Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Jak to nie zachwyca, kiedy zachwyca?   

Dodano 2006-05-24, w dziale wywiady - archiwum

Kiedy szanowne grono pedagogiczne ogłosiło nam, że 16 maja nie idziemy do szkoły, młodzież była zachwycona. Nie co dzień bowiem wyrzucają nas na siłę ze szkoły. Miny nam lekko zrzedły na hasło „obowiązkowy”, ale patrząc z obecnej perspektywy, nie sądzimy, aby ktoś tego wyjścia żałował. Zafascynowane spektaklem „Ferdydurke” wg Witolda Gombrowicza, nakreśliłyśmy naprędce kilka pytań i pobiegłyśmy w te pędy za kulisy w celu przeprowadzenia mini-wywiadu. Radośnie powitani przez panią Joasię Banaszak ( zagrała poczwórną rolę: Syfona, pensjonarkę Zutę, parobka Walka i Zosię) ubraną już w dżinsy, oraz pana Darka Lemieszka ( widzieliśmy go jako profesora Pimko, Bladaczkę, wuja Konstantego i samego Gombrowicza) odzianego w gustowną, wywołującą uśmiech na naszych twarzach koszulkę z napisem „Jestem wierny żonie”, zadaliśmy pierwsze pytanie:


Lesser: Bardzo zaintrygowało nas motto: „Per aspera ad astra”. To w końcu i motto naszej szkoły…

Joasia: Poważnie? O proszę!

Lesser: …czy to przypadek?

Darek: To nie przypadek, na pewno nie u Gombrowicza. Z obserwacji życia wynika, że ma to głębokie uzasadnienie. Im więcej trudu, pracy w coś się włoży, tym lepsze efekty się osiąga. Natomiast nie mieliśmy pojęcia, że jest to również motto waszej szkoły. Cóż, miła niespodzianka!

Lesser: Dekoracje, których użyliście w spektaklu, od razu przykuły naszą uwagę, gdyż dopatrzyłyśmy się w tych karykaturach twarzy współczesnych nam polityków.

Joasia: W naszych gębach polityków? A kogo na przykład, bo ja nie widzę…?

Lesser: Z tego co pamiętam, to był tam Rokita, Lepper i chyba Oleksy…

Joasia: Ty! Faktycznie! Gdzie jest ta szmata? (karykatury były wykonane na płótnach – przyp. red.) Nie no, ja nie wiedziałam, ale numer!

Darek: No tak, ja od początku wiedziałem, że inspiracją tych gęb były twarze polityków.

Lesser: „Ferdydurke” w waszym wykonaniu było przeładowane dwuznacznościami, erotyzmem. Jesteście tacy odważni?

Joasia: To nie tak. Jest dużo dwuznaczności, ale i o to chodziło, ponieważ taka jest ta książka. My zrobiliśmy adaptację. Nie jesteśmy w stanie wystawić „Ferdydurke” w całości, bo musielibyśmy grać tu trzy godziny, albo i dłużej. Dlatego wycięliśmy wiele scen i postaci. Musieliśmy powyciągać najważniejsze, wg nas, sceny. Jeśli chodzi o ten erotyzm – to, bez przesady. Nikt tu nago nie biegał.

Darek: Nawet klasyczna sytuacja łóżkowa : Kopyrda – Zuta…

Joasia:…my robiliśmy tylko pompki! Każdy niech sobie to interpretuje na własną modłę. Generalnie, chodziło o to, że i Kopyrda i Zuta są osobami nowoczesnymi.

Lesser: Właśnie, a co z uwspółcześnieniem sztuki? Film, muzyka?

Darek: Wszystkie dialogi, jakie padają na scenie, są dialogami gombrowiczowskimi. Bardzo dbaliśmy o to, aby nie przeinaczać Gombrowicza.

Joasia: Jedynym uwspółcześnieniem, jakie zastosowaliśmy, była praca z ekranem, ale to też po to, aby wam jakoś przybliżyć tę sytuację, bo przecież jesteśmy pokoleniem telewizji, kina, obrazu. Podobnie z dźwiękiem, muzyką. To wszystko były przemyślane, celowo dobrane.

Darek: To znaczy, że nie chcieliśmy Gombrowicza tak całkowicie umiejscawiać w epoce, w latach 20., 30. zeszłego wieku. Natomiast chcieliśmy wszystkim uświadomić, że pewne rzeczy, które on już wówczas dostrzegał, funkcjonują do dzisiaj i mają swoje odzwierciedlenie.

Lesser: Jakie jest waszym zdaniem główne przesłanie sztuki?

Darek: Główne założenie Gombrowicza jest takie, że pokazane są trzy światy. Jest świat szkoły, później świat młodziaków i wreszcie cały świat, ze swoimi formami, które były już tworzone przez wieki. A o co chodzi…? Chodzi o dorosłość. O dorosłość, czyli o to, że my tu się w coś tam bawimy, a nie znamy życia. Gombrowiczowi chodzi o prawdę, o prawdziwe życie. To są rzeczy, nad którymi trzeba się zastanowić. Co jest ważne dzisiaj? Co ma jakąś wartość dla człowieka? Nieprzestrzeganie czegoś, prowadzi do pewnego rodzaju patologii i innych historii. Takie pytania trzeba sobie ciągle zadawać.

Joasia: To jest idea, o której mówi Gombrowicz.

Lesser: Jest tu mowa zarówno o uczniach, jak i o belfrach. Do jakiej publiczności skierowaliście tę sztukę?

Darek: Przede wszystkim do was, czyli do uczniów!

Joasia: Bardzo często jest tak, że na samo hasło „Gombrowicz”, młodzi ludzie dostają wysypki. Że to już niemodne, nieaktualne, że co ja będę czytać, że to stary nudziarz, po co tracić czas, lepiej pograć sobie w gierkę. A my w ten sposób chcemy wam pokazać, że tak nie jest, że to naprawdę dotyczy was, że to wszystko jest nadal bardzo aktualne.

Lesser: Przyjechaliście z wrocławskiego Narodowego Teatru Edukacji, czy wystawiane przez was spektakle kierowane są przede wszystkim do młodzieży szkolnej?

Darek: Dokładnie tak, wszystkie. Większość spektakli w naszym teatrze, to sztuki autorskie. Na przykład wasi koledzy obejrzeli spektakl „Samotni w tłumie”. Zamawiamy u scenarzystów spektakle, sugerując jednocześnie temat, który z pewnością was zainteresuje. Zbieramy informacje o tym, co was interesuje. I tak samo będzie w przyszłym sezonie. Z lektur będzie „Skąpiec” Moliera, „Tango” Mrożka. Będą również spektakle autorskie, które będą poruszały problemy ogólne.

Lesser: [do Joanny] Grała pani cztery postaci, w tym dwóch mężczyzn. Która rola najbardziej się pani podobała?

Joasia: [śmiech] Każda z nich jest zupełnie inna. Każdą z nich bardzo lubię, bo w każdej z nich mogę pokazać coś zupełnie innego. Najmniej kłopotów miałam z Zutą…

Darek: Jak to mówią aktorzy, koleżanka dostała tę rolę po warunkach! [śmiech]
[Joasia elegancko i skromnie zaprzecza]

Joasia: Najtrudniej grało mi się chyba Walka. Nad nim najdłużej pracowaliśmy.

Lesser: Ciężko jest zagrać wieśniaka?

Joasia: Ciężko. Na przykład Syfon jest postacią tak mocno przerysowaną, że dostrzegalne są pewne schematy: trzeba być wyprostowanym, trzeba być wręcz faszystą, wierzącym w swoje ideały na maksa. To było proste do zagrania. Natomiast ciężko było mi zagrać zwykłego, prostego chłopa, który nigdy nie jest przerysowany, który mówi niewiele, jakby chciał, a nie mógł. Ale chyba dałam radę?

Lesser: Po co była ta pogadanka na końcu? Czy sam spektakl nie miał wystarczającego wydźwięku?

Darek: Mamy nadzieję, że ma taki wydźwięk, natomiast bardzo często wasi nauczyciele proszą o takie spotkania. I tak było też i w tym przypadku.

Lesser: Nie lepiej zorganizować warsztaty dla chętnych?

Darek: Różnie to bywa. Tutaj było akurat takie zapotrzebowanie i z przyjemnością to dla was zrobiliśmy.

Lesser: Pierwszy raz robiliście taką pogadankę?

Darek: Nie, nie. Bardzo często się to zdarza, ale muszę powiedzieć, że wasz udział w tym spotkaniu był bardzo żywy i aktywny. Często zauważamy, że grany przez nas spektakl nie ma żadnego oddźwięku. Młodzież boi się odezwać, cokolwiek powiedzieć i raczej jest tylko głupawy chichot. Niektórym jest to jednak potrzebne. Oczekują, że ktoś wyjdzie i cokolwiek o sztuce powie. Ja widziałem, że wy jesteście już publicznością wyrobioną, że to nie pierwszy spektakl, jaki obejrzeliście. Trafiamy jednak i do takich szkół, w których młodzież pierwszy raz w życiu spotyka się z taką formą i nie wie jak się zachować. Natomiast na poprzednim spotkaniu [dla klas pierwszych – przyp. red.] padło stwierdzenie, że wasza szkoła jest wyjątkowa, że bardzo dużo wymaga, że pozostawia mało wolnego czasu. Natomiast na moje pytanie, czy wielu absolwentów dostaje się na studia etc. usłyszałem odpowiedź „No, tak”. No więc właśnie. Może dlatego. I tu jest kolejne nawiązanie do motta.

Lesser: Jak trafiliście do Tarnobrzega?

Joasia: Dzięki naszym organizatorom, którzy jeżdżą po całej Polsce i sprzedają nasze spektakle wam, szanowna publiczności.

Lesser: Mamy nadzieję, że dane nam będzie jeszcze spotkać się z wami w naszym mieście.

Darek: Bardzo byśmy sobie tego życzyli. Z miłą chęcią tu wrócimy, prawda Asiu?

Joasia: O tak. Mnie się dzisiaj bardzo dobrze grało. A wierzcie mi, że naprawdę wiele zależy od was. Jakość spektaklu w ogromnej mierze zależy od publiczności. My też jesteśmy tylko ludźmi i grając, czerpiemy z was. Jeszcze tak a propos pierwszego spektaklu… Zauważyliśmy fajne reakcje publiczności. Pewne osoby chwilami zbyt żywiołowo reagowały na niektóre sceny. Wtedy inni uczniowie głosem pełnym nagany syczeli „ciiii”. To się nam bardzo podobało.

Darek: Sami wiecie, jak się rozmawia z kimś, kto emanuje pozytywną energię. Nagle, przy takiej osobie, my również stajemy się bardziej pozytywni. Tak samo jest w relacji scena - widownia. Jeśli widownia fajnie reaguje, to przenosi się to na scenę. My dostajemy wówczas zastrzyk energii i…jazda!

Lesser: Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Joasia, Darek: My również.


* Gorące podziękowania dla gorylekto za pomoc techniczną przy przeprowadzeniu wywiadu.

Oceń tekst
Średnia ocena: 0 /0 wszystkich

Komentarze [6]

gorylekto
2006-05-26 15:17

bylo 2+1 ;)

~Paulianna
2006-05-25 21:44

Co za duet :) ale gratuluję kawału dobrej roboty.
Nieźle zmolestowałyście tych spoconych aktorów ;)

DE
2006-05-25 12:44

ja bym sie klocil z ta interpretacja gombrowicza ale spoks ;p

~Domcia
2006-05-24 23:16

W swoim zyciu raz oglądałam najcudowniejsze przedstawienie jakie chyba kiedykolwiek było zrealizowane! a “Ferdydurke” stawiam tuż tuż na drugim miejscu. Było super! Cieszę się, że i aktorom tak bardzo spodobało się u nas.

~anonim
2006-05-24 18:15

oj tak przedstawienie było genialne:) w tej szkole lepszego nie było….:)

~katha
2006-05-24 17:38

mi się ferdydurke bardzo spodobało :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry