I co dalej?
Jestem przekonana, że ogromnym stresem dla każdego młodego człowieka, gdy pozostaje on pod opieką rodziców, jest zwykła zmiana miejsca zamieszkania, szkoły, czy klasy, a co dopiero mówić o sytuacji, w której musi on rozpocząć dorosłe życie i wyruszyć z rodzinnego domu w świat, gdzie samodzielnie stanie przed pierwszymi poważnymi wyzwaniami. Taka właśnie refleksja naszła mnie ostatnio, gdy w pewnych okolicznościach uświadomiono mi, że wkrótce stanie się to i moim udziałem.
Jestem co prawda dopiero w drugiej klasie liceum, zatem mam jeszcze trochę czasu i mój poziom stresu, związany z podjęciem życiowych decyzji, czyli zdecydowaniem, co chcę robić dalej, nie jest w tej chwili zbyt wysoki, w porównaniu z osobami, które od matury dzieli zaledwie kilka miesięcy, ale jak widać pierwsze poważne przemyślenia pojawiły się już i u mnie. Na co dzień obserwuję frustrację i rozpacz w oczach moich nieco starszych koleżanek, które oczywiście chciałyby coś w życiu robić, ale nadal nie wiedzą, czym to coś miałoby być. Tym samym i do mnie zaczyna docierać, że już wkrótce znajdę się w podobnej sytuacji i będę zmuszona do podjęcia decyzji, która będzie mieć ogromny wpływ na to, jak potoczy się moja dalsza historia. Co mam robić? Jak podjąć tę właściwą decyzję, by zapewnić sobie udany start i nie zmarnować kilku lat życia?
Każdy z nas ma jakichś znajomych. Niektórzy z nich mają podobne do nas poglądy bądź też zainteresowania, a inni widzą otaczający nas świat inaczej niż my, wyznają nieco inne zasady i cenią sobie również trochę inne niż my wartości, co nie zmienia jednak faktu, iż zarówno jedni jak i drudzy nie mają często zielonego pojęcia, jaką drogę dla siebie wybrać, bo też z reguły nie wiedzą, kim na końcu tej podróży chcieliby zostać i co robić. Podziwiam ludzi, którzy od dziecka wiedzieli, co chcą w życiu robić i to im się spełniło. Ktoś w podstawówce lub w gimnazjum mówił, że chce zostać na przykład pilotem i nim faktycznie został, ktoś inny marzył by zostać lekarzem lub prawnikiem i dzisiaj nim jest. Dla mnie to fascynujące. Ale większość młodych ludzi nie ma takich wizji na swój temat i w konsekwencji podąża sprawdzonymi przez innych ścieżkami. Jedni sugerują się przed dokonaniem własnego wyboru wyborami dokonanymi przez znajomych, nawet gdy ci nie specjalnie odczuwają satysfakcję z tego, co wybrali i co dziś robią. Inni kierują się za to wskazówkami najbliższych, co może doprowadzić ich z kolei do tego, że ostatecznie osiągną cel, którego tak naprawdę nigdy nie pragnęli. Tak naprawdę to raczej niewielu młodych ludzi, wchodzących w dorosły świat, ma klarowną wizję swojej przyszłości i chce ją realizować. To jednak moim zdaniem nie kwestia potencjału czy zaniku ambicji, a raczej odwagi, szczególnie wtedy, gdy wizja młodego człowieka nie jest jakoś zbieżna z wizją jego najbliższych. A skoro sami nie potrafimy, nie chcemy lub nie możemy wybrać własnej drogi, to najłatwiej jest przecież skorzystać z utartych szlaków, czyż nie? Ktoś mi nie tak dawno powiedział, że te rozterki, ta wewnętrzna walka z sobą, to miotania się, to nie jest jednak problem, tylko znak, że weszliśmy na drogę, która w efekcie zaprowadzi nas do rozwiązania tego dylematu.
Sprawa w moim odczuciu wydaje się być ważna. Niezdecydowani, nieokreśleni dziś uczniowie, mogą przecież już niebawem zostać lekarzami, urzędnikami, czy stróżami prawa, którzy będą wykonywać swoją pracę z obowiązku a nie z pasji. Co więc robić? Po pierwsze warto chyba sobie na początek przypomnieć swoje zabawy z dzieciństwa i to, co sprawiało nam wtedy najwięcej frajdy. Bardzo ważne mogą być też rozmowy ze znajomymi, spełnionymi zawodowo, którzy lubią swoją pracę, zadbanie o swój własny intelektualny rozwój, zbadanie swoich predyspozycji, podsumowanie zainteresowań i ocenienie własnych umiejętności. W końcu każdy z nas jest inny, ale też każdy jest w czymś dobry. Kiedy uświadomimy już sobie swoje najbardziej cenne cechy charakteru oraz poznamy swoje możliwości i ograniczenia, to o wiele łatwiej będzie nam wejść na idealną dla siebie ścieżkę rozwoju. Naprawdę warto się sobie poprzyglądać, zobaczyć, co tak naprawdę lubimy, co nas cieszy i co przychodzi nam z łatwością. Warto też otoczyć się inspirującymi ludźmi i próbować działać na różnych polach, bo to wszystko pozwoli nam stopniowo odkryć to, co jest nam przeznaczone.
Niektórzy dorośli twierdzą, że z misją życiową, powołaniem, czy jakkolwiek byśmy tego nie nazwali, bywa często i tak, że to, co wymyślimy dla siebie w młodości, niekoniecznie musi przetrwać próbę czasu. Co nam więc pozostaje? Eksperymentowanie, poznawanie interesujących ludzi, rozwijanie swoich zainteresowań, zbieranie doświadczeń, dzięki czemu z czasem odkryjemy swoje mocne strony, a w końcu znajdziemy to coś, w czym będziemy dobrzy i co będzie nam sprawiać satysfakcję. Nie ma się zatem co spinać, bo wbrew powszechnym opiniom poszukiwanie swojej drogi może być przecież najwspanialszym i najbarwniejszym okresem naszego życia.
A skoro dane jest nam jedno życie, to powinniśmy wybrać taką drogę, która zapewni nam godne życie, ale i przyniesie szczęście. A czy wy – drodzy czytelnicy - wiecie już, co chcielibyście robić w swoim dorosłym życiu?
Grafika:
Komentarze [1]
2019-01-08 19:16
No własnie. Też mam taki problem.
- 1