Dlaczego „kutas” jest dziś obelgą?
Wulgaryzmy ewoluują wraz z językiem. Większość staropolskich przekleństw straciła dziś na sile i ich używanie raczej już nikogo nie bulwersuje. Z drugiej strony wyrazy, które niegdyś miały zupełnie neutralne zabarwienie i odnosiły się do zwykłych przedmiotów i codziennych czynności, doczekały się dziś miana określeń wulgarnych i korzystanie z nich w mowie potocznej stało się oznaką braku kultury osobistej.
Takim podręcznikowym wręcz przykładem tego zjawiska jest słowo kutas, którego obecnie używa się w celu wulgarnego określenia męskiego narządu kopulacyjnego. Podręcznikowym, ponieważ na wykorzystanie kutasa w pierwotnej formie natykamy się chociażby podczas czytania „Pana Tadeusza” i, oprócz czasownika „pałać” występującego w Inwokacji w trzeciej osobie liczby pojedynczej, to właśnie poniższe wersy zostają najlepiej zapamiętane przez uczniów:
„Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity, Przy którym świecą gęste kutasy jak kity”
Głębsze studia nad etymologią kutasa, na przykład sięgnięcie po słownik archaizmów albo wklepanie w wyszukiwarkę frazy „kutas-pierwotne zacznie”, uświadamiają nam, że kutasem nazywano początkowo element dekoracyjny strojów, szlafmyc i zasłon. Po prostu ktoś skojarzył dyndającego u zdobionego pasa kutasa z męskim narządem kopulacyjnym i określenie to nabrało zupełnie nowego znaczneia. Można zatem zadać pytanie, dlaczego wulgaryzmy ochrzczono mianem łaciny podwórkowej – wyobrażacie sobie jakiegoś chłopa, który ledwo wiąże koniec z końcem, a sypia z kutasem przy szlafmycy? Który w ogóle ma szlafmycę? Albo lity pas słucki?
Podobnej zmiany w zagęszczeniu wulgarności nabrał wyraz fiut, którego używano niegdyś jako onomatopei oznaczającej gwizdanie. Do dzisiaj w języku potocznym pozostał tego ślad w postaci „fiu, fiu”, którego używamy, jeśli Bozia pożałowała nam umiejętności gwizdania. W pewnym okresie mianem fiuta określano również złodzieja, czyli człowieka, który coś komuś gwizdnął.
Najmocniejszym chyba z wulgaryzmów określających męski narząd kopulacyjny jest chuj. Etymolodzy (etymologia – dział językoznawstwa badający pochodzenie wyrazów, zmiany ich znaczenia i formy w miarę upływu czasu) spierają się między pochodzeniem chuja od starosłowiańskiego „choja”, który to znaczy „stojący prosto” (od niego „choinka”, aczkolwiek wtedy pisownia przez „u” byłaby niewłaściwa) i „chujca” (samca rozpłodowego świni domowej - Sus scrofa f. domestica), który był tak nazywany, gdyż był chudszy od tuczonego i wykastrowanego wieprzka. Związek frazeologiczny „Nie ma chuja we wsi” znaczy więc, że w wiosce nie ostał się ani jeden niewykastrowany samiec świni domowej, co zdecydowanie może równać się katastrofie ekonomicznej.
O wiele łagodniejszym obecnie przykładem wulgaryzmu jest dupa, której to pierwotnie używano, nazywając również inne otwory, np. dziuplę w drzewie lub dołek w ziemi. Dupę nazywano niegdyś wulgarnie rzycią. Co ciekawe, rzyć przetrwała do dzisiaj nie tylko w powieściach Sapkowskiego, ale także w języku mieszkańców Górnego Śląska, nie zmieniając swojego znaczenia, choć zdecydowanie tracąc na sile. Badacze języka przypuszczają, że niebawem dupa przestanie mieć zabarwienie negatywne i stanie się niewulgarnym określeniem atrakcyjnej kobiety.
Prócz nazw anatomicznych sporą grupę wulgaryzmów stanowią czasowniki określające spółkowanie. Pierdolić etymolodzy wyprowadzili od „pierdoła”, czyli niedołężny starzec, któremu z racji wieku zdarzyło się czasem pierdzieć. Co ciekawe przed XIX w. pierdolić znaczyło „gadać bez sensu”. Józef Wybicki (czyli autor słów „Mazurka Dąbrowskiego”, ale nie Dąbrowski) w liście z 1783r. pisze „co ona pierdoli?”, pytając adresata o sens wypowiedzi kobiety. W ten sposób stał się najczęściej cytowanym i parafrazowanym celebrytą, wyprzedzając Sashę Grey i Paulo Coelho.
Przy okazji, popularna w internetach anegdota o pochodzeniu angielskiego „fuck” od zezwolenia na seksienie się wydawanego przez króla jest fałszywa, a dowodem na to jest fakt, iż rozwijanie skrótu nie jest identyczne i poprzedza je inne wprowadzenie (raz Anglia cierpi z przeludnienia, a innym razem z powodu zbyt małej liczby ludności). Proszę, nie rozprzestrzeniajcie tej anegdoty i nie lajkujcie jej na FB.
Wracając do rodzimych wulgaryzmów, dziwka, czyli kobieta, której mottem jest „Żyj i daj rzyć innym”, pochodzi od swojsko brzmiącej „dziewki”, czyli służącej. Negatywnego wydźwięku dziewki nabrały z czasem, gdy oprócz usługiwania przy stole zajęły się również czynnościami związanymi z alkową. Z tego samego rdzenia pochodzi czeska „dívka“, która pejoratywnego zabarwienia nie posiada.
W ten sposób płynnie przechodzimy do królowej polskich przekleństw, czyli kurwy. Wiele osób genezy tego słowa doszukuje się w łacińskim „curva”, czyli „krzywa”, co mogłoby wiązać się ze skrzywieniem, w sensie moralnym, kobiety parającej się tym zawodem lub charakterystycznym układem ciała podczas wykonywania obowiązków z nim związanych. Za poparciem tej tezy byłby również czasownik zwrotny „giąć się”, który niegdyś oznaczał spółkowanie, a także przytoczony poniżej utwór autorstwa Wacława Potockiego:
Prostąm się urodziła w Polszcze białogłową, A dlaczegoż mię krzywą po łacinie zową? Lecz wszystko uważywszy, niech się nikt nie dziwi: I drewno, i żelazo, często się gnąc skrzywi.
Osobiście powiedziałbym, że zbieżność polskiej kurwy i łacińskiej „krzywej”, to, co prawda niezwykły, ale wciąż zbieg okoliczności, bowiem obecnie etymolodzy przyjmują wersję o pochodzeniu kurwy od prasłowiańskiego rdzenia „kur”. Sens pejoratywny rozwinął się z wyrażenia „kurwie macierze syn”, czyli „syn niezamężnej matki”, „syn nieznanego ojca”. W XVI wieku kurwa stanowiła już nazwę zawodu i do dzisiaj uznawana jest za wulgaryzm, choć często pomija się jej znaczenie, wykorzystując jedynie do wzmocnienia wypowiedzi.
Na zakończenie warto dodać, że wulgaryzmy nie są wieczne. „Kiep” stracił pejoratywne zabarwienie, które towarzyszyło mu w wiekach średnich, a „broszka” obecnie może drażnić jedynie ludzi starszych, którzy pamiętają, co określało to słowo jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Z pewnością w przyszłości dojdzie do wielu przemian i jedynie postępująca makaronizacja wulgaryzmów może nas martwić, bo przytoczone przykłady pokazują, że doskonale radzimy sobie bez obcojęzycznych zapożyczeń.
Grafika:
Komentarze [15]
2020-06-11 15:50
Fajnie się czytało i nawet się czegoś dowiedziałem więc spoko.
2019-11-01 16:16
O ile dzisiaj nikt “kobietą” “panny lekkich obyczajów” nie nazwie, to lat temu ok 20 kulturalny facet nie odważyłby się o dziewczynie publicznie wyrazić per “laska” albo “szprycha”...
2019-07-31 21:29
Eeeee
2013-02-28 19:43
@rzyrafa:
Rzeczywiście, a co miałaś na myśli pisząc, że “nadpierdolił”? Nadgryzł? No, to rzeczywiście ma sens i w tym wypadku "pierdolenie" z każdym innym przedrostkiem wydaje się być mniej sensowne.
2013-02-28 00:10
@Jacek_21 myślę, że jakby ktoś chciał to na siłę można przecież użyć słowa nadpierdolic, czy nadjebac.
Przykładowo, nadpierdolił kawałek tortu” – według mnie ma to sens.
2013-02-27 22:54
W opisanym wachlarzu zabrakło słowa “jebać”, a wystarczy pierwszy link do wikipedii od wuja Ge, żeby coś mądrego na temat etymologii owego pięknego czasownika skrobnąć.
Wartym wspomnienia zjawiskiem byłby też fakt, iż czasowniki te (jebać i pierdolić) występują w mowie polskiej z prawie wszystkimi przedrostkami (z wyjątkiem nad- i przed-) i że właściwie można w ten sposób zastąpić dowolny czasownik.
Nie wierzę, że o tym nie wiesz :-)
Wychodzi więc na to, że nie postarałeś się kolego.
Wszystkim zainteresowanym tematyką polecam adres:
http://miejski.plDo webmasterów:
Przy linkach prowadzących od artykułu warto wpisać target=blank.
Wasze niedbalstwo o mało nie spowodowało przypadkowego skasowania całego mojego komentarza.
2013-02-27 21:06
Kurde no, wiedziałem, że to jest zbyt piękne żeby było prawdziwe. Jednak jestem zmuszony wycofać moją pochwałę. Szkoda, bo fajnie napisane, ale jest to zbyt duże odwzorowanie oryginału.
2013-02-27 19:15
Koledzy, nie nakręcajcie się! Plagiatem jest przywłaszczenie sobie autorstwa cudzego utworu lub jego fragmentu poprzez ukrycie ich pochodzenia. Plagiat jest poza tym z definicji zawsze umyślny i celowy. Trudność w jego zdefiniowaniu polega jednak na tym, że cały dorobek intelektualny i artystyczny ludzkości powstaje w wyniku przetwarzania i rozwijania dorobku poprzedników.
W oparciu o tę definicję nie ma zatem mowy o plagiacie. Autor wykorzystał wprawdzie w swoim tekście kilka pomysłow z filmiku, ale poszukał i dorzucił też kilka własnych, napisał tekst po swojemu i bynajmniej nie ukrył pochodzenia oryginału (wstawił zdjecie z materiału filmowego, a trzeci link pod tekstem odsyła do oryginału).
2013-02-27 18:35
znalazłem ten filmik i faktycznie miejscami wręcz identyczne zdania padają.. ojj nieładnie..
2013-02-27 17:50
No właśnie. Zdjęcie wejściowe wyraźnie pokazuje, że autor bynajmniej nie ukrywa, co było dla niego inspiracją do napisania tego tekstu. Uważne obejrzenie filmiku i przeczytanie tekstu moim zdaniem wyklucza plagiat.
2013-02-27 17:48
jaskier popełniłeś plagiat moim zdaniem
2013-02-27 17:46
i może w ogóle warto byłoby napisać skąd pochodzi ostatnie zdjęcie?
2013-02-27 17:43
Daję 1 bo zerżnięte z filmiku z kanału Polimaty. Zawiodłeś mnie Jaskier.
2013-02-27 17:14
No i to jest artykuł! Trochę wiedzy w ciekawej formie, z przyjemnością przeczytałem do końca. Zdecydowanie najlepszy w tym roku jak na razie. 6