Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Harcerstwo, to nie tylko przeprowadzanie przez ulice   

Dodano 2007-11-21, w dziale wywiady - archiwum

Harcerstwo jest bez wątpienia jego pasją. Tomek Bukała (3h), bo o nim tu mowa, wraz z innymi naszymi szkolnymi koleżankami (Zuzią Pruchnik - 2h i Karoliną Pitrą - 2e) był na tegorocznym Jambo, czyli ogólnoświatowym zjeździe skautów. Dziś opowie wam o swojej harcerskiej pasji i wielkiej międzynarodowej imprezie, której był uczestnikiem.

Kserówka: Może na początek opowiesz nam coś o sobie i o początkach swojej przygody z harcerstwem?

Tomek Bukała: W harcerstwie jestem od 2003 roku (1 klasa gimnazjum). Na początku byłem w drużynie łowisko. W chwili obecnej sam prowadzę wachtę wodną. Mam nadzieję, że w tym roku uda nam się stworzyć drużynę. Na razie jest nas 7 osób, a potrzebujemy mniej więcej drugie tyle. Działamy w Tarnobrzegu, a członkami naszej grupy są głównie ludzie z tarnobrzeskich podstawówek i gimnazjów.

K: Współczesne harcerstwo, to twoim zdaniem…?

T: Wielu ludzi uważa, że harcerstwo to tylko i wyłącznie przeprowadzanie starszych przez ulicę. Może kiedyś tak było, ale dziś, to nie do końca prawda. Harcerstwo zawsze miało za zadanie wyrobić w młodym człowieku szalenie istotne cechy i w ten sposób ukształtować dobrego obywatela. Tak jest i dziś. W końcu jest to organizacja patriotyczno -wychowawcza.

K: A co robicie na zbiórkach?

T: Uczymy się na przykład orientacji w terenie i udzielania pierwszej pomocy. Starsi szkolą się w sztuce przetrwania w ekstremalnych warunkach. Mamy również zajęcia, na których poznajemy tajniki sygnalizacji, począwszy od alfabetu Morsa po alfabet semaforowy.

K: A do czego może przydać się dziś taki alfabet, przecież dysponujemy już znacznie lepszymi środkami komunikacji?

T: Niekoniecznie do tego, aby porozumiewać się na co dzień. Pamiętajmy jednak, że przekazywanie wiadomości alfabetem Morsa czy tez semaforowym wymaga współdziałania kilku osób, a to pozwala zgrać grupę, uczy dzieci koncentracji i dokładności przy wykonywaniu pewnych czynności. Ogólnie chodzi tu o wychowywanie przez działanie.

K: Mówi się powszechnie, że harcerzem jest się do końca życia. Niektórzy moi znajomi należeli w podstawówce do harcerstwa, ale już dawno zapomnieli, że kiedykolwiek byli harcerzami. Jak to jest naprawdę?

T: To zależy od człowieka. Niektórzy są harcerzami krótko, szybko odchodzą, ale myślę, że mimo to przesiąkają tymi ideałami. Harcerstwo potrafi wywrzeć ogromny wpływ na młodego człowieka i w każdym coś pozostawi. No chyba, że ktoś trafił tu po prostu przez przypadek.

K: Harcerstwo wywodzi się ze Skautingu (zapoczątkowanego w USA, przyp. red.), a czy ty osobiście dostrzegasz jakieś zasadnicze różnice między polskim harcerstwem a skautingiem?

T: Na początku był w Polsce skauting. Znacznie później druhowie harcmistrzowie chcieli przetłumaczyć niektóre skautowskie sformułowania na język polski i zastosowali w pewnych opracowaniach słowa harcerz i harce itd. Te słowa wywodzą się ze średniowiecza. Rycerstwo przed walką harcowało, czyli przygotowywało się do bitwy. Czym różni się harcerstwo od skautingu? Wiele ludzi uważa, że harcerstwo to skauting plus niepodległość, bo wtedy kiedy na ziemiach polskich rodził się skauting, Polska była pod zaborami. Myślę, że dziś harcerstwo w Polsce jest bardziej konserwatywne, tradycyjne. Skauci w innych krajach działają już nieco inaczej. U nas jest chyba więcej militaryzmu. Ma to oczywiście swoje uzasadnienie, bo polscy harcerze walczyli przez wiele lat o niepodległość kraju, najpierw w powstaniach, a później w podczas pierwszej i drugiej Wojny Światowej. Natomiast Skauci poza pierwszą i drugą Wojną Światową nie bardzo udzielali się militarnie.

K: Czy w Polsce istnieje zatem skauting, czy też mamy wyłącznie organizacje harcerskie?

T: W Polsce nie ma obecnie skautingu. Skauting był na początku, a potem zmieniono jego nazwę na harcerstwo. Polskie związki harcerskie (Związek Harcerstwa Polskiego oraz Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej) należą dziś do światowych organizacji skautowych WOSM (ang.World Organization of the Scout Movement przyp. redaktor) i WAGGGS (ang. Association of Girl Guides and Girl Scouts przyp. redaktor ), które zrzeszają organizacje skautowe z bardzo wielu krajów świata.

K: Na tegoroczne Jamboree przyjechali skauci z całego świata. Z Polski przyjechali harcerze, a czy w innych krajach - podobnie jak w Polsce - skauci miewają też inne nazwy?

T: Nie, chyba jednak nie. Jak rozmawialiśmy między sobą, to używaliśmy tylko określenia skaut.

K: Czym dla harcerza jest Jamboree?

T: Samo słowo Jambo wywodzi się z języka Zulusówi i oznacza zabawę. Pamiętajmy, że twórca skautingu, brytyjski gen. Robert Baden-Powell, służył przez lata w RPA, a jeszcze wcześniej w Indiach. Był dobrym strategiem, ale słynął z tego, że starał się rozwiązywać konflikty na drodze pokojowej. To on zaczął tworzyć małe grupki ludzi do zadań specjalnych, których nazywał Skautami. Napisał też książkę dla zwiadowców. Później utworzył ruch młodzieżowy, który przejął tę nazwę, i któremu on sam zaczął przewodzić. A słowo Jambo? Z tego co wiem, to generał Baden-Powell lubił wprowadzać do obrzędowości ruchu słownictwo zaczerpnięte z języków afrykańskich plemion.

K: Poprzednie Skautowe Jamba odbywały się w Tajlandii, w Chile i w Holandii. Który to już raz spotkali się skauci z całego świata?

T: 21.

K: Czy tarnobrzescy harcerze uczestniczyli już wcześniej w tych spotkaniach?

T: Pierwszy zjazd odbył się w Anglii, a grupa harcerzy z Tarnobrzega była dopiero na IV Jamboree – w Gödöllő koło Budapesztu w 1933 roku. Potem tarnobrzescy harcerze nie mieli tej okazji, aż do bieżącego roku. Słyszałem wprawdzie, że pewien harcerz z Niska był w 1993r. w Chile (popłynął Zawiszą Czarnym), ale on nie był uczestnikiem tylko IST (Inernational Serviece Team). Ci ludzie tworzą taką grupa zabezpieczenia logistycznego.

K: A ty byłeś w tym roku uczestnikiem zlotu czy też IST?

T: Nie, byłem zwykłym uczestnikiem.

K: Tegoroczny zlot odbywał się między 27 lipca a 8 sierpnia. Czy jest to stała data zjazdu, czy też zależy ona wyłącznie od organizatorów?

T: W tym roku organizatorzy chcieli zahaczyć o 1 sierpnia, bo był to dzień odnowienia przyrzeczenia.

K: Właśnie. Powiedz nam coś o tym odnowieniu przyrzeczenia. Tematem tegorocznego 21 Światowego Jamboree było „Jeden Świat, Jedno Przyrzeczenie”. Jak należy to rozumieć?

T: Coż, tak naprawdę wszyscy skauci to jedna wielka rodzina i wszystkie te organizacje, chociaż różnią się nieznacznie między sobą, łączy coś szczególnego, przyrzeczenie skautowe. Wprawdzie w różnych krajach brzmi ono inaczej, ale jednak jest.

K: A o czym mówi to przyrzeczenie?

T: Przede wszystkim o tym, aby żyć w zgodzie z pewnymi zasadami i normami. My w Polsce mamy przyrzeczenie harcerskie. Chodzi o to, aby to przyrzeczenie jednoczyło ludzi, aby uświadamiało im, że mamy coś wspólnego.

K: Z ilu krajów przyjechali skauci na tegoroczne spotkanie?

T: Z tego co pamiętam, byli tam reprezentanci 158 krajów. Z Polski przyjechało 700 osób, ale np. z Ukrainy czy z Białorusi nie było nikogo.

K: Słyszałam, ze zjazd trwał 10 dni. Jaki był jego program? Jak wyglądał wasz normalny dzień?

T: Zorganizowano16 podobozów i podzielono nas na 40 osobowe drużyny. W każdym Sub Camp’ie - czyli podobozie - było 50 drużyn. Z Polski było chyba 16 drużyn i praktycznie w każdym Sub Camp’ie mieliśmy swoich reprezentantów. W moim Sub Camp’ie mieliśmy drużyny z USA, Izraela, Japonii, Korei, Meksyku, Sir Lanki, Niemiec i Francji.

K: A bariera językowa? Miałeś jakieś problemy z komunikacją językową?

T: Rozmawialiśmy głównie po angielsku, a jeśli były problemy, to wiadomo że w każdym team’ie znalazł się ktoś, kto potrafił przetłumaczyć. A jak nie, to radziliśmy sobie rozmawiając na migi lub powtarzaliśmy „ok., ok.”. (śmiech). A jeśli chodzi o nasz obozowy dzień, to z samego rana przynosiliśmy sobie racje żywieniowe w postaci półproduktów, z których przygotowywaliśmy potem posiłek. Nieco później poranna toaleta i od 9 do 12 zajęcia. Od 12 do 14 przerwa na lunch i do 17 kolejny blok zajęć. Od 17 do 19 trzeba było znowu pójść po produkty, bo musieliśmy sobie przygotowywać obiad. Po kolacji był wolny czas i można było pójść na koncert lub do kafejki, wziąć prysznic, pogadać z ludźmi, albo zadzwonić do domu.

K: Wspominałeś coś o zajęciach. Co przygotowali dla was organizatorzy?

T: To były m.in. takie zajęcia, że pełniło się służbę lub wyjeżdżało w teren nieść pomoc. My byliśmy na przykład w hospicjum. Wycinaliśmy zarośla, żeby przygotować to miejsce pod przyszły ogród, a kolejna grupa jechała po nas i robiła coś dalej.

K: A tak w ogóle, to w jakim mieście odbył się ten zlot?

T: Na początku byliśmy przez kilka dni w Londynie i zwiedzaliśmy miasto. Potem z Londynu, podstawionymi autobusami, udaliśmy się do Chelmsford do Hylands Parku.

K: I tam było główne miejsce zlotu? Jak się bawiliście?

T: Tak. Tam jest taki wielki park, wielkie pole namiotowe i tam wszystko się działo. Mieliśmy np. zajęcia Splash, które polegały na tym, że dostawaliśmy bilety i można było trafić na kajaki, żaglówki lub coś innego, co było związane z wodą. Ja trafiłem na budowanie tratwy. Były takie cztery wielkie beczułki z plastiku, sześć pali z drewna + sznurek i trzeba było z tego skonstruować tratwę. Gdy tratwa była gotowa, każdy dostał wiosła, kask, kapok i wszyscy wypłynęli na jezioro, aby rozegrać wielką bitwę. Ponad 50 tratw w jednym momencie wypłynęło na jezioro. Fantastyczne przeżycie. Byliśmy jeszcze w Gilwell Park, gdzie swoją posiadłość miał generał Robert Baden-Powell. W chwili obecnej jest tu centrum rozrywki. Cały teren zarezerwowano tylko dla nas. Można się było wspinać po linach, skakać na trampolinach lub bungie, bawić katapultami, zjeżdżać po błocie itd. Masa atrakcji, ale na wszystko zabrakło nam czasu.

K: Czy twoim zdaniem była to dobrze zorganizowana impreza, czy też wprowadziłbyś jakieś organizacyjne usprawnienia?

T: Wiesz, zorganizować imprezę dla 40 000 ludzi to jest wyczyn. Do tego ludzie, którzy byli w IST, to nie była na początku zgrana grupa. Przecież oni poznali się dopiero tam, ale najważniejsze jest to, że choć pochodzili z różnych krajów, to chcieli pomagać innym i musieli nauczyć się współpracy. Myślę, że wykonali ogrom pracy, żeby to wszystko przygotować. Codziennie wielu pracowało w magazynach przez całą noc, aby dostarczyć i porozdzielać jedzenie dla każdego Sub Camp’u. A przecież byli wśród nas różni ludzie, wyznawcy różnych religii i ludzie na różnych dietach. U nas była dziewczyna, która miała dietę bezmleczną i oczywiście dostawała specjalny pakiet, w którym wszystko było oznaczone. Było trochę poślizgów z wyjazdami, ale przy tak ogromnej imprezie nie da się tego uniknąć.

K: Wróciłabym jeszcze do owego przyrzeczenia. Gdy mówiliście tekst przyrzeczenie, to co wówczas czułeś?

T: To było niesamowite uczucie. Zaczynasz swoje, a tuż obok ciebie tysiące ludzi mówi w w tym samym momencie podobny tekst w innym języku.

K: Czuliście wówczas jakąś metafizyczną więź?

T: Atmosfera była super! Bardzo pozytywnie naładowani ludzie.

K: A kiedy i gdzie odbędzie się następny taki zlot?

T: Za cztery lata w Szwecji

K: Udało ci się nawiązać jakieś ciekawe, prywatne kontakty?

T: Tak, „mailuje” z ludźmi ze Sri Lanki, Japonii i Anglii.

K: A jak wyglądało samo święto 1 sierpnia na Jambo, bo z tego co wiem, jest to święto ogólnoświatowe, tzw. wzywanie rogu kudu?

T: Dziewczyna z Dębicy mówiła mi, że ten róg bawoli strasznie śmierdzi (śmiech), bo ma już ponad 100 lat. I to jest ten sam róg, w który zadął Robert Baden-Powell na wyspie Brownse’a w 1907 roku. Wstaliśmy bardzo wcześnie rano i wyruszyliśmy na miejsce zbiórki. Tam też jedliśmy. Potem zaczęły się uroczystości. Dzień wcześniej każdy z nas dostał żółtą chustę, na której mieliśmy teraz zebrać przynajmniej 100 podpisów. Następnie była msza i wieczorna impreza.

K: Była także katolicka msza? A to ciekawe, przecież wśród was byli zapewne wyznawcy wielu różnych religii.

T: Każda religia miała swój „ośrodek”, a że najwięcej było katolików, dlatego nasza msza była na placu głównym. Koledzy z Turcji zaprosili nas potem do ośrodka dla muzułmanów. W sumie z moich obserwacji wynika, że każdy szedł na swoją mszę, a potem odwiedzał „msze” nowo poznanych kolegów.

K: A zatem nic nie było w stanie przeszkodzić wam w tym odczuwaniu jedności?

T: Raczej nie. Były tam takie miejsca, namioty, gdzie można było dowiedzieć się czegoś więcej o innych religiach lub wziąć udział w warsztatach. Tam też chodziliśmy. W namiocie dla muzułmanów wyłożono np. na stołach Koran. Kto chciał, to brał, bo był to materiał promocyjny. No i teraz mam w domu Koran. (śmiech)

K: Czy w tym tyglu różnych narodowości i kultur próbowaliście wypromować Polskę?

T: Tak, bowiem uczestnicy mieli możliwość zorganizowania dni własnych krajów. My zorganizowaliśmy dzień Polski. Harcerze z Tarnobrzega zajmowali się wówczas rozdawaniem kartek pocztowych obalających różne mity o Polsce. Przygotowaliśmy 16 wzorów.

K: A możesz podać nam przykład tekstu z takiej ulotki?

T: Na przykład kartka, na którą oburzyli się Brazylijczycy i Niemcy, bowiem uświadamialiśmy na niej innym, że nigdy nie było polskich obozów koncentracyjnych tylko nazistowskie. Na innej ulotce informowaliśmy, że polscy piloci mieli najlepsze wyniki w bitwie o Anglię (dywizjon 303). Na kolejnej, że to nasza rodaczka Maria – Skłodowska Curie zdobyła dwukrotnie Nobla. Odwiedził nas nawet były prezydent Lech Wałęsa i bardzo chwalił nasze ulotki. Próbowaliśmy również pobić rekord Guiness’a tańcząc na czas poleneza, ale nie udało się.

K: Cieszę się, że mogłam z tobą porozmawiać i dziękuje, że podzieliłeś się z naszymi czytelnikami swoimi wspomnieniami z ostatniego Jamboree. Kończąc wywiad chciałabym życzyć ci wielu sukcesów w dalszej harcerskiej służbie.

T: Ja również dziękuję za miłą rozmowę i pozdrawiam czytelników Lessera.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /63 wszystkich

Komentarze [11]

~agata
2009-04-07 19:27

może do dla czytelników nie jest istotne, ale ZHR nie należy do WOSM-u i WAGGGS-u, tylko samo ZHP, bo tylko jedna organizacja skautowa z każdego kraju może należeć do tych światowych skautowych organizacji

Rybosom
2009-04-04 21:34

Dżizis krajz. Jest napisane, a nie pisze.

~szaman
2007-12-18 12:13

Scouting nie był zapoczątkowany w USA! Powstał w Wielkiej Brytanii.
Ponadto odniosłem wrażenie, że Tomek podjął próbę przeciwdziałania stereotypowi przeprowadzania babcin przez ulicę na rzecz innego stereotypu (że harcerz to siedzi w lesie z latarką i wcina jagody). To też nie tak :) Za to ostateczny wniosek jest trafny. Harcerstwo, to szkoła życia i to przede wszystkim w tych dziedzinach, które dopiero w dzisiejszych czasach nabierają wartości: przedsiębiorczość, socjologia, psychologia, zaradność życiowa a nawet umuzykalnienie. Nie zdajemy sobie sprawy, ile otaczających nas mechanizmów wywodzi się z harcerstwa. Śmiem nawet twierdzić, że Webmastering i Lesser ideowo są takimi właśnie mechanizmami.
Mimo wszystko wielkie gratulacje dla Tomka i koleżanek za propagowanie idei, która w tych czasach nie wydaje się być zbyt popularną.
Pozdrawiam

Rybosom
2007-11-26 14:18

Chciałbym jeszcze dodać że na stonie głównej Lessera pisze, że Karolina jest z 2d a jest z 2e, a w tekście klas już nie ma. Przy okazji również pozdrawiam harcerkę z klasy

~Scorpion
2007-11-23 23:28

właśnie tak czytałem i czytałem i czekałem na moment, kiedy dowiem się w jakim mieście był zlot ;D wywiadzik bardzo dobry ;) pozdro Tomek i Pani Redaktor ;))

~radosna
2007-11-23 21:29

harcerką nie byłam, a co do wywiadu to dobry.

~spirytus
2007-11-22 17:11

Buniek oprócz tego, że jest harcerzem, to zostanie generałem, albo jakimś innym stopniem wojskowym, prawda? :)

Cocco
2007-11-21 20:10

gratuluję :) wywiad szczegółowy, zawiera odpowiedzi na chyba wszystkie pytania, jakie można miec na ten temat:P chociaż zgadzam się z Rybosomem co do pytania o miasto..
i korzystając z okazji, pozdrawiam wymienioną tutaj harcerkę z 2h :* :)

~judyta
2007-11-21 18:21

A mi się bardzo podoba, wywiad świetny!pozdrawiam:*

Rybosom
2007-11-21 17:08

Dobry, ciekawy, interesujący wywiad, choć nieco chaotyczny. Pytanie o miasto zjazdu powinno być wcześniej.

~agnieszka
2007-11-21 16:57

bardzo dobry wywiad. z przyjemnością czytałam. ciekawe pytania jeszcze ciekawsze odpowiedzi. sama byłam harcerką i mam same miłe wspomnienia :) pozdrawiam.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry