Dusza Wojownika
Podmuch słonego powietrza wepchnął mu nierówno przycięte włosy do oczu, rozwiał poły płaszcza. Odruchowo podrapał się po bliźnie biegnącej ukosem przez oko, od brwi niemal po sam policzek. Pamiątka po abordażu Shahdee. Zawsze swędziała, kiedy popadał w zbyt głęboką zadumę. Shahdee... Mała piekielnica. Stracił przez nią okręt i całe mnóstwo ludzi. Miał szczęście, że sztorm wyrzucił go wprost na Wyspę. Z jednym kijem w ręce na tej przeklętej kamiennej pustyni, pełnej upiorów zmienionych przez Piaski. I czując oddech Dahaki na karku. Cały gniew, rządza zemsty, nienawiść i bunt wyparowały z niego na Wyspie jak Piaski z Amuletu. Teraz czuł tylko mieszankę spokoju, odrętwienia i zobojętnienia. Straszne, pomyślał, na ile jestem jeszcze człowiekiem, a na ile już Upiorem? Czy jeszcze kiedyś poczuję coś dobrego?
I am the architect of my own destruction
Opuścił głowę, ale nie odwrócił się słysząc szelest za plecami. Bezwarunkowy odruch zmusił jego rękę do drgnięcia w kierunku miecza, ale powstrzymał go nim sięgnęła głowni. Znał te kroki. Znał ten szelest. A miejsce klingi Wodnego Miecza, nadal pociemniałego od krwi Dahaki, jest w jaszczurze, a nie w dłoni. Już nie. Blade dłonie oplotły go w pasie, chudy policzek oparł się o wytatuowane plecy. Kiedy przylgnęła do niego, taka ciepła i miękka, owionął go jej zapach. Niespokojna Dusza Wojownika drgnęła na wspomnienie ich pierwszego spotkania. Uratował jej wtedy życie. Dwukrotnie. A potem dwukrotnie ją zabił. Paradoks przeklętej Linii Czasu. Już sam nie wiedział czy umierała przez niego w jego teraźniejszości a jej przyszłości, czy na odwrót, w jej teraźniejszości a jego przeszłości. Poplątana Linia Czasu, przeznaczenie ścigające go pod postacią Dahaki. Strażnika Czasu. Był taki zmęczony. Tak śmiertelnie zmęczony, znużony walką z Losem, Przeznaczeniem, Fatum.
In my quest for redemption... not even my death can stop me.
Wspomnienia przytłaczały go w nocy, kiedy Kaileena wtulała twarz w jego ramię, a on leżał bezsennie godzinami bojąc się, że jeśli uśnie, to powrócą potwory, które widział. Powrócą w jak najbardziej realnej postaci. Ojciec, Król Shahraman, władca Babilonu. Maharadża. Przeklęty wezyr. Farah i jej łuk. Ciekawe czy kiedyś ją jeszcze zobaczy.
The Old Man said to the Prince, „Your fate has been written. You will die.”
Stary Człowiek powiedział mu, że zobaczył jego śmierć. A on nadal tu jest. Shahdee, jej dziewczęca twarz i rządza mordu w oczach. Kaileena, oszukiwała go od samego początku. Wiedziała, że zginie z jego ręki, zobaczyła to w Linii Czasu. Wiedziała, że będzie próbował powstrzymać ją przed stworzeniem Piasków. Dlatego nie powiedziała mu, że to ona jest Imperatorką, której tak usilnie szukał. Fascynował ją jego upór, sprzeciw wobec nieuchronnemu przeznaczeniu. Ale gdy nadszedł sądny moment nie zawahała się sięgnąć po swoje miecze. Wcale nie chciał jej zabijać. Ale zrobił to. Dwukrotnie. Między fałdami jej czerwonej sukni zamajaczyło mu wspomnienie czarnych oczu Dahaki i jego rogów zakrzywionych w znak nieskończoności. Bestii Piasków Czasu. Bestii przeznaczenia, które go ścigało.
You had your chance to get me. You won’t get another.
Tyle razy pazury Dahaki dosłownie musnęły Księcia. Słyszał jak podłoga wibruje pod stopami od jego oddechu. Dahaka. Myślał, że po zabiciu Imperatorki więcej go nie zobaczy. Ale Dahaka nadal tam był. Olbrzymi, przerażający. Wysysał całe światło wokół siebie. Jego czarne macki przebijały najgrubsze mury. Szukał go. Chciał zabić. Zmaterializowane przeznaczenie, które ścigało go po wszystkich czasach i miejscach, które odwiedził. Pamiętał panikę, która zabarwiała jego pole widzenia jadowitą żółcią, bicie serca, bieg na oślep, byle przed siebie, byle dalej. Gdyby nie Amulet, nigdy by mu się to nie udało. Nienawidził go i zawdzięczał mu życie. Spojrzał w dół na swoje przekleństwo i dar w jednym. Dotknął krągłości żółtego metalu. Wyrwał go z piersi i cisnął w wodę. Jego powieki nawet nie drgnęły. Nigdy więcej. Piaski nigdy nie zostały stworzone. Dahaka nie żyje. Stary Człowiek nie miał racji. Można oszukać swoje przeznaczenie. Książę to właśnie zrobił.
Pamiętał szczególnie mocno jeden ze swoich snów. Widział tam siebie, jako upiora. Niepodobnego wcale do Upiora, którym stał się dzięki Masce. Stwór ze snu miał jego twarz, jego oczy, czarną skórę i fosforyzujący tatuaż na ramieniu i plecach. I łańcuch. Wrośnięty w ramię łańcuch, który wyglądem przypominał raczej kręgosłup niż rząd metalowych kółek. Czuł gniew potwora, którym był on sam. Czuł jego agresję, rządzę krwi i zemsty. Jego euforię, kiedy zabijał. Jego radość, kiedy wygrywał.
Ile Piaskowych Potworów zabił? Sam nie wiedział. Początkowo był słaby i bezbronny. Z czasem poczuł Furię Ashy, Żal Orontesa, Wściekłość Zaroastera, Złość Ptolemeusza, Gniew Cyrusa, Szał Dariusa, Odwet Azada, Odwet Ahrimana, Zemstę Mithry. Poznał Upadek Anioła. Nauczył się Tajfunów, Huraganów i Nawałnic. Poderżnął wiele gardeł. Dekapitował setki ciał. Przebił tysiące żywotów. Z jego skóry nie schodziła czerwień posoki, a z miecza matowy błysk brunatnej krwi Potworów.
Kaileena westchnęła nadal wtulona w jego plecy. Trwali tak splecieni w uścisku póki Książę nie uchwycił kątem oka krwawej łuny bijącej zza przesmyku, ku któremu płynęli. W rozszerzonych przerażeniem oczach Księcia odbijał się ogień płonącego Babilonu. Gdzieś tam po kamiennych schodach pałacu potoczyła się korona króla Shahramana. Czarna ręka podniosła ją i skierowała się ku przesmykowi, zza którego majestatycznie wyłaniał się statek Księcia Persji. Zmartwiały z rozpaczy Książę zesztywniał zapatrzony w płonący Babilon. Po głowie echem obijały mu się słowa Starego Człowieka.
You cannot change your fate…
No man can…
Kiedy pierwsza ognista kula leciała w stronę statku Książę nadal patrzył na Babilon. Przerażony swoją pewnością siebie i wiarą w pokonanie przeznaczenia otworzył usta:
What have I done?...
Komentarze [5]
2007-02-13 14:32
Brain, w d..ę jeża, to nie jest recenzja.
2007-02-12 19:58
morgana daj se siana.
hehe
Sami nie czujemy jak fajnie rymujemy.
recenzje wychodza ci koszmarne.
2007-02-12 17:50
Przynajmniej to jakiś kształt ma.
P.S.
Aigel lizi…upa
2007-02-08 19:05
Kolejny dobry tekst. Bravo Morgi!
2007-02-08 14:12
Świetny tekst. Ba, super świetny.
Mogę to powiedzieć nawet bez czytania.
- 1