do bankructw. Władze klubu podjęły więc trudną, ale ich zdaniem najlepszą z możliwych decyzję i zaczęły budowę Juventus Stadium. Czas pokazał, że to była słuszna decyzja. Dziś stadion ten uważany jest za jeden z najpiękniejszych i najnowocześniejszych stadionów na starym kontynencie. A czy przełożyło się to na wyniki piłkarskie? Oczywiście. Efekty widoczne są jak na dłoni. Na krajowym podwórku między Juventusem a pozostałymi zespołami tej ligi jest dziś przepaść. Na szczęście tą samą drogą zaczynają od niedawna podążać także i inne włoskie kluby (Milan i Roma), ale sporo jeszcze wody w Tybrze upłynie, nim powstaną i ich obiekty. Myślę, że najlepiej byłoby dla Włochów, gdyby otrzymali teraz organizację jakiejś mistrzowskiej imprezy piłkarskiej, np. Mistrzostw Świata lub Europy. Niestety, wszystkie imprezy o tej skali są już zaklepane i to aż do 2022 roku.
Te przestarzałe stadiony nie przyciągają również kibiców. Wg statystyk włoskiej gazety "Corriere della Sera" na ten sezon zakupiono o około 50 tys. karnetów mniej, a to sugeruje, że na mecze włoskich drużyn chodzi się tam już chyba tylko z powinności czy przyzwyczajenia, a nie dla przyjemności oglądania dobrej piłki. Nie mniej ważne jest i to, że ceny karnetów znów poszły w górę, co bez wątpienia zniechęciło licznych tifosi do uczęszczania na mecze ich ulubionych drużyn. Średnia frekwencja na meczach Seria A wynosi w tym sezonie 56%. A jak jest w innych krajach? Przepaść jest ogromna. Frekwencja na meczach piłkarskich w Niemczech wynosi - 96%, w Anglia - 95 %, we Francja - 70%, a w Hiszpanii - 68%.
Kolejną kwestią są zawodnicy, którzy występują aktualnie w Serie A. Dawniej kluby włoskiej ligi dokonywały transferów, których sumy przyprawiały kibiców o zawrót głowy. W 1987 roku to właśnie klub z Włoch pobił światowy rekord transferowy. Do Milanu dołączył wtedy Ruud Gullit za10 mln $. W XXI wieku taka kwota za transfer piłkarza to grosze, ale mimo to wielu włoskich klubów nie stać dziś nawet na przeprowadzenie transferu piłkarza za kwotę tak niewygórowaną. Większość z nich to tzw. wolne transfery lub szczególnie popularne w Milanie "wypożyczenia z opcją wykupu" (jak wiadomo piłkarz, który był wypożyczony traci na wartości). Problemem może okazać się już niebawem także to, że większość właścicieli klubów piłkarskich ma prywatnie poważne problemy finansowe, co stawia również kluby na krawędzi bankructwa (czyt. Silvio Berlusconi). Wróćmy jednak do tematu. Niegdyś do Włoch przyjeżdżali najlepsi zawodnicy i to w kwiecie wieku. Dziś piłkarze traktują tę ligę jako miejsce, gdzie można doczekać emerytury. Wielu trafia tam też dlatego, że nie potrafili wywalczyć sobie miejsca w składach drużyn w najlepszych ligach. Wystarczy popatrzeć na Teveza (przybył z Manchesteru City do Juventusu) lub na Cerciego (z Atletico do Milanu). Takie widowiskowe transfery jak Buffon (z Parmy do Juve za 50 mln $), Szewczenko (z Dynama Kijów do Milanu za 30 mln $) czy Crespo (z Parmy do Lazio za 55 mln €) to już przeszłość. Cóż, współczesnym sportem rządzą pieniądze i to nie małe.
Reasumując. Serie A miała swoje czasy świetności, które się niestety skończyły. Los tej ligi spoczywa dziś w rękach samych Włochów, a nam kibicom nie postaje nic innego, jak czekać na konieczne zmiany, choć dziś nic nie wskazuje na to, że one wkrótce nadejdą.
Grafika:
Komentarze [1]
2015-09-23 23:18
hah, niezly final LM byl
- 1