Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Droga na szczyt   

Dodano 2015-02-15, w dziale inne - archiwum

Gra naszych szczypiornistów potrafi dostarczyć nieprawdopodobnych wręcz emocji, które kibiców o słabszych nerwach mogą przyprawić o stan przedzawałowy. Nasi reprezentanci, to prawdziwi wojownicy, którzy zostawiają na parkiecie masę zdrowia, walcząc o zwycięstwo od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego.

/pliki/zdjecia/sz1_0.jpgPolscy fani handballu już od dawna nie mogli doczekać się kolejnej mistrzowskiej imprezy z udziałem naszych reprezentantów. Jednak droga na salony nie była taka łatwa i przyjemna. W ostatnim meczu eliminacji, który mógł dać nam awans do turnieju finałowego, nasza drużyna musiała zmierzyć się z zawsze groźną reprezentacją Niemiec. Rozegraliśmy z nimi dwa bardzo dramatyczne spotkania. W obu udało nam się pokonać ekipę naszych zachodnich sąsiadów i tym samym odebrać im nadzieję na udział w turnieju finałowym (przynajmniej tak nam się wówczas wydawało). Życie lubi jednak zaskakiwać i jak wszyscy dziś wiemy, stało się zupełnie inaczej. Niemcy, mimo porażki z nami, dostali jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności od IHF tzw. „dziką kartę” i dostąpili zaszczytu gry w katarskich mistrzostwach. Ba, złośliwy los tak sprawił, że trafili do jednej grupy razem z naszą reprezentacją, a jakby tego było jeszcze mało, to właśnie z nimi musieliśmy rozegrać swój pierwszy mecz w tym turnieju.

Myślę, że nie tylko dla zawodników ważne było to, aby zacząć ten turniej jak najlepiej. Po dwóch wygranych z drużyną Niemiec w eliminacjach, wielu kibiców oczekiwało kolejnego zwycięstwa naszych rodaków. Niestety, w Katarze nam się to już nie udało. Po dobrym, emocjonującym meczu, pełnym walki i fantastycznych parad bramkarzy, reprezentacja Polski uległa Niemcom 26:29. Nie był to oczywiście powód do rozdzierania szat, gdyż przegrana ta nie odbierała nam szans na wyjście z grupy i gry w dalszej części turnieju, jednak ostudziła nieco oczekiwania polskich kibiców i uświadomiła im, że tu tak łatwo nie będzie. Do zawodników również dotarło, że od tego momentu nie mogą już przegrać ani jednego meczu, jeśli chcą nadal liczyć się w stawce. Kolejne spotkania naszego zespołu (z Argentyną i Rosją ) były dla polskich kibiców horrorem, wystarczy tylko wspomnieć, że ich wynik rozstrzygał się w ostatnich sekundach. Mimo odniesionych zwycięstw, w zespole pojawiła się także pewna nerwowość, ponieważ w pierwszym z nich straciliśmy lidera drużyny, Krzysztof Lijewskiego. Jego miejsce zajął Andrzej Rojewski, który miewał - jak się później okazało - lepsze i gorsze momenty, ale bez wątpienia starał się ze wszystkich sił pomóc swojej drużynie. Następny mecz z Arabią Saudyjską miał być z grupy tych do jednej bramki. Szybko przekonaliśmy się jednak, że na takim turnieju nie należy lekceważyć żadnego przeciwnika, bo nikt nie znalazł się tu przypadkiem, a wspomniana Arabia zremisowała kilka dni wcześniej z Argentyną, z którą nam grało się naprawdę ciężko. W tym meczu nasi gracze na szczęście dość szybko opanowali emocje, a potem pokazali prawdziwy profesjonalizm i klasę. I tak nadszedł moment, który miał zadecydować o tym, na którym miejscu zakończymy rywalizację w grupie i z kim przyjdzie nam się /pliki/zdjecia/sz2.jpegzmierzyć w dalszej fazie turnieju. W decydującym o tych kwestiach meczu przyszło nam zmierzyć się z niezwykle silnymi Duńczykami. To miał być prawdziwy bój, a polscy kibice, którzy mieli szansę oglądać we wcześniejszych spotkaniach naszej ekipy długie momenty dobrej gry, wierzyli, że mamy szansę na pokonanie takiego potentata handballu. Niestety, mimo bezpardonowej walki zmuszeni zostaliśmy ostatecznie do uznania wyższość naszych rywali. Dwa kolejne mecze z reprezentacją Szwecji i Chorwacji były po prostu niesamowite. Trudno mi dziś oceniać, jak wielu kibiców dawało wtedy Polakom szansę na wygranie spotkań z tymi drużynami, które były pewnymi kandydatami do medali, ale zapewne nie było ich wielu. Nasi reprezentanci nic sobie jednak nie robili z tych kibicowskich spekulacji. Wyszli na parkiet niezwykle skoncentrowani, pokazali swoją siłę, serce i po naprawdę niewiarygodnie dramtycznych meczach awansowali do półfinału.

A tu czekała już na nas tzw. „reprezentacja” Kataru. Myślę jednak, że trudno tę ekipę nazwać reprezentacją tego kraju, bo występujący w niej zawodnicy nie tylko urodzili się, żyli i grali w zupełnie innych krajach, ale nawet podczas turnieju nie posiadali obywatelstwa kraju, który dane im było reprezentować. Pieniądze jak widać mogą w dzisiejszym sporcie wiele, jeśli nie wszystko. Gdy szejkowie z Kataru dostali od IHF organizację tej imprezy, postanowili kupić sobie zawodników i zrobić z nich „reprezentacyjny” klub. Dokąd zmierza ten świat, w którym najważniejsza okazuje się być kasa, a ojczyzna i barwy narodowe nie stanowią praktycznie żadnej wartości?

Z pewnym niepokojem dziennikarze sportowi wypowiadali się przed półfinałowym meczem naszej reprezentacji z Katarem o pracy pary sędziowskiej z Serbii, która została wyznaczona do prowadzenia tego spotkania. I nie pomylili się. Od zawsze wiadomo, że mecz z gospodarzem nie jest łatwy. Na to byliśmy raczej przygotowani, ale bardzo szybko okazało się, że w tym wypadku gospodarzom pomagać zaczęły nie tylko ściany. Sędziowie od początku spotkania postanowili stać się jego głównymi bohaterami. Nie zauważali ewidentnych fauli graczy z Kataru, uznawali im bramki zdobyte niezgodnie z regułami gry, a naszym reprezentantom lekką ręką rozdawali kary, pilnując przez większą część meczu bezpiecznej przewagi gospodarzy. Pojedynek zakończył się więc tak, jak chyba musiał się zakończyć, czyli porażką Polaków. Po końcowym gwizdku sędziego nasi reprezentanci jednomyślnie wyrazili swoją dezaprobatę dla pracy pary sędziowskiej z Serbii, dziękując im szyderczymi oklaskami.

/pliki/zdjecia/sz3.jpgPozostała nam zatem tylko, a może aż walka o brąz. W meczu o ten medal przyszło nam spotkać z Hiszpanami, triumfatorami poprzednich mistrzostw świata. To miał być mecz o wszystko. Zwycięzca dostanie medal, a przegrany zostanie z pustymi rękami. Wszystko albo nic. Mecz był naprawdę niesamowity, stał na bardzo wysokim poziomie, a Polacy po raz kolejny w tym turnieju pokazali charakter i serducho, pokonując naszpikowaną gwiazdami handballu Hiszpanię.

Te mistrzostwa wprowadziły wiele nowych elementów i zostały zorganizowane na bardzo wysokim poziomie. Katar zainwestował w turniej duże pieniądze, a więc i widowisko było spektakularne. Nasza drużyna miała trudną drogę. Trafiliśmy do najtrudniejszej grupy. Nie ominęły nas kontuzje, które przyprawiały niemieckiego trenera naszej ekipy o ból głowy . Pokonaliśmy jednak Szwedów – aktualnych wicemistrzów olimpijskich, Chorwatów – wielokrotnych medalistów MŚ i igrzysk olimpijskich oraz Hiszpanów – mistrzów świata, a Bartek Jurecki, został wybrany najlepszym obrotowym turnieju. Myślę więc, że możemy być dumni z naszych reprezentantów i ze spokojem czekać na kolejną dawkę emocji, jaką z pewnością zapewni nam ich udział w kolejnym mistrzowskim turnieju.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /9 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry