Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Historia poruszająca do głębi   

Dodano 2014-06-12, w dziale recenzje - archiwum

Po czym poznać dobrą książkę? Im później kładziesz się spać ze względu na jej lekturę, tym opowieść bardziej wciągająca i warta uwagi. Sama mam na półce co najmniej kilka pozycji, które pochłonęłam za jednym lub dwoma posiedzeniami, czytając nocami i nie zważając na to, że godzinę później musiałam wstać do szkoły. Do grona moich best of the best dołączyła ostatnio kolejna książka, a dokładniej powieść Johna Greena „Gwiazd naszych wina” (tytuł oryginalny „The Fault in Our Stars”).

/pliki/zdjecia/gre1.jpgSzesnastoletnia Hazel Grace, główna bohaterka tej powieści, uważa, że na świecie są tylko dwa rodzaje książek. Albo osobiste, które należą tylko do nas, pełnią funkcje talizmanu i nie czujemy potrzeby dzielenia się poznanymi w nich historiami z kimkolwiek (dla niej taką książką był „Cios udręki”), albo takie, po przeczytaniu których nie spoczniemy, jeśli nie opowiemy o nich całemu światu i każdy bliski nam człowiek nie pozna historii zawartej na ich stronach. Moim zdaniem opowieść Hazel Grace niewątpliwie należy do tych drugich, dlatego poznać powinien ją każdy z was.

O śmierci pisało już wielu, co prawda z różnym skutkiem, ale przyznać trzeba, że temat do najprostszych nie należy. Johna Greena cenię przede wszystkim za to, że potrafi poruszyć nawet tak trudny temat i czyni to zazwyczaj niezwykle prostymi acz skutecznymi środkami. Historia opisana w tej książce, choć fikcyjna, co autor podkreśla już na wstępie, pokazuje, że można zrobić to tak, aby jednocześnie wzruszyć, zmusić do refleksji i zachwycić.

Gdy pewnego dnia lekarze diagnozują u Hazel Grace raka tarczycy, dziewczyna porzuca swoje dotychczasowe życie typowej nastolatki i postanawia resztę czasu, który jej pozostał, spędzić w domu. Całe miesiące mijają jej na oglądaniu America’s Next Top Model, czytaniu jednej i tej samej książki i wpatrywaniu się w sufit. Od czasu do czasu, wyłącznie za namową mamy, która uważa, że powinna znaleźć sobie jakichś przyjaciół, chodzi jednak na grupę wsparcia. /pliki/zdjecia/gre2.jpgPewnego razu pojawia się tam również Augustus Waters, który przez raka tkanki kostnej stracił nogę, którą zastępuje mu teraz proteza. I ten właśnie Augustus, zapytany na jednym ze spotkań grupy, czego obawia się najbardziej, odpowiedział, że zapomnienia, czym bardzo zaimpononował Hazel, gdyż jego odpowiedź różniła się znacząco od tych, które słyszała wcześniej od innych osób. Augustus to bardzo intrygująca postać. Nadaje tej historii humoru, bywa ironiczny, a jego znakiem rozpoznawczym jest papieros w ustach, którego jednak nigdy nie zapala. To taka metafora: otarł się już o śmierć, a w ustach trzyma czynnik, który może do niej znowu doprowadzić – papieros. On nie daje mu jednak szansy, by mógł go zabić. Sam chce decydować o swoim życiu. Augustus szybko podbija serce dziewczyny, choć ona sama długo broni się przed tym uczuciem. Czyni to tylko z jednego powodu. Sama siebie nazywa granatem, który w każdej chwili może wybuchnąć, a ona nie chce nikogo ranić. Dzięki Augustusowi dziewczyna zaczyna żyć, przeżywa prawdziwą miłość i choć wie, że świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń, to razem z Gusem swoje marzenia spełnia.

„- Okay - powiedział, gdy minęła cała wieczność. - Może "okay" będzie naszym "zawsze". - Okay - zgodziłam się.”

Nasi bohaterowie, jak już wcześniej wspomniałam, boją się zapomnienia. Nie proszą jednak o stawianie im pomników, bo wiedzą, że społeczeństwo widzi w nich tylko zdominowanych przez chorobę ludzi, a nie bohaterów, którzy powoli toczą swoją własną walkę o życie. Wiedzą, że śmierć na raka to nie jest wyczyn ani śmierć honorowa. Bo w chorobie nie ma chwały. Boją się tylko tego, że ani ich życie, ani śmierć nie będą dla innych nic znaczyły. Że ich życie pójdzie po prostu na marne. Bo jaki sens ma egzystencja, gdy umiera się z przeświadczeniem, że nikt o nas będzie pamiętał, bo nie zrobiliśmy przecież niczego, co by na pamięć ludzi zasługiwało?

/pliki/zdjecia/gre3.jpg „Gwiazd naszych wina” „to nie jest książka o raku, bo książki o raku to lipa”. Tym zdaniem zaczyna się ulubiona powieść Hazel, która nie raz przewija się w całej tej opowieści. Książka w książce? Czemu nie. „Cios udręki” jest fikcyjny, ale idealnie wpasowuje się w klimat życia bohaterów, a powyższym zdaniem można by streścić całe dzieło Greena. Bo jego historia tak naprawdę nie jest o raku a o miłości, przyjaźni i śmierci. O miłości, bo pokazuje, czym ona naprawdę jest, szczególnie wtedy, gdy przeżywa się ją ze świadomością, że nasz partner może w każdej chwili odejść na zawsze. O przyjaźni, bo pokazuje, że prawdziwi przyjaciele, to tacy „na dobre i na złe”. Książka jest także o śmierci, bo do historii tych młodych ludzi nigdy nie był przypisany happy end. Z konstrukcją bohaterów autor poradził sobie również znakomicie. Każdy z nich jest inny, ale do każdego czytelnik czuje szczerą sympatię. Zachęcam, abyście jednak sami sprawdzili, jak kończy się ta historia.

Dzieło Greena jest niewątpliwie warte uwagi (potwierdza to choćby ekranizacja powieści, która właśnie weszła do kin). Autor podjął się trudnego zadania. Napisał książkę, która miała ukazać młodych ludzi walczących ze straszną chorobą takimi, jacy naprawdę są i jakby tego było mało, zadecydował, że będzie to książka dla młodzieży. Bo przecież młodzi ludzie nigdy nie przestaną szukać odpowiedzi na pytanie, które zadawali sobie raz po raz Hazel i Augustus.

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /22 wszystkich

Komentarze [1]

~taktak
2014-06-13 12:35

świetny wpis, pozdrawiam.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry