Jak zostałam agentką? - cz. 2
- Już wam mówiłam, biegłam przez las i trafiłam na portal w drzewie, który mnie wciągnął! Czego wy nie rozumiecie?! - krzyknęłam w stronę mężczyzn, którzy stali w wielkim pokoju o ciemnych ścianach z szafkami na broń. A wspominałam, że siedziałam na krześle i byłam związana? Nie? To właśnie tak było. Miejsce też było niezwykłe, a ludzie zachowywali się i ubierali co najmniej dziwnie. Najgorszy był chyba ich przywódca. Cały czas patrzył się na mnie, jakby chciał mnie zabić (do czego wydawał mi się zdolny).
- Przestań kłamać dziewczyno albo inaczej sobie pogadamy! Jak tu weszłaś? - spytał jeden z nich, brunet średniego wzrostu.
- Poe przestań. Za nią jest przecież ściana, przez którą raczej nie przeszła. Poza tym spójrz na jej strój. Jest jakiś dziwny, jakby zjawiła się z innej epoki. – stojący tuż obok wspomnianego bruneta wysoki blondyn starał się go uspokoić.
- Dziękuję bardzo. Wreszcie ktoś mi wierzy. Już myśla...
- Nie odzywaj się. To, że nie ma logicznego wyjaśnienia, jak się tu dostałaś, nie znaczy, że ci wierzymy. A teraz słuchaj uważnie. Jeśli przysłali cię do nas ci z drugiego końca miasta, to wiedz, że nic się od nas nie dowiesz. - przerwał moją wypowiedź ich przywódca, co bardzo mnie zdenerwowało. Jak on śmiał mi przerwać?
- Jacy ci? Mówiłam chyba jasno, że wpadłam w portal w drzewie. Pochodzę z planety Ikar. Ikar! Mówi wam to coś?
- A ty jak śmiesz odzywać się do naszego szefa takim tonem! – warknął złowrogo chyba ów Poe, po czym przystawił mi pistolet do głowy. Nie powiem, przestraszyłam się. - Co? Już nie jesteś taka pewna siebie?
- Poe, gamoniu, przestań! – przerwał mu mężczyzna, którego nazywali tu szefem, po czym zwrócił się do mnie. - Uznajmy, że ci wierzę, że nie przysłała cię tu nasza konkurencja. Daję ci 2 minuty, żebyś powiedziała nam co nieco o sobie i przekonała nas do swojej wersji. Tylko 2 Minuty. Zaczynaj – wypowiedziawszy te słowa usiadł wygodnie na krześle przede mną.
- No, cóż. Nazywam się Nox Duranne i jestem księżniczką. Mam 17 lat i pochodzę z planety Ikar. Na koronacji siostry moje serce zostało złamane. Biegłam lasem i zobaczyłam portal w drzewie, który mnie wciągnął. Nie wiem, dlaczego. Nie mam też pojęcia, gdzie jestem, kim wy jesteście i jak mam wrócić do domu, a naprawdę chcę tam wrócić i to w tej chwili, choć chłopak, który mi się podoba, żeni się niedługo z moją siostrą. Koniec historii. A teraz róbcie, co uważacie. - wyznałam, załamując się pod koniec mojej wypowiedzi na myśl o Caspianie.
- Masz jakieś moce? - spytał mnie przyjaźnie niski chłopak o brązowych włosach i jasnych oczach .
- Toby, no chyba sobie żartujesz. Serio jesteś aż tak głupi, by zadawać takie pytanie? - zaczął Poe.
- Zostaw go w spokoju Poe. Toby, dlaczego akurat takie pytanie przyszło ci w tej chwili do głowy? - spytał go stojący tuż obok niego wysoki, postawny chłopak.
- Zabieracie tylko czas naszemu przywódcy. - powiedział znudzony Poe.
- Może choć raz byś go posłuchał? Ale nie, ty byś tylko narzekał.
- Jak masz jakieś ale Alex, to wiesz, że możemy to załatwić zupełnie inaczej.
Wybuchła głośna kłótnia. Nie wiedziałam, jak się zachować. Popatrzyłam na ich przywódcę, który miał bardzo nietęgą minę i patrzył na mnie zrezygnowany. Nagle powoli wstał i strzelił ze swojego pistoletu kilka razy w sufit.
- Uspokoiliście się już? To dobrze. Usiądźcie łaskawie na swoich miejscach – powiedziawszy to usiadł na krześle przede mną. - Toby? Mógłbyś mi z łaski swej powiedzieć, skąd przyszło ci do głowy akurat takie pytanie?
- Jake nie sądzę, aby to było ważne – odezwał się zapytany.
A, więc ich przywódca nazywał się Jake. No, no, nawet to imię do niego pasowało. Po chwili Toby zaczął mówić:
- Jak byłem bardzo młody, to moja mama opowiadała mi o pewnej bardzo odległej planecie, na której żyją bardzo przyjaźni ludzie, a część z nich ma magiczne moce. Może to zabrzmieć niedorzecznie i trochę nierozsądnie, ale gdy ją słuchałem, miałem wrażenie, że ona może pochodzić z takiej właśnie planety.
- Mówiłem. Nic mądrego nie powiedział.
- Człowieku, weź się wreszcie przymknij albo zrobi się nieprzyjemnie – odezwał się Alex.
-Cisza! Nox, tak powiedziałaś? - kiwnęłam głową. – A zatem Nox, czy masz faktycznie jakieś magiczne moce? – zapytał ich przywódca.
Nie wiedziałam, co powiedzieć Nie znałam ich. A co, jeśli się przyznam, a oni będą chcieli wykorzystać mnie i moje moce do złych czynów? A z drugiej strony, jeśli ich okłamię, to przecież mogą mnie zabić. Co tu robić? Myśl dziewczyno, myśl, myśl. Nagle wpadłam na pomysł.
- Tak, posiadam moc. - powiedziałam spokojnie.
- Tak? To, dlaczego jej nie użyłaś, żeby się stąd wydostać? - zapytał Jake
- Dobre pytanie. Zacznijmy od tego, że nie za bardzo wiem, gdzie jestem i czy moja moc tu zadziała. Jeśli moja moc jednak zadziała, to może mogłabym wam jakoś pomóc, bo po ilości broni widzę, że macie jakiś problem? – spojrzałam na nich wymownie z nadzieją, ale też z nadzieją, że mi uwierzą.
- Hm. No, to pokaż, co potrafisz. - powiedział Poe.
- Ok., ale może najpierw mnie rozwiążecie? – zapytałam.
- Nie. To jest właśnie twoje zadanie. Uwolnij się sama.
- No. dobrze. Niech będzie.
Wzięłam głęboki oddech, po czym poczułam napływającą we mnie moc. Poruszyłam palcami i po chwili ciemny obłok otoczył zaciśniętą na moich dłoniach linę, która opadła na ziemię i tym sposobem byłam już wolna.
- Wow. To było coś. - powiedział z uznaniem Toby.
- I co Poe. Okazuje się, że było to jednak ważne pytanie? - zaśmiał się Alex.
- Zamknijcie się. Nox, przyznaję, że ja także jestem pod wrażeniem. Czy chcesz przystąpić do naszego gangu? - zapytał Jake.
Po komplemencie Toby’ego uśmiechnęłam się szeroko. Teraz wiedziałam, że może mi się jednak udać zrealizować mój plan.
CDN.
Grafika:
Komentarze [1]
2021-12-10 16:31
Ciekawe rozwinięcie, nie mogę się doczekać zakończenia
- 1