Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Dobry turniej, ale niesmak pozostał   

Dodano 2015-09-21, w dziale inne - archiwum

Kilka dni temu skończyły się Mistrzostwa Europy w Koszykówce Mężczyzn. W turnieju wzięły udział 24 zespoły, w tym reprezentacja Polski. Jakby nie patrzeć, powinniśmy być zadowoleni. Postawa polskich koszykarzy na Eurobaskecie 2015 wstydu nam nie przyniosła, co nie zmienia faktu, że chyba wszyscy liczyliśmy na trochę więcej. O wynikach niektórych meczów zadecydowały detale bądź gorsza dyspozycja niektórych graczy. Chcecie wiedzieć, jak ja oceniam ten turniej? Bardzo proszę!

Moim zdaniem impreza, rozgrywana na parkietach Francji, Niemiec, Chorwacji i Łotwy, pokazała, że koszykówka istnieje także poza NBA. Choć nie wolno nam zapomnieć, że w turnieju tym wystąpiło kilku znakomitych graczy tej ligi, w tym i „polska duma”, Marcin Gortat./pliki/zdjecia/kosz1 (Kopiowanie).jpg Ze względu na to, że nie było mi dane obejrzeć wszystkich meczów tego turnieju (wiadomo nauka), skupię się w swojej ocenie głównie na występie reprezentacji Polski, bo te spotkania oczywiście obejrzałem w całości.

Polacy znaleźli się w grupie A, w której przyszło im zmierzyć się z reprezentacjami Francji, Rosji, Izraela, Bośni i Hercegowiny oraz Finlandii. Zaczęło się dobrze. Na początek spokojnie pokonaliśmy walecznych i zawsze groźnych Bośniaków (68-64). W meczu tym z bardzo dobrej strony pokazał się Adam Waczyński, grający na pozycji rzucającego obrońcy bądź niskiego skrzydłowego, który ku zaskoczeniu wielu kibiców stał się liderem zespołu. Kolejnym bohaterem tego meczu był bez wątpienia Mateusz Ponitka ze Stelmetu, który ma w tym sezonie pewnym ludziom coś do udowodnienia (został pominięty w drafcie do NBA). Jego statystyki mówiły same za siebie: 13 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty. Potem nadszedł mecz z Rosją. I znów show Waczyńskiego. 25 punktów i skuteczność zza łuku około 80% zrobiły wrażenie chyba na wszystkich obserwatorach. Mecz ten wygraliśmy 82-79 i wielu kibiców zaczęło mieć nadzieję, że w tej imprezie możemy zajść daleko. Nie brakowało więc w narodzie optymizmu przed kolejnym spotkaniem z aktualnymi Mistrzami Europy, Francuzami. Zespołem, w którego składzie grają obecnie tacy zawodnicy jak Tony Parker, Rudy Gobert czy Nicolas Batum. Miał to być dla naszych prawdziwy test. I był. Walczyliśmy jak równy z równym. Niestety, ale w tym pojedynku na całej linii zawiódł nasz tzw. „lider”, Marcin Gortat. Niby zdobył double - double (10 punktów i 11 zbiórek), ale jego gra i postawa na boisku pozostawiała wiele do życzenia. Rudy Gobert, który wykręcił słabsze statystyki, wyglądał w tym meczu o niebo lepiej od naszego rodzynka z NBA. Mecz przegraliśmy nieznacznie (69:66). Mieliśmy nawet szansę na dogrywkę, bo w ostatnich sekundach spotkania piłka była w naszym posiadaniu, ale Gortat po raz kolejny nie trafił „trójki”. W sumie nie mam mu tego za złe, ponieważ centrzy bardzo rzadko rzucają za trzy. Z drugiej strony widziałem na tych mistrzostwach zawodników grających na tej pozycji, którzy robili to seryjnie, czyli można.

Jeżeli po przegranym meczu można czuć się wygranym, to Polacy powinni się tak czuć po tym właśnie spotkaniu. Jednak po meczu z Izraelem powinni się już czuć zgoła inaczej. To była koszmarna, zupełnie nieoczekiwana porażka. Nasi koszykarze popełnili w tym meczu łącznie aż 23 straty, z czego 5 zapisał na swoje konto nasz tzw. „lider.” Nie wiem jak to było możliwe, że mimo tak słabej postawy naszego zespołu, wynik spotkania prawie do ostatniej minuty oscylował wokół remisu. Izraelici grali za to jak natchnieni i mogli nas ograć znacznie wyżej (nawet dziesięcioma punktami, a nie tylko dwoma). Pokazali, że są zespołem znacznie bardziej dojrzałym i odpornym psychicznie. Na usprawiedliwienie naszej drużyny można powiedzieć chyba tylko to, że Polacy podeszli do tego spotkania ze spokojem, bo Finlandia wygrała z Rosją, co dało nam już awans do następnej fazy. Tak czy inaczej z Finlandią zagrać musieliśmy. Gdybyśmy przegrali z Finami, musielibyśmy zadowolić się czwartym miejscem i grą w kolejnej fazie turnieju z Serbią,/pliki/zdjecia/kosz2 (Kopiowanie).jpg która zmiażdżyła wszystkich swoich grupowych rywali. Na szczęście spotkanie Z Finami zakończyło się naszą wygraną (wygraliśmy 13 punktami) i z nadzieją mogliśmy czekać na spotkanie 1/8...

… w którym los przydzielił nam Hiszpanię. Tę samą Hiszpanię, która potem wygrała cały turniej. Zespół napakowany takimi gwiazdami koszykówki jak Rudy Fernandez, Sergio Rodriguez, Sergio Llull, Pau Gasol i Nikola Mirotic (ci dwaj ostatni z NBA). W chwili, gdy rozgrywano ten mecz bawiłem się w najlepsze na urodzinowej imprezie u koleżanki. W międzyczasie patrzyłem jednym okiem na relację i trochę się zdenerwowałem, gdy okazało się, że Polacy przegrali 80-66. Następnego dnia obejrzałem sobie jednak powtórkę tego meczu na spokojnie i byłem zdumiony. Polska reprezentacja grała z brązowymi medalistami ostatniego turnieju jak równy z równym, przynajmniej przez trzy kwarty. Do czasu, gdy do pracy zabrał się Pau Gasol. Koszykarz ten grający zazwyczaj na pozycji silnego skrzydłowego lub środkowego, pokazał, jak powinien grać lider zespołu. Przegląd sytuacji, przechwyty, obrona tablicy i wejścia pod kosz przeciwnika po prostu niesamowite. A do tego celne rzuty za dwa i za trzy z dowolnego miejsca. Ręce same składały się do oklasków. To prawdziwy gwiazdor. Hiszpanie zagrali z nami dobre spotkanie i jak się niebawem okazało, nikt ich już potem nie potrafił zatrzymać, aż do samego finału. No trudno, stało się. Polacy wrócili do domu z podniesionymi głowami.

Z takiego obrotu spraw nie za bardzo ucieszyli się jednak polscy kibice koszykówki. Wielu uważało, że nasza drużyna nie zrobiła jednak progresu i dlatego zbyt szybko odpadliśmy z turnieju. Najbardziej oberwało się „liderowi” naszej kadry, Marcinowi Gortatowi. Jakby nie patrzeć mogliśmy chyba oczekiwać od niego więcej, niż pokazał. W końcu to gracz NBA, a tam nie trafia się przez przypadek. Gortat i moim zdaniem spisał się poniżej oczekiwań. Zaskoczyło mnie zdecydowanie to, że był kiepsko usposobiony rzutowo, a na dodatek stanowił jakiekolwiek zagrożenie tylko w odległości 1,5 metra od kosza. Bronił również fatalnie. Poruszał się pod koszem ociężale, a zawodnicy niżsi od niego o głowę, przerzucali go jak chcieli. Poza tym seryjnie marnował sytuacje pod koszem przeciwnika, a gdy miał okazję, by wpakować piłkę z góry, próbował kończyć tzw. „kelnerami”. Porównajmy sobie grę Gortata z grą 35 letniego Pau Gasola. Różnica ogromna. Hiszpan, mimo słusznego wieku, poruszał się znacznie dynamicznej i rzadko mylił się rzutowo. Mimo swoich nie najlepszych warunków fizycznych trafiał nieprawdopodobne wręcz trójki. I wiecie ile on zgarnia? 7 mln $ rocznie. A wyobraźcie sobie teraz, że nasz rodzynek za 5 lat gry w Waszyngtonie, zainkasuje 60 mln $! Duży błąd popełnił również nasz trener Mike Taylor. Chodzi mi o to, co zauważył już jakiś czas temu Randy Wittman (trener Washington Wizards przyp. red.). Otóż Wittman dostrzegł, że Gortat nie gra zbyt dobrze w czwartych kwartach, dlatego w meczach NBA sadzał go na ostatnie momenty na ławce. Nasz trener wolał jednak grać Gortatem w ostatniej kwarcie i czynił to konsekwentnie. Szkoda. Myślę, ze znacznie lepszym pomysłem byłoby postawienie w końcówkach na Przemka Karnowskiego, któremu tarnobrzescy kibice nie zapomną rzutu za trzy na remis z Anwilem.

A kogo oceniłbym na plus? Poza Przemkiem Karnowskim z bardzo dobrej strony pokazali się jeszcze 3 zawodnicy, którzy winni stanowić o sile tego zespołu w przyszłości. Po pierwsze Adam Waczyński, o którego ewentualnym angażu w NBA spekuluje się od pewnego czasu. Po drugie Damian Kulig, który w naszej lidze udowodnił, że jest naprawdę wartościowym zawodnikiem (został w końcu MVP zeszłego sezonu). Jego dobra gra zaowocowała zresztą transferem do tureckiego Trabzonsporu, gdzie powinien rozwinąć swoje umiejętności. /pliki/zdjecia/kosz3 (Kopiowanie).jpgPo trzecie Mateusz Ponitka, który pokazał, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i nadal ma zamiar powalczyć o miejsce w NBA.

Najsłabszym ogniwem kadry był niestety Łukasz Koszarek. Zawodnik bardzo doświadczony, który w tym turnieju nie był sobą. Popełniał masę elementarnych błędów, tracił sporo piłek i ogólnie sprawiał wrażenie, że fizycznie nie jest przygotowany. No ale były to w końcu jego piąte mistrzostwa w karierze.

Na koniec chciałbym raz jeszcze wrócić do Marcina Gortata. Nasz „Polish Pride” podpadł mi jeszcze dodatkowo po tych mistrzostwach. Dlaczego? Gdy nasi koszykarze zakończyli już swój udział w tej imprezie i pakowali się przed powrotem do domu, jeden z kibiców reprezentacji polski pozwolił sobie skrytykować na Twitterze jego postawę w tych mistrzostwach. Nie napisał niczego niewłaściwego. Po prostu ocenił jego występ jako słaby. Gortat zareagował bardzo emocjonalnie i jeszcze tego samego dnia odpowiedział mu na tym samym portalu słowami: „Kolego wyszliśmy z grupy i graliśmy dobrą koszykówkę. Sram na twoją opinię na mój temat.” No, mnie zatkało. Normalnie drugi Gerard Pique. Co ci ludzie mają z tym „wypróżnianiem” się na bliźnich? Nasz „lider” pokazał niniejszym, gdzie tak naprawdę ma polskich kibiców. Nie wiem jak wy, ale ja nie spodziewałem się tak ordynarnej odzywki od sportowca takiego formatu i czuję się tym mocno zniesmaczony. Oczywiście prywatnie pan Gortat uważać może sobie co chce, ale jako osoba publiczna, musi wiedzieć, co i kiedy wypada powiedzieć bądź napisać.

Współpracę Mike'a Taylora z reprezentacją oceniam mimo wszystko na plus. Udało mu się w końcu stworzyć ekipę, która zagrała kilka niezłych spotkań, a z późniejszym Mistrzem Europy grała przez długi czas jak równy z równym. Myślę, że Mike'a zbudował zespół na najbliższe lata, który dostarczy polskim kibicom jeszcze wielu radosnych chwil i osiągnie jakieś znaczące wyniki na arenie międzynarodowej.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.6
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.6 /10 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry