Freeganizm - śmietnikowa uczta
Błądząc ostatnimi czasy w Internecie, natykałam się bardzo często na termin „freeganizm”. Udało mi się także obejrzeć fragment programu w telewizji, który nie tylko wyjaśniał ten termin, ale i opowiadał o losach ludzi, którzy są freeganami. Zainteresowana tym tematem ruszyłam więc na poszukiwanie większej ilości materiałów.
Freeganizm to niezależny ruch społeczny, którego przedstawiciele sprzeciwiają się marnowaniu jedzenia, odrzucają konsumpcyjny styl życia, preferując oszczędność i minimalizm. To efekt mody na ekologię, która przywędrowała do nas z USA. Freeganie stawiają na społeczność, hojność, wolność, współpracę oraz dzielenie się – jako kontrast dla społeczeństwa opartego na materializmie, moralnej apatii, współzawodnictwie, konformizmie i zachłanności. U podstaw ideologii tego ruchu leży więc jak widać walka z barbarzyństwem przesady. W Polsce Freegan nazywa się zazwyczaj „kontenerowcami”. Powszechnie uważa się bowiem, że zajmują się oni przeszukiwaniem kontenerów ze śmieciami w celu odnalezienia dobrej, przydatnej jeszcze do spożycia żywności. A to nie do końca prawda. Tym, których zniesmaczyłam, i którzy już w tej chwili zamierzają zamknąć z obrzydzeniem wypisanym na twarzy mój tekst, mówię od razu, że freeganizm nie koniecznie musi być kojarzony z grzebaniem w kontenerach, a jeśli już, to na pewno nie z grzebaniem w cuchnących przydomowych śmietnikach. Część Freegan faktycznie koncentruje swoje działania na przeszukiwaniu kontenerów ustawionych na tyłach wielkich supermarketów czy restauracji. Ich łupem padają tam zazwyczaj posegregowane, estetycznie zapakowane produkty, których ważność skończyła się danego dnia lub kilka dni wcześniej i dlatego musiały one zostać wycofane ze sprzedaży. Są też wśród nich i tacy, którzy nie grzebią w kontenerach, tylko proszą o takie właśnie produkty właścicieli sklepów lub restauracji. Warto wiedzieć, że nie są to generalnie ludzie biedni. Mieszkają często w dobrych dzielnicach, są dobrze ubrani, mają duże mieszkania, a do pracy jeżdżą samochodami. W końcu nie zapominajmy, że to mimo wszystko moda, która nie wynika z ubóstwa.
Myślę, ze dla nikogo z nas nie jest tajemnicą, że w dużych marketach wyrzucanie żywności, która straciła atrakcyjną dla oka powierzchowność, jest codziennością. Zbyt dojrzałe, nieestetyczne owoce, obite bądź uszkodzone warzywa, czy przeterminowane jogurty, lądują każdego dnia w ogromnych ilościach w sklepowych kontenerach. Freeganie uważają, że w obliczu głodu panującego w wielu krajach świata, to nieodpowiedzialne marnotrawstwo żywności. Pozyskują więc te produkty, bo chcą udowodnić, że są w stanie nie tylko dzięki nim przeżyć, ale i przyrządzić z nich pyszne dania. Ba, tworzą też grupy wsparcia, na których dzielą się przydatnymi informacjami. Przekazują sobie np. informacje, gdzie najlepiej szukać jedzenia, albo jaki posiłek można przygotować ze znalezionych produktów. Muszę przyznać, że przeglądając zdjęcia potraw, jakie udało się „kontenerowcom” z pozyskanego w taki sposób jedzenia wyczarować, byłam pod wrażeniem ich kreatywności. A gdy czytałam wywiady z nimi, to w każdym dostrzegałam troskę o przyszłość naszej cywilizacji, która tak bezrozumnie potrafi marnować ogromne ilości żywności. Myślę, że wszyscy powinniśmy mieć świadomość tego faktu, bo jak mówią Freeganie, ilość jedzenia wyrzucanego na śmietnik rośnie z każdym rokiem.
Polska jest w niechlubnej czołówce krajów, które marnują żywność. Rocznie wyrzucamy na śmietnik ponad 9 mln ton jedzenia. Czym jest to spowodowane? Według rankingu przeprowadzonego na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności najczęstsze powody to przegapienie terminu podatności do spożycia, przygotowywanie zbyt dużych porcji posiłków i bezmyślne robienie zakupów. Co najczęściej wyrzucamy? Pieczywo, wędliny, owoce, warzywa i jogurty. Czy możemy sobie na to pozwolić? Chyba nie. Jak podają statystyki w naszym kraju w skrajnym ubóstwie żyje około 10 mln osób.
Jak to zmienić? Wiadomo, że każdy z nas w tej materii może zdziałać naprawdę wiele dobrego. Poobserwujmy, jak wygląda ta sprawa w naszych domach. Ile jedzenia z naszego stołu trafia do śmietnika? Jeśli dostrzeżemy problem, warto o tym z najbliższymi porozmawia i zastanowić się, co robimy nie tak, że marnujemy jedzenie? Może przygotowujemy zbyt dużo jedzenia albo mamy problem z odpowiednim przechowywaniem produktów? A może to kwestia przyzwyczajenia i robienia zbyt dużych zakupów? Każde z tych zachowań da się bardzo szybko zmienić! Wystarczy odrobina dobrej woli i chęci i możemy zmienić nasze życie.
Na pocieszenie dodam, że 1 października 2013 nastąpiła zmiana ustawy o podatku od towarów i usług, która wprowadza korzystne zapisy, dotyczące darowania żywności innym. Z podatku od przekazanej żywności zostaną zwolnieni darczyńcy, będący dystrybutorami towarów. Dzięki zmianom w przepisach żywność w formie darowizny będzie mógł więc przekazać sklep, hurtownia czy firma cateringowa. Rozszerzony krąg podmiotów zwolnionych z vat od darowanej żywności oznacza mniej niszczonych produktów spożywczych i większe wsparcie świadczone przez organizacje charytatywne.
Ciekawą kampanią może pochwalić się także Bank Żywności. Na stronie www.niemarnuje.pl... można znaleźć wiele sposobów na to, jak wykorzystać nadmiar żywności oraz wiele smacznych przepisów i porad. Strona naszpikowana jest także świetnymi i bardzo pomocnymi materiałami, podanymi w bardzo atrakcyjnej i przystępnej formie. Myślmy ekologicznie – nie marnujmy jedzenia!
Grafika:
Komentarze [4]
2013-11-08 15:34
Dobra opcja jest na smażenie obierków ziemniaczanych na studiach. Za artykuł pięć, nie mam się do czego przyczepić.
2013-11-06 16:25
Bardzo przemyślany i przyzwoicie napisany artykuł.
2013-11-05 22:23
W ostatnim odcinku Masterchefa gotowali z resztek (obierków, głowy ryby itd.).
2013-11-05 20:57
“nigdy nie rób zakupów, gdy jesteś głodny – kupisz za dużo”
świetny tekst :)
- 1