Hej, dziewczęta, bagnet na broń
W dzisiejszym świecie coraz częściej i coraz więcej mówi się o równouprawnieniu. Moim zdaniem kobiety i mężczyźni powinni mieć nie tylko jednakowe prawa , ale i jednakowe szanse na zdobycie dobrego wykształcenia, znalezienia ciekawej pracy, dostęp do rozrywki i przyjemności. Jednak nie wszystkie zawody są otwarte na przyjmowanie kandydatów obu płci i nie wszystkie uczelnie są na to gotowe.
Przykład najprostszy i chyba najpopularniejszy w ostatnich dziesięciu latach, to kobiety w wojsku. I chociaż dziewczyna - żołnierz przestała się już raczej powszechnie kojarzyć z jakimś babo-chłopem, to jednak widok kobiet w mundurze wciąż wielu zadziwia. No bo jak to – baba w wojsku?! Szczyt dziwactwa i głupiej mody zza oceanu. Ale jak to zwykle w życiu bywa, to co dla jednych jest idiotyzmem, dla innych jest spełnieniem marzeń. A dziś okazuje się, ze po dwudziestu latach od wprowadzenia w życie ustawy o możliwości pełnienia służby wojskowej przez płeć piękniejszą, co piąty absolwent Akademii Marynarki Wojennej w naszym kraju jest właśnie kobietą.
W powojennej Polsce bardzo popularne było hasło „Kobiety na traktory”. Dzisiaj hasło to nie jest już potrzebne. Kobieta za kółkiem to dziś już norma. Mało tego. Statystyki policyjne wykazują, że kobiety jeżdżą bezpieczniej, spokojniej i przede wszystkim powodują znacznie mniej wypadków niż mężczyźni. Portale motoryzacyjne informują ponadto, że w Polsce już około 100 pań pracuje zawodowo w charakterze kierowców tirów. I chociaż panie te nadal budzą na drodze nie małą sensację, to coraz więcej firm transportowych zainteresowanych jest ich zatrudnieniem (oczywiście głównie ze wspomnianych powyżej powodów ). Znacznie więcej kobiet niż w firmach transportowych pracuje dziś w charakterze motorniczych tramwajów, czy też kierowców miejskich autobusów. I co dla mnie najważniejsze, to fakt, że osobiście nie słyszałam jeszcze o wypadku takiego pojazdu, który prowadzony byłby przez kobietę.
Łap się za guzik, bo oto nadciąga pani kominiarz. A może raczej kominiarka? Zawód ten przeżywa obecnie drugą młodość. I nie jest już popularny wyłącznie wśród panów. Coraz częściej można spotkać na dachach budynków umorusaną panią kominiarz. Chociaż, szczerze mówiąc, to ja nie mam pojęcia, co tak naprawdę przyciąga panie do tego trudnego i niebezpiecznego zawodu.
Taksówkarz. Do tej pory zawód ten zarezerwowany był wyłącznie dla odważnych mężczyzn. Noce spędzone w oczekiwaniu na klienta w niejednokrotnie nieogrzewanym samochodzie, w różnych, nie zawsze bezpiecznych miejscach, a potem wożenie nie wiadomo kogo i nie wiadomo dokąd. Może to i frajda, ale na pewno dla odpornych, wytrwałych i odważnych. Tymczasem nie tak dawno sama miałam okazję jechać taksówką, w której za kierownicą siedziała kobieta. Nie zginęłam. Ba, mam się nadal całkiem nieźle, a jazda z tą panią była spokojna i bardzo przyjemna.
Przykłady na coraz bardziej sfeminizowane zawody można ostatnimi czasy mnożyć. Górnik, policjant, geodeta, budowlaniec. Ciężko nawet znaleźć odpowiednią formę żeńską. Z jednej strony to dobrze, że naszym życiem przestają rządzić ustalone dawno temu i utrwalone przez lata stereotypy, i że panie coraz odważniej decydują się na podjęcie pracy w zawodach, które są dla nich realizacją marzeń i nie zastanawiają się przy tym nad tym, że może to „nie wypada”. Ale z drugiej strony, tak się zastanawiam, czy przy wyborze zawodu płeć rzeczywiście nie powinna odgrywać żadnej roli?
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?