Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Czy to twój koniec, książko?   

Dodano 2014-04-10, w dziale felietony - archiwum

- Co robisz?
- Czytam…
- Na tablecie? Nie boisz się, że popsujesz sobie wzrok?
- To czytnik…
- Co?
- /pliki/zdjecia/ks1_1.jpgCzytnik e-booków. Elektroniczna książka, wyświetlacz nie świeci, więc wzrok nie męczy mi się tak, jak przy innych urządzeniach elektronicznych, a na dodatek potrafi pomieścić w sobie kilka tysięcy książek.
- Ooo.
< po chwili namysłu >
- A masz może na tym jakieś gry?

Tak właśnie wyglądała większość rozmów, jakie przeprowadziłam ze swoimi znajomymi, gdy czytałam na moim czytniku w miejscach publicznych. W większości nie były to osoby, które lubią czytać, bo te dostrzegają różnicę między czytnikiem a tabletem i im nie muszę niczego tłumaczyć.

Mojego Kundelka (czyli Kindla) posiadam już od blisko dwóch lat. Bardzo dobrze pamiętam to podekscytowanie, gdy długo wyczekiwany kurier zapukał wreszcie do moich drzwi i podał mi do rąk paczuszkę z logiem Amazona, w której znalazłam nowiutki czytnik książek elektronicznych Kindla. Pamiętam, jak tuż po uruchomieniu go pobiegłam do piwnicy, gdzie było stosunkowo ciemno, by sprawdzić, czy jego ekran nie świeci. Od tamtej pory przez prawie pół roku nie rozstawałam się z nim ani na chwilę. Ściągałam sobie kolejne książki i czytałam je dzień w dzień i noc w noc. Jednak nie trwało to długo, bo pewnego dnia, gdy przez przypadek zajrzałam do swojej ulubionej biblioteki (pierwszy raz odkąd miałam Kundelka), wyszłam z niej z naręczem książek i tak oto mój czytnik poszedł w odstawkę. A gdy sobie o nim przypomniałam, musiałam zrobić porządny rachunek sumienia, podsumować fakty i stwierdzić, co tak naprawdę jest lepsze: czytnik czy książka papierowa?

/pliki/zdjecia/ks2.JPGZalety czytnika można wymieniać godzinami… ale książki papierowej także. Główną zaletą książki elektronicznej jest jej lekkość, poręczność i dostępność. Czytnik możemy zabrać ze sobą wszędzie i nie będzie on nam specjalnie ciążył. Trzeba się jednak liczyć z tym, że gdy będziemy korzystać z niego w miejscu publicznym, możemy usłyszeć choćby taki tekst: „Ta dzisiejsza młodzież, to bez tych komórek życia nie potrafi sobie wyobrazić…”. Niby nic takiego, ale niektórzy mogą się poczuć dotknięci. Cóż, nastały takie czasy, w których czyta coraz mniej ludzi, a ci, którzy to robią na urządzeniach elektronicznych, bo tak im wygodniej, zamiast dostać pochwałę, zostają posądzeni o to, że nie mogą żyć bez telefonu czy Internetu.

Czytnik e-booków to niesamowite urządzenie, ale… to tylko wynalazek XXI wieku, zwykła „chińska zabawka” i nigdy nie wygra z tradycyjną, papierową książką. Moi znajomi dziwią się niekiedy, że zawsze mam przy sobie książkę papierową, która z reguły nie wygląda na lekką. Nieraz pytają mnie, dlaczego nie ściągnę jej sobie na mojego Kundelka? Tłumaczę im, że wolę czytać książkę w wersji papierowej, bo choć mam czytnik i lubię z niego korzystać, to mimo wszystko wiem, że nigdy nie wygra on z zapachem papierowej książki, z szelestem kartek, czy choćby z przekonaniem, że oto mam w rękach nie jakąś tam elektroniczną nowinkę, których teraz wszędzie pełno, a z „żywym” dziełem – prawdziwym i namacalnym.

Marcin Meller, dziennikarz, prezenter telewizyjny, podróżnik i felietonista Newsweeka, postanowił kiedyś podzielić się swoimi przemyśleniami na ten sam temat. W jednym ze swoich felietonów wyraźnie pokazał czytelnikom, po której stronie tej małej wojny stoi. Napisał tak: „A jak Kindle – najpopularniejszy czytnik e-booków na świecie, produkt Bezosa – pachnie po deszczu? W ogóle nie pachnie, bo go pewnie szlag trafił, a on z kolei – na cmentarzysko anonimowych czytników, którym padły podzespoły.” /pliki/zdjecia/ks3_0.jpgA wąchaliście kiedyś papierową książkę po deszczu? Może i nie jest to najprzyjemniejszy zapach, ale na pewno bardziej intrygujący, niż zapach przemoczonego czytnika. "Jak Bezosowi pójdzie żarówka, a drabiny żadnej pod ręką nie będzie, krzesło okaże się za niskie, to przecież nie zadzwoni do swojej hurtowni, żeby mu kartonów Kindli nawieźli. Ułoży kopczyk książek, najlepiej takich szytych, w twardych okładkach, większego formatu, i delikatnie balansując ciałem, wespnie się na stos mądrości i żarówkę spróbuje zmienić" – ironizował dalej na łamach Newsweeka Meller.

Oczywiście cały felieton miał charakter żartobliwo-ironiczny, ale to na nic, bo lawina już ruszyła. Sam Meller był zaskoczony tak wielkim odzewem i wzburzeniem internautów. Zastanawiał się nawet, czy felietonów nie trzeba zacząć oznaczać kolorami, by czytelnicy wiedzieli, że mają do czynienia z ironią. Zwolennicy Kindla rzucili się na niego jak zgraja wściekłych psów, a ich argumentom nie było końca. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie jeden z posiadaczy czytnika, który stwierdził, że gdy po ulicach zaczęły hałasować pierwsze samochody, ludzie także mawiali, że one nigdy nie zastąpią koni, bo żywe zwierzę, które przywiązuje się do człowieka, nie może się równać z jakąś bezduszną maszyną. I co? Dziś ludzie nie potrafią sobie wyobrazić życia bez samochodu. A jak Wy myślicie? Czy z czytnikami będzie podobnie?

Mówią, że liczy się przede wszystkim treść. Że ci, co wolą papier, chcą się po prostu książkami pochwalić, że tu nie chodzi już o samo czytanie, a o dobrze wyglądający regał w domu. A posiadacze czytników czytają dla siebie. Nikt nie widzi, co czytają, a sama czynność staje się dzięki temu jakby bardziej osobista. Ten ostatni argument jakoś mnie nie przekonuje./pliki/zdjecia/ks4.jpg Fakt, książki czytamy dla siebie, ale nie ma przecież lepszej zabawy, niż dyskusja ze znajomymi na temat ulubionej lektury. Skąd więc to przekonanie, że czytanie powinno być aktem prywatnym, skierowanym tylko do siebie?

Zastanawiam się jednak całkiem poważnie, czy za kilkadziesiąt lat książki faktycznie odejdą w zapomnienie, biblioteki zamienią się w skanseny, a to, co stoi dziś na naszych półkach będzie traktowane tak, jak płyty winylowe. Mam jednak nadzieje, że tak się nie stanie i że nie będę musiała opowiadać swoim wnukom, jak to kiedyś czytywało się na papierze.

Świat się rozwija, ludzie podążają nieustannie za wygodą. Faktem jest, że czytniki nie są już rzadkością, ale dla mnie i tak wygrywa papier. Wiele osób twierdzi, że zwolennikami książek papierowych są ci, którzy nigdy nie czytali na czytniku. Bynajmniej! Jestem żywym dowodem, że to nieprawda. Mam czytnik, ale często wolę zabrać ze sobą opasły tom, niż zgrać go na swojego Kindla.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /40 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry