I tak w oczy wieje wiatr. I tak kręci się świat, czyli Burak z cymbałem w jednej parze tanecznej!
Rzeczywistość, która nas otacza, pełna jest szarości i niepokoju. Wmawiają nam ciągle, że człowiekiem kieruje jedynie popęd, instynkt i nic więcej. Każą nie ufać nikomu a dookoła szukać tych, którzy czynią zło.
Płyta „Farbenheit”, którą 11 września zaprezentowało Farben Lehre, a która ja chciałabym Wam polecić, to 13 utworów zagranych w konwencji melodyjnego punkrocka z domieszką reggae. W tych 13 piosenkach ekipa z Płocka zauważa zło czające się dookoła nas, ale jednocześnie pokazuje, że można stanąć z boku i odciąć się od tego co niesie ze sobą negatywne przesłanie.
Już okładka płyty budzi kontrowersje – oto płonący Pałac Kultury i Nauki, który nasuwa nam niechybnie skojarzenie z dwoma nowojorskimi wieżami. W środku opakowania odnajdujemy podobne zdjęcie Warszawy, z tym że w miejscu gdzie stał PKiN jest puste, aż rażące w oczy, miejsce. I jeszcze ta data wydania płyty – 11 września. Tytuł płyty jest oczywistym nawiązaniem do filmu Michael’a Moore’a Fahrenheit 9/11. Sam zespół twierdzi „Całe przedsięwzięcie jest pod znakiem litery P, ale po kolei… Bardzo wyrazista i kontrowersyjna okładka swoją wymowę zawiera w kilku słowach-kluczach: Pamięć, Przestroga, Prowokacja i Protest Przeciwko Polityce, bowiem tak naprawdę, to polityka stanowi źródło większości złych fluidów we współczesnej rzeczywistości.”. W najnowszym teledysku stworzonym przez Marka Gluzińskiego do piosenki „Terrorystan”, zespół pociąga tę myśl. Obrazy upadłego anioła, wyniszczonych, pustych miejsc, a do tego Wojtka Wojdy pojawiającego się wpierw na komisariacie, później w szpitalu psychiatrycznym, aż w końcu w izolatce – w pokoju bez klamek, mają stworzyć wizję zagłady ludzkości, której nic czy raczej nikt nie powstrzyma. Marek Gluziński ostrzega: „Kiedyś bano się wojny atomowej między dwoma potęgami konkurującymi ze sobą na każdej płaszczyźnie, teraz boimy się terrorystycznej partyzantki, bo atakuje nagle miejsca, gdzie co dzień jesteśmy(..) Terrorystan, to już Ameryka, niedługo także Europa, a z nią Polska…” Jedynym wyjściem pozostaje „robić swoje” i nie poddać się „partiom pseudonowym”, „złodziejom marzeń”.
Jednym z pierwszych utworów promujących płytę stała się piosenka „Diabeł”, w której Wojtek śpiewa: „Tutaj nie ma duszy, tu brakuje ducha, nie dam się oszukać”. Zdaje się, że był to wybór trafny, piosenka zaostrzyła smaczek fanów na płytę, której wszyscy oczekiwali przez ponad 2 lata. Niewątpliwie ciekawą kompozycją jest „Szwajcaria”, z której słów bije pragnienie odnalezienia swojego miejsca na ziemi, dalekiego od zgiełku codzienności, matactw i kręcenia. Kolejnym ciekawym utworem jest piosenka „Pod wiatr” będąca sumą wielu doskonale znanych nam polskich przysłów, a kojarząca mi się, zapewne za sprawą podobnej wymowy, z „Pod prąd” ustrzyckiego KSU. Na „Farbenheit” odnajdziemy także doskonale znane wszystkim miłośnikom zespołu „Ulice Milczą”, czyli piosenkę, której poprzednie wersje znalazły się na płycie „Bez Pokory” oraz kasetach „Garażówka” i „Nierealne Ogniska”. Do moich osobistych ulubieńców należą dwa covery, które w wykonaniu Farbenów słyszałam już w zimie na trasie Punky Reggae Live i już wtedy stały się one swoistymi przebojami. Mowa oczywiście o „Siła w nas” śpiewanym przez Konrada Wojdę, a będącym własnością Strajku i „Kwiaty” (Cela nr 3) z jakże lirycznym i pozytywnym refrenem: „najpiękniejsze kwiaty człowiek dostaje na własnym pogrzebie…”. Do najpogodniejszych na całej płycie zaliczyć można „Pogodną” („Może Ty, może ja, może uda się nam?”) i „Kolory” ( „Kolor prawdziwy, szczery, szalony. Zielony, żółty i czerwony…”).
Materiał zaprezentowany na „Farbenheit” podejmuje tematykę sprawdzoną już i niewątpliwie kojarzącą się z płocczanami. To nadal problematyka zła i wyzysku, ciemnej strony życia i przeciwstawienie jej miłości, przyjaźni, bliskości, czyli tych wszystkich „pozytywnych relacji” czy jak kto woli pozytywnych wibracji.
Ktoś kiedyś stwierdził, że Farben Lehre to zespół sprawdzający się lepiej na koncertach niż w studio, lecz ja jakoś nigdy nie potrafiłam się z tym zgodzić, a „Farbenheit” to doskonały argument. Doskonale wydana, zawierająca mnóstwo bonusów (m.in. teledyski: pozytywka i helikoptery oraz koncertówki: somebody, handel, judasz, nierealne ogniska) udowadnia, że zespół potrafi nagrywać bardzo dobre płyty, które nie odbiegają stylistycznie od poprzednich, a jednocześnie nie przynoszą ze sobą ani odrobiny znużenia całością dokonań. Po prostu kolejna bardzo dobra płyta, której bardzo dobrze się słucha i przy której bardzo dobrze się bawi.
Ale mimo wszystko prawda jest taka, że Wojtka na scenie zobaczyć trzeba i dopiero wtedy można naprawdę pokochać Farben Lehre…
Komentarze [3]
2006-01-01 18:43
punk-reggae coś tu śmierdzi ;]
2005-10-23 21:10
nono fajna recenzja tyko widzialem 2razy wojtka na scenie i jakos FL nie pokochalem(co innego wojtek ;*~ )
2005-10-19 16:02
ox??
- 1