Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Inteligencki satanizm?   

Dodano 2015-03-03, w dziale recenzje - archiwum

Satanizm znacznej większości społeczeństwa w naszym kraju kojarzy się bardzo negatywnie. Jeszcze nie tak dawno straszono małe dzieci, że jak będą niegrzeczne, to porwą je sataniści, zorganizują czarną mszę i ofiarują je swojemu rogatemu panu. Ale czy satanizm to faktycznie tylko taka płytka, barbarzyńska forma?

Nie sądzę. Satanizm ma w sobie coś /pliki/zdjecia/beh1xd.jpgznacznie głębszego i mniej wspólnego z wizerunkiem, jaki narzuca mu, tworzący go od początku do końca Kościół. To nawet nie religia, a jedynie prąd filozoficzny, skupiający się wokół postaci człowieka i Szatana.Ten drugi nie jest jednak postacią istniejącą, a jedynie personifikacją buntu, wolności i wszystkiego co ludzkie. Można by go było nawet nazwać swoistym Prometeuszem. Sataniści wyznają całkowitą wolność i negują zasady jakichkolwiek religii. Ich doktryna opiera się na zasadzie „Baw się dobrze i pozwól bawić się innym”. Tak właśnie wygląda Inteligencki Satanizm rozpropagowany min. przez Antona Szandora LaVey’a - twórcę Biblii Satanistycznej.

To jednak tylko jedna z wizji Satanizmu, kroczącego od lat drogą, którą wcześniej opisałem. Z pewnością nie trudno będzie znaleźć wiele innych adaptacji tej filozofii. Najciekawsza dokonana została jednak stosunkowo niedawno i odbiła się w świecie głośnym echem. Grupa ludzi, Polaków, ośmieliła się przeanalizować i pokazać Satanizm w zupełnie nowym świetle. Posługując się słowem i muzyką, odkryli jego nowe horyzonty i sposób pokazania go światu. Tą grupką ludzi jest zespół Behemoth, który czwartego lutego 2014 roku wydał płytę o jakże znamiennym tytule: „The Satanist”.

Wprowadzenie nie przypadkowo jest tak obszerne. Spowodowane jest to bowiem tym, że bez odpowiedniego wyjasnienia satanizmu filozoficznego, dzieło - jakie przedstawili nam muzycy - może być totalnie niezrozumiałe. To, że recenzja ta powstaje tak późno, również ma swój solidny powód. Słuchając po wielokroć tego albumu, uznałem, że muszę się z nim bardziej oswoić i dojrzeć do tego, by wyrazić na jego temat konstruktywną opinię. Dziś mogę już napisać, że „The Satanist” to w dyskografii Behemotha płyta niezwykła. Słuchając jej, nie odczuwa się braku czegokolwiek, co polubiło się na wcześniejszych płytach tej formacji. /pliki/zdjecia/beh2.jpgIch muzyka jest nadal bardzo drapieżna, ale i spokojna, melodyjna, ale niekiedy hipnotyzująca. Sami muzycy stwierdzili, że „The Satanist” to owoc ich kolektywnej pracy twórczej, w której wizja jednego z członków komponowała się z zamysłem drugiego. Dali się po prostu ponieść drzemiącej wewnątrz wenie i okazało się, że ich wizje faktycznie zbiegają się we wspólnym punkcie. Tym punktem okazała się właśnie ta płyta.

Mnie osobiście najbardziej zaskoczyło zachowanie złotej proporcji między ostrością muzyki a jej melodyjnością. Przy tym wszystkim jest ona też dość prosta. Doskonałym przykładem jest chociażby utwór o tytule „Blow your trumpets Gabriel”. Marszowy rytm, ozdobiony tu i ówdzie monumentalnymi samplami, nie znudzi żadnego weterana ciężkich brzmień, ale też i nie odstraszy ciekawskiego adepta muzyki rockowej. Gitary na płycie „The Satanist” wspaniale ze sobą współpracują, tworząc bardzo energiczne riffy, ale także piękne, melodyjne momenty. Brzmienie jest brudne, ale również nieco oldschoolowe, przez co ich dźwięk nie nudzi. Prawdziwym kompozycyjnym mistrzostwem jest piosenka „Messe Noire”, która kończy się porywającą solówką, będącą ukoronowaniem całego utworu. Ogólnie rzecz biorąc, gitarowe kompozycje na „The Satanist” sprawiają, że całą płytę można ulokować w towarzystwie innych dzieł z nurtu „nowoczesnego” black metalu. Według mnie powiązanie tego albumu z nową modłą w „czarnym metalu” jest słuszne, a nawet jest komplementem dla Behemotha. Bardzo ważnym elementem, jak na muzykę ekstremalną przystało, jest na tej płycie perkusja. Zbigniew „Inferno” Promiński wykonał kawał dobrej roboty. Agresywne przejścia, diabelsko szybkie blasty i dudniąca stopa, bardzo dobrze współgrają z nawałnicą dźwięku gitar i sampli. Jak sam „Inferno” stwierdził, niektóre partie perkusyjne brzmią dość hipnotycznie, niczym szamańskie bębny. Można się o tym przekonać, słuchając chociażby utworu „Amen”. Jest to niewątpliwie jedna z ciekawostek na tym albumie, ale nie jedyna. Kolejnym ważnym elementem „The Satanist” jest wokal Nergala. /pliki/zdjecia/beh3.jpgBiorąc poprawkę na jego staż na ekstremalnej scenie metalowej, można śmiało powiedzieć, iż prezentuje się on nadal fenomenalnie. Agresywny, oscylujący pomiędzy growlem a zwykłym krzykiem wokal, oddaje dosłownie całe wodospady emocji i artystycznej ekspresji. Czuć, że Nergal mocno przeżywa te wszystkie wykrzykiwane przez siebie słowa. Z pewnością to jedna z mocnych stron tego artysty. Skoro mowa o wokalu, to trudno nie odnieść się w tym miejscu również do tekstów. Nergal, tworząc je, współpracował z polskim okultystą i pisarzem, Krzysztofem Azarewiczem. Z pewnością wsparcie tego człowieka dodało mistycyzmu bluźnierczym tekstom Nergala. To oczywiście nie koniec ciekawostek. W piosence „In the Absence ov Light”, odnalazł swoje miejsce również Witold Gombrowicz i cytat z jego dramatu „Ślub”. Jest on kwintesencją satanistycznej wymowy tej płyty, unikającej w swej filozofii diabła jasełkowego, zamieniając go z potwora w intelekt. Tu właśnie uderzam w sedno „The Satanist”. Jeśli ktoś nazwałby tę muzykę „muzyką religijną”, zgodziłbym się z nim w pełnej rozciągłości, zaznaczając jednak, że chodzi o satanizm. Ba, rzekłbym, że momentami można nawet w Nergalu dostrzec „satanistycznego mohera”. Najlepszym przykładem jest ostatnia piosenka na płycie „O Father O Satan O Sun!”. Brzmi ona jak jedno wielkie religijne uniesienie. Piękne i podniosłe chóry, zakrawające nawet o skojarzenia z „anielskimi”, uzupełniając wokal Nergala wywołują u słuchacza co najmniej dreszcze. Czy tak wygląda ekstaza? Być może, ale raczej diabelska. Jest to totalnie niecodzienny sposób wielbienia Szatana, odbiegający daleko od agresji, brutalności i czerni w niezliczonej ilości piosenek o takiej tematyce. „O Father O Satan O Sun!” nie kojarzy ze sobą ciemności i zła. Jest jasnym światłem na tej płycie i zawiera w sobie uwielbienie Szatana jako dobra, a nie zła, jak to bywa przekazywane nam z ambon. Książę Ciemności wg. Nergala jest Ojcem, jest Słońcem. Porównanie Szatana do naszej ukochanej gwiazdy nie jest przypadkowe. Przypomnijmy sobie, że Lucyfer znaczy tyle co „Niosący światło”. Jest to również opozycja do wiersza Tadeusza Micińskiego pt. „Lucifer”, w którym autor związał Słońce z uwielbieniem Boga, /pliki/zdjecia/beh4.jpgpisząc: „Mój wróg Słońce, wschodzi wielbiąc Boga”. Darski zamienia rolę i Słońce nie wielbi już ani Boga, ani nawet Szatana. Ono się staje Szatanem. Słońce to też nawiązanie do Prometeusza - „bohatera ludzkości”, który ofiarował człowiekowi ogień. Podsumowując, piosenka ta jest idealnym zakończeniem płyty i streszcza „o co w niej chodzi”.

I tak dochodzimy do samego tytułu albumu i okładki. Tytuł „The Satanist” to nie wynik braku pomysłu czy ograniczonej wyobraźni. To absolutnie celowe działanie. Te dwa słowa w swej prostocie oddają kwintesencję tej płyty. Można powiedzieć, że album jest zwierciadłem tego, co siedzi w głębi serca każdego z muzyków Behemotha. To trochę tak, jakby ludzie ci chcieli powiedzieć „Tak, jesteśmy satanistami i tak wygląda nasz świat”. Co ciekawe, pomimo prostoty tytułu, nie powstał do tej pory żaden album o takiej nazwie ani też żaden zespół!

Czas na przedstawienie okładki. Z pewnością to rzecz absolutnie wyjątkowa w metalowym świecie. Chociażby dlatego, że nazwa zespołu albo w ogóle nie występuje na frontowej stronie, albo jest zmarginalizowana. Zwłaszcza interesujące jest to, że słowa „The Satanist” zapisane są w kształcie klucza, co można interpretować wielorako. Tymczasem zajmijmy się wyjątkowo dziwacznymi grafikami, które wykonał rosyjski malarz i okultysta - Denis Forkas. Ciężko się nawet domyślać, cóż one mogą przedstawiać, jedno jest wszak pewne, są ona maksymalnie zżyte z Nergalem. Dlaczego? Dlatego, że do farb, którymi namalowano obrazy, dodano autentyczną krew tego lubiącego prowokację artysty. Można wzniośle powiedzieć, że Adam Darski stworzy te grafiki częścią siebie. Dla jednych to wyraz totalnego „pozerstwa”, a dla innych absolutna prawdziwość i poświęcenie.

/pliki/zdjecia/beh5.jpegPłyta „The Satanist” wyszła w wielu wersjach, w tym w wersji kolekcjonerskiej zawierając w pakiecie czarną hostię, kojarzącą się niektórym z ciasteczkami „Oreo”. Nie zabrakło również limitowanej serii z autografami artystów, która oczywiście stała się łakomym kąskiem dla zagorzałych fanów. O triumfie dziesiątej płyty Behemoth świadczy chociażby to, że zyskała wielkie uznanie nie tylko w Polsce ale i na świecie. Nawet Kanye West - mąż Kim Kardashian, będąc pod wrażeniem tego albumu - nazwał Behemotha Beatlesami Death Metalu. Jeśli raper i celebryta został tak oszołomiony ich muzyką, to co dopiero zwykli słuchacze i artyści metalowi? Behemoth za te płytę otrzymał prestiżową statuetkę „Metal Hammer Golden Gods Awards” i dosłownie zrównał z ziemią inne dzieła wydane przez artystów metalowych w roku 2014, a nawet teraz kładzie się czarnym cieniem na dopiero co wydane albumy. Myślę, że jako Polacy możemy być dumni z tej płyty Behemotha. Ja jako fanatyk ciężkich brzmień twierdzę, że „The Satanist” to płyta, która na pewno przejdzie do historii muzyki. Dla mnie ten krążek zasługuje na najwyższą notę. Serdecznie zachęcam wszystkich do zapoznania się z tą płytą. Będzie to z pewnością coś, czego jeszcze nie słyszeliście. Być może będzie to też ważne dla was otarcie się o mistycyzm? Sprawdźcie sami, w końcu nie taki diabeł straszny jak go malują.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.7
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.7 /36 wszystkich

Komentarze [4]

~sarena71
2015-03-11 10:21

„Baw się dobrze i pozwól bawić się innym”. ! Pieknie napisane !!! Daję 5 !

~Jaskier
2015-03-09 22:54

Kiedyś to się dzieci straszyło Żydami, którzy porywają katolickie pacholęta celem upuszczenia im krwi na macę. #prawdziwahistoria

~evsgv
2015-03-09 17:29

Kolejne powielanie schematów podobnie jak 97% death metalowych zespołów obecnie. Death metal był dobry tylko w początkowej fazie, teraz to dno. Zrób artykuł o jakimś klasycznym zespole metalowym, to z chęcią poczytam.

~felicobuntowniczka
2015-03-06 00:01

Daje 5 dlaczego? Proste, tekst dający się przeczytać od początku do końca co już jest plusem. Płytę wysłuchałam również niejednokrotnie,jest najlepsza z dotychczasowych Pana Darskiego. Bardzo ucieszyło mnie podkreślenie nawiązania do Gombrowicza oraz zauważenie faktu,ze płyta zdobyła wielki zasięg na całym świecie a w Polsce maja ja za nic. Uważaj na słowa, nie spodobały mi się brudne brzmienia na początku tekstu :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry