Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

„Do zakochania jeden krok…” - a może jedna kropla?   

Dodano 2009-03-02, w dziale felietony - archiwum

Od kiedy mówimy o uczuciach? Czym one tak naprawdę są? Czy to nadal jest tylko abstrakcyjne pojęcie, nie dające się dotknąć, obejrzeć, zbadać?

Seksuolodzy od dawna przypuszczają, że blisko 4 mln lat temu nastąpiła nieodwracalna zmiana w psychice człowieka, a raczej istot człekokształtnych, które w tamtym czasie zamieszkiwały niektóre tereny świata. Brak pożywienia zmusił ludzi do zmiany pozycji poruszania się. Skończyło się bieganie na czworaka. Tym samym uwidoczniły się niektóre cechy cielesne – szerokie ramiona, piersi czy narządy płciowe. Zapewne to właśnie wpłynęło znacząco na zmianę życia seksualnego praprzodków. Możliwość spojrzenia w oczy partnera podczas stosunku stała się również formą wyrażania uczuć. I od tej pory uczucia towarzyszyły ludzkości jak nieskończona słodko-gorzka czerwona nić.

Ostry stan zakochania naukowcy porównują do nagłej choroby. Nagle zapadamy na nią i ciężko się z tego wyzwolić. Owszem, gdy ma się silną wolę, to można pokonać uczucie. Zakochani tracą jednak grunt pod nogami, nie są w stanie normalnie funkcjonować, ciągle myślą o obiekcie swoich uczuć, po prostu czują się szczęśliwi, gdy tylko ujrzą ukochaną osobę. W dawnych czasach miłość była traktowana jako dar z nieba – nie każdy mógł się poczuć zakochanym. Dziś już wiemy, że „zakochanie”, to niezwykła gra substancji chemicznych w naszym organizmie. Miłość ograniczono ścianami nauki!

Wielu poetów (nie tylko z okresu romantyzmu) zapewne zdziwiłoby się ogromnie, gdyby dowiedziało się, co odkryli współcześni naukowcy. Okazuje się, że miłość da się opisać wzorem chemicznym C8H11N (PEA). Jest to związek o dość prostej strukturze, ale za to niezwykle skuteczny – fenyloetyloamina, hormon należący do grupy amfetamin (uzależnia i to bardzo), uważany za substancję odpowiedzialną za wyższe stany uczuciowe związane m.in. z tak silnym uczuciem jak miłość. Powstaje w płacie limbicznym mózgu – części, która steruje wszelkimi emocjami. Zagadnienia związane z tym związkiem chemicznym bada biochemia seksu. Każdy chyba doświadczył stanu zakochania. Dziś zdradzają nas już nie tylko rumieńce. Naukowcy dowiedli, że zakochanie można rozpoznać także po pocie, przyspieszonym oddechu, a nawet trzęsącym się głosie! Objawy stosunkowo podobne do objawów stresu. Czy więc miłość jest stanem podobnym do stresu? Nie do końca.

W dziedzinie biochemii seksu prowadzone były badania, które dowiodły, że okres zakochania można podzielić na 3 etapy, w których nasze ciało produkuje różne substancje chemiczne.

1) W pierwszym przedziale czasu pojawia się pożądanie. Do głosu dochodzą wtedy hormony płciowe (estrogen i testosteron). W ciele mężczyzn jest go 10 krotnie więcej, co zwiększa apetyt seksualny. Ważną rolę odgrywają też predyspozycje genetyczne oraz własne doświadczenia w dużej mierze zależne od wykształcenia. Poprzez oczy do mózgu docierają wrażenia wzrokowe. Uszy z kolei uważnie zbierają informacje akustyczne – przede wszystkim o barwie głosu i śmiechu. Podczas pierwszego kontaktu z sympatyczną osobą dużą rolę odgrywa też nos, który rejestruje feromony, jednak zmysł ten u człowieka nie jest tak rozwinięty jak u zwierząt.

2) Dalszy etap odbywa się w mózgu, który dokładnie przetwarza i analizuje wcześniej otrzymane sygnały zapachowe, wzrokowe i dźwiękowe. Mózg uważnie porównuje je z dotychczasowymi informacjami. Jeśli neurony negatywnie zareagują na nowe informacje, to proces natychmiast zostaje wstrzymany. Jeśli nowe informacje uzyskają „pozytywa”, to ponad 14 mld komórek nerwowych poleci podwzgórzu, by rozpoczęło akcję „kochania”. Podwzgórze zaczyna produkować fenyloetyloaminę i przekazuje sygnały do kory nadnerczy. Stamtąd zostaje wyrzucona do krwi adrenalina, która mobilizuje organizm (stąd pocenie się, przyspieszone bicie serducha). Oddech automatycznie staje się szybszy, u kobiet dodatkowo zaczynają błyszczeć oczy. Cały ten proces trwa zaledwie 5 sekund, od chwili gdy ujrzeliśmy drugą osobę! Mózg jest skutecznie odurzony „hormonem miłości”, który działa podobnie jak amfetamina. Pod wpływem spojrzenia, dotyku, zapachu, zakochani pobudzają się emocjonalnie – są zadowoleni, błodzy, mają szybki oddech, rumienią się. Naukowcy twierdzą, że kochasie są nadaktywni psychicznie.

Istotną rolę pełnią też dopamina i serotonina (potocznie nazywane „hormonami szczęścia”, ale nie zapominajmy, że odpowiadają one także za objawy alergiczne). Substancje te działają jak opium i hamują uczucie znużenia, gdyż u zakochanych wszystkie neurony koncentrują się tylko na jednym celu – zobaczyć, dotknąć lub usłyszeć. Wtedy do mózgu dociera nowa porcja PEA. Ale można przedawkować… Wówczas zanika „miłość od pierwszego wejrzenia”! Stan zakochania można poznać po tym, że inne osoby poza tą jedyną nie są pociągające od strony erotycznej. Trwa to przeciętnie dwa lata. Wcześniej czy później mija, a potem zaczynają nam się podobać inne osoby.

3) Trzeci etap zakochania naukowcy nazywają etapem życzliwości. Jeśli kochankowie dotrwają do tego momentu, to małżeństwo przetrwa, a właściwe życie seksualne dodatkowo podtrzyma ten stan.

Minęły Walentynki. Zakochać może się każdy i to bez względu na porę dnia czy roku. Na miłość nie należy czekać, choć często to ona sama przychodzi do nas i to w najmniej spodziewanym momencie. Niestety, coś, co do niedawna było takie cudowne i nie do opisania, dziś można już zamknąć w jednym naukowym zdaniu. Czy zatem doczekamy się kiedyś odpowiedzi na wiersz Jonasza Kofty:


Co to jest miłość

Nie wiem

Ale to miłe

Że chcę go mieć

Dla siebie

Na nie wiem

Ile


Gdzie mieszka miłość

Nie wiem

Może w uśmiechu

Czasem ją słychać w śpiewie

A czasem

W echu


Co to jest miłość

Powiedz

Albo nic nie mów

Ja chcę cię mieć

Przy sobie

I nie wiem

Czemu


Źródła:

http://agneswykonuje.blox.pl/resource/Polaczyla_nas_milosc.jpg

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.8 /56 wszystkich

Komentarze [2]

~Moczo_absolwent
2009-03-03 02:50

Oj, korekta się nie popisała. Po pierwsze, nie płat limniczny, tylko limbiczny, po drugie dopamina, nie dapomina.
To tyle. A właściwie, to nie do końca.
Ten artykuł opisuje pewne ciekawe zjawisko. Otóż części ośrodkowego układu nerwowego, które wymieniłaś w artykule, są starsze ewolucyjnie, niż części kory mózgowej odpowiedzialne za abstrakcyjne myślenie.
Tak więc ludzie zakochiwali się na długo przez wymyśleniem boga, czy opracowaniem logiki.
Taki dwuletni okres zakochania, zauroczenia ma swoje ewolucyjne podstawy, gdyż dwa lata to okres, który potrzebny jest na to, by dziecko zrodzone z takiego związku zaczęło chodzić i osiągnęło minimalny poziom samodzielności. Tak więc u praludzi mężczyzna pomagał w wychowaniu swojego dziecka przez trochę ponad rok, a gdy ono nauczyło się samodzielnie chodzić i jeść, facet znikał. Takie minimalnie samodzielne dziecko nie wymuszało swoją niesamodzielnością na matce jej ciągłej uwagi, więc ta mogła się zająć zbieraniem jagód i innych darów natury, ergo nie groziła im już tak bardzo śmierć głodowa. Względnie bezpiecznego potomka zostawiał mężczyzna z jego matką i szedł szukać innej samicy, bo przecież nigdy nie miał pewności, że opiekował się właśnie swoim dzieckiem, toteż potrzebował stworzyć sobie kolejną szansę na przekazanie materiału genetycznego.
O tym i innych ciekawych rzeczach pisze Geoffrey Miller w książce “Umysł w zalotach”. Polecam wszystkim osobom zainteresowanym biologią, ewolucjonizmem, a także osobom o zainteresowaniach humanistycznych. Jest to naprawdę ciekawa lektura, otwierająca oczy na genezę wielu współczesnych zjawisk społecznych.
Dobranoc.

~mika
2009-03-02 18:34

naukowcy wszystko potrafia popsuc

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry