I tak gracze to kupią
25 września trafiła do sklepów kolejna, piętnasta już edycja słynnej gry piłkarskiej FIFA. I choć ze względu na chroniczny brak środków finansowych na moim koncie gry tej jeszcze nie posiadam, to dzięki sympatycznym kolegom dane mi było już rozegrać kilka meczy, a zatem mogę pokusić się o jej ocenę. A trzeba wam wiedzieć, że tym razem panowie z Electronic Arts w niektórych aspektach miło nas zaskoczyli. FIFA 15 przynosi bowiem kolejne modyfikacje, zarówno w warstwie gameplayowej jak i technicznej.
Jeżeli będziecie oglądać rozgrywkę na starych konsolach, to możecie dojść do przekonania, że gra ta nie różni się niczym od FIFY 14. Błąd. Silnik graficzny Ignite robi swoje i różnicę widać na pierwszy rzut oka. Też chcę mieć tego Playaka 4. I choć panowie z EA nieustannie grają graczom na nerwach, to ja nadal będą jednak kupował FIFĘ, ponieważ jej japoński odpowiednik, Pro Evolution Soccer, jest po prostu słaby (szczególnie pod względem rozgrywki).
Zacznijmy jednak od pozytywów. Na next-genach gra wygląda bajecznie. Pod względem grafiki mnie rozwaliła. Podobnie jest też z systemem gry. Wszystkich graczy urzekła zapewne możliwość założenia bramkarzowi "siaty". Dodano również nowe "cieszynki", na które czekało wielu graczy. Ja czekałem jednak najbardziej na słynną celebrację Cristiano Ronaldo czyli "tu i teraz". Co do samej rozgrywki mam także pewne zastrzeżenia. Dokładnie mówiąc mam je już od wersji FIFA 12. W "dwunastce", kiedy używało się opcji finezyjnego strzału, to za każdym razem padał gol. To było chore. Ludzie z EA próbowali chyba wyciągnąć z tego jakieś wnioski i w FIFIE 13 zaproponowali coś innego. Co prawda "trzynastka" kojarzy się graczom przede wszystkim z tempem konstruowania akcji, ale finezyjny strzał naprawiono w niej tak, że piłka tym razem zawsze omijała bramkę. Naprawiono to dopiero w FIFIE 14, ale w tej wersji pojawił się niestety błąd kolejny. Od FIFY 14 gracze zaczęli gremialnie narzekać na strzały z głowy. Ja w zasadzie też. Każda wrzutka = gol. W "piętnastce" nie naprawiono tego błędu. To prawda, że trudniej jest w tej wersji wrzucić piłkę, ale jak już piłka siądzie na głowie, to prawdopodobieństwo strzelenia gola jest nadal stuprocentowe. Z ciekawszych rzeczy dodano tu wreszcie możliwość ustawienia nowych taktyk. Pierwszą z nich jest tzw. "autobus", czyli bronienie się całym zespołem w polu karnym, a drugą jest frontalny atak całą drużyną (można stosować w skrajnych sytuacjach, gdy nie ma się nic do stracenia). Niestety, nadal wiele do życzenia pozostawia gra bramkarzy. Miała ona zostać poprawiona, ale ja póki co zmian nie dostrzegłem. Problem polega na tym, że golkiperzy potrafią wybronić nawet takie uderzenie, którego ze względów oczywistych obronić nie mają prawa. Zdarza się im również puszczanie takich "szmat", że trudno powstrzymać emocje. Gra jest jednak bardzo realistyczna. Piłkarze nurkują co i raz, a rzuty karne przyznawane za nic są normą.
Gra ma jednak nadal masę błędów. Często się zdarza, że piłkarz znika w trakcie meczu i sterujecie tak naprawdę graczem niewidzialnym. Najzabawniejszy błąd wypatrzył pewien brytyjski gracz, KSIOlajideBT. Jego zawodnikowi w trakcie meczu zniknęły spodenki (na powtórce). I wtedy z rozbawieniem zauważył, że jego piłkarz nie ma genitaliów. Ja czegoś takiego nie przeżyłem, ale mnie w trakcie gry nieoczekiwanie powiększył się Cristiano Ronaldo i to wielokrotnie.
W FIFĘ 14 grałem jedynie w trybach gry z pomocą sieci. Jednym z nich był FIFA Ultimate Team. Wyjaśniałem to rok temu w recenzji „czternastki”, ale pozwolę sobie przypomnieć raz jeszcze. Polega on na stworzeniu wymarzonego zespołu na podstawie zgrania. Zgranie buduje się łącząc piłkarzy z jednego klubu, kraju lub ligi. Graczy można pozyskiwać, kupując ich na aukcjach lub w tzw. „paczkach”. Na konsolach Xbox 360 i Xbox One dodana jest jeszcze jedna ciekawa opcja. Można na nich trafić w paczce lub kupić sobie jakąś legendę futbolu. Kto by nie chciał mieć Pelego w składzie (pomijam już fakt, że cholernie rzadko się trafia i kosztuje 15 mln monet)? W FIFIE 15 dodano opcję wypożyczania zawodników. Dzięki temu na parę meczy można wypożyczyć sobie i przetestować nawet Cristiano Ronaldo (zdobyć go nie jest jednak łatwo). To się akurat panom z EA udało. Innym fajnym trybem gry przez sieć są tzw. „sezony”. Działa to w ten sposób, że wybiera się prawdziwy zespół i wspina się z nim po szczeblach kariery od ligi najniższej do najwyższej. Można przez ograniczony czas grać także puchary. Trzecim udanym trybem są tzw. "wirtualne kluby". Ten tryb daje możliwość stworzenia sobie własnego zawodnika, wybrania mu pozycji i rozwijania go piłkarsko. Ten tryb jest fantastyczny, bo można sobie dobrać dziesięciu kolegów, założyć wspólnie klub i wspinać się wraz z nim od ligi 10. do 1.
Czy jest coś, do czego mógłbym się jeszcze w tej grze przyczepić. No oczywiście! Serwery EA. W FIFIE 14 serwery wywalało na potęgę. Przytoczę wam tylko jeden przykład. W meczu UT o awans do 2. ligi prowadziłem 2:0. Pod koniec meczu wyskoczył mi nieoczekiwanie komunikat, że serwery EA przestały działać. Kiedy wszystko wróciło do normy, wszedłem ponownie do Ultimate Team. I co? Na moim ekranie wyświetlił się komunikat, że opuściłem grę, a mecz zaliczono mi jako porażkę. Szlag mnie po prostu trafił. Oczywiście nie tylko ja, ale i wielu innych graczy skarży się na kłopoty z tymi serwerami. To musi zostać poprawione. Póki co Electronic Arts to totalne przeciwieństwo firmy 2K. 2K słuchają graczy, podłapują ich pomysły i - co chyba najlepsze - szybko wdrażają je w życie. Z tego co widać goście z EA mają uwagi i prośby graczy w głębokim poważaniu.
Przedstawiłem wam mocne i słabe strony tego produktu, ale jednocześnie chciałbym was zapewnić, że ja tę grę kupię. Dlaczego? A choćby dlatego, że alternatywą dla tej gry jest Pro Evolution Soccer 2015, a ta gra jest po prostu tragiczna. Po cichu liczę nawet, że ludzie z EA ogarną się wreszcie na tyle, że kolejna edycja będzie już na tyle dobra, że gracze nie będą już na nią tak bardzo psioczyć.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?