Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Gdy wojna zapuka do drzwi   

Dodano 2014-04-08, w dziale felietony - archiwum

Sytuacja za naszą wschodnią granicą jest obecnie, delikatnie określając, mało stabilna. Rosja po raz kolejny pokazuje pazury i nie jest to chyba z jej strony jedynie prowokowanie państw UE i NATO. Wydarzenia, jakich jesteśmy świadkami, sprawiają, że świat znów zaczął kroczyć po cienkiej linie i w każdej chwili może spaść w otchłań kolejnej wojny światowej, która może być ostateczną. Na razie jesteśmy tylko biernymi obserwatorami tych wydarzeń, ale co zrobimy, gdy wojna zapuka i do naszych drzwi?

/pliki/zdjecia/woj1_5.jpgZ sondażu IBRiS Homo Homini dla "Rzeczpospolitej", przeprowadzonego w przededniu 10. rocznicy śmierci płk. Ryszarda Kuklińskiego, wynika, że tylko co piąty Polak byłby dziś gotów oddać życie za ojczyznę. 41 procent Polaków deklaruje jednoznacznie, że nie poświęciłoby dla dobra obecnej Polski niczego. Tylko 19 procent oddałoby dla ojczyzny swoje życie lub zdrowie, a 17 procent gotowych jest na poświęcenie majątku. Co może być powodem takiego stanu rzeczy?

Myślę, że na taki stosunek Polaków do ich własnej ojczyzny złożyło się wiele spraw. Politolodzy tłumaczą ten zatrważający zanik patriotyzmu i niechęć Polaków do poświęcenia się dla ojczyzny, brakiem zaufania do instytucji państwa. Ich zdaniem większość Polaków zadaje sobie dziś raczej pytanie, co ojczyzna robi dla nich i jest rozgoryczona sytuacją panującą w kraju i aroganckimi, przepełnionymi pychą politykami, którzy bardzo nieudolnie rządzą państwem. Nasza ojczyzna przez setki lat była traktowana przez obywateli jak matka, ale dziś matka ta – ich zdaniem - nie tylko nie otacza ich swoją opieką, ale zmusza ich wręcz do emigracji za chlebem. Stąd też trudno się im dziwić, że ich chęć poświęcenia się dla niej jest tak niewielka. Trzeba też pamiętać, że żyjemy obecnie w czasach, w których wyraźnie dostrzegalny jest upadek tradycyjnego modelu rodziny i zanik szacunku dla rodziców. Ludzie troszczą się wyłącznie o koniec własnego nosa, a inni ich nie obchodzą. Nie chcemy dziś być odpowiedzialni nawet za własną rodzinę, która często bywa rozbita wewnętrznie, bo każdy jej członek ciągnie w swoją stronę, a propagowane przez media wzorce nakazują, by dbać tylko o własną karierę i zadowolenie. Jeśli więc na co dzień troszczymy się tylko o samych siebie i nie czujemy odpowiedzialności za innych, w tym za najbliższą rodzinę, to trudno potem oczekiwać od ludzi poświecenie się dla Ojczyzny, gdy ta znajdzie się w potrzebie. Za mocno zachłysnęliśmy się również konsumpcyjnym stylem życia i nie potrafimy już wyobrazić sobie, że moglibyśmy z niego oraz z tych zgromadzonych przez nas doczesnych dóbr zrezygnować i to w imię jakichś niezrozumiałych, niejasnych dla współczesnych celów. /pliki/zdjecia/woj2_4.jpg Życie i majątek są dziś w rozumieniu wielu ludzi zbyt cenne, by zaryzykować ich utratę. Młodzież, stosownie do swojego wieku, żyje natomiast w środowisku, w którym nie ma miejsca na rozmyślanie o śmierci i przemijaniu. To normalne, gdyż w tym okresie życia człowiek nastawiony jest na przyjemności, zdobywanie i czerpanie z życia pełnymi garściami. Świat kształtuje nas i to bez względu na to, czy tego chcemy, czy nie. I teraz mielibyśmy to wszystko położyć na szali? Ryzyko utraty tego, co zostało nam dane, potwornie przytłacza. Pewnie to samo czuli nasi rówieśnicy w przededniu II Wojny Światowej. Oni także nie chcieli stracić swojej szansy na normalne, szczęśliwe życie i zawodowe kariery. Chciałbym wyłączyć ten tok myślenia jak jakąś nudną grę komputerową i powrócić do radosnego świata pełnego barw. Nie chcę przyjmować do wiadomości, że być może i ja będę musiał kiedyś stanąć w obliczu podobnych wyzwań i tych, jakże trudnych wówczas wyborów.

Z jednej strony wiem, jak powinien zachować się obywatel dumny ze swojego kraju, gdy nadciąga niebezpieczeństwo. Trzeba chwycić za broń i walczyć, a jak nadejdzie „ten” czas, to i umrzeć w imię wyższej konieczności. Z drugiej jednak strony, czuję, że gdzieś we mnie głęboko tkwi zwykły ludzki lęk przed koszmarem wojny i złem, jakie ona ludziom wyrządza. Wszystko to sprawia, że niekiedy czuję się trochę sam sobą rozczarowany. A rozczarowanie to bierze się po trosze także i z presji, jaką wywierają na mnie moi przodkowie, a dokładniej ich postawa w obliczu podobnych zagrożeń i ich dokonania (bracia Tadeusz i Kazimierz Krasoń wsławili się niezwykłą odwagą podczas ostatniej wojny, a Kazimierz otrzymał nawet order Virtutti Militari). Nie chciałbym ich zawieść. Nie chciałbym żyć ze świadomością, że oni patrzą na mnie z góry i z rozczarowaniem kręcą głowami nad moją postawą. Mam jednak nadzieję, że nigdy nie będę musiał im tego dowodzić. A co z innymi, młodymi ludźmi? U wielu pojawia się taka myśl: „Nie będę walczył za kraj, który nic dla mnie nie robi i za polityków, którzy myślą tylko o tym, jak wykorzystać swoją kadencję, by pomnożyć swoje osobiste dobra”. Ale czy ojczysta ziemia, państwo i rząd to faktycznie jedno? Według mnie nie. Polska to wspaniały okręt i nie powinniśmy na niego patrzeć jedynie przez perspektywę kierującej nim obecnie załogi. Każdy z nas, Polaków, zobligowany jest do dbania o to, by okręt ten mógł dumnie pruć wody Oceanu Świata. Wygodne życie i lansowane w mediach „obywatelstwo świata” to nic innego jak kosmopolityzm i konformizm. A co z dziedzictwem naszych przodków? Przypomina mi to słowa Tadeusza Micińskiego z fragmentu powieści: „Mene Mene Thekel Upharisim...”.

/pliki/zdjecia/woj3_2.jpg„Czułem powołanie w życiu swoim na księdza, albo na żołnierza.
i poznałem, poznałem, że ni ten ani tamten
nie ma już, czego bronić.”

A może jednak jest co bronić? To nie nasza wina, że tak myślimy. Codziennie zalewani jesteśmy przez media kłamstwami i konfrontowani z agresywną polityką konsumpcji. Dzięki takim działaniom radykalnie słabnie nasze poczucie dumy narodowej. Przyszło nam żyć w świecie zepsutym przez „globalne manipulanctwo”, które wdarło się i do naszego życia. Może więc lepiej by było, gdyby orzeł wraz z krzyżem spadł ze ściany, a na jego miejscu pojawiło się... No właśnie, co? Mam jednak nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone i nadejdzie taki dzień, gdy w sercu każdego z nas na nowo zagości Polska (jeśli jeszcze tego nie uczyniła) i będziemy mogli stanąć przed nią z dumą i bez wstydu. Pamiętajmy, że taka będzie Rzeczpospolita, jacy my będziemy.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /25 wszystkich

Komentarze [1]

~qwert
2014-04-09 13:33

Bronić to ja mogę pamięci Szarych Szeregów, Żołnierzy wyklętych i całej reszty bohaterów, która oddała życie abyśmy żyli w przysłowiowo normalnym kraju. Bronić mogę innych, którzy będą tu po mnie – każde dziecko. Ale za 1300 emerytury, która przysługuje mi w wieku 67 lat, i pedo-morderce, którego muszę utrzymywać z podatków do końca jego życia, i za służbę zdrowia, która w 1% nie oddaje mi tego ile za nią płacę – sam sobie odpowiedz autorze ^^

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry