Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Emocjonujące popołudnia   

Dodano 2012-06-19, w dziale felietony - archiwum

Powrót do domu, to zazwyczaj przyjemne wydarzenie. Myślisz wtedy o odpoczynku, o ciepłym obiedzie, który czeka na stole i o tych wszystkich błahych sprawach, o których w szkole nie miałeś czasu pomyśleć. Niektórzy myślą jeszcze o czekającej ich tego dnia kolejnej podróży autobusem! Kilka miesięcy temu próbowałem przybliżyć wam klimat emocjonujących poranków, jakich my, dojeżdżający, doświadczamy każdego dnia, a dziś mam zamiar przybliżyć wam klimat naszych powrotów do domu. Zacznijmy jednak od początku…

/pliki/zdjecia/au1.jpg „Jeeeezu… koniec.” - taka myśl towarzyszy Ci zapewne, gdy słyszysz ostatni danego dnia szkolny dzwonek. Teraz tylko rytualne odwiedziny szatni, chociaż butów nie zmieniasz już od trzech miesięcy. Czas leci. Nerwowy „strzał” okiem w tarczę zegara i wiesz już, że trzeba się sprężyć i zacząć chyżo podążać w kierunku dworca. Tempo masz jak Usain Bolt. Jest dobrze. Skwar, roztopiony asfalt i spoceni ludzie na chodnikach. W końcu jesteś na miejscu. Wydarzenie niby bagatelne, ale dające w pewnym stopniu wiele możliwości wszelakich obserwacji. Nie tylko kilku ładnych dziewczyn, no i kilku „ciach”, ale też ludzi, którzy za chwile razem z Tobą odlecą w chmurze dymu na przedmieścia i peryferie w wielkim, niebieskim autobusie.

Tłum gęstnieje z każdą chwilą. Przy stanowisku zaczyna wrzeć. Dosłownie. Za 4 minuty z tego miejsca odjedzie przecież Twój autobus. Sądząc po ilości oczekujących pasażerów przeładowany będzie co najmniej trzykrotnie. „Dam radę…” – taka myśl przelatuje Ci przez głowę. Czas płynie. Na Twojej trackliście w telefonie kończy się właśnie kolejna piosenka. Nerwowo rozglądasz się wokół siebie i nagle zauważasz, jak w stronę Twojego stanowiska zaczyna toczyć się powoli autobus… „Ku*wa, nie wierzę...”. Myśl ta wywołana jest faktem, iż do stanowiska, pieszczotliwie nazywanego „zerowym”, coraz śmielej zbliża się nowiuteńki Mercedes z elegancko ubranym kierowcą. To prawdziwa perła na lokalnych drogach! Twoje marzenia pryskają w chwili, w której kierowca odkłada trzymamy przy uchu telefon komórkowy i z piskiem opon przyśpiesza, omijając gwałtownie grupę podnieconych już na maksa ludzi. Twarze oczekujących na stanowisku pasażerów do złudzenia przypominają twarz Wojtka Szczęsnego po otrzymaniu czerwonej kartki w turniejowym meczu z Grecją. Ty też czujesz się mocno zawiedziony, ale jako człowiek światły masz przecież świadomość, że byłoby to zbyt piękne. A czas płynie. Pięciominutowe spóźnienie, to w końcu żadne spóźnienie. Nagle wyłania się kolejny autobus. Tym razem wszyscy oczekujący na stanowisku mają nadzieje, że to nie będzie ten. Ty też masz taką nadzieję patrząc na podążającego w Twoją stronę zdezelowanego Jelcza, który, gdyby umiał mówić, rzekłby pewnie resztkami sił: „Pierd… Nie jadę.” Potencjalni pasażerowie, prezentując twarz pokerzysty, czekają, aż to coś przemknie obok nich niczym wcześniejszy Mercedes. Jednak życie potrafi być okrutne i ten piękny (trzydzieści lat temu) Jelcz zatrzymuje się przy Twoim przystanku. Ktoś rzuca ironicznie z boku: „O! Rudą jedziemy!”. Faktycznie, to prawdziwie ekologiczny pojazd. Pozostawiony na pięć lat pod chmurką ulega biodegradacji i problem złomowania rozwiązuje się sam.

/pliki/zdjecia/au2.jpgTłum napiera na drzwi… Hordy nadciągających z pobliskich sklepów z odzieżą używaną, wspierają również „doświadczeni przez życie”. Machanie legitymacją emeryta, paszportem Polsatu czy też najnowszymi wynikami badań krwi i moczu to znak, że musisz zejść z drogi. No i schodzisz. Nie chcesz ryzykować przyjęcia kopniaka z babcinego buta czy uderzenia laską, o którą się owa wspiera. Spocony tłum pakuje się jednak do wnętrza. Zaczynasz liczyć ilość miejsca w autobusie. W końcu wsiadasz! Pokazujesz swój „paszport” i możesz zamknąć drzwi. Autobus do piekła, a może raczej z piekła, rusza ociężale przed siebie… Jedyny powód do zadowolenia to fakt, iż on po prostu w ogóle jedzie. Wyjazd przeżywasz dość mocno. Stoisz, trzymasz się poręczy i bujasz się jak dziecko z ADHD. Rzucasz okiem na kierowcę. Wśród znanych ci już od miesięcy driverów nosi on ksywę „Młody”. Jest to spowodowane jego krótkim, bo zaledwie dwudziestoletnim stażem pracy w tej firmie. Starsi szoferzy mają w zwyczaju klepać go po łysinie. Taki serdeczny gest. Ma chłop styl… Świeży, jasny jeans, biała koszulka, okulary przeciwsłoneczne, bransoleta. W sam raz do jazdy w saunie. Radio to już inna sfera. Dobiega cię głos Janusza Weissa, który znów dzwoni gdzieś, w jakiejś nietypowej sprawie i tworzy swoje słuchowisko. Patrząc na szofera kiełkuje ci w głowie myśl, że w radiu powinien w tym czasie lecieć jakiś kawałek z tłustym, niczym Magda Gessler, bitem. Pasuje tu również znany wers Ice Cube’a: „If you don’t like my face - bitch look at my car!”. Do tego jeszcze ten zimny łokieć… Mocne przyśpieszenie, wysoka temperatura i hałas. Czujesz, że maszyna wyrusza na trasę.

Droga z górki ponosi kierowcę. Silne uderzenie w pedał gazu i 60 km/h… Śmierć w oczach. Nawet pijany starszy pan, który pokonując schody autobusu pokonał samego siebie, podnosi teraz głowę i choć w jego oczach dostrzegasz strach, uśmiecha się niepewnie. Może mu niedobrze, a może to ze względu na prędkość. Wewnątrz panuje temperatura tropikalna… Atmosfera może już nie, bo czterdzieści stopni wymieszane z oparami tanich perfum, zapachami jedzenia i przede wszystkim potu, stwarza klimat prawdziwie niezwykły. Silnik warczy głośno, Janusz opowiada o życiu orangutanów w Rosji, a z tyłu rozkręca się mała impreza. Po prostu ktoś odłączył słuchawki od swojego telefonu i dzieli się teraz ze wszystkimi swoimi propozycjami muzycznymi. Jakież to miłe… Ktoś z przodu wyciąga kanapkę z pasztetem, której woń opanowuje po chwili cały autobus. Jest Ci zwyczajnie niedobrze. Inni pasażerowie szukają sobie jakiegoś zajęcie. Dwie starsze panie, na siedzeniu przed tobą, zaczynają odmawiać koronkę do miłosierdzia, chyba w intencji szczęśliwego dotarcia do celu. Pomoc z góry faktycznie się przyda. Na liczniku 53 km/h. Młody „połyka” zakręty jak Kubica na włoskich rajdach. Wie, co robi i mieści się w pasie. Słońce wypala czarny plastik na tapicerce Jelcza. „Busem byłoby szybciej” - myśli zapewne połowa pasażerów, widząc przemykające obok małe busiki. Redukcja biegów, zgrzyt, dym i ogień. Dosłownie - coś się tam chyba przypaliło przy wydechu. Miejsce pracy dzielnego szofera to już inna bajka. Flagi polski, flagi maryjne, zdjęcia kobiet niezbyt ubranych, vlepki Kombi i pstryki innych autobusów rodzimej produkcji. Do tego piesek z kiwającą się głową i pluszowe kostki z kilkoma proporczykami. To jest dopiero lans!

Przeładowany autobus wygląda zacnie. Dzięki odpowiedniej ilości pasażerów na pokładzie Młody ma klasyczną furę na glebie! Lubi się wozić po rewirach nisko, z otwartymi szybami, muzyką i fajnymi dziewczynami. Do tego syntetyczna skóra, okular przeciwsłoneczny… Taki to ma życie. No i jeszcze mu za to płacą.

/pliki/zdjecia/au3.jpgPijany facet znów się budzi. Swoimi czerwonymi, zmęczonymi oczami kontroluje, czy przypadkiem nie jedzie za szybko. Jest chyba w porządku, bo po chwili głowa znów opada mu na założone na barierce ręce. Stoisz na kwadracie o polu pół metra kwadratowego. Twój plecak dotykany jest w tym czasie pożądliwie przez co najmniej trzynaście osób. Niestety, to nie Twoi fani, tylko osoby, które muszą się czegoś przytrzymać. Świeże powietrze wpada do środka przez każdą szczelinę. Przez dach, podłogę, okna, nawiewy i drzwi. Niestety, przez wielkie szyby wpadają też do środka piekące niemiłosiernie promienie słoneczne. Dzwonisz do mamy, żeby wstawiała pomału ziemniaki na kuchnię, bo mijacie właśnie trzeci las, drugi zjazd z autostrady i siódmą górę. Jednak wszystko, co ma swój początek, ma też i koniec. Po przesłuchaniu 3654 piosenek ze swojego telefonu zaczynasz myśleć o opuszczeniu tego klimatycznego miejsca. Przesuwasz się w stronę drzwi, zerkając niepewnie na kierowcę i pasażerów. Młody wpada w lekkie przerażenie, bo orientuje się, że nieoczekiwanie musi wyhamować swoją maszynę! Zaczyna procedurę. Delikatnie naciska pedał hamulca, żeby przypadkiem nie zbudzić „zmęczonego” pana drzemiącego przy barierce. Z precyzją dr. Burskiego czy też ojca Mateusza przecina białe linie. A może i on sam jest już po jakiejś białej linii? Któż to wie? Pisk, dym i stukanie zawieszenia. Autobus zatrzymuje się w zatoczce. Guzik otwiera drzwi (na pełnym lansie), a Ty wytaczasz się z gracją z pojazdu. Fala tlenu uderza w Ciebie niczym fala uderzeniowa. Twoja podróż dobiegła końca…

Zerkasz jeszcze raz przez wielkie szyby do wnętrza autobusu. Pasażerowie z zazdrością patrzą na Ciebie, roniąc łzy beznadziei. Wiedzą, że Ty przeżyłeś. Ich los jest jeszcze nieznany. Autobus rusza w dalszą drogę. No dobrze… Próbuje ruszyć. Zgrzyt i siwy dym. To tak zwana zasłona dymna. W końcu rusza. Lewy pas, przyśpieszenie i po kilku minutach znika gdzieś za linią horyzontu. To koniec. Jesteś szczęśliwy, przeżyłeś i masz się całkiem dobrze. Teraz możesz odpocząć i odreagować. Czeka Cię co prawda w tym roku jeszcze kilka podobnych podróży, ale wiesz, że będą to wyjątkowo emocjonujące poranki i nie mniej emocjonujące popołudnia.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /92 wszystkich

Komentarze [6]

~callii
2012-06-26 15:09

świetny tekst! to chyba opis mojej drogi do domu!!
potrafisz doskonale ująć w słowa takie banalne, codzienne rzeczy, co według mnie wcale nie jest łatwe.
klimacik zależy od kierowcy, fakt. :D

~Mananaz
2012-06-20 22:07

Niektórymi słówkami trochę za bardzo chcesz być fajny.

~Jaskier
2012-06-20 14:50

@A
No ja myślę.

~''A''
2012-06-20 12:39

@Jaskier
Żartowałem.

~''A''
2012-06-20 00:26

@jaskier
po południu*

~Jaskier
2012-06-19 23:06

U mnie też taki kierowca jeździ. ;)
Bardzo przyjemny tekst, może dlatego, że znam ból towarzyszący dojeżdżaniu do szkoły. Tylko audycja Weissa jest też popołudniu? Bo rano to na pewno.
Także więc tego 6 ode mnie.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry