Guru szał

Dodano 2021-10-04, w dziale felietony - archiwum

„Codziennie rano wstaję o 5:00 i jestem gotowy na wszystko. W sumie, zanim osiągnę ten stan gotowości, muszę jeszcze odklepać poranną sesję jogi. Potem mieszam herbatę 25 razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara i 25 razy niezgodnie — razem 50, czyli tyle, ile mam baniek na swoim bankowym koncie. Mój sekret? Możesz go poznać tylko dziś i to w okazyjnej ofercie - 50%”.

/pliki/zdjecia/guru1.jpg A jego sekret to... nie wiem, bo postać stworzyłem na potrzeby tego artykułu, choć z takimi właśnie tekstami kojarzy mi się większość influencerów, w tym i tych najbardziej znanych, kształtujących nachalnie opinię innych ludzi w social media. CEO od wszystkiego — życiowego sukcesu, sportu, mody itd.

„- Hej! Widzę w Tobie materiał na zawodowego sportowca! Akurat dzisiaj mam urodziny (co z tego, że to już trzecie w tym samym tygodniu) zatem mój plan treningowy będzie teraz tańszy o 40%”. No dobrze, ale jaką mogę mieć pewność, czy plan ten będzie bardziej skuteczny od wielu innych, w tym i tych darmowych, które bez problemu mogę znaleźć w Internecie. Czy ten gostek może mi za tę kasę zagwarantować widoczne efekty realizacji tego swojego planu i to w krótkim czasie, tak jak obiecuje?

Zatrzymam się na chwilę przy branży fitness, gdyż jest to według mnie idealny przykład żerowania influence rów na początkujących i niedoświadczonych amatorach sportu, którzy z reguły chcą się jedynie trochę poruszać dla zdrowia i wcale nie zależy im na budowaniu masy, a jeśli już to tylko na redukcji nadmiaru tkanki tłuszczowej.

Dodatkowa perswazja często nie jest już potrzebna, gdyż na korzyść influencerów przemawiają ich zdjęcia, które publikują na swoich kontach w social media. Korzystne oświetlenie i wymyślna poza to niby banał, ale tak naprawdę robi robotę, nie wspominając już o ulepszaniu swej sylwetki bądź twarzy w Photoshopie czy też w innym Paincie. Wszystkie te techniczne zabiegi mają dać odbiorcy poczucie uczestniczenia w czymś absolutnie wyjątkowym i przekonać go o niezwykłym działaniu reklamowanego produktu. A w rzeczywistości temu gostkowi z Instagrama bynajmniej nie chodzi o odbiorcę i polepszenie jego wyglądu czy samopoczucia. Jemu zależy wyłącznie na kasie, jaką z tytułu reklamowania różnych produktów może zainkasować na swoje konto. /pliki/zdjecia/guru2.jpg Oczywiście robi to wszystko, by przyciągnąć na swoje konto lub swój kanał jak największą liczbę folowersów, gdyż ma to bezpośrednie przełożenie na zainteresowanie nim reklamodawców.

Nie zachęcam jednak do pakowania wszystkich influencerów do jednego worka i nie zachęcam też do sceptycznego traktowania porad każdego trenera, jakiego znajdziemy na Instagramie czy YT, a raczej do rozważnego wybierania tych, za którymi stoi wiedza i doświadczenie, i których porady są o nie oparte, co może dać nadzieję na uzyskanie oczekiwanego efektu. Tych się trzymajmy. Jak to zrobić? Cóż, łatwe to nie jest, ale moim zdaniem od razu należy zrezygnować z porad wszystkich tych, którzy skupiają się zbyt mocno na sobie, podkręcając niepowtarzalność i niezawodność tego swojego plan, lokując co parę minut reklamy różnych produktów, choć cały ich program trwa na przykład 15 minut.

Zachowajmy zdrowy rozsądek i nie dajmy się uwieść influencerom, nawet tym ulubionym. Ciągle musimy mieć na uwadze fakt, że tak naprawdę oni mają niewielkie lub żadne pojęcie o produktach, które reklamują, choć w zależności od talentu aktorskiego potrafią być niezwykle sugestywni oraz przekonujący. Oni chcą tylko zarobić. A my, drodzy czytelnicy, zadajmy sobie zawsze pytanie, czy aby na pewno ten reklamowany przez influencera produkt jest nam do życia niezbędny? Naturalnie mam świadomość, że ten mój tekst, to takie wołanie na puszczy. Ale mam też nieodparte wrażenie, że sprawa jest istotna, gdyż zbyt łatwo wielu z nas pozwala influencerom bezkarnie manipulować sobą. Oczywiście twardogłowych oraz zaślepionych i zauroczonych nie uda mi się przekonać, bo oni zawsze są gotowi bronić swych idoli bez przebierania w środkach, hejtując inaczej myślących (niekiedy wydaje mi się, że najchętniej stłukli by ich na kwaśne jabłko jak nasi rycerzy Krzyżaków pod Grunwaldem). Oni po prostu nie chcą otworzyć oczu i wolą żyć w nieświadomości, bo dla nich ci influencerzy są po prostu jedynym wiarygodnym źródłem wiedzy i inspiracją. /pliki/zdjecia/guru3.jpg Do nich nigdy nie dotrze, że ci ich półbogowie mogą świadomie nimi manipulować. No bo jak to? Wielu nie mieści się w głowie (szczególnie młodym użytkownikom Internetu), że można oszukiwać innych i to tak bez skrupułów, patrząc im prosto w twarz. A jednak można. Znam też kilku takich, którym taki styl zarabiania kasy bardzo imponuje i po cichu marzą, by kiedyś wejść na taką ścieżkę. Nie wiem jak wy to odbieracie, ale mnie irytuje do żywego, gdy znane powszechnie osoby reklamują na przykład jakiś szajs z AliExpress, którego wartość na tymże portalu nie przekracza 10 zł., przekonując przy tym swych użytkowników, że to nadzwyczajna okazja, bo na przykład dzięki specjalnemu kodowi dostaną wyjątkowy rabat i zapłacą jedynie 150 zł. Moim zdaniem takie postępowanie to oszustwo i uwłaczanie ludzkiej godności, ale jak widać wielu współczesnych zapomniało już, że od zwierząt odróżniają nas głównie uczucia wyższe i wyznawane wartości. Co zrobić. Nie od dziś wiadomo, że kasa rządzi światem. Mnie zastanawia jednak, czy ci ludzie mają świadomość, że ich wizerunek a często i nazwisko może być potem przez lata kojarzone z często niewiele wartym produktem? Czy warto dla kasy się sprzedać? Myślę, że każdy z nas musi sobie na to sam odpowiedzieć.