Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Jak tłum żołnierzy na wąskiej kładce   

Dodano 2010-05-16, w dziale teksty czytelników - archiwum

Nasi maturzyści od lat narzekają na swój los. W zasadzie, to wszystko im nie pasuje. A to zestawy egzaminacyjne są ich zdaniem za trudne, a to pora pisania egzaminu nieodpowiednia, a to hałas za oknem zakłóca rozumienie tekstu ze słuchu, a to duchota w sali nie pozwala zebrać myśli. Zapewne mają rację, ale myślę, że powinni tez sobie uświadomić, że maturzyści w innych krajach świata nie mają wcale łatwiej. Z ciekawości sprawdziłam ostatnio z jakim stresem muszą mierzyć się maturzyści w najludniejszym kraju na ziemi, czyli w Chinach.

/pliki/zdjecia/g1.jpg

Egzamin w tym kraju nosi nazwę Gaokao, co w naszych europejskich uszach brzmi bardziej jak nazwa jakiejś egzotycznej potrawy z ryb lub dziecięcej zabawy. Jest to jednak trzydniowy egzamin, który rokrocznie decyduje o przyszłości milionów młodych Chińczyków, a o którym oni sami mówią, że jest to „prawdziwe piekło”. Egzamin ten powszechnie uważany jest za bardzo trudny, ponieważ jest typowo pamięciowy i sprawdza wiedzę z całego programu szkolnego. Obecnie przeprowadza się go początkiem czerwca, choć jeszcze do niedawna organizowany był w lipcu, gdy temperatury w jednych prowincjach tego wielkiego kraju sięgają przy dużej wilgotności powietrza nierzadko 35 stopni, a w innych jest w tym czasie pora deszczowa i obfite opady uniemożliwiały wielu uczniom dotarcie na sale egzaminacyjne.

Egzaminu tego nie zdaje się niestety w swojej szkole, lecz zostaje się przypisanym do innej szkoły znajdującej się w tym samym mieście lub w pobliżu (przypisanie to dokonywane jest losowo). Naturalnie nie wszyscy uczniowie w całym kraju wypełniają te same arkusze egzaminacyjne. Egzamin ten jest bowiem zróżnicowany prowincjonalnie, ale wszystkie uniwersytety w kraju mają obowiązek ustalić limity przyjęć na dane wydziały i kierunki dla każdej prowincji. A zatem każdy młody chińczyk może teoretycznie studiować w dowolnym miejscu swojego kraju. Gaokao nakłada na uczniów obowiązek zdawania egzaminów z następujących przedmiotów: języka chińskiego, matematyki i jednego języka obcego ( w grę wchodzą języki: angielski, japoński, rosyjski i francuski) i od jednego do trzech dodatkowych przedmiotów w zależności od swoich planów związanych z dalszą edukacją. Jeśli ktoś myśli studiować na kierunku technicznym, to może jeszcze zdawać egzaminy z chemii, fizyki i biologii, a jeśli ktoś inny zamierza studiować kierunki humanistyczne, to ma do wyboru: historię, geografię i nauki polityczne.

Cały proces edukacji w Chinach podporządkowany jest właśnie temu egzaminowi, a uczniowie przygotowują się do niego przez 12 lat nauki. Sam egzamin poprzedzają jednak w opinii chińskich maturzystów trzy lata nieprzytomnego kucia zwanego "piekłem egzaminów". Dla chińskiej rodziny jest to również ogromny wysiłek. Przygotowanie dziecka do Gaokao jest bardzo często poważną rodzinną inwestycją. Nierzadko rodzice zaciągają na ten cel kredyty bankowe i finansują kursy i korepetycje dla swojego dziecka. A jak wygląda sam egzamin? Okazuje się, że tu nikt nie oczekuje od uczniów kreatywnego myślenia, tylko sprawnego przetwarzania danych, dopasowywania ich do formuł i wzorów, jakie wpajano im przez wszystkie lata i zastosowania ich. Stres jest jednak dla wszystkich ogromny. /pliki/zdjecia/g2.jpgBa, cały kraj żyje tym wydarzeniem. Maturzyści na kilka dni przed samym egzaminem składają pisemne zobowiązanie, że nie będą korzystać z podpowiedzi innych osób i będą pisać egzamin absolutnie samodzielnie. W dużych miastach ogranicza się w tym czasie ruch uliczny. Na ulicach pojawiają się znaki: "Egzaminy, nie trąbić". Lotniska leżące w pobliżu szkół zawieszają na czas egzaminów starty i lądowania samolotów. Ogólne szaleństwo. Natomiast wyniki egzaminu uczniowie mogą poznać znacznie szybciej niż u nas, bo już po dwóch tygodniach. Zanim otrzymają je w postaci wydruku mogą zadzwonić na specjalny numer infolinii komisji egzaminacyjnej, gdzie automat podaje im wynik, jaki uzyskali z każdego przedmiotu. Sam proces słuchania jest jak czytałam równie stresujący. Maszyna czyta bowiem tak: język; chiński; 1; 3; 4;… punktów, język angielski 1; 3; 5;… punktów, … Stres ogromny, bo czytanie wyniku może się zakończyć teoretycznie w każdej chwili. Po podaniu wyników ostatniego egzaminu maszyna rozłącza się i samemu trzeba sobie szybko zsumować wszystkie wyniki.

Do zdobycia na chińskiej maturze jest 750 punktów. Okazuje się jednak, że nawet na najlepsze uczelnie w tym kraju (Fudan w Szanghaju, Uniwersytet Pekiński, czy Uniwersytet Qinghua w Pekinie) wystarczało do tej pory około 600 punktów. Na inne uniwersytety spoza tej elitarnej trójki trzeba legitymować się wynikiem powyżej 500 punktów.

Co roku do tego egzaminu przystępuje w Chinach około 10 milionów uczniów, ale miejsc na wszystkich uczelniach (włącznie z tymi, które dają tylko dyplom odpowiadający polskiemu dyplomowi licencjata) wystarczy tylko dla około 60% zdających. Przy okazji warto tu wspomnieć, że najbardziej popularne są w Chinach te szkoły wyższe, które dają dyplom będący odpowiednikiem naszego dyplomu licencjatu. Liczba studentów kończących uczelnie z tytułem magistra jest tu stosunkowo niska.

Nie podoba mi się w tym egzaminie to, że piszą go wszyscy w tym samym czasie, ale różni się on w zależności od prowincji. Także i to, że łatwiej zdać go uczniom z dużych miast, i że przyznaje się tu dodatkowe punkty ze względu na pochodzenie (dzieciom ludzi zasłużonych dla kraju). Podoba mi się natomiast to, że masz trzy dni i kilka arkuszy z pytaniami na pokazanie tego, jak jesteś dobry w porównaniu z rówieśnikami.

Vinga

O maturze międzynarodowej pisałam w Lesserze już w ubiegłym roku. Jeśli chciałbyś przeczytać mój tekst i dowiedzieć się czegoś więcej i o tym egzaminie, to znajdziesz go tutaj: Link

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /7 wszystkich

Komentarze [3]

fenrir
2010-05-17 10:17

Wydaje mi się, że Chińczyk, podobnie jak Polak, pisze się wielką literą :P

~Moczo_absolwent
2010-05-17 00:56

No właśnie, warto jeszcze dodać, że cywilizacja chińska jako jedyna na świecie istnieje nieprzerwanie od 5000 lat. Kult wiedzy i wykształcenia funkcjonuje tam od czasów Konfucjusza, czyli jakieś 2500 lat.
Aż żal duszę ściska, że w Polsce najwięcej zależy od pleców, a nie od głowy.

~fgh
2010-05-16 21:07

Gaokao~makao~kakao

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry