Droga Daniu – list 2.
Cieszę się, że tak szybko odpisałaś. Jeśli zaś chodzi o twoje odpowiedzi na postawione przeze mnie w liście pytania, to mogę jedynie napisać, że trochę mnie zaskoczyły i dały mi do myślenia. Nie myślałam wcześniej o tym w taki sposób, dlatego teraz muszę sobie to wszystko jeszcze raz gruntownie przemyśleć i poukładać sobie w głowie. Stare powiedzenie mówi, że co dwie głowy to nie jedna, tak więc warto zawsze poznać punkt widzenia innych osób, bo to często otwiera nam oczy i pozwala dostrzec kwestie, które jakoś wcześniej nie przyszły nam do głowy.
Muszę ci coś napisać. Właściwie to nie muszę, bo przecież nikt mnie do tego nie zmusza, ale wewnętrznie czuję, że wypadałoby to jednak zrobić. Ostatnio pisałam ci o pewnej, jak by to ująć „supermocy”. Później zajrzałam po raz kolejny do przygód Harrego Pottera i doszłam do ciekawych (przynajmniej dla mnie) wniosków. Dokładniej mówiąc, zaczęłam zastanawiać się nad możliwościami podróży w czasie wstecz. W tym momencie już pewnie wiesz dokładnie, o którą część historii tego młodego czarodzieja mi chodzi.
Nie czytałam do tej pory tekstu, który by wystarczająco mądrze i przekonywująco opisywał takie podróże. Nawet gdybyśmy założyli fizyczną możliwość takich podróży, to co miałoby na przykład decydować o czasie, o który moglibyśmy się cofnąć?
Zacznijmy od opcji, że moglibyśmy się cofać w czasie nie więcej niż o jeden dzień. Wtedy, tak jak Hermiona ze wspomnianej serii powieści, mogłabyś być w dwóch miejscach na raz, zachowując ostrożność, aby nie spotkać siebie samego. A gdyby już miałoby dojść do takiej sytuacji, to ta wersja nas z przeszłości, dla jej dobra, powinna moim zdaniem zdecydowanie wiedzieć, że doszło do tego w efekcie podróży w czasie. Uważam także, że zbyt ryzykowna z wielu powodów byłaby możliwość udzielanie sobie porad bądź przestróg. Wyobraź sobie choćby taką błahą sprawę. Chcesz kupić sobie na przykład konsolę. Kupujesz ją w środę, a w czwartek dowiadujesz się, że została ona przeceniona. Cofasz się więc w czasie, aby udzielić rady sobie z przeszłości, tak, abyś kupiła ją w czwartek, a nie w środę. Tu pojawia się pewna, że to tak ujmę, „pętelka”, o której napiszę za chwilę. Moim zdaniem to kluczowy problem.
Mówiąc krótko, według mnie znacznie lepiej byłoby, gdyby nie można było niczego zmieniać po cofnięciu się w czasie. I to nieważne, o ile czasu byśmy się cofali, po prostu nie. Nawet w czasach, kiedy nas nie było jeszcze na świecie. Dlaczego? Dajmy na to, chcesz uratować jakąś ważną według ciebie postać historyczną. Cofasz się odpowiednią ilość lat (wiąże się to też ze zmianą opcji na taką, która stwarza możliwość dowolnego przesunięcia się w czasie wstecz) i ratujesz ją z miejsca, w którym miała zginąć. Tym samym zmieniasz jednak bieg historii, a wiec bardzo możliwe, że zmieniasz też otaczający cię obecnie świat. A swoją drogą, skoro dana postać została uratowana, to znów pojawia się„pętelka”.
Przejdźmy więc do tych „pętelek”. Pierwsza to problem przedstawiony powyżej. Posłużę się tu przykładem z historii o Harry’m Potterze, aby lepiej zobrazować tę problematykę. Myślę, że dobrze pamiętasz sytuację, kiedy to Harry cofnął się w czasie, aby uratować swojego ojca chrzestnego. Wyszło jednak na to, że Syriusz był uratowany. Skoro tak, to nie było sensu się przenosić w czasie. Harry budzi się w szpitalu i dowiaduje się, że przyjacielowi jego ojca nie wymierzono kary, ponieważ ten uciekł. Harry oczywiście się cieszy, ale nie cofa się w czasie, aby go uratować. Czyli Syriusz uratowany nie jest.
A to dopiero pierwszy problem, gdyż tuż po nim wskakuje drugi, nie mniej istotny. Załóżmy, że spotykasz się ze sobą z przyszłości. Jeżeli masz świadomość posiadania zmieniacza czasu, to nie jest to nic niezwykłego. Inaczej byłoby chyba jednak, gdybyś takiej świadomości wtedy nie miała. Spotykasz siebie - może identyczną, na pewno młodszą albo starszą i ciekawe, jak byś zareagowała? Jeżeli byłaby to przyszłość i żyłabyś w świecie, w którym takie spotkania byłyby na porządku dziennym, to okej, ale jeśli nie, to co wtedy? Kiedy sobie to wyobrażam, moja reakcja nie jest jednak entuzjastyczna, a bardziej podejrzliwa.
Dobrze, wiem, że jest to rozległy i trudny temat. Nie należy też zapominać o tzw. paradoksie dziadka. To szczególny przypadek sytuacji, gdy działania podjęte podczas podróży w czasie w przeszłość, uniemożliwiają później jej odbycie się w przyszłość. Chodzi o taką sytuację: „Podróżnik w czasie wstecz chce zabić własnego dziadka przed poczęciem swego ojca lub swojej matki. Skoro podróżnik jednak się urodził, to rozumując logicznie jego próba zbicia powinna zakończyć się niepowodzeniem (wymóg spójności). A jeśli się jednak nie narodził, to kto zabił jego dziadka? Oczywiście wszystko to przy założeniu, że podróżnik ma wpływ na otoczenie”.
Mnie wydaje się to fascynujące, głównie z powodu problemów i paradoksów, o których Ci powyżej wspomniałam. Dopóki nie potrafimy ich sensownie wyjaśnić, możemy tylko snuć przypuszczenia oraz rozważać, jak mogłoby lub powinno to wyglądać. Najbardziej jednak intrygujące jest dla mnie to, kiedy staję przed problem, który wydaje się nie do rozwiązania, ale w oparciu o własną wyobraźnię, mogę się na jego temat wypowiedzieć. Ta tajemniczość i zagadkowość pociągają mnie najbardziej, a ty, co o tym sądzisz?
Grafika:
Komentarze [1]
2022-05-24 13:57
Świetnie napisane
- 1