Rozmyślania przed lustrem
5.40. „Drrrrryńńńńń” - dzwoni budzik. Ale ja nie śpię już od dobrych kilku minut. Leżę tak sobie w ciszy i czekam na ten przeraźliwy dźwięk, który przez 5 dni w tygodniu informuje mnie, że czas wstawać i ruszać do szkoły. Za oknem szarobłękitne niebo. Słońce wyłania się dopiero powoli znad horyzontu. Z trudem szukam w sobie motywacji, by wyjść z łóżka. W końcu ją znajduję – obowiązek to obowiązek.
Siadam na brzegu łóżka, przeciągam się i wkładam kapcie. Niespiesznym krokiem ruszam w stronę łazienki, by załatwić podstawowe potrzeby. Zapalone przed chwilą światło razi niemiłosiernie w oczy, ale powoli się przyzwyczajam. Z łazienki wychodzę jednak z przymrużonymi oczami i powoli zmierzam w stronę kuchni.
„Eh, znowu trzeba zrobić sobie śniadanie”. Bułka, trochę masła, jakaś szynka – to zawsze się w domu znajdzie, więc nie ma nic prostszego od złożenia tego w kanapkę. Problem jedynie w tym, że należy ją zrobić i pochłonąć niemal z prędkością światła. Na koniec trzeba jeszcze tylko wstawić brudne naczynia do zmywarki i gotowe. Teraz nadchodzi czas, by się nieco ogarnąć, tzn. umyć zęby, zidentyfikować nowe defekty własnej cielesności i porozmyślać nad sensem życia.
No, właśnie! Patrząc codziennie rano w lustro, człowiek zastanawia się zazwyczaj nad tym, co i jak. Z reguły czynimy to bardzo ogólnie, ale zawsze znajdzie się jednak jakiś temat do głębszej refleksji. To fakt, że każdy z nas ma inną psychikę i inaczej ocenia otaczający go świat, ale chyba u każdego faceta, w tym newralgicznym momencie dnia, gdy jego dopiero co wybudzony ze snu umysł zaczynają przemierzać pierwsze myśli, pojawia się taka oto refleksja: „Kurcze, nie jest dobrze. Coś trzeba ze sobą zrobić”.
Jedni z nas chcieliby schudnąć i trochę przypakować, inni zaś – tylko przypakować. Nie żyjemy co prawda w oparach narcyzmu, ale jeśli mamy zamiar wyjść naprzeciw oczekiwaniom współczesnych kobiet, to trzeba jakoś (czyt. bosko, nieskazitelnie, męsko, wiarygodnie itd.) wyglądać. No może teraz, kiedy nie nosi się tak często koszulek uwidaczniających nasz brzuszek, nie jest to myśl powszednia, ale zapewne nie jeden z nas wyprzedza czas i patrzy z lekkim przerażeniem w przyszłość. A przecież fajnie byłoby poderwać jakąś panienkę na wakacjach na umięśnioną klatę i wyrzeźbione uda - prawda?
Poza sylwetką mamy na szczęście jeszcze twarz. Twarz, na którą składają się oczy, uszy, usta, nos, brwi, policzki i zarost (a także wiele innych szczegółów, które pozwoliłem sobie pominąć). To na nią patrzymy najpierw, spoglądając sobie głęboko w oczy – często niewyspane i lekko przekrwione. Potem rzucamy okiem na włosy. Te dalekie są z reguły od ideału, a jeszcze dalsze od naszych wyobrażeń. Warto by było z nimi coś zrobić, bo przecież wstyd byłoby pokazać się Ani, Julce, Oli, Zuzie i pozostałym boginiom wdzięku i urody z jakimś kuku na głowie. Ostatni w kolejce jest zarost (jeśli w ogóle jest). Tu pojawia się dylemat: „golić się dziś, czy raczej nie?” Jak to ocenią inni? Czy jeśli przyjdziemy do szkoły nieogoleni, będzie to sugerowało nasze lenistwo, czy też poranny braku czasu na precyzyjne i dokładnie mierzone pociągnięcia ostrzem po policzku?
Kultura osobista to zupełnie drugorzędny temat podczas porannej toalety. Zupełnie inaczej jest wieczorem, o czym za chwilę.
Z ubraniem się nie ma raczej problemu. W końcu jakoś to będzie. No to na przystanek i jedziemy! Po drodze spotkamy jednak znajomych, a każdy ich uśmieszek budzi nasze zainteresowanie i emocje. „Aż tak źle dzisiaj wyglądam?” - myślimy sobie i analizujemy po kolei każdy ruch w łazience, czy aby czegoś istotnego nie pominęliśmy. Jak już przebrniemy przez te kilka porannych godzin, to jest dobrze. A jeśli któraś z koleżanek powie nam ponadto, że wyglądamy całkiem nieźle, to otwierają się wrota niebios.
Po powrocie do domu jest nam już wszystko jedno.
Wieczorem kolacja, prysznic. Owinięci w ręcznik mamy teraz mnóstwo czasu na wygłupy i rozmowy z samym sobą. A to przypominamy sobie, jak graliśmy tego dnia z kolegami w nogę, co zawaliliśmy w szkole z niemieckiego albo ukazuje się nam najpiękniejsza twarz (nie, nie mam tu bynajmniej na myśli własnego lustrzanego odbicia), która może się zmieniać wiele razy podczas całego roku. Dobra, koniec tego, bo staruszkowie się niecierpliwią – dokończymy jutro, wzbogacając naszą historię o nowe przeżycia i nowe twarze. „Dobranoc!”
Idąc spać, tak naprawdę mamy na myśli jedynie pójście do łóżka. Nie wiem dlaczego tak jest, ale gdy w pokoju jest ciemno, wyzwala się w nas, facetach, uśpiona przez resztę dnia żądza widzenia wyobraźnią (swoją drogą ciekawe, czy dziewczyny też to spotyka). Tworzymy nierealne scenariusze dnia następnego, wyobrażamy sobie idealną przyszłość – z wymarzoną kobietą, domem i dziećmi, idziemy przez marzenia wbrew temu, co chwilę temu sobie założyliśmy: „idź wcześniej spać, to będziesz rano rześki i pełen wigoru”. Ale w końcu... „aaahhh...”
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?