Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Tarantino po raz ósmy   

Dodano 2015-09-21, w dziale inne - archiwum

W czasach, w których przyszło nam przeżywać naszą młodość, mało jest reżyserów, szczególnie amerykańskich, którzy cieszyliby się statusem mistrza. Takich, na których filmy się czeka, bez względu na to, o czym będą traktowały. Takim twórcą jest dla mnie - znany prawdopodobnie wszystkim miłośnikom kina - Quentin Tarantino. Niedawno w sieci pojawił się zwiastun jego najnowszego filmu „The hateful eight” („Nienawistna ósemka”). Tytuł po trosze autobiograficzny, gdyż jest to dopiero ósmy pełnometrażowy film tego reżysera. Jednak tych osiem produkcji wystarczyło, by to ekscentrycznie brzmiące nazwisko zapisało się już na zawsze w panteonie gwiazd światowego kina.

/pliki/zdjecia/tar 1 (Kopiowanie)_0.jpgTak naprawdę wystarczył jeden film, ale po kolei. Ważnym faktem, o którym zawsze trzeba wspomnieć, opowiadając o Tarantino, jest to, że jest on samoukiem. Nie ukończył żadnych studiów filmowych, a jedynie jakieś płatne kursy aktorskie. W wieku 16 lat pracował jako bileter w kinie porno, a w wieku 22 lat w wypożyczalni kaset video. Ta druga praca była, jak się później okazało, kamieniem milowym w jego biografii. Miał bowiem w tamtym okresie dostęp do najróżniejszych gatunków filmowych, które pochłaniał z wielkim zapałem. Wpływ tego widać już od debiutu reżyserskiego, czyli „Wściekłych psów” z 1992 roku. Tarantino udało się nakręcić ten film dzięki pieniądzom zarobionym na scenariuszach „Urodzonych morderców” (reż. Oliver Stone) i „Prawdziwego romansu” (reż. Tony Scott), a także dzięki wsparciu Harveya Keitela, który zagrał jedną z głównych ról. To wyrafinowane i realizatorsko niemal doskonałe kino gangsterskie, zapowiedziało światu, że oto nadchodzi ktoś, kto nie boi się brutalności i z wielką umiejętnością ukazuje ją w pełnej okazałości, krytykując i parodiując prawie równocześnie. Ale przede wszystkim ktoś, kto formę uważa za główny wyznacznik udanego filmu. Krytycy bardzo chwalili „Wściekłe psy”, dzięki czemu nie miał większych problemów z nakręceniem kolejnego obrazu. A to była już absolutna bomba. Jedno z najwybitniejszych dzieł w historii kina. Prawdziwe arcydzieło. Mowa oczywiście o „Pulp fiction”. Film, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, gdyż tak mocno zdążył wryć się w kulturę masową, że dziś znają go wszyscy, nawet ci, którzy go nie oglądali.

Jest to kwintesencja stylu Quentina Tarantino. Swobodne mieszanie gatunków, zabawa schematami, odwołania do klasyków i kina klasy b oraz znakomite, długie dialogi, to to, co pojawia się w każdym filmie mistrza, a w tym ostatnim zostały ze sobą połączone. „Pulp fiction” to tak na prawdę połowa historii kina w pigułce. Można tu dostrzec nawiązania do między innymi dzieł francuskiej nowej fali, a także do filmów Sergio Leone i klasy b, czy też po prostu do klasyków, takich jak „Psychoza” lub „Bonnie i Clyde”. I wszystko to ubrane w niezwykłą estetykę i wielowątkową fabułę. Jednak największą siłą zarówno tego filmu /pliki/zdjecia/tar2 (Kopiowanie).jpgjak i innych filmów Tarantino jest wspomniana zabawa schematami. Reżyser uważa, że w kinie było już wszystko i twórcy współcześni powinni korzystać z osiągnięć klasyków. I tak też to robi, umieszczając w swoich filmach znane już motywy i sekwencje, po czym kończy je w sposób zupełnie inny. Doskonałym przykładem jest scena konfrontacji bohaterów Butcha i Marcelusa Wallesa. Tarantino skorzystał tutaj z jednej ze scen z początku „Psychozy” Alfreda Hitchcocka, w której to bohaterka grana przez Janet Leigh ucieka z pieniędzmi i na pasach zauważa swojego szefa, który spogląda w jej kierunku. Ona z przerażeniem w oczach udaje, że go nie widzi i jedzie dalej. W „Pulp fiction” Butch spotyka na pasach Marcelusa i ich spojrzenia również się spotykają. W tej chwili w ruch idzie pedał gazu i samochód rusza gwałtownie, potrąca gangstera, po czym ulega wypadkowi. Zabieg tego typu ma na celu przede wszystkim zaskoczenie widza, gdy ten jest już pewien, co się wydarzy, bo widział to już wcześniej. Zabieg ten można również dostrzec w „Bękartach wojny”, choć tu nie zmienił filmowych schematów, tylko pozmieniał historyczne fakty.

Inne filmy Tarantino to „Jackie Brown”, dwie części „Kill Bill”, „Grindhouse: Death Proof”, „Django” i ten najnowszy, czyli „Nienawistna ósemka”. Podobnie jak miało to miejsce w wypadku „Django” i tym razem będzie to western. Po zwiastunie widać już, że Quentin znów sięgnął do osiągnięć nurtu zwanego spaghetti western. Jeśli będzie to film zbliżony do „Django” (a zapowiada się, że tak), to nazwa western jest tu tylko po to, by opisujący ten film mieli o czym pisać. W wydaniu Tarantino jest będzie tam bowiem moim zdaniem tyle samo komedii, filmu gangsterskiego, kryminału i dramatu co westernu. W Django udało się to znakomicie,/pliki/zdjecia/tar3 (Kopiowanie).jpg a jak wyjdzie w „Ósemce”, przekonamy się dopiero na przełomie grudnia i stycznia (światowa premiera zapowiedziana jest na święta Bożego Narodzenia. Daty polskiej premiery jeszcze nie podano).

Jedno jest pewne, jeśli będzie to przynajmniej w połowie tak dobry film mistrza jak poprzednie, to jest na co czekać. Tarantino już od 23 lat pokazuje nam, jak ważne jest eksperymentowanie z filmową formą. To on zwrócił uwagę wszystkich na słabnące w Hollywood kino autorskie, a także przypomniał kino postmodernistyczne, nie zapominając przy tym nawet na chwilę o dobrej rozrywce. Zapowiedział jednak, że po dziesiątym filmie zakończy karierę. Miejmy nadzieję, że wybije to sobie jednak z głowy.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /24 wszystkich

Komentarze [1]

~afsad
2015-09-23 23:24

Miasto Grzechu-

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry