GeoVelo OS ma sporo zalet, ale…
Pod koniec sierpnia 2018 roku ruszył w Tarnobrzegu płatny system wypożyczania rowerów miejskich – GeoVelo OS. Pierwotnie system ten miał funkcjonować już od kwietnia, ale gdy okazało się, że umowa podpisana ze szczecińską firmą Geobike w grudniu minionego roku przez urzędującego wówczas prezydenta Grzegorza Kiełba została sporządzona niezgodnie z prawem o zamówieniach publicznych (podobno nie przeprowadzono wtedy postępowania przetargowego), została od razu unieważniona przez pełniącego na początku roku obowiązki prezydenta miasta Kamila Kalinkę. Ten rozpisał także przetarg, który wygrała… nomem omen firma Geobike. Jak by nie było, ostatecznie doszło do podpisania umowy bez wad prawnych, która ma obowiązywać przez trzy lata. Na mocy tej nowej umowy rowery miejskie mają być dostępne w 10 oznakowanych i przygotowanych punktach naszego miasta od połowy marca do połowy listopada. Ustalono także koszt wypożyczenia roweru, który wynosi 1,50 zł za każde 30 minut użytkowania, jak również to, że czas naliczany ma być do 3 godzin (powyżej 3 godzin jeździmy już za darmo). Jak podano, miasto za tę usługę zapłaciło firmie Geobike 160 tysięcy zł. Czy było warto?
Firma Geobike udostępniła mieszkańcom i turystom flotę 80 jednośladów na 26 calowych kołach, z aktywnymi czujnikami GPS umieszczonymi pod siodełkami (dzięki temu operator zna lokalizację każdego roweru w każdym momencie) oraz śrubami zabezpieczającymi przed kradzieżami. Rowery te nie mają również dętek pompowanych lecz wkładki antyprzebiciowe i są pomalowane specjalnym lakierem anty-graffiti. Na stronie firmy znalazłem informację, że to absolutna nowość technologiczna na polskim rynku, gdyż zaproponowany Tarnobrzegowi system działa dopiero od roku w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Francji. Firma zapewnia także, że to znacznie nowocześniejszy system od tych, które funkcjonują już od pewnego czasu w Warszawie, czy w pobliskiej Stalowej Woli.
Do pomysłu uruchomienia w Tarnobrzegu systemu wypożyczania rowerów od początku podchodziłem bardzo entuzjastycznie. Uznałem, że jest potrzebny miastu. Poczytałem też o nim trochę i powiem wam, że według mnie jest prosty ale nowoczesny. Doceniłem również jego wartość ekologiczną. Kiedy więc na terenie naszego miasta pojawiły się pewnego dnia pierwsze oznakowane stacje dokujące z rowerami, wybrałem się od razu do jednej z nich, by przetestować działanie tego systemu w praktyce, a także sprawdzić jakość zaoferowanego mieszkańcom Tarnobrzega i turystom sprzętu.
Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się być w porządku. Rowery były nowe i ładne (sprawiały także wrażenie solidnych i bezpiecznych), a miejsca ich parkowania stosownie wybrane i oznakowane. Na każdym rowerze dostrzegłem także instrukcję użytkowania. Nie pozostało mi więc nic innego, jak podjąć próbę wypożyczenia sobie takiego śliczniutkiego jednośladu. Na początek przeczytałem jednak instrukcję.
Dowiedziałem się z niej, że najpierw muszę sobie pobrać na smartfon specjalną aplikację, dzięki której zarejestruję się w systemie i będę mógł opłacić jazdę za pośrednictwem operatora płatności internetowych PayU (dzięki tej aplikacji można podobno także wypożyczać rowery nie tylko w Tarnobrzegu, ale również w każdym innym mieście w Polsce, w którym działa wypożyczalnia w identycznym systemie, ale tego na razie nie sprawdziłem). Następnie za pomocą tejże aplikacji zeskanowałem kod QR, co spowodowało odblokowanie pojazdu. Z instrukcji dowiedziałem się jeszcze, że po zakończeniu jazdy muszę zostawić rower w jednej ze stacji parkingowych miasta, ręcznie zamknąć blokadę oraz zaznaczyć w aplikacji koniec jazdy. Zrobiłem wszystko zgodnie z podaną instrukcją, przejechałem się po mieście i teraz mogę podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami.
Na początek pozytywy. Rowery są faktycznie bardzo wygodne i posiadają certyfikat CE, który potwierdza ich zgodność z normą europejską. Obsługa roweru nie sprawia większych problemów, a ceny za przejazd są rozsądne. Aplikacja jest intuicyjna, a dokonanie płatności nie sprawia żadnych problemów. Stacji dokujących jest na szczęście na tyle dużo, że nawet z najbardziej odległego punktu naszego miasta dostaniemy się do którejś z nich w niecałe 15 minut. Spodobało mi się również i to, że aplikacja daje możliwość wyszukania najbliższego wolnego roweru oraz jego rezerwacji, co może się przydać podczas przerwy w podróży (nie ma ryzyka, że „nasz” rower wypożyczy w międzyczasie ktoś inny). Musimy tylko pamiętać, by nie zostawić roweru w miejscu do tego nieprzeznaczonym lub by nie zwrócić go po północy, bo wtedy operator naliczy nam karę umowną.
Tyle blasków, ale są także i cienie. Przetestowałem rowery solidnie i powiem wam, że mam kilka uwag i wątpliwości. Pierwsza dotyczy obsługi i serwisowania. Jeździłem już na trzech rowerach i w każdym z nich natrafiłem na jakiś problem natury technicznej. 
Pierwsze dwa miały uszkodzone przerzutki, a w trzecim nie działał przedni hamulec. Czy to znaczy, że nikt ich nie przegląda i nie serwisuje? Tego nie wiem, ale mam takie podejrzenie (zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie UM Tarnobrzeg odpowiedzialna jest za to lokalna firma P.H.P.U. "ROZET" Sp. z o.o.). Poza tym aplikacja crashowała się w moich testach trochę za często, co wiązało się z koniecznością jej reinstalowania. Sporym zaskoczeniem było dla mnie także i to, iż aplikacja posiada określony limit złotówkowy. Jeżeli na koncie nie masz człowieku co najmniej 10 zł, to nie pojedziesz, choć zgodnie z regulaminem pół godziny jazdy kosztuje tylko 1,50 zł. Może warto byłoby pomyśleć o tym, by w tych najczęściej odwiedzanych punktach miasta, ustawić przy stacjach dokujących także automaty, które umożliwiają płatność gotówką?
Powiem wam, że niełatwo jest po trzech miesiącach ocenić funkcjonowanie tego systemu. Z jednej strony to na pewno potrzebna i podnosząca prestiż miasta inicjatywa, ale ma jeszcze sporo niedoskonałości, które moim zdaniem trzeba koniecznie dopracować i poprawić przed kolejnym rowerowym sezonem.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?
