Hokus-pokus, czary-mary!
Dzieciństwo wspominam bardzo miło. Nieograniczana przez nikogo wyobraźnia. Wiara, że wszystko, co nas otacza, jest dobre i niezwykłe. Nie podcinane przez nikogo skrzydła i to przekonanie, że wszystko jest możliwe i możemy być, kimkolwiek sobie tylko zamarzymy. A na dodatek bezgraniczna wprost wiara w to, że magia naprawdę istnieje, a co za tym idzie fascynacja iluzjonistami z narzuconą na plecy czarną peleryną i cylindrem na głowie.
Ludzi od tysiącleci fascynowała magia i niewytłumaczalne na pozór zjawiska. Wierzyli w istnienie sił nadprzyrodzonych, nad którymi da się jednak zapanować, pod warunkiem wszak, że zna się odpowiednie zaklęcia i umie wykonywać określone czynności. Magia dawała ludziom nadzieję i kojarzyła im się przez całe lata z czarodziejami, wymyślnymi formułami zaklęć, tajemnymi miksturami, czy też niezwykłymi stworzeniami, takimi jak smoki, feniksy czy jednorożce.
Znacznie później magia przekształciła się w dziedzinę sztuki, którą nazwano iluzją. No bo iluzja to w końcu złudzenie. Wrażenie, że widzimy coś, czego w istocie nie ma. Wrażenie, iż dzieją się rzeczy sprzeczne z prawami fizyki, choć nie ma to tak naprawdę miejsca. Magicy, a później iluzjoniści, stosowali bowiem odpowiednie triki i fortele, którymi sprytnie odwracali uwagę obserwatorów od tego, co istotne, by pokazać że niemożliwe, może być możliwe.
Historia iluzji sięga bardzo odległych czasów. Już w starożytnym Egipcie znana była na przykład sztuczka z trzema kubkami i trzema piłeczkami, ale wówczas nie chodziło o pokazy iluzjonistyczne dla publiczności, a raczej o wykorzystanie tej umiejętności w celach zarobkowych. W średniowieczu iluzjoniści posądzani bywali często o kontakty z siłami nadprzyrodzonymi, a swoje triki wykorzystywali podobnie jak starożytni do dokonywania oszustw (przede wszystkim w grach karcianych).
Współczesna iluzja zapoczątkowana została dopiera w wieku XIX przez Jeana Eugena Roberta, który rozwinął triki związane ze sprawną manipulacją dłońmi i przedmiotami oraz wprowadził do sztuki iluzji urządzenia mechaniczne. Swoją pasję odkrył we wczesnej młodości, gdy pracował jako czeladnik u swojego ojca zegarmistrza w Blois. Pewnego dnia zamówił w pobliskiej księgarni książkę Ferdinanda Berthouda „Traktat o zegarmistrzostwie”. Gdy odebrał zamówienie i przyniósł paczkę do domu, okazało się, że w środku znajduje się tom poświęcony magii zatytułowany „Zabawy naukowe”. Przez całą następną noc czytał tę przypadkowo otrzymaną lekturę z wypiekami na twarzy. Tak właśnie zaznajomił się z podstawami iluzji. Irytowało go tylko to, że w książce omówiono naprawdę fascynujące triki, ale nie opisywano szczegółowo, jak je wykonać. Do tego musiał dotrzeć sam. Zaczął więc w każdej wolnej chwili ćwiczyć zwinność dłoni, żonglerkę i manipulowanie kartami. Brał lekcje u wędrownych kuglarzy, którzy uczyli go żonglować oraz odpowiednio koordynować oko i rękę. Jego marzeniem stało się zaprezentowanie swoich umiejętności przed publicznością, ale niestety nie miał pomysłu jak mógłby to zrobić. Punkt zwrotny w jego życiu nastąpił, gdy stał się uczniem znanego maga Edmund De Grisi, znanego jako Torrini, z którym zaczął występować. Podczas jednego z takich występów poznał swoją przyszłą żonę, córkę znanego paryskiego zegarmistrza, Josephe Cecile Houdin. Po ślubie Robert przejął nazwisko swojej żony (Houdin) i przeprowadził się do Paryża, by pracować w sklepie swego teścia, gdzie nadal doskonalił swoje umiejętności (nawiązał wówczas również kontakty z wieloma magami). W końcu nadszedł dzień, gdy zdecydował się pokazać swoje triki publiczności. W pokazie wykorzystał zaprojektowane przez siebie urządzenia mechaniczne, czym wprowadził sztukę iluzję scenicznej na nieznany dotąd poziom. Jedną z najbardziej znanych jego sztuczek z tamtego okresu była lina fakira i kufer obfitości.
Robert Houdin był pierwszym z wybitnych iluzjonistów, którzy dzięki swojej sztuce i umiejętnościom stał się ikoną iluzji. Kolejnym był Harry Houdini (naprawdę nazywał się Ehrich Weiss). Ten urodził się 6 kwietnia 1875 roku na Węgrzech, ale przez całe życie nie przyznawał się do tego, podobnie jak i do swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Dlaczego? Nie wiadomo. Harry nawiązał swoim pseudonimem artystycznym do Roberta, gdyż uważał go za swojego mistrza. Harry Houdini zapisał się w historii iluzji (w odróżnieniu od swojego mistrza) jako mistrz ucieczek. W swoich popisowych numerach potrafił uwolnić się z policyjnych kajdanek, a później z wszelakiego rodzaju węzłów. Jednak prawdziwą sławę przyniósł mu numer „Metamorphosis”. W tej sztuczce asystował mu jego rodzony brat Theo. Sztuczka polegała na tym, że do drewnianej skrzyni wchodził jego brat, który miał dłonie skute kajdankami. Zamykano wieko, a Harry stawał na skrzyni i liczył do trzech, po czym na jego miejscu pojawiał się jego brat, a po ponownym otwarciu skrzyni zaskoczonym widzom ukazywał się Harry ze skutymi dłońmi.
W XX wieku pojawiło się wielu iluzjonistów godnych zapamiętania. Jednym z najbardziej znanych jest David Copperfield, człowiek, który opracował takie triki jak zniknięcie Statui Wolności czy Orient Expresu oraz przeniknął przez Chiński Mur. Dawid uczynił z iluzji sztukę estradową i stał się bardzo szybko niezwykle rozpoznawalną postacią show-biznesu. Swoją karierę rozpoczął bardzo wcześnie (w przeciwieństwie do poprzedników). Jako dwunastolatek dawał już profesjonalne pokazy, biorąc po pięć dolarów za występ. W wieku osiemnastu lat rozpoczął studia, jednak po trzech tygodniach przerwał je, by bezgranicznie oddać się iluzji. Z czasem stał się jej prawdziwym mistrzem.
Jak wykonywał te swoje triki? Nie wiem. Przeglądając różne książki traktujące o iluzji, zauważyłam, że iluzjoniści bardzo niechętnie dzielą się swoimi sekretami. Powiedziałabym nawet, że strzegą ich w sposób niezwykły. Jeśli już, to zdradzają sekrety cudzych trików i to takich, które wykonywane są co najmniej od stu lat.
Nie tak dawno głośna była jednak sprawa ujawnienie sekretu kilkunastu trików. W 1998 roku amerykańska telewizja FOX wyemitowała cykl filmów dokumentalnych zatytułowany ”Magia bez tajemnic” (u nas cykl ten pojawił się po raz pierwszy w telewizji Polsat w 2006 roku). Zamaskowany magik wyjawiał w każdym z odcinków sekret wykonania kilku klasycznych trików. Wywołało to ogromne oburzenie w świecie iluzjonistów. Dlaczego? Bo ich zdaniem pokazano zbyt wiele, a sztuczki podobają się ludziom tylko wtedy, gdy jest w nich element zadziwienia i zaskoczenia, coś, co wbije ich w krzesło. Jednak obrońcy tego programu argumentowali, że w ten sposób współcześni iluzjoniści zostali zmuszeni do większej kreatywności, bo ileż można pokazywać sztuczki opatentowane jeszcze w XIX wieku. Sami iluzjoniści ripostowali jednak, że wymyślanie nowych sztuczek wcale nie jest takie łatwe, jak się niektórym wydaje.
Iluzja sprawia, że możemy popatrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy. Nie wszystko, co wydaje się być pozornie niemożliwe, faktycznie takie jest, bo inaczej nie byłoby ludzi, którzy trudniliby się tą niezwykłą sztuką. Iluzja uświadamia nam także, że ludzkie zdolności manipulowania innymi są nieograniczone.
Grafika:
Komentarze [2]
2014-03-15 20:26
Tekst godny królowej kabały. Po przeczytaniu go należy splunąć przez lewe ramię, napisać na kartce datę urodzin, przemnożyć przez liczbę liter w imieniu i dodać liczbę liter nazwiska panieńskiego matki. Następnie podrzeć kartkę i na cały głos powiedzieć: Boże daj mi siłę żebym przestał myśleć o tych głupotach i wziął się do nauki! Matura za pasem!
2014-03-12 20:36
Karola :D aleś ty zdolna. pękam z dumy <3
- 1