Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

"Dawcy organów" wyruszyli na szlaki!   

Dodano 2012-04-23, w dziale felietony - archiwum

Nadeszła wiosna. Dla mnie jej zwiastunem nie są jednak kwiatki, czy też dziewczyny, które w pierwszych promieniach słońca zdejmują grube, zimowe odzienie, a pojawiające się na ulicach ramy z silnikami i dwoma kołami. Jeśli motocykliści są w stanie ruszyć na szlak, to znak, że temperatura sprzyja. W sumie motocykle są lepsze niż kwiatki, bo dają więcej frajdy i adrenaliny. Niestety koszt tej frajdy bywa niekiedy spory. Po odpaleniu maszyny wielu z nich zamienia się niestety w pospolitych zabójców, a niektórzy w efekcie szarżowania kończą nawet na asfalcie, z którego trzeba ich potem zeskrobywać.

/pliki/zdjecia/moto1.jpg

Wiatr owiewający kombinezon, spokojna górska droga i manetka dzierżona w prawej dłoni. Manetka magiczna. To ona reguluje prędkość i daje tę frajdę z jazdy. Może też pogrążyć, ale przecież… Na coś trzeba umrzeć! Spokojne „winkle” pokonywane majestatycznie, a potem długie proste, na których można wycisnąć ostatnie poty ze swojej jednostki. Do tego te spojrzenia starszych pań przed kościołami i innych użytkowników dróg - bezcenne!

Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się w 1885 roku, kiedy to dwaj panowie Daimler i Maybach dołączyli do roweru silnik spalinowy, robiąc wersję roweru „dla leniwych”. Pomysł szybko się sprzedał i okazał się prawdziwym hitem, w który warto było zainwestować. Rozpoczęła się nowa era. Pierwsze marki motocykli zaczęły walczyć na raczkującym rynku, który jednak szybko się rozrósł. Na ulicach pojawiały się motocykle firmy Triumph czy Harley-Davidson. Maszyny ewoluowały i w zasadzie zaczęły „zmotoryzowywać” cały świat. Były to konstrukcje czterosuwowe (nazwa od czterech faz jego działania). Ciągły rozwój techniki pozwolił na nowe konstrukcje (np. silnik dwusuwowy w słynnych motocyklach DKW). Jednoślady pozwalały na poruszanie się ze znacznie większymi prędkościami niż prędkości osiągane przez samochody, które w tamtych czasach były o wiele droższe. Pierwsza polska konstrukcja to motocykl „Sokół”, który mógł pędzić z prędkością 105 km/h.

W czasie wojny motocykle też miały swoje pięć minut. Do klasycznej maszyny dołączano wózek, na którym można było zamontować nawet karabin maszynowy. Takie rozwiązanie pozwalało na dynamiczne poruszanie się i użycie takich pojazdów na potrzeby patroli, otwartej walki, czy choćby zwiadu. W czasach, kiedy Polska była odgrodzona „żelazną kurtyną”, przemysł motocyklowy przeżył prawdziwy renesans. Na drogach pojawiały się małe „Motorynki”, Romety, czy też takie motocykle jak: SHL, WSK i MZ. Każdy młodzieniec marzył o jednośladzie. Letnie wieczory pachniały spalinami, a pierwsi prawdziwi motocykliści robili to wszystko z pasji i z chęci poczucia „czegoś” więcej. Po „pięknych” czasach komunizmu zaczął się istny „bum” na motocykle z innych krajów. Wtedy to na naszych ulicach zaczęły pojawiać się maszyny produkowane w Europie, Japonii i USA. Dość szybko przyjęły się wśród użytkowników, a stare i trochę zapomniane jednostki musiały zjechać do garaży.

/pliki/zdjecia/moto2.jpg

Obecnie motocykle to pasja, sport, rozsądek. Niektóre maszyny na torach wyścigowych wyciskają magiczne bariery prędkości, a inne jeżdżą dla dużych firm kurierskich po dużych miejskich aglomeracjach. Motocykl okazuje się nieraz praktycznym i rozsądnym wyborem. Młodzi ludzie mogą rozpocząć razem z nim fascynującą przygodę, a w zatłoczonych miastach stwarzają one ponadto świetną alternatywę dla dużych aut. A jak jest dziś z motocyklistami? Niektórzy twierdzą, że rozsądek zamienili na wieko od trumny.

Dziś by móc jeździć motorowerem (jednośladem o pojemności silnika do 50) wystarczy posiadać kartę motorowerową, którą może zdobyć chyba każdy trzynastolatek. Żeby jeździć motocyklem wystarczy mieć prawo jazdy kategorii „A”. Podobno przyszły rok przyniesie w tej kwestii zmiany, ale jak to w Polsce bywa - podobno. Po zmianach znajdą się w przepisach nowe kategorie praw jazdy, by uściślić luki między pojemnościami i stopniowo przygotowywać młodych motocyklistów do większych maszyn.

Dla wielu motocykliści to bracia, ale dla innych zabójcy, samobójcy, szaleńcy, bandyci w kaskach. Na dzisiejszych drogach trwa niewątpliwa wojna. Motocykliści są tępieni na drogach przez kierowców samochodów osobowych, a ci znów przez kierowców ciężarówek. Motocykliści mają to wszystko gdzieś i dalej bawią się na ulicach. Dlaczego tak jest? To chyba kwestia różnicy charakteru i możliwości. Auto nie ma zwykłe szans na szybkiej arterii z motocyklem, który porównywalną moc przenosi na jedno koło przynajmniej sześciokrotnie lżejszego pojazdu. Podobno motocykliści jeżdżą nieuważnie, nie bacząc na przepisy drogowe, a w szczególności ograniczenia prędkości. Może w tym jest trochę prawdy, ale czy kierowcy samochodów nie jeżdżą równie szybko i nieuważnie? Kobiety niejeżdżące motocyklami zazwyczaj mają skrajne opinie na temat całej tej „zabawy”. Kiedy syn mówi matce, że kupuje motocykl, ta przytula go i mówi, że chce to zrobić ostatni raz, zanim będzie zamawiać trumnę i nagrobek. A potem w zasadzie czeka, aż ten wpadnie pod jakieś auto i zrobi ze swojego ciała „jesień średniowiecza”. Dziewczyna albo pokocha chłopaka z motocyklem i się tym nieźle „nakręci”, albo porzuci go, bo przecież szkoda czasu na życie z „żyjącym trupem”. Kobiety oczywiście także jeżdżą. Nie jedna pani potrafi okiełznać sporą moc sportowej maszyny lub terenowej „zabawki”.

/pliki/zdjecia/moto3.jpg

Statystyki przemawiają jednak na korzyść motocyklistów. Grupa ta w zeszłym roku brała udział w około tysiącu wypadków. To o wiele mniej, niż wypadki z udziałem rowerzystów, czy choćby nawet kierowców ciężarówek. Ponad 51% zdarzeń nie jest spowodowanych błędem motocyklisty. Wymuszenie pierwszeństwa przejazdu to jeden z najbardziej znanych powodów. Choć prawda leży zapewne gdzieś po środku, bo użytkownicy jednośladów jadą zazwyczaj podczas takich zdarzeń z nadmierną prędkością. Ich szanse na bezpieczne ominięcie samochodu w takiej sytuacji znacznie maleją, a skutki uderzenia się mnożą. Nie można usprawiedliwiać wszystkich kierowców, ale też nie można wszystkich oceniać negatywnie.

Spora cześć motocyklistów to ludzie, którym zależy też na czymś więcej. Można spokojnie jeździć, można kształtować pozytywny obraz jednośladów wśród innych, można udzielać się charytatywnie. Przykład? Motoserce – impreza, podczas której motocykliści z całego kraju zbierają krew dla potrzebujących. Od 2009 roku do 2011 roku zebrano w takich akcjach prawie osiem tysięcy litrów! Warto wspomnieć również o odwiedzaniu domów dziecka, szpitali, organizacji imprez charytatywnych. Można? Oczywiście!

Na drogach jest ich dziś wielu. Każdy wybiera drogę, po której chce iść (a w zasadzie jechać). Motocykliści mają jednak przypiętą pewną łatkę. Wąska grupa kamikadze niszczy wizerunek ludzi, którzy stawiając na pasję, postawili na motocykle i oddali im sporą część swojego życia. Szaleńców na drogach jest wielu. Pijani, zbyt szybcy, nieostrożni. To określenia, które pasują do wszystkich użytkowników dróg. Motocykl to nie zło. Motocykl to tylko narzędzie, które bywa niekiedy wykorzystywane do złych czynów. Póki co rozpocznijmy jednak kolejny sezon! Oby w tym roku więcej osób powróciło z trasy na swoim jednośladzie do domu.

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /30 wszystkich

Komentarze [13]

~Osprey
2012-05-09 21:02

Ująłeś to wyjątkowo trafnie ;) Pierwszy wypadek, pierwszy deszcz… Uczy pokory, ale nie odstrasza. Niesamowite jest to, że każdy kto jeździ tak dobrze o tym mówi. Podziwiam, pozdrawiam i życzę powodzenia :)

~anonim
2012-05-09 17:35

jeżeli tak podchodzisz do sprawy to przepraszam, co do motocykla na początek to po prostu musisz pozbyć się strachu przed nadmiarem mocy i czerpać tyle ile się da zjazdy bo o to w tym chodzi dla mnie 250 to był bodajże czwarty motocykl (poprzedzając dwa romety i simsona), ale znam wielu kumpli którzy właśnie na tkaich maszynkach zaczynali przygodę ze światem motocykli i nie żałują, wspominam go wspaniale i dopiero na nim tak naprawdę poznałem smak adrenaliny.Ok rozumiem strach przed wypadkiem jest duży zwłaszcza na początku ale lepiej mieć ten wypadek w terenie ( a uwierzcie to nie uniknione sam dwa razy miałem złamany nadgarstek i obojczyk nie licząc stłuczeń zadrapań siniaków), gdzieś z dala od tych samochodów, tego drogowego zgiełku. Bo jak już się w to wkręcisz na maxa to niema odwrotu,to jest lepsze od wszelkich narkotyków, wszelkie pieniądze będą szły na lepszy sprzęt udogodnienia, a każdy wolny czas będziesz spędzał na trasie bądź dopieszczając swoją maszynkę. także pozdrawiam wszystkich fanów motocykli, i realizujcie się w swojej pasji bo naprawdę warto.

~Osprey
2012-05-09 15:03

Określenia “dawcy organów” to w moim przypadku sarkazm ;) W pełni rozumiem to co napisałeś anonimie, bo też mam taki pogląd na sprawę i bez wahania podpisałbym się pod Twoimi słowami. Spokojnie, tytuł powinien znaleźć się cudzysłowie. Tu leży ten błąd. 250 w dwusuwie to zdecydowanie za dużo, przynajmniej dla mnie. ;)

~anonim
2012-05-08 19:49

jeżeli się czegoś nie doświadczyło na własnej skórze, to lepiej nie pisać takich określeń jak dawcy kamikadze itd. bo to są tylko utarte stereotypy ludzi których jedynym motocyklem jeśli można to tak nazwać był skuter. motocykl to pasja rzecz której powinno poświęcać się całe życie. więc najpierw nabierz praktyki pobądź z tymi ludźmi zobacz ich miłość do motocykli, i jeśli nie zmienisz zdania to możesz sobie pisać o tych twoich “dawcach” czy jak tam chcesz. Tak dla reszty na początek to trzeba mieć pasję, a umiejętności przyjdą z czasem. Na pierwsze moto dobrze się sprawdza cross, takie 250 w dwusówie,można nabrać ogromnego doświadczenia i szacunku do dwóch kół.

~caliii
2012-04-30 16:08

ciekawe, ale po Tobie spodziewałam sie jeszcze lepszego ujęcia sprawy. :)) postaraj się następnym razem, to nie jest charakterystycznym dla ciebie napisanym sposobem tekst.

~Anoinm
2012-04-25 21:41

Dokładnie lewa w góre ! :)

~Osprey
2012-04-25 21:35

O środku ciężkości wiem. Skuter który mam, to pierwszy skuter, ale nie jednoślad. Trochę się tego już przewinęło. Po cichu powiem, że z motocyklami małe doświadczenie mam. Co do A1 to szczerze mówiąc szkoda mi trochę pieniędzy, skoro za niecały rok mogę zacząć zwykłe A. Wszystko wyjdzie w praniu. Chciałbym w sumie pojeździć sobie eMZetą, albo jakąś DeTetką. Na pewno pomogłoby mi to oswojeniu się z motocyklem. To nie Romet lub Simson, którymi tak dobrze mi się jeździło :D Dzięki za rady ;) Lewa w górę i udanego sezonu!

~polako
2012-04-25 21:07

Osobiście nie polecam przesiadki ze skutera chociażby na 500-tkę, bo prowadzenie motocykla to całkiem inna historia i doświadczenia na skuterze na niewiele się zdają. Lepiej na rok czy dwa kupić jakąś starszą 125 lub 250 pojeździć, nauczyć się i kupić dopiero większy. Jakbyś jeździł jakąś pięćdziesiątką “motocyklopodobną” to możesz z dozą ostrożności siadać na 500ccm. Ja osobiście pomykam eMZetką 250 i jak na razie jest wystarczająca. Nawet w dalszą trasę można bez obaw jechać. Aczkolwiek wybór pozostawiam Tobie i lewa w górze!

~Anonim
2012-04-25 20:24

No to wiadome ;) aczkolwiek fajnie by było móc takim 636 mknąc przez ulice Tarnobrzega. A co do umiejetności to głownie wpływ na przesiadce ze skutera na ‘scigacz’ ma środek ciężkosci , w skuterach jest on przy silniku czyli z tyłu a w motorach z centralnie umieszczonym silnikiem na środku , wiec nie raz mozna sie zaskoczyć na zakręcie. A jesli nie chcesz robić A to A1 wtedy Rs 125 na której miałem przyjemnosc zasiadać. Mocą w sumie nie odstaje od GS , róznica jest tylko w mocy na odpowiednim zakresie obrotów. Ale tak jak mówisz pieniądze – czyli możliwosci.

~Osprey
2012-04-25 19:40

Na pewno pierwszym, poważnym motocyklem nie będzie jakiś “przecinak”. GS 500 faktycznie dobrze by się spisał. Trochę nabrać wprawy, doświadczenia, umiejętności trzymania na wodzy manetki, chociaż podobno na tym nie da się do końca zapanować. ;) Nikt nie mówi, że od razu muszę mieć A. Na wszystko przyjdzie czas, możliwości i pieniądze.

~Anonim
2012-04-25 19:25

Na 1 moto polecam Gs 500 , bo po skuterze na hajke się nie przesiada. A co do reformy to raczej niestety złapie rocznik 95 wiec prawka też nie będzie..

~Osprey
2012-04-25 19:05

Autor nie posiada motocykla, bo nie posiada prawa jazdy. Póki co skuter. Oczywiście apetyt jest znacznie większy ;)

~anonim
2012-04-25 17:57

Autor posiada motocykl?

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry