Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Do 19 razy sztuka!   

Dodano 2014-10-13, w dziale relacje - archiwum

W minioną sobotę byliśmy świadkami historycznego wydarzenia. Polska reprezentacja w piłce nożnej pokonała na Stadionie Narodowym w Warszawie, w oficjalnym meczu eliminacji Euro 2016, reprezentację aktualnych mistrzów świata 2:0. Nic nie mogło chyba bardziej uszczęśliwić polskich kibiców, dlatego trudno się dziwić, że ich euforia trwa, a komentarze pomeczowe nie milkną. Wreszcie doczekaliśmy się znaczącego wyniku naszej drużyny.

/pliki/zdjecia/pn11.jpgWydaje się, że w ostatnim tygodniu przed meczem "Janusze" (tak nazywa się kibiców polskiej kadry piłkarskiej – przyp. red.) przeanalizowali chyba każdy aspekt gry naszego zespołu i rozpatrzyli każdy możliwy scenariusz. Tak bojowego nastroju i takiego budowania atmosfery nie było od ponad dwóch lat, gdy także na Stadionie Narodowym rozpoczynaliśmy Mistrzostwa Europy. Znów na ustach wszystkich pojawiło się pytanie - jak nie teraz, to kiedy? Mecz z Niemcami miał zweryfikować aktualną dyspozycję naszej kadry. Wielu twierdziło, opierając swoją opinię o aktualny ranking FIFA, że nie mamy żadnych szans (Niemcy zajmują w nim 1. miejsce, a Polska 70. – przyp. red.), ale nie brakowało też takich, którzy uważali, że nasza drużyna ma potencjał i jest w stanie uzyskać korzystny wynik. Ja przed meczem uważałem, że remis będzie prawdziwym sukcesem. Oczywiście wiedziałem, że reprezentacja Niemiec przystąpi do tego spotkania wyraźnie osłabiona. Każdego dnia media donosiły bowiem o kontuzjach kolejnych zawodników. Ostatecznie na murawie Stadionu Narodowego z różnych powodów nie pojawili się: Marco Reus, Bastian Schweinsteiger, Sami Khedira, Mario Gomez, Mesut Ozil i Benedikt Howedes. To faktycznie było spore osłabienie, ale w drużynie mistrzów świata nie brakuje przecież znakomitych zmienników. Do sobotniego meczu bilans naszej reprezentacji z drużyną Niemiec wyglądał fatalnie. Rozegraliśmy z nimi 18 spotkań i nigdy nie udało nam się wygrać. Na koncie mieliśmy 6 remisów i 12 porażek. Dziś pluję sobie jednak w brodę, że zabrakło mi wiary i nie postawiłem na Polaków, bo mogłem zdecydowanie podreperować swój budżet.

/pliki/zdjecia/pn22.jpgSkłady:

Polska: Wojciech Szczęsny; Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Łukasz Szukała, Jakub Wawrzyniak (84' Artur Jędrzejczyk); Kamil Grosicki (71' Waldemar Sobota), Tomasz Jodłowiec, Grzegorz Krychowiak, Maciej Rybus; Arkadiusz Milik (77' Sebastian Mila), Robert Lewandowski.

Niemcy: Manuel Neuer; Antonio Rudiger (83' Max Kruse), Mats Hummels, Jerome Boateng, Erik Durm; Christoph Kramer (71' Julian Draxler), Toni Kroos, Andre Schurrle (77' Łukasz Podolski), Karim Bellarabi, Mario Goetze; Thomas Muller.

Polacy rozpoczęli mecz bardzo nerwowo. Widać było, że nasi reprezentanci czują respekt przed mistrzami świata. O pierwszej połowie można powiedzieć tylko tyle, że była nudna jak flaki z olejem. Graliśmy nieustannie to samo. Piłka na aferę i strata. Graliśmy przy tym wolno i "wyróżnialiśmy" się na tle świetnie wyszkolonych technicznie Niemców ogromną ilością niecelnych podań. Warto zauważyć, że przez całą pierwszą połowę nie stworzyliśmy także żadnej dogodnej sytuacji podbramkowej. Ba, nie oddaliśmy nawet jednego celnego strzału na bramkę Neuera. Niemcy pokazali natomiast naprawdę niezłą grę. Już w 17' minucie Mats Hummels dał naszej obronie do zrozumienia, że łatwo nie będzie. Po dośrodkowaniu Kroosa fantastycznie uderzył głową, ale jego strzał kapitalnie zablokował Glik. W reprezentacji Niemiec wyróżniał się w tym okresie skrzydłowy Bayeru Leverkusen Karim Bellarabi. Dużo biegał, świetnie dryblował, dogrywał i często zmieniał pozycję. W 32' minucie jedyny strzał w kierunku bramki gości oddał Kamil Grosicki (niestety niecelny). Na pochwałę zasługiwał w tym okresie jedynie Wojciech Szczęsny. Miał co robić i bronił kapitalnie. Świetnie grał też na przedpolu, chwytając z ogromną pewnością każdą piłkę. /pliki/zdjecia/pn33.jpgNajlepszą interwencją popisał się jednak w 44' minucie broniąc potężny strzał Bellarabiego. Niemcy grali w tym czasie bardzo szybko, nieustannie napierając. Wielokrotnie próbowali przebić się prostopadłymi podaniami ze środka pola, ale nasi obrońcy o dziwo byli bardzo czujni. Bramka dla Niemców wisiała jednak w powietrzu i wielu kibiców było przekonanych, że jeszcze przed przerwą uda im się ją zdobyć. Gdzieś od 35. minuty wyglądało to tak, jakby gospodarze nie mogli doczekać się przerwy, a goście woleliby grać bez niej. Na szczęście gwizdek Pedro Proenca zakończył pierwszą połowę i dał wszystkim odsapnąć i zebrać myśli. Statystyki po pierwszej połowie były dla naszej drużyny tragiczne (strzały na bramkę 15-1 dla Niemców – przyp. red.), ale kibice świetnie wiedzą, że statystyki w tej dyscyplinie o niczym nie decydują, bo liczą się przecież strzelone bramki.

Początek drugiej połowy wskazywał na to, że radykalnej zmiany w grze naszej reprezentacji raczej nie należy oczekiwać. Znów dominowali Niemcy, a nasi zawodnicy skupieni byli wyłącznie na chaotycznym wybijaniu piłki. Po pięciu minutach takiej gry Jodłowiec znalazł się jednak w środku pola bez krycia i z piłką przy nodze. Może i zwlekał z przerzuceniem akcji na prawe skrzydło, może i Durm wygrał pojedynek główkowy z Grosickim, ale to Piszczek zebrał piłkę i miał czas, by przygotować ją do dośrodkowania. Wrzucił ją miękko w pole karne, Lewandowski "zabrał" ze sobą Hummelsa, a niekryty Milik fantastycznie uderzył głową i było 1-0. Szał radości na trybunach. Winą za tę bramkę Niemcy winni obarczyć Boatenga, który nie pokrył Milika, a także Neuera, który w swoim stylu wyszedł błyskawicznie do dośrodkowania, ale tym razem trochę się spóźnił. Byłem przekonany, że teraz Niemcy przycisną nas jeszcze mocniej. I faktycznie tak się też stało. Coraz więcej podań kierowanych było pod bramkę a nie w poprzek boiska. W odstępie kilku minut strzelali na naszą bramkę prawie wszyscy: Goetze, Mueller, Schuerrle, Bellarabi, ale my mieliśmy Szczęsnego, który ratował nas za każdym razem przed utratą bramki. Trzeba jednak zauważyć, że w tym okresie nasza drużyna podniosła poziom gry w obronie. Nasi obrońcy zaczęli wreszcie grać skutecznie, ograniczali miejsce, blokowali strzały i podania, umiejętnie zwalniając przy tym grę. Loew, trener reprezentacji Niemiec, postanowił jeszcze przyspieszyć grę. /pliki/zdjecia/pn44.jpgW miejsce nieźle grającego dotąd Kramera wprowadził Draxlera. W tym samym momencie trener Nawałka wprowadził Sobotę w miejsce Grosickiego (spodziewałem się raczej wejścia Żyro). Niemcy atakowali nadal. Najpierw próbował nas zaskoczyć Draxler, ale po jego strzale i rykoszecie wywalczyli jedynie rzut rożny. Chwilę potem Kroos dośrodkował na Hummelsa, ale ten uderzył niecelnie. Loew uznał, że nie ma żartów. W miejsce Schurrlego wszedł Podolski, natomiast Nawałka posadził na ławce Milika i wstawił na jego miejsce Milę. Miałem przeczucie, że Podolski może to rozstrzygnąć i nie myliłem się. Ledwo wszedł na boisko, huknął na bramkę z woleja. Na szczęście trafił w poprzeczkę, ale tak, że ta drgała jeszcze przez dobrą chwilę. Po chwili Bellarabi uderzył z 20 metrów, ale Szczęsny rewelacyjnie sparował na rzut rożny. Loew uznał, że nie ma nic do stracenia i zmienił taktykę. W miejsce obrońcy Rudigera wszedł napastnik Max Kruse. Teraz Niemcy zaczęli grać na trzech obrońców. W naszej drużynie boisko opuścił na noszach Wawrzyniak. Za niego wszedł na plac gry Artur Jędrzejczyk. Tu po tych zmianach kolejną udaną interwencją popisał się Glik. Uważam, że ten gracz pokazał w tym spotkaniu, dlaczego w Torino, gdzie jest kapitanem drużyny, tifosi go kochają. I wtedy mieliśmy okazję obejrzeć kolejną świetną akcję Polaków. Lewandowski zastawił Boatenga, wystawił Sebastianowi Mili "patelnię", a ten precyzyjnym uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Neuera. 2:0. Kibice nie mogli uwierzyć. Pierwszy raz w naszej historii mieliśmy szansę wygrać z naszymi zachodnimi sąsiadami. Ale Niemcy zawsze grają do końca. Sędzia doliczył cztery minuty, a w cztery minuty - jak chyba wszyscy pamiętamy - Brazylia straciła trzy gole. Najpierw Glik zablokował uderzenie Podolskiego. Po chwili Kroos próbował pokonać Szczęsnego miękkim strzałem z rzutu wolnego, ale też minimalnie chybił. Na koniec Lewandowski założył "siatę” Kroosowi, a portugalski arbiter Pedro Proenca zakończył zawody.

/pliki/zdjecia/pn55.jpg Powiem tak. Polacy odnieśli sukces. Wygrali dzięki mądrze zorganizowanej grze, szczególnie w defensywie. Na pochwały w naszej drużynie zasługują po tym meczu na pewno Wojciech Szczęsny, Kamil Glik i Robert Lewandowski. Kluczowy był jednak brak w niemieckiej drużynie takich zawodników jak Bastian Schweinsteiger czy Marco Reus. Wyróżniłbym natomiast u nich Karima Bellarabiego. Po tym jak Philipp Lahm zakończył reprezentacyjną karierę ewidentnie widać, że brakuje im dziś ogarniętych bocznych obrońców.

Mimo niewątpliwego sukcesu polskiej reprezentacji nie powinniśmy jednak popadać w samo zachwyt. Do końca eliminacji zostało jeszcze wiele meczów. To, że udało nam się pokonać mocno osłabioną ekipę mistrzów świata o niczym jeszcze nie świadczy. Nie znaczy też, że teraz to my jesteśmy najlepsi na świecie. Na pewno drużyna Nawałki pokazała charakter i potencjał, ale Niemcy obnażyli też jej braki. Wszyscy, którzy choć trochę znają się na piłce, mogli się naocznie przekonać, ile brakuje nam do najlepszych.

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć taką ciekawostkę. Wielu kibiców uważa po tym meczu, że 11 października powinien być obchodzony w Polsce jako dzień piłki nożnej. Dlaczego? Tego dnia w 2006 roku ograliśmy Portugalię, w 2008 roku pokonaliśmy Czechów, a teraz Niemców. Przypadek? Pewnie tak, ale nie dla kibiców. Ci są bowiem przekonani, że to musi być jakaś magiczna data.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /24 wszystkich

Komentarze [2]

~G. Orwell
2014-10-16 22:18

Spokojnie, wyczerpią limit bramek na to dwudziestolecie i wszystko wróci do normy.

A tak w ogóle, to powinna być zasada głosząca, iż jeśli aktualny mistrz świata przegra w eliminacjach z Polską, to nie jedzie na Mistrzostwa Europy.

~larr
2014-10-14 19:41

Beznadziejnie ;)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry