Film nakręcony z potrzeby serca
Luty to czas zakochanych. Czas par trzymających się za ręce i spacerujących po parku, w którym drzewa uginają się pod ciężarem śnieżnych czap. Dlaczego więc w tym okresie nie wprowadzić na ekrany kin kolejnego filmu o miłości? Bardzo dobrze się więc stało, że właśnie teraz pani Barbara Białowąs (scenarzysta i reżyser młodego pokolenia) postanowiła pokazać światu swoje najnowsze dzieło, film zatytułowany „Big Love”. Film tak niesamowicie prawdziwy, a chwilami drapieżny, że trudno oprzeć się wzruszeniu.
Główna bohaterka – szesnastoletnia Emilka – poznaje o 8 lat starszego Maćka, który wprowadza ją w świat uczuć, namiętności, pożądania, oddania, seksu oraz młodzieńczego buntu. Młodzi zaczynają wspólne życie. Dziewczyna spełnia przy okazji swoje największe marzenie – zaczyna wymarzoną karierę piosenkarki. Układa im się bardzo dobrze – kochają się i są szczęśliwi. Wydaje się, że jest między nimi coś, co sprawia, że nic nie będzie w stanie ich rozdzielić. Okazuje się jednak, że to wszystko, to tylko pozory. Wraz z pierwszymi sukcesami zespołu Emilki i jej coraz większą popularnością, ci dotychczas nieprzytomnie w sobie zakochani bohaterowie, zaczynają się od siebie oddalać. Mija czas, a Emilka przeobraża się w piękną, acz drapieżną kocicę. Jeździ na koncerty, podbija serca kolejnych fanów, lecz jednocześnie odstawia Maćka na boczny tor. Na dodatek zaczyna prowadzić rozwiązły tryb życia, co doprowadza jej chłopaka do pewnego rodzaju załamania nerwowego. On się jednak nie poddaje i próbuje robić wszystko, żeby Emilka powróciła do „stanu normalności”. Ich bardzo toksyczny już w tym czasie związek, staje się dla nich obojga wręcz zabójczy. Nasza bohaterka zostawia swojego chłopaka dla innego, lecz w ciążę zachodzi jednak ze swoim „byłym”. Cóż , była z innym, lecz w głębi serca wciąż kochała tego pierwszego… Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak kończy się ta dramatyczna i pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji historia, to koniecznie musicie obejrzeć ten film. Obiecuję, że nie zabraknie wam ani dreszczyku emocji, ani głębokich wzruszeń.
Chciałbym pochwalić kreacje Aleksandry Hamkało (Emilka) oraz Antoniego Pawlickiego (Maciek), którym udało się odtworzyć na ekranie prawdziwe emocje - miłość, namiętność, pożądanie, ale także smutek, żal i gorycz. Całość obrazu świetnie dopełniła urzekająca ścieżka dźwiękowa napisana przez Mariusza Szypurę, a tytułowa piosenka, zaśpiewana przez główną bohaterkę pod koniec filmu, to prawdziwa perełka, która niezwykle trafnie oddaje jej stan emocjonalny - wewnętrzne rozbicie, niemoc i niepewność uczuć.
Należy się cieszyć, że polskie filmy są na coraz wyższym poziomie i że polscy widzowie coraz chętniej je oglądają. Nie mniej ważne jest chyba i to, że polscy reżyserzy młodego pokolenia nie boją się podejmowania trudnych tematów i nie decydują się wyłącznie na realizację kiczowatych komedii romantycznych, ale starają się także opowiadać o świecie i życiu takim, jakim ono jest lub jakim mogłoby być. Film „Big Love” oceniłabym zatem w skali 10-punktowej na 7. Gratuluję pani reżyser pomysłu, realizacji oraz dobrego smaku i czekam na kolejną dawkę emocji w jej wydaniu.
Grafika:
Komentarze [4]
2012-02-23 20:41
że Jezus?
2012-02-22 19:37
W związku z usuniętym komentarzem – Wielki Brat Czuwa
2012-02-22 19:26
Wrr, uprzedziłaś mnie :) Miałam napisać recenzję tego filmu jeszcze w tym miesiącu.
Oprócz recenzji polecam wszystkim zwiastun – pełny sprzecznych emocji, co wyjątkowo zachęca do zapoznania się z filmem.
2012-02-22 18:45
Polski film, który ma tytuł po angielsku…
Why, Leo, why?
- 1