Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Hierarchia wartości   

Dodano 2007-10-26, w dziale opowiadania - archiwum

Dobiegający z drugiego pokoju płacz dziecka obudził Annę. Spojrzała zaspanymi oczami na zegarek - piąta rano. Przewróciła się na drugi bok, by powiedzieć Tomaszowi, żeby wstał do małej. Niestety, obok leżała jeszcze ciepła poduszka, a na niej kartka : Przepraszam kochanie, musiałem wziąć tę sprawę, dlatego wcześniej wyszedłem. Wrócę późno. Tomek.

Ociężale wstała z łóżka i poszła uspokoić płaczącą coraz głośniej Zuzię. Idąc korytarzem, zastanawiała się, dlaczego jej mąż ciągle tyle pracuje, tyle czasu spędza poza domem, przecież mają wszystko. Otworzyła drzwi od pokoju i ujrzała zapłakaną córeczkę. Podeszła do niej, przytuliła i powiedziała ciepłym głosem:

- Córciu, co się stało?

- Mamusiu! Mamusiu! Gdzie jest tatuś?! – krzyczała nerwowo dziewczynka.

- Śpij kochanie, tatuś jest już w pracy. – zapewniła.

- Na pewno, mamusiu? Bo śniło mi się, że tatuś umarł. – powiedziała bardzo cichutko, jakby nie chcąc, żeby matka to usłyszała.

- Tak, śpij kochanie, tato jest w pracy. Musiał wziąć dodatkową sprawę, śpij.

Anna wyszła z pokoju. Starała się, choć nie miała przed kim, ukryć złość na męża, który kolejny dzień z rzędu, od samego rana, spędzał w kancelarii.

Anna była piękną kobietą o niecodziennej urodzie. Jasne, kręcone włosy delikatnie okalały jej smukłą twarz. W zestawieniu z brązowymi oczami tworzyły naturalną i wyjątkową całość. Jej filigranowa figura sprawiała, że znaczna część płci przeciwnej oglądała się za nią na ulicy. Jednak dla niej liczyli się tylko Tomasz i Zuzia. To właśnie oni tworzyli świat Anny, świat najbliższy, świat najcenniejszy. Niestety, mąż dawał zbyt często do zrozumienia, że jego hierarchia wartości jest zupełnie odwrotna. Dla niego najważniejsza była praca. Trzeba jednakże przyznać, że w swoim zawodzie nie miał sobie równych. Znał na pamięć wszystkie kodeksy, przepisy, paragrafy, ustawy i licho wie co jeszcze. Każdą wolną chwilę spędzał w kancelarii, bądź na rozprawach w sądzie. Tomasz należał do ludzi niezwykle błyskotliwych. Mówiono o nim, że w zadawaniu pytań i sztuce argumentowania nikt nie może z nim rywalizować. Jako prawnik sprawdzał się bezsprzecznie, jednak jako mąż i ojciec już niezupełnie.

Kiedy wrócił do domu, po całym dniu pracy, od razu zaczął rozpracowywać nową sprawę. Gdy przeglądał akta, podbiegła do niego Zuzia, rzucając mu się na szyję i entuzjastycznie pokrzykując:

- Tatusiu! Tatusiu! Dostałam dzisiaj szóstkę z matematyki! I pani mnie pochwaliła.. i.. bardzo fajnie, że już wróciłeś! – krzyczała wesoło, na jej twarzy malowała się radość, a oczy śmiały się do ojca wyczekująco.

- Wspaniale córeczko, idź już spać, jest późno. Dobrej nocy. – powiedział, po czym cmoknął ją w czoło.

- Ale tatusiu.. ja mam Ci tyle do opowiedzenia. Posłuchaj, no... – jej oczy już nie śmiały się, powoli do nich napływały łzy.

Jeszcze chwilę stałą obok zapracowanego ojca, czekając na choć jeden odruch wypływający z miłości. On rzucił jednak tylko mrukliwie:

- Zuziu, złotko, nie przeszkadzaj mi. Nie widzisz, że pracuję? Próbuję się skupić.

Z jej oczu płynęły łzy wielkości grochu. Czym prędzej pobiegła na górę, lecz na schodach zatrzymała ją Anna:

- Kochanie, czemu jeszcze nie śpisz? Zuziu, czemu płaczesz? Co się stało? Już cicho, cichutko... – objęła ją, lecz Zuzia nie mogąc się uspokoić wydukała jedynie:

-Tatuś... on znowu nie miał c-c-zasu dla mnie, ch-ch –ciałam mu opowiedzieć tylko o- o-o sz-sz-kole, a on się ty-y-ylko rozzłości-i-ił .. – jąkając się, mówiła zrozpaczona dziewczynka.

Annę ogarnęło w jednej chwili współczucie i złość na męża, którą tłumiła w sobie od samego rana.

- Słoneczko, idź się połóż, tatuś na pewno nie chciał na ciebie nakrzyczeć. Tatuś ma dużo pracy – tłumaczyła Anna, sama nie wierząc w to, co mówi. Zobaczysz, wstaniesz rano i o wszystkim mu opowiesz, dobrze? – powiedziała, po czym ucałowała córkę.

Zuzia rzuciła się matce na szyję, pocałowała ją i pobiegła na górę. Anna spokojnym krokiem zeszła do salonu, gdzie siedział Tomasz.

- Czy mogę Ci przeszkodzić? Musimy porozmawiać, poważnie porozmawiać – powiedziała z ogromnym spokojem.

Po lekceważącym milczeniu męża, zaczęła:

- Tomasz, nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędziłeś ze mną i Zuzią choć trochę czasu. Nie myślę, nie marzę o całym dniu, ale chociaż godzinę powinieneś nam poświęcić. Zuzia bardzo chciała dzisiaj z Tobą porozmawiać, a Ty? Zamiast jej wysłuchać albo nawet udawać, że Cię to obchodzi, nawrzeszczałeś na nią! Tomek, ona ma dopiero siedem lat, bardzo to wszystko przeżywa. Czasami wydaje mi się, że ta nasza siedmiolatka ma więcej uczuć niż Ty... Powiedz mi, co się stało z tym Tomaszem, którego znałam, kochałam? Powiedz, gdzie jest tamten mężczyzna, kochający, pełen ciepła, cierpliwości? Dlaczego jesteś taki oschły? Całymi dniami i nocami siedzisz nad tymi tonami papierów, czy tylko to się dla Ciebie liczy? A co ze mną? Tomasz! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?.. – przerwała, a w jej oczach stanęły łzy.

On jednak nie powiedział nic. Siedział w bezruchu na krześle, próbując zebrać myśli. Był oszołomiony, jakby docierało do niego to, co zrobił ze swoim życiem. Anna wyszła z domu, gdy tak otępiale wpatrywał się w akta. Nie zdążył nawet podbiec do niej, tylko stanął w oknie, wpatrując się w jej znikającą w oddali postać.

Ania nawet nie była rozgoryczona. Była zła, wściekła, a nade wszystko zrozpaczona. Kolejna próba konstruktywnej rozmowy nie udała się. Starała się zrozumieć swojego męża, lecz w tej chwili nie bardzo jej się to udawało. W tym całym rozgardiaszu myśli, przysiadła na ławce, którą zawsze lubiła, którą kojarzyła z młodością i Tomaszem. To tu spędzali najwspanialsze chwile swej młodzieńczej miłości. Pierwsze spacery, uśmiechy, pocałunki. A teraz? Teraz miała wszystko. Pieniądze, piękny dom z osobliwym ogrodem, śliczne, mądre dziecko, najlepszy samochód - wszystko to, o czym niegdyś marzyli. Mieli wszystko z wyjątkiem najważniejszego – miłości. On siedział sam w domu, ona sama na ławce. Żyli razem, choć jednak osobno...

Następnego dnia, po nieprzespanej nocy, którą Tomasz spędził w salonie, czekała go rano w sądzie sprawa rozwodowa. Na kilka minut przed wejściem na salę, siedział ze swoją klientką. Kobieta nagle zapytała go:

- Panie Tomaszu, ma pan rodzinę?

- Tak, ale nie rozumiem, dlaczego pyta pani o to w chwili, gdy za moment będzie pani znów wolną kobietą?

- Bo widzi pan, gdybym mogła, zmieniłabym swoje życie, ale dla mojego męża liczy się tylko praca. Nic więcej. Całymi dniami przesiaduje w pracy. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz powiedział, że mnie kocha. Skoro ma pan rodzinę, niech pan o nią dba. To największy skarb, jaki może pan mieć. Wszystkie dobra materialne kiedyś przeminą, a rodzina, miłość, to pozostanie. Niech pan o tym pamięta.

Chwilę później weszli na salę, na której ważyły się losy rodziny tej kobiety. Niecałą godzinę później było już po wszystkim. Kiedy wyszli, powiedziała:

- Dziękuję. Wierzę, że teraz będę szczęśliwa, a i mój mąż być może odnajdzie to, co utracił. Wierzę też, że się zmieni. Niech pan posłucha mnie, dobrej wróżki, i nie zmarnuje swojej szansy.

Tomasz uścisnął jej dłoń i czym prędzej pobiegł do samochodu. Jeszcze nigdy nie spieszył się do domu tak bardzo, jak teraz. Wpadł zupełnie odmieniony. Najpierw, zawołał Annę i Zuzię na dół, a kiedy już zeszły do niego, mocno je przytulił i wyszeptał:

- Kocham Was bardzo. Jesteście dla mnie najważniejsze. Przepraszam, wiem że dopiero teraz dostrzegłem, jak bardzo was raniłem... Zwłaszcza Ciebie, Aniu... – mówił łamiącym się głosem...

Nie tylko w oczach Ani stały łzy - łzy szczęścia.

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /115 wszystkich

Komentarze [19]

~anonim
2008-03-29 13:42

podoba się :)

~karol"a"
2008-02-18 15:20

Świetny tekst. Gratuluje Sunny:)

jugos
2007-10-27 13:29

znaczy…nie miała byc…ale jak już napisałem to stwierdziłem, że napewno będziecie marudzic :P

~ktoś
2007-10-27 11:51

kto jak kto ale Jugos uwielbia prowokować...

~3pgd
2007-10-27 11:44

http://www.youtube.com/watch?v=DNMogrEBAPg

spider
2007-10-27 11:06

P.S. a to była prowokacja? he he he :D dobre :D

jugos
2007-10-27 10:59

milczcie profani. jak świat światem wiadomo, że gdy jugos zadowolony, to i ludziom dobrze :D

P.S. chryste, jak was łatwo sprowokowac :P

~czesc
2007-10-27 10:34

bron boze nie pisz ‘pod jugosa’ wyjdziesz jeszcze gorzej, jego zadowolenie nie jest wyznacznikiem fajnosci tekstu, uwierz mi

~3pgd
2007-10-26 22:21

Mi się podoba. Jednak nawiązując do snu uśmierciłbym bohatera… było by ciekawiej:)
Zastanawia mnie osobiście zbieżność imion.

spider
2007-10-26 22:15

Wujkowi, a raczej “staremu zrzędzie” – dziadkowi Jugosowi trudno dogodzić xD Nawet jak za każdą jego pochwałę posiwiałby mi jeden głos na głowie, to siwizny i tak nie będzie jeszcze widać przez długie, długie lata… :D Poza tym, nie pisz tego co spodobałoby się Jugosowi, czy komu innemu. Priorytetem powinno być to, żeby Tobie się podobało, a później dopiero innym.

Zgadzam się również z Piotrkiem. Z debiutujących osób i według mnie jesteś najlepsza. Życzę powodzenia na dalsze pisanie ;)

Co do samego opowiadania, to hmm… mnie się podoba. Dobrze się czyta i nie nudzi się w trakcie.

Pozdrawiam

lateM
2007-10-26 22:01

a nie wiecie czy Tomek nie miał zielonego swetra?

~Piotrek
2007-10-26 21:29

Cóż tu dużo mówić, jak dla mnie do tej pory wypadasz najlepiej z osób początkujących:) ale ćwicz ćwicz ;)

jugos
2007-10-26 20:22

a nie powiem. dojdź do tego sama metodą prób i błędów :P

~max
2007-10-26 19:27

Nie dołujcie dziewczyny bo jest na dobrej drodze. A jesli chce zoabczyć czego zabrakło w jej opowiadaniu, to niech przeczyta sobie chocby opowiadanie Hubiego “Przyjaciel Mateusza”.

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry