Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Dziki pyłek – czyli dlaczego Villemo?   

Dodano 2012-03-01, w dziale recenzje - archiwum

Czy wiecie, co od lat znika jak ciepłe bułeczki z półek księgarni i bibliotek? Od dłuższego czasu jednym z najchętniej czytanych książki są sagi o Ludziach Lodu autorstwa skandynawskiej pisarki Margit Sandemo. Nie ukrywam, że jest to literatura, która odpowiada tylko wybranym. Przesiąknięte tajemnicą, romansem i magią opowieści norweskiej pisarki albo wciągną tak, że 47 tomów pochłonie się w mgnieniu oka, albo odłoży się je z lekkim niesmakiem i to po maksymalnie 3 pierwszych tomach.

/pliki/zdjecia/sag1.jpg

„Dawno, dawno temu, przed wieloma setkami lat, Tengel Zły wyruszył na dzikie pustkowia, by zaprzedać duszę Diabłu.” Człowiek ten na wskroś przesiąknięty złem dał początek rodowi, którego potomkowie mieli być obciążeni złym dziedzictwem. Jednak pewnego razu, w rodzie Ludzi Lodu urodził się chłopiec, który złamał dziedzictwo, próbując przemienić tkwiące w nim Zło na dobro. Dlatego nazwany został Tengelem Dobrym. Saga ta opowiada właśnie o nim i jego rodzinie. Choć właściwie, jest ona przede wszystkim o kobietach z rodu Tengela.

Wszystkie mają wspólne cechy – są na swój sposób niezwykle piękne, często magicznie uzdolnione, niesamowicie odważne, niezłomne, kochają zwierzęta, nie cierpią domowych obowiązków i są gotowe na wszystko w obronie swoich najbliższych. Z pewnością nie są to zwykłe śmiertelniczki. Niektóre, wybrane, mają żółto-kocie oczy i płomiennorude włosy.

Cała akcja i fabuła opowieści Sandemo ma miejsce na przestrzeni XVI, XVII, XVIII, XIX i XX wieku, głównie w krajach skandynawskich: Norwegii, Szwecji i Danii.

Dla mnie jest to porywający popis wyobraźni, nutka kryminału wpleciona w magiczną i tajemniczą i wielowątkową opowieść. Margit Sandemo doskonale wywiązała się z postawionego sobie zadania, by opisać tysiące różnych emocji towarzyszących bohaterom jej książek. Nie ukrywam – są to historie romantyczne, lecz z nieco wyższej półki niż te harlequinowe. O tym mogę zapewnić. Tu nic nie dzieje się przypadkiem. Nie ma powtórek wątków, gdzie np. jedyną zmianą jest imię postaci i środek lokomocji, którym się ona porusza. Tutaj pierwsza i ostatnia postać w długim rodowodzie mają ze sobą bardzo, bardzo dużo wspólnego, choć dzieli ich tyle lat i tomów.

Jeśli w sadze nie pociąga czytelnika przepiękny wątek romansów, to może skuszą go inne zalety. Książki te napisane są łatwym, przyswajalnym językiem. Czyta się je szybko. Wiele jest tam pięknych opisów przyrody, lecz nie takich, które się przeskakuje, by dotrzeć do dialogów, czy czegokolwiek ciekawszego. Opisy są tu sprytnie wplecione w akcję. Każdy prawie wątek – o czym nie da się nie wspomnieć przy okazji omawiania poszczególnych tomów –przesycony jest również erotyzmem. Znajdziemy tu także wiele opisów historycznych (opisy wojen) i politycznych sytuacji krajów skandynawskich. Co ciekawe, akcja jednej z książek toczy się nawet w Polsce.

/pliki/zdjecia/sag2.jpg

Najpiękniejszym motywem tych powieści jest to, że nic nie jest niemożliwe, a zarazem brak tu tak nierealnych istot jak elfy, druidzi i krasnale. Akcja toczy się w zwykłym świecie. Często daje to do myślenia, czy aby na pewno rzeczywistość wokół nas jest taka szara i powszednia, czy też może to my nie potrafimy dostrzec w niej magii?

Powstało wiele forów internetowych poświęconych dziełom Margit Sandemo. Wiele z nich czeka na ekranizacje powieści – chociaż nie ukrywam, że według mnie jest to zły pomysł. Czy nie lepiej postawić na własną wyobraźnię?

Osobiście, nie widzę w większości tych książek wad. Sama przeczytałam trzykrotnie wszystkie tomy. Są oczywiście takie części, do których powracać nie lubię, z różnych powodów. Niektóre są po prostu nudne, inne wzbudzają we mnie niesmak, a jeszcze inne doprowadzają do łez. Są jednak także i takie, które mogłabym czytać dzień w dzień. Do nich należy na przykład cykl kilku książek, do których zalicza się najlepsza z całej sagi: Gorączka, które opowiadają o moich ulubionych postaciach – Villemo i Dominiku. Jak zapewne domyślacie się, stąd wziął się właśnie mój dziennikarski pseudonim. Villemo to staronorweskie imię. Vill znaczy dziki, a mo to okruszek, pyłek. Z tą postacią właściwie siebie utożsamiam.

Sagę o Ludziach Lodu czytają wszyscy, od młodych po dojrzałych. Świadczy o tym fakt, że ilekroć idę do biblioteki, muszę zapisywać się w kolejce, aby móc wypożyczyć którąś z pierwszych książek. Do przeczytania tej sagi nie warto się jednak zmuszać. Moim zdaniem albo się to pokocha, albo nie. Tak czy inaczej zawsze warto spróbować.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /23 wszystkich

Komentarze [13]

~Poldek S.
2012-03-05 18:31

Ta, już wolałbym chyba czytac słownik niemiecko-polski… Bez urazy. =D

~Jaskier
2012-03-05 16:34

@ Villemo
“Pana Tadeusza” już czytałem. I nie mówię, że ta saga jest niewarta czytania, a jedynie, że z czymś takim ją kojarzyłem

~Villemo
2012-03-05 15:34

Nawet tych reklam nie widziałam. A zresztą, czy jeśli dodadzą do gazety podzieloną na jakieś tam części książkę np. typu “Pan Tadeusz” i będą ją reklamować w podobny sposób to też uznasz, że jest to niewarte czytania? Beznadziejna wymówka.
Nie ocenia się książki po okładce…

~Jaskier
2012-03-04 22:35

@Peaceful
Ja się nie mądruję. Zresztą Villemo już napisała, że w tym wypadku chodzi o “krasnale ogrodowe” i “dzwoneczki”, które są równie pełnoprawnymi stworzeniami z kanonu fantasy, co elfowie i krasnoludowie.
To teraz się “pomądruję”, specjalnie dla Cb Peaceful.
A. Sapkowski “Kraniec świata”
“I chochliki[...] Koniom grzywy plączą po stajniach” “[...] o chobołdach noszących kraśne czapeczki[...]”
A. Sapkowski “Mniejsze zło”
“Nawet skrzaty z rzadka jeno szczały tu babom do mleka”
U Tolkiena siłą rzeczy nie ma takich stworków, ale na podstawie przytoczonych cytatów widać, że istnieją zarówno elfowie i krasnoludowie, jak i elfy oraz krasnoludy, czy jakieś karły lub skrzaty.
Peace

Villemo – oprócz okładek sugerujących zawartość w moim przekonaniu utwierdzały mnie hasła towarzyszące telewizyjnym reklamom tych książek (w sensie: “Już w najnowszej yyy kolejny tom blablabla poznaj dalsze losy…”).

~Villemo
2012-03-04 22:11

A mi właśnie chodziło o KRASNALE (takie z czerwonymi czapkami, małe ludziki, a nie o te potężne jak z Władcy Pierścieni), jeśli nie wierzycie, odsyłam do ostatniego tomu Sagi, o której jest powyższy artykuł – przekonacie się, o czym mówię, czy tam piszę.
A co do formy wyrazów… nie macie się już czego czepiać?

~Peaceful
2012-03-04 21:07

Jaskier nie mądruj się, osoba zajmująca się pisaniem powinna chyba pisząc o fantasy użyc formy takiej jak napisał fenrir, bo to nie bajka ‘‘krasnalach ogrodowych”.

~Villemo
2012-03-04 21:06

Nie ocenia się książki po okładce.

~Jaskier
2012-03-04 20:06

Kurde, zapomniałem dodać, że też kojarzyłem to głównie jako romansidło będące dodatkiem do gazety.

~Jaskier
2012-03-04 20:03

Fenrir, to zależy z tą formą. Elfowie to istoty stworzone przez Tolkiena, a elfy funkcjonowały w różnych mitologiach (głównie na myśl przychodzi mi tu nordycka, aczkolwiek celtyckiej i germańskiej nie znam zbyt dobrze, no właściwie wcale). Z krasnoludami jest podobnie (chociaż byli oni różnie przekładani, np. “krzaty” u Łozińskiego(?) lub karły w Narnii). Problem leży właśnie w tłumaczeniach, bo przecież Tolkien jako pierwszy użył form “elves”(pl) i “dwarves”(pl). I zdaję sobie sprawę z tego, że Ty to wiesz, tak tylko piszę, dla laików.
Może jeszcze tak łopatologicznie;
elfy wyglądają tak – http://www.samonis.pl/wp-content/uploads/2010/10/7.jpg
elfowie wyglądają tak – http://desmond.imageshack.us/Himg248/scaled.php?server=248&filename=elf32bysnowskadi.jpg&res=medium
Ja bym się tego trzymał, gdyby przyszło mi coś pisać.
Peace

~fenrir
2012-03-04 17:12

Moja mama to czytała. Już sam tytuł przywodzi na myśl jakieś romansidło. Poza tym jak już odnalazłem motyw fantasy, to dorzucę coś od siebie. Bardziej kulturalnie byłoby napisanie [ci] “elfowie” zamiast [te] “elfy” i “krasnoludowie” w miejscu krasnali. Krasnal to określenie kogoś o niskim wzroście lub figurka ogrodowa. A elfowie brzmią o wiele dumniej niż elfy ;) I jeszcze nawiasem pisząc, druidzi są ludźmi (przeważnie).

~whitebunny
2012-03-03 20:01

Jestem właśnie w połowie tej sagi i czuję jakby była stworzona właśnie dla mnie. :D Ale masz rację mówiąc, że nie jest to saga dla każdego, trzeba się pogodzić z tym, że nie z każdym będzie można podzielić się refleksjami na temat ulubionych bohaterów. I co do ekranizacji to oczywiście świetnie byłoby zobaczyć jak film odzwierciedlałby książki, ale… coś czuję, że po prostu to byłby niewypał. Wolę wiele rzeczy z tej sagi pozostawic tylko mojej wyobraźni. ;)

~Agape
2012-03-01 21:08

Szczerze? To zupełnie nie mój typ literatury, ciężko mi było wziąć się za przeczytanie tej recenzji z tego właśnie powodu :P. Przeczytałam i nie tylko żyję, ale także wow – zaciekawiłaś mnie! Dlatego też ode mnie dostajesz 6.

~Karlajna
2012-03-01 19:54

O matko uwielbiam te książki! Tak czułam że stąd pochodzi twoje Villemo ale nie byłam pewna :DD Niestety nie dotrwałam nawet do połowy sagi, ale o Villemo i Dominiku czytałam i są świetni :D. Muszę to nadrobić (:

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry