Dorastanie w ukryciu
12 czerwca 1942
"Sądzę, że będę mogła ci wszystko powierzyć, tak jak jeszcze nigdy nikomu i mam nadzieję, że będziesz dla mnie wielkim oparciem".
Holandia pod okupacją niemiecką. Piekło szalejącej wojny. Ograniczanie wolności i redukowanie praw obywateli do minimum. Mieszkańcy żydowskiego pochodzenia uciekają do krajów neutralnych bądź też szukają usilnie możliwości ukrycia się na miejscu. Rodzina Franków mieszkająca w Amsterdamie należała właśnie do tych drugich. Przy życzliwej pomocy przyjaciół udało jej się znaleźć kryjówkę w oficynie jednej z kamienic, w której żyli potem w osiem osób, w głębokiej tajemnicy i bez możliwości wychodzenia na zewnątrz, przez całe dwa lata. Przez cały czas pomagało im tylko kilku zaufanych przyjaciół. Tak właśnie zaczęła się niezwykła historia Anne Frank, Żydówki niemieckiego pochodzenia, która w tej właśnie oficynie w dniu swoich trzynastych urodzin zaczęła pisać dziennik. Dziennik, który jest nie tylko poruszającą relacją z życia żydowskiej rodziny i jej przyjaciół, ukrywających się przed Niemcami (pisany żywym, niestylizowanym językiem nastolatki), lecz przede wszystkim wstrząsającym świadectwem dorastania i przemiany tej dziewczyny oraz walki narodu żydowskiego o odebraną mu godność.
Anne poznajemy jako szczęśliwe, uśmiechnięte dziecko, oczko w głowie rodziców i wzór do naśladowania dla koleżanek. Dziecko trochę jeszcze naiwne, nie wierzące w to, że ktokolwiek mógłby chcieć je skrzywdzić. Nasza bohaterka miała wprawdzie w dzieciństwie wielu przyjaciół, ale jak sama przyznała, brakowało jej zawsze takiego najbliższego przyjaciela. Po ukryciu się w oficynie w Anne zaszła jednak głęboka wewnętrzna przemiana. Zaczęła dorastać i to nie tyle fizycznie, co przede wszystkim psychicznie. Stała się skryta i zamknęła się w sobie. Z czasem zaczęła również dostrzegać, jak wiele dzieli ją i jej matkę. Zaczęłą się buntować, gdy mówiono jej, że zachowuje się niedojrzale, że jest niepoważna lub bezczelna. Sama zauważa zresztą w swoim dzienniku, że składała się chyba wówczas z dwóch Ann. Tej pierwszej, szydzącej, która zachowywała się bardzo lekkomyślnie i tej drugiej, która stoi najczęściej na czatach i wypiera tę pierwszą, bo jest o wiele piękniejsza, czystsza i głębsza. „Kiedy na kwadrans umieszczę tę dobrą Anne w świetle rampy, zwija się jak mimoza, gdy tylko musi się odezwać, dopuszcza Anne numer 1do głosu i zanim zdążę się zorientować, znika".
Kiełkujące w niej od dzieciństwa ambicje literackie zostały rozbudzone dopiero w marcu 1944 roku, kiedy usłyszała z radia Oranje o tym, że po zakończeniu wojny zostanie zorganizowana akcja zbierania dzienników i listów z tego okresu, które udokumentowałyby te straszne czasy. Zaczęła więc przepisywanie swojego pamiętnika. Rozwinęła i ujednoliciła wpisy, sporządziła listę pseudonimów, a wszystkie teksty przerobiła na listy i zaadresowała do wyimaginowanej Kitty.
Historia Franków wydaje się z pozoru podobna do wielu innych. Gdy jednak dziś czytamy "Dziennik" Anne Frank, to czytamy go ze świadomością tego, jak tragicznie zakończyła się historia tej rodziny i tej dziewczyny. Listy Anne poruszają wszystkich czytelników. Są pełne nadziei i wiary w przyszłość. Anna była bowiem nastolatką pełną optymizmu. Przeżywała oczywiście chwile radości, gniewu i smutku, ale wierzyła, że nadejdzie czas wyzwolenia...
"Zupełnie niemożliwe jest dla mnie budowanie wszystkiego na bazie śmierci, nędzy i zamieszania. Widzę, jak świat powoli coraz bardziej zostaje przeobrażony w pustynię, coraz głośniej słyszę nadciągający grom, który i nas uśmierci. Współczuję milionom ludzi w ich cierpieniu, a jednak, kiedy spoglądam na niebo, myślę, że to wszystko obróci się znowu na dobre, że i te potworności ustaną, że w świecie znowu nastaną spokój i pokój. Tymczasem muszę wysoko i sucho trzymać swoje wyobrażenia, być może w czasach, które nadejdą, będzie je można jeszcze zrealizować!"
4 sierpnia 1944 roku około godziny dziesiątej do domu przy Prinsengracht weszła Gruene Polizei. Pewne jest dziś, że ukrywający się tam Żydzi zostali przez kogoś zadenuncjowani. Aresztowano wszystkich. Miep i Bep (przyjaciółki rodziny) zdołały jednak ukryć rękopis "Dziennika". 6 września cała ósemka trafiła do KL Auschwitz. Pani Frank zmarła tam 6 stycznia (z głodu i wyczerpania). Van Daan został zagazowany tuż po przyjeździe, a jego żona trafiła do innego obozu, gdzie również zmarła. Margot i Anne zmarły w obozie na kilka tygodni przed wyzwoleniem, a Peter został zamordowany dokładnie na trzy dni przed wyzwoleniem.
Pan Frank, jako jedyny z ukrywających się, przeżył wojnę. Do końca życia zajmował się publikacją dziennika swojej córki i propagowaniem przesłania, jakie ona w nim zawarła.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?